Brzmienie
Jak chodzi o aspekt brzmieniowy, na początek dostajemy od Grado bardzo dobrą wiadomość – słuchawki przenoszą pasmo od 5 do 50 000 Hz, zatem sporo więcej od poprzednika i jednocześnie co najmniej tyle samo lub nawet więcej od całej depczącej im po piętach konkurencji. Jedynie elektrostatyczny dziadek Orfeusz osiągał kiedyś niewiarygodne 120 000 Hz, ale to było tak dawno temu, że nie jest już prawdą. Wiadomo jednak, że pasmem przenoszenia ekscytują się przede wszystkim początkujący audiofile, a doświadczeni mogą co najwyżej machnąć lekceważąco ręką. Oni dobrze wiedzą, że nie tu jest pies pogrzebany i o niczym to nie przesądza, choć oczywiście dobrze jeśli pasma mamy dużo, a im więcej, tym lepiej. Lecz czy naprawdę lepiej, to się dopiero w praktyce odsłuchowej okazać może.
No cóż, dość już może tego wstępnego ględzenia; ubierzmy te ciężkie PS-1000 i przekonajmy się, ile naprawdę są warte. Pamiętajmy przy tym, że zadanie przed nimi niełatwe; muszą wszak pokonać przynajmniej swego poprzednika i dorównać Sennheiserom HD 800. Powiedzmy też od razu, że jeśli faktycznie okażą się od GS-1000 lepsze, to tym samym prześcignąć muszą także HD 800, bo w mojej ocenie są to słuchawki wprawdzie dość odmiennie grające, jednakże tej samej klasy. Jedyną obiektywną przewagą HD 800 nad GS-1000 jest łatwość operowania na całym muzycznym materiale, podczas gdy GS-y ze słabszymi nagraniami bywają czasami męczące.
Jedną z pierwszych rzeczy podczas zapoznawania się z PS-1000 jest uświadomienie sobie, że pod względem łatwości przyswajania słabych jakościowo nagrań niczym nowy flagowiec Grado szczytowym Sennheiserom nie ustępuje. Jego górne rejestry – pięta achillesowa słabszych nagrań – zdobne są nieodmiennie w najwyższej klasy gładź, skutkiem czego żaden ostry szpic nie dźga ni żaden jazgot nie zmęczy. Muzyka płynie gładko, a soprany są doskonale kontrolowane i w najwyższym stopniu uszlachetnione, przynosząc słuchaczowi jednoznaczną satysfakcję. Zarazem nie można powiedzieć, by te górne rejestry zostały jakkolwiek przycięte czy sztucznie zaokrąglone. Ich reprodukcja jest po prostu wzorcowa, potrafiąc jednocześnie ukazać chropowatość nagrania, syk podkładu, wszelkie słabości albo przestery, a mimo to nie będąc męczącą i nigdy nie wywołując wrażenia obcowania z czymś bolesnym, czego się nie chce i czego się najchętniej unika. Krótko mówiąc – perfekcja, a względem poprzednika duży postęp.
Ta wiadomość jest niewątpliwie pierwszorzędnej wagi, ale wcale nie jest najważniejsza. Najważniejsze są inne. Oto ponad wszystkim okazuje się dominować wrażenie bezpośredniości i bogactwa przekazu. Medium zjawiskowo jest czyste, a w czystości tej kąpią się jakże różnorodne i jakże kunsztownie wyartykułowane dźwięki. Bogactwo wprost uderza. Nie ma żadnego efektu przejścia, żadnego okresu dostosowawczego, żadnej adaptacyjnej karencji i temu podobnych rekolekcji. Oczywiście, trochę trzeba je wygrzać, jakieś kilkadziesiąt godzin, ale kiedy mamy już do czynienia z jako tako wygrzanym egzemplarzem, słuchacz momentalnie zostaje pochłonięty – w całości i bez reszty.
Słuchałem PS-1000 z dwoma dobrymi wzmacniaczami – własnym Twin-Headem i Cary 80-SLI – i w obu przypadkach było to doznanie najwyższej audiofilskiej próby. Wielowarstwowość dźwięku, jego potęga, zachwycająca barwność, czerń tła, niebywale głębokie wniknięcie w muzyczny materiał bez jednoczesnego zatracania walorów emocjonalnych, ogólne wrażenie bezpośredniego uczestnictwa, skala dynamiki, potęga basu, swoboda w oddaniu różnorodności i specyfiki ludzkich głosów, wielka dawka energii. To wszystko składa się na wspaniały spektakl, o którym kilkakrotnie już czytałem, że jest najwspanialszym słuchawkowym przeżyciem na ziemi. Sam tak daleko się nie zapędzę, ale rozumiem tych, którzy artykułują tego rodzaju emocje. Ktoś nawet napisał, że jego Grado PS-1000 grają lepiej niż własne Wilson Audio Alexandrie II, a niewtajemniczonym trzeba wyjaśnić, że są to kolumny głośnikowe za osiemset tysięcy dolarów, jedne z trzech, może czterech, najlepszych na świecie. Cóż za rekomendacja!
Dlaczego w takim razie sam aż tak ich nie chwalisz? – słusznie ktoś zauważy.
Chciałam zapytać czy miał Pan może okazje testować grado ps-500. Obecnie posiadam model 325is i jestem z niego dość zadowolona. Myślę obecnie o wymianie słuchawek na wyższy model grado: R2i, R1i lub właśnie ps-500. Które z nich by Pan najbardziej polecił głównie ze względu na różnicę jakościową w stosunku do 325is. Zdaję sobie sprawę, że opowiedź nie jest łatwa, bo: „wszystko zależy od…” Czytałam też na audiohooby wypowiedź jedego z użytkowników forum, który przwoływał Pana opinię, że R1i są lepsze o 10% od 325is. Nie mam jakiegoś wybitnego źródła czy wzmacniacza i po porstu zastanawiam się czy warto wydać w końcu nie małą sumę na wyższy model grado.
pozdrawiam serdecznie,
Marta (wierna czytelniczka)
Marto
Sprawa jest złożona. Słuchałem kiedyś przez chwilę Grado 325, ale tych pierwszych, sprzed modyfikacji. Bardzo mi się podobały, zwłaszcza w kontekście ceny. Słuchałem ich na Cary SLI-80. Natomiast tych modyfikowanych chyba nie słyszałem. Nie dam wprawdzie głowy, czy te 325 nie były czasem już modyfikowane, ale raczej nie. Szczerze mówiąc, po prostu nie pamiętam. Z kolei Grado RS-1 miałem własne i porównywałem je z Grado RS-2. Osobiście zdecydowanie wolę prezentację RS-1. Jest bardziej przejrzysta i wyrazista. Ale niektórzy wolą tą z RS-2 jako łagodniejszą. Słuchałem też ze wspomnianym Cary przez chwilę Grado RS-1i i też mi się bardzo podobały. Mają w stosunku do RS-1 złagodzone soprany, bo tak działa ten nowy 8-żyłowy kabel. I słuchałem wreszcie przez chwilę, dosłownie dwie minuty, Grado PS-500 na Audio Show z tym nowym tranzystorowym wzmacniaczem Cary. Grało to obiecująco, ale jak się ten dźwięk dokładnie ma do Grado RS-1i, trudno mi powiedzieć. Proszę zadzwonić do Studio Hi-Fi Reference do Warszawy i poprosić do telefonu Darka. Proszę powołać się na mnie, na pewno udzieli bliższych wyjaśnień. Sam będę dopiero mógł coś bliższego powiedzieć przy okazji pisania recenzji, a więc pewnie za jakieś dwa miesiące. Telefon do Darka: 22 624 06 48.
Tak w ciemno, to sam bym kupił z wymienionych Grado RS-1i, ale to może być błędna podpowiedź i proszę się tym nie sugerować. Natomiast całkiem na pewno kupiłbym sobie Grado GS-1000i. Ale to sobie, według własnego gustu, a i wydatek bardzo znaczny.
Pozdrowienia
Uprzejmie Panu dziękuję za wyczerpującą odpowiedź i kontakt do Pana Dariusza.
Pozdrawiams serdecznie
Nie ma sprawy. W razie czego, proszę o wszystko śmiało pytać. I nie tytułować mnie panem, bo w necie wszyscy jesteśmy kolegami.
Pozdrowienia i udanych łowów
Szukam jakiegoś wybitnego wzmacniacza do Grado Ps1000e. Czy moze ktoś zaproponować ciekawy wzmacniacz by wyciągnąć z tych słuchawek ile się da.
Pozdrawiam
Jeżeli ile się da, to Cary 300SEI, z późniejszą wymianą lamp 300B na Emission Labs albo jakieś inne z wysokiej półki.