Recenzja: Technics EAH-T700

Odsłuch cd.: Przy odtwarzaczu

To co jednak najważniejsze to aż kwarta przetworników pracujących w tych słuchawkach.

To co jednak najważniejsze to aż kwarta przetworników pracujących w tych słuchawkach.

   Nasuwa mi się tu analogia kulinarna i wymyślone bodaj przez Wańkowicza przekorne hasło: „Jedzcie dorsze, gówno jeszcze gorsze!” Dlaczego właśnie dorsz? Ano bo pospolita ta i dietetyczna, nietłusta ryba szczytem smakowego wyrafinowania nie jest. Dorsza sauté bym nie polecał, a już na pewno nie jako alternatywę dla pstrąga czy soli. Bowiem smak własny posiada taki sobie i lepiej go będzie wzbogacić mocnymi przyprawami, tak żeby się smakowy pierwiastek samego dorsza zatracił. Tak samo jest daniem głównym w postaci pliku mp3, płyty CD granej z marnego odtwarzacza, albo czegokolwiek co byście wdrożyli poprzez lichy wzmacniacz. To będzie porażka jak dorsz z wody, którego trzeba potraktować ziołami, pieprzem, pikantnym serem, zapiec w cieście lub w głębokim tłuszczu usmażyć, czy cokolwiek innego wyczynić, żeby tego dorsza się z dorsza pozbyć. Bo inaczej fuj! i spożywanie będzie niemiłe. W brzmieniowym, tak samo jak kulinarnym świecie są na to mnogie sposoby: pogłosy, podbijanie basu, zabawy z przestrzenią, ocieplanie lub przechładzanie, naprężanie dźwięku, dorabianie harmonicznych, przesadne akcentowanie szczegółów itp. Inaczej mówiąc, dodawanie przypraw do dźwięku, tak żeby się kiepski smak poprawił. I do tego świetne będą Sonorous VIII z ich wyjątkowym ubrankiem akustycznym i super szczegółowością, albo Grado GS1000 z ich przestrzennymi i basowymi trikami. Ale Audeze LCD-4 i Technics EAH-T700 w takiej sytuacji nas nie poratują, bo one właśnie tego nieciekawego dorsza pod sam nos nam pchają i każą spożywać w całej jego jawnej nieprzyjemności. Ale medal ma drugą stronę, bo kiedy zamiast dorsza jest sola, a zamiast wina-sikacza jakieś Château d’Yquem, wówczas wada przemienia się w atut i to pchanie nieskażonego przyprawami dźwięku prosto do ucha słuchacza smakuje właśnie najbardziej. Zwłaszcza gdy jest to muzyka którą lubisz i którą chcesz brać bez żadnych zakłócających dodatków.

Tak więc Technics EAH-T700 okazują się najbliższą rodziną Audeze LCD-4, pomimo że to słuchawki zamknięte i dynamiczne a nie otwarte i planarne. W dodatku trzy i pół raza tańsze! Natomiast do NightHawk są mniej podobne, bo nie tak zbite dźwiękowo i bez tak potężnego basu, a także bardziej optymistyczne w wyrazie. Na tle optymistycznych Technicsów NightHawk jawią się jako refleksyjne i pozbawione radości życia. Jeszcze potężniej brzmiące i też atakujące przede wszystkim pierwszym planem, lecz takie bardziej nasycone mrokiem i posępnością a nie radosnym światłem.

Sami byliśmy sceptycznie co do przyjętej przez Technicsa koncepcji. Spodziewaliśmy się przegięcia w skajach pasma. Zupełnie niesłusznie!

Sami byliśmy sceptycznie co do przyjętej przez Technicsa koncepcji. Spodziewaliśmy się przegięcia w skajach pasma. Zupełnie niesłusznie!

Jednak największa różnica leży gdzie indziej i zaraz do niej przejdę. Bowiem analogia z flagowymi planarami nie ogranicza się do samego odrzucenia przypraw i akcentu na niezakłócony plan pierwszy. Pojawia się także jako super melodyjność, duża dawka brzmieniowego optymizmu oraz – i to jest clou – jawna wypukłość dźwięku, która je od NightHawk odróżnia najbardziej. Już wyjaśniam, o co chodzi. Brzmienie tych Technics jest mocno oświetlane plastycznym, świetnie modelującym dźwiękowe bryły światłem i minimalnie (naprawdę śladowo) ocieplone, a także wypukłe.

Owoż z tą mogącą się wydawać dziwactwem opisowym wypukłością jest dokładnie tak samo jak z twarzami: bywają tryskające zdrowiem, pyzate i rumiane, ale bywają też wymizerowane, blade i zapadnięte. Oczywiście takie i takie w różnym stopniu, które to stopnie gdzieś tam pośrodku się spotykają, w jakiejś umownej neutralności obrysu. No więc brzmienia od Technics EAH-T700 na pewno nie są ani trochę smutne i zapadnięte same od siebie, tylko z pełnymi policzkami i optymistycznym spojrzeniem, które dopiero smutek samej muzyki może zmienić w refleksyjne albo posępne. Brzmienie tych słuchawek jest kaloryczne, witalne, optymistyczne i pełne radości życia. Cieszy się sobą, tak jak ktoś młody, przystojny i wysportowany. Pędzi do przodu, podskakuje, pręży mięśnie. Jest połyskliwe (nieznacznie), dynamiczne, otwarte, niczego nie chowające pod ubraniem czy za makijażem. Przeciwnie, chwalące się sobą i z siebie dumne. I słusznie, bo kiedy sygnał jest odpowiedni, podziwianie tego to sama radość. I tu leży właśnie różnica względem NightHawk, które są bardziej jak mroczny rycerz – potężne, ale raczej posępne i mroczne.

Okazuje się, że Technics EAH-T700 to arcymistrz kontroli i czystości przekazu! A rodowodem brzmieniowym najbliżej im do planarnych Audeze LDC-4!

Okazuje się, że Technics EAH-T700 to arcymistrz kontroli i czystości przekazu! A sygnaturą brzmienia najbliżej im do planarnych Audeze LDC-4!

W odniesieniu do flagowych Audeze także się pojawiają różnice. Konkretnie dwie. One bowiem czynią dźwięki bardziej trójwymiarowymi, co nieco nas jednak odciąga w stronę wrażeń scenicznych; jako baletu trójwymiarowych form, czyli pewnej holografii, o którą Technicsy mniej dbają, bardziej skupiając się na pierwszym planie, którego przestrzenność jest bez zarzutu. Druga cecha odróżniająca dotyczy sfery sopranowej. U Audeze jest ona spokojniejsza i trochę wycofana, podporządkowana całości. Natomiast Technicsy mają osobny dla sopranów przetwornik, który na żadne cofnięcie nie pozwala. I w tym miejscu chciałbym je szczególnie pochwalić, ponieważ przy całej swej sopranowej ekstensji i ekspresji nie dominują pasma sopranem w najmniejszym nawet stopniu. Spojenie w całość brzmienia ich dwóch przetworników zrealizowano perfekcyjnie i mogę tylko bić brawo. To niewątpliwie zasługa zarówno dokładnie oczyszczonej z odbić komory, jak i jakości oraz sposobu rozmieszczenia samych głośników.

Zmierzając ku konkluzji: Z tym wszystkim bywa różnie – przy jednych płytach brzmienie nowych Technics podobało mi się najbardziej, przy innych wypadało równorzędnie, a kiedy indziej większa dawka pogłosu i większa widoczność dalekich planów okazywały się lepsze. Rewelacyjnie wypadały zwłaszcza przy płytach solowych, na przykład z Catem Stevensem, albo z samym fortepianem. Przy średnich składach były równorzędne, a przy muzyce wielopiętrowej i wielkoobszarowej inni bywali górą.

I choć nie każdemu musi się podobać bezpośredni styl ich przekazu, to bez wątpienia słuchawkowy świat poszerzył się o kolejnego mocarza, który w pełni zasługuję na naszą pełną rekomendację.

I choć nie każdemu musi się podobać bezpośredni styl ich przekazu, to bez wątpienia słuchawkowy świat poszerzył się o kolejnego mocarza, który w pełni zasługuję na pełną rekomendację.

Natomiast zawsze, w każdych okolicznościach, popisywały się rewelacyjną czystością i dokładnością artykulacji oraz nienagannymi sopranami. A podobnie wyważeniem całego pasma i ogólną melodyjnością. Te ich dopracowane akustycznie komory pozwalają na wyjątkową czytelność głosów, kapitalny naturalizm mowy potocznej i rewelacyjną dźwięczność fortepianu czy skrzypiec. Oprawy pogłosowe mają oszczędne, czasami aż za oszczędne, ale same głosy podają popisowo. Kto zatem lubi solistów, będą dla niego skarbem.

 

 

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Technics EAH-T700

  1. Sławomir S. pisze:

    Cieszy kolejny model zamknięty o referencyjnej jakości – tworzy się już cały zastęp. Czyżby zapowiadane dawno do recenzji Beyerdynamiki T5p.2 wypadły z szeregu i już nie z tej ligi ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Beyery jeszcze się wygrzewają. Recenzja niebawem.

  2. fon pisze:

    Jako ,że porównywano do technicsów w teście NH zapytam czy stosując inny kabel do NH można zmniejszyć ich pomroczność,czy inne kable w stosunku do oryginału coś tu poprawią

    1. PIotr Ryka pisze:

      Można.

      1. fon pisze:

        Mogę prosić o podpowiedż ewentualnie jaki kabelek ,może być symetryk ,wzmak mi na to pozwala

        1. PIotr Ryka pisze:

          Mam taki hybrydowy kabel od FAW (Forza Audio Works), a pewnie srebrny rozjaśniłby jeszcze bardziej. Mam też inny, od Tonalium Audio, ale drogi i dopiero będzie recenzowany.

          1. fon pisze:

            Wireworld wypuścił kable słuchawkowe,może kiedyś będzie Pan miał okazję potestować.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Kabli słuchawkowych jest coraz więcej, na przykład od Purist Audio Design. Transparent też miał zrobić. Wszyscy się za nie biorą. Jak jest interes, to trzeba korzystać. A recenzje może z czasem będą, ale opornie to idzie. W najbliższym czasie jedynie Tonalium Audio i FAW.

  3. Jakub Calik pisze:

    Wyglądają cudownie, mam nadzieję że jakaś sztuka będzie w warszawie do sprawdzenia. To ta sama półka co HD800(S), więc jak się do nich mają. Takim subiektywnym zdaniem?

    1. ELEKTRIS Audio pisze:

      I w Warszawie i W Poznaniu. Testowany egzemplarz to nasz sprzęt demo z salonu w Warszawie – miasteczko Wilanów.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Łatwiejsze do napędzenia i nadające się do sprzętu przenośnego zamknięte Technicsy oferują bardziej bezpośredni związek z wykonawcami a mniejszą scenę. Kultura przekazu jest na tym samym poziomie, tyle że znakomicie odwzorowani wykonawcy są u Technics bliżsi i więksi. Pogłosu jest natomiast mniej, tak więc to co najważniejsze jest bardziej wyeksponowane.

      1. jakub c. pisze:

        Nie bywaja ostre na tanszym torze?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Skoro prosto ze smartfona grają rewelacyjnie?

  4. kopperek pisze:

    Dzień dobry (ja tu po raz pierwszy),

    Może Pan krótko porównać te słuchawki z Signature Pro? Chodzi mi o jakość dźwięku w konfiguracji z dedykowanym wzmacniaczem.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ultrasone Signature Pro to najbardziej przyjazne słuchawki wysokiej klasy spośród mi znanych. Technicsy są na jeszcze nico wyższym poziomie i minimalnie bardziej kapryśne. Oczywiście jedne i drugie do pewnych wzmacniaczy pasują bardziej a do innych mniej, ale to już trzeba samemu sprawdzać.

  5. Alucard pisze:

    Dostałem niedawno propozycję wymiany z dopłatą, HEDD na te Technicsy. Dużo się jednak naczytałem że basu w nich mało i dopiero mi przyszło na myśl że kiedyś recenzowałeś. Pamiętasz może jak się mają jeśli chodzi o granie jakiejś elektroniki i innych ciężkich basowo rzeczy do HEDD czy do Pioneer Master?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      HEED to słuchawki odbiegające stylem od przeciętnych, a Pioneer i Technics to typowo brzmiące słuchawki high-endowe. Dość przy tym podobne stylistycznie, ale Pioneery mają chyba trochę więcej czaru, a Technics może odrobinę bardziej dopracowane technicznie. (Zgodnie z nazwą.) Szczegóły brzmienia wyliczone na końcu w punktach. Za dawno ich słuchałem, żebym mógł teraz autorytatywnie się wypowiadać. Na pewno bardzo mi się podobały. Ale gdybym teraz miał szukać słuchawek docelowych pomiędzy nie kosztującymi szaleńczo, to wybrałbym RAAL albo T+A Solitaire P. Jedne i drugie potrzebują jednak nietypowo mocnego wzmacniacza.

    2. John G. pisze:

      Wspomniane Technicsy mają mniej basu od HD800 (jest też lżejszy), więc chyba nie do końca byłby to dobry kierunek poszukiwań. Do utworów z cięższym basem lepsze byłyby na pewno Finale D8000 (bez Pro). Zwwróciłbym również uwagę na egzemplarze Ultrasonów 9, które czasami pojawiają się rynku wtórnym.

  6. frost1971 pisze:

    Wszystko byłoby cacy, gdyby nie ta cieniutka ekoskórka na pałąku. U mnie już zaczęła pękać I odłazić a wcale nie są jakoś intensywnie użytkowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy