Recenzja: Grado PS1000

Podsumowanie

PS10004Ostatecznie okazało się więc, że mister Grado wyszedł z opresji obronną ręką. Prawdę powiedziawszy po trosze sam sobie ją sprokurował, bo wyskakiwać z nowym flagowcem wcale nie musiał, aczkolwiek sytuacja niewątpliwie do tego go popychała. Sądząc po wynikach wydaje się jednak niemal pewne, iż na taki obrót sprawy od dawna był przygotowany i wyjął tylko z rękawa dawno skrywanego tam asa, walnął nim w stół i zebrał pulę. Nie całą wprawdzie, ale dosyć, by się na powierzchni utrzymać i w grze pozostać. Nikt bowiem przy zdrowych zmysłach będący nie powie, że PS-1000 to słuchawki od nowych Sennheiserów i Ultrasonów gorsze, nie mające czego w ich towarzystwie szukać. Są co najmniej równorzędne, a w mojej opinii nawet nieco lepsze.
Całkiem inna sprawa to kwestie marketingowe i obsługi klientów. Szum medialny związany z pojawieniem się nowych Grado był ledwie zauważalny, grono ich wielbicieli nie idzie w tysiące fanatyków, a bezawaryjność i obsługa serwisowa, także ta gwarancyjna, pozostawiają bardzo dużo do życzenia, o czym miałem okazję dwakroć przekonać się osobiście. Nabyte w lipcu po tygodniu uległy awarii i na ponad dwa miesiące powędrowały za ocean via polski dystrybutor. Z naprawy powróciły zepsute (istny koniec świata!), by po kolejną udać się na następne dwa miesiące z okładem. Wróciły w grudniu. Łącznie daje to pięć miesięcy nieobecności, co jest bezwstydnym skandalem. Nawet nie chce mi się tego komentować. Dodam jedynie, że za taki obrót rzeczy ani oficjalny polski dystrybutor, firma Audio System, ani samo Grado, nie poczuły się w obowiązku nawet mnie przeprosić, a jakby tego było mało, z tej drugiej naprawy słuchawki powróciły bez kabla przedłużającego i przejściówki na mały jack, stanowiących komplet oprzyrządowania. To już kuriozum. A jeśli dołożyć do tego wady estetyczne, które we własnym zakresie musiałem usunąć, rodzaj opakowania i piekielnie wysoką cenę, ręce same opadają. Na jakim my żyjemy świecie? Gdzie prawa konsumenta, uczciwość kupiecka, kontrola jakościowa w firmach, czy choćby tylko najzwyklejsza przyzwoitość? Szkoda gadać.
Na koniec mała refleksja historyczna. Jak powszechnie wiadomo rolę flagowca przez wiele lat pełniły w firmie Grado słuchawki RS-1, znane z bezpośredniości, żywiołowości i znakomitej ostrości rysunku. Ich bolączkami były zaś stosunkowo kiepska przestrzeń i dość pikantna góra. Następca, model GS-1000, epatował z kolei fantastyczną przestrzenią, okupioną jednakże pewnym oddaleniem słuchacza od pierwszego planu, co niektórzy poczytywali mimo wszystko za wadę. Trudno wyzbyć się wrażenia, że nowy król – PS-1000 – usiłuje być syntezą obu poprzedników, godząc ogień z wodą. Scenę od RS-1 ma wyraźnie lepszą, chociaż nie taką jak GS-1000, a jednocześnie wrażeniem bezpośredniości i naturalności do RS-1 wprost nawiązuje, przy czym o ostrej górze można teraz zapomnieć, a wszystkie inne składniki brzmienia też okazują się zdecydowanie bardziej spektakularne, z całościową potęgą na czele. Czy kolejny flagowiec wszystkie te wspaniałe atrybuty zachowa a przestrzeń będzie miał jak z GS-1000? Pięknie doprawdy by było…

Dane techniczne:

Słuchawki dynamiczne typu otwartego.
Specjalna wentylowana diafragma.
Impedancja: 32 Ohm.
Skuteczność: 98 dB.
Pasmo przenoszenia: 5 – 50 000 Hz.
Waga bez kabla: 420 g.
Precyzja dopasowania przetworników: 0,5 dB.
Ośmiożyłowy kabel z miedzi beztlenowej o długości 1,5 m.
Przejściówka na mały jack i sześciometrowa przedłużka (jednakże z kabla o gorszej jakości) w komplecie.
Cena: około 6500 zł, zmienna w zależności od kursu dolara.

Wady i zalety w punktach.

Zalety brzmieniowe:
– Fantastyczna bezpośredniość przekazu.
– Całościowa potęga dźwięku.
– Muzykalność.
– Wybitna, perfekcyjna wręcz szczegółowość.
– Wspaniałe oddanie różnorodności i specyfiki ludzkich głosów.
– Wielkie bogactwo kolorystyczne.
– Czerń muzycznego tła.
– Genialnie rozwiązany problem wysokich tonów.
– Potężny bas.
– Zniewalająca średnica.
– Wspaniały wgląd w nagrania; różnicujący, a jednocześnie nie zakłócający odbioru.
– Spójna scena.
– Nadają się do każdej muzyki.

Zalety użytkowe:
– Ładny wygląd.
– Wysoka jakość surowców.
– Solidna metalowa konstrukcja.
– Porządny kabel.
– Zadowalająca wygoda noszenia.
– Dość łatwe do napędzania.
– Bezproblemowa wymiana padów.

Niedociągnięcia brzmieniowe:
– Scena wyraźnie słabsza niż u mistrzów tego zakresu, w tym własnego poprzednika.
– Całe pasmo lekko podbarwione basowym tłem.
– Trójwymiarowość samego dźwięku zna lepsze przykłady, w tym nowego flagowca Sennheisera.
– Czuć, że to tylko słuchawki; nie odnosi się wrażenia naturalnego sposobu reprodukcji.

Wady użytkowe:
– Ciężkie.
– Za krótki kabel.
– Nieodpowiednie rozwiązanie regulacji w osi pionowej.
– Przedłużka wykonana z przewodu o gorszej jakości.
– Niezadowalająca jakość wykończenia.
– Awaryjne.
– Bardzo kiepski serwis.
– Bez ponoszenia dodatkowej opłaty tandetnie opakowanie.
– Najdroższe spośród obecnie produkowanych słuchawek dynamicznych.
– Jak na razie nie zdobyły szczególnie eksponowanej pozycji w słuchawkowym świecie, co jednak szybko może się zmienić.

PS
We własnym zakresie wymieniłem oryginalnego dużego jacka na wykwintnego Furutecha. Wydaje się, że nie pozostało to bez wpływu na jakość dźwięku, która tak mnie urzekła. Po wymianie słuchawki zdają się grać naturalniej, ale głowy za to nie dam.

Istotne uzupełnienie.

Wszystko co napisano powyżej powstało na kanwie pierwszych kilku dni odsłuchu PS-1000 po ich powrocie z drugiej naprawy. Następnie słuchawki po raz trzeci uległy awarii. Najpierw zaobserwowałem jedynie pewne obniżenie lotów; dźwięk przestał zachwycać, ale niczego konkretnego w sensie pejoratywów nie można się w nim było doszukać. Czar jednak prysł. Dynamika już nie zachwycała, głębia wniknięcia przygasła, różnorodność brzmień smętnie się ujednoliciła. Myślałem początkowo, że wszystko to jest jedynie kwestią nastawienia i formy słuchającego. Faktycznie nie byłem w nastroju do słuchania. Jednakże kolejnego dnia pojawiły się przydźwięki w prawym głośniku. Początkowo bardzo sporadyczne, obecne jedynie w szybkich partiach perkusyjnych, a potem już niestety nagminne, co i rusz się pojawiające. Spakowałem i odesłałem. Z Grado PS-1000 jestem na razie wyleczony. Wielka szkoda, bo gdyby zostały przy początkowym dźwięku, który przecież wraz z wygrzewaniem powinien się jeszcze poprawiać, satysfakcja byłaby ogromna. A tak jest ogromne rozczarowanie. Największe w dość długich już dziejach mojego osobistego audiofilizmu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Grado PS1000

  1. Marta pisze:

    Chciałam zapytać czy miał Pan może okazje testować grado ps-500. Obecnie posiadam model 325is i jestem z niego dość zadowolona. Myślę obecnie o wymianie słuchawek na wyższy model grado: R2i, R1i lub właśnie ps-500. Które z nich by Pan najbardziej polecił głównie ze względu na różnicę jakościową w stosunku do 325is. Zdaję sobie sprawę, że opowiedź nie jest łatwa, bo: „wszystko zależy od…” Czytałam też na audiohooby wypowiedź jedego z użytkowników forum, który przwoływał Pana opinię, że R1i są lepsze o 10% od 325is. Nie mam jakiegoś wybitnego źródła czy wzmacniacza i po porstu zastanawiam się czy warto wydać w końcu nie małą sumę na wyższy model grado.
    pozdrawiam serdecznie,
    Marta (wierna czytelniczka)

  2. Piotr Ryka pisze:

    Marto

    Sprawa jest złożona. Słuchałem kiedyś przez chwilę Grado 325, ale tych pierwszych, sprzed modyfikacji. Bardzo mi się podobały, zwłaszcza w kontekście ceny. Słuchałem ich na Cary SLI-80. Natomiast tych modyfikowanych chyba nie słyszałem. Nie dam wprawdzie głowy, czy te 325 nie były czasem już modyfikowane, ale raczej nie. Szczerze mówiąc, po prostu nie pamiętam. Z kolei Grado RS-1 miałem własne i porównywałem je z Grado RS-2. Osobiście zdecydowanie wolę prezentację RS-1. Jest bardziej przejrzysta i wyrazista. Ale niektórzy wolą tą z RS-2 jako łagodniejszą. Słuchałem też ze wspomnianym Cary przez chwilę Grado RS-1i i też mi się bardzo podobały. Mają w stosunku do RS-1 złagodzone soprany, bo tak działa ten nowy 8-żyłowy kabel. I słuchałem wreszcie przez chwilę, dosłownie dwie minuty, Grado PS-500 na Audio Show z tym nowym tranzystorowym wzmacniaczem Cary. Grało to obiecująco, ale jak się ten dźwięk dokładnie ma do Grado RS-1i, trudno mi powiedzieć. Proszę zadzwonić do Studio Hi-Fi Reference do Warszawy i poprosić do telefonu Darka. Proszę powołać się na mnie, na pewno udzieli bliższych wyjaśnień. Sam będę dopiero mógł coś bliższego powiedzieć przy okazji pisania recenzji, a więc pewnie za jakieś dwa miesiące. Telefon do Darka: 22 624 06 48.
    Tak w ciemno, to sam bym kupił z wymienionych Grado RS-1i, ale to może być błędna podpowiedź i proszę się tym nie sugerować. Natomiast całkiem na pewno kupiłbym sobie Grado GS-1000i. Ale to sobie, według własnego gustu, a i wydatek bardzo znaczny.

    Pozdrowienia

  3. Marta pisze:

    Uprzejmie Panu dziękuję za wyczerpującą odpowiedź i kontakt do Pana Dariusza.
    Pozdrawiams serdecznie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie ma sprawy. W razie czego, proszę o wszystko śmiało pytać. I nie tytułować mnie panem, bo w necie wszyscy jesteśmy kolegami.

      Pozdrowienia i udanych łowów

  4. Radek pisze:

    Szukam jakiegoś wybitnego wzmacniacza do Grado Ps1000e. Czy moze ktoś zaproponować ciekawy wzmacniacz by wyciągnąć z tych słuchawek ile się da.

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeżeli ile się da, to Cary 300SEI, z późniejszą wymianą lamp 300B na Emission Labs albo jakieś inne z wysokiej półki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy