Recenzja: Technics EAH-T700

Odsłuch

Już na pierwszy rzut oka widać, że te słuchawki mają stanowić mocny akcent na coraz większym rynku pełnym wyjątkowych konstrukcji.

Już na pierwszy rzut oka widać, że te słuchawki mają stanowić mocny akcent na coraz większym rynku pełnym wyjątkowych konstrukcji.

   Korzystające ze sposobności postanowiłem pożenić słuchawki zamknięte wyłącznie z zamkniętymi i japońskie tylko z japońskimi, to znaczy obłożyć testowane Technics EAH-T700 od dołu półtora tysiąca tańszą Audio-Technicą ATH-A2000Z, a od góry dwa i pół raza droższymi Final Audio Sonorous VIII. I niech się te zamknięte „japońce” biją, bo co nam, kurczę, szkodzi.

Przy PC z Ayon Sigma i Schiit Ragnarok

Start tradycyjnie odbył się przy komputerze, też korzystającym z bytności flagowego przetwornika Ayona i flagowego wzmacniacza Schiita. A także przy użytku kabla USB ifi Gemini i wspierającego go modułu iUSB3.0, jako nieodłącznych atrybutów redakcji. I na początek brany prosto z You Tube (a więc marnej jakości) klasyczny utwór Johnnego Casha Ring of Fire, by jeszcze ktoś o dużym Johnnym, prawdziwym facecie z Południa, pamiętał. A potem przez inne prerie, szczyty i doliny; poprzez style i czasy.

Co można powiedzieć o różnicach między zamkniętymi Japończykami? Zacznijmy od najtańszego. Względem recenzowanego od Technicsa i strasznie drogich Final Audio skromna w porównaniu Audio-Technica pokazała się jako operująca wyżej postawionym pasmem i słabszym wypełnieniem. Ale przede wszystkim jako stawiająca muzyczny obraz w oddalonej, wszystko ogarniającej perspektywie. Bez przenikania słuchającego na obszar muzyki, tylko z dystansu, z pozycji widza. A także z dość nisko zawieszonym horyzontem, czyli z perspektywy nieznacznie ptasiej; takiej prawie na wprost, ale trochę obniżonej. Z tradycyjnymi też dla Audio-Techniki małymi źródłami i dużą sceną. Spośród porównywanych ten dźwięk był najlżejszy i miał najwięcej pogłosu. Wolał w tej sytuacji interkonekt Tellurium, podobnie jak ten od Sonorous, podczas gdy Technicsów żadnego interkonektu nie preferował, lubiąc na równi gęstość Tellurium co żywość Tonalium. A przy tym „najtańszy” dźwięk Audio-Techniki wyrysowany był niezwykle starannie, z uwzględnieniem najdrobniejszych detali, a sposobem prezentacji z dodatkiem pogłosu przywoływał trójwymiarowe wrażenia, natomiast podniesienie tonacji miał nieznaczne; takie bardziej wyczuwalne w relacji do pozostałych a nie widoczne samo z siebie. Po stronie plusów miał także siłę basu, w którym elementy akustyczne łączyły się z zejściem i wypełnieniem, tak więc ogólna delikatność rysunku nie przeszkadzała basowej mocy. Niemniej całościowo niższym dźwiękiem grające Sonorous wypełnienie dawały mocniejsze, zejście niższe i moc jeszcze zdecydowanie większą – tak jakby większą pałką bić mocniej w większy bęben. Pierwszy plan wyraźnie przybliżały, a perspektywę czyniły mniej ważną, przy horyzoncie zawieszonym trochę powyżej oczu, czyli w ujęciu nieznacznie żabim. Wrażenie misternej delikatności ustępowało u nich postawności i mocy, a ludzkie głosy potężniały, skutkiem czego baryton Johnnego stawał się bardziej męski, bliski i mocny. Wciąż przy tym dawał o sobie znać pogłos, ale trójwymiarowość dźwięków wraz z przybliżeniem pierwszego planu stawała się także bliższa i bardziej bezpośrednia, a nie taka widziana z oddalenia, bardziej jako element całości; z tym pierwszym planem teraz tak na dwa kroki, że zaraz można dosięgnąć. Całość sprawiała bardziej majestatyczne wrażenie, a większa bliskość muzyki była mocno odczuwana. Do tego brzmienie cieplejsze – najcieplejsze z porównywanych – jak również ze specyficzną, chociaż śladową, otoczką pienistości, która znacznie mocniej towarzyszy dźwiękowi flagowych Sonorous X.

Konstrukcja ta została w pełni wykonana z aluminium, co ma swoje przełożenie w masie, ale i poczuciu trwałości.

Konstrukcja cała z aluminium, co ma swoje przełożenie w masie, ale i poczuciu trwałości.

Co na to wszystko nasz bohater – flagowe Technicsy? One zagrały jeszcze inaczej i łatwo to było usłyszeć, ale niełatwo będzie opisać. Gdyby sporządzić schematyczny rysunek, trzeba by na wykresie ich brzmienia poszerzyć zakres sopranów, natomiast zwęzić przedział basowy (zwłaszcza względem Sonorous VIII). Ale nie w sensie mniejszej mocy i płytszego zejścia, co bardzo trzeba podkreślić, a wyłącznie bardziej skondensowanej, skupionej energii i akustyki. Soprany były u nich najobszerniejsze, najwyżej idące i całościowo mające więcej niż u tamtych do powiedzenia, a bas wyjątkowo skupiony, zebrany w sobie, witalny i potężny. Taki o skumulowanym ciosie i wyczynowej mocy, bez akustycznej ekstensji jako niemal równorzędnego partnera. Ekstensywne w sensie szerokości zakresu były u Technicsów soprany a nie bas. Jednakże (i to znów trzeba podkreślić) w sposób jak najbardziej poprawny, to znaczy z większymi względem obu sparingpartnerów umiejętnościami technicznego przekazu i większą samą chęcią odwzorowywania wysokich dźwięków, wszakże bez ich dominacji nad pasmem, jak miało to miejsce na przykład w niedawno recenzowanych lampach ECC83 od Gold Lion.

W tym miejscu narzuca się uwaga o pokrewieństwie tych sopranów z podobnymi od zarzuconych już niestety Final Audio Pandora Hope VI, gdzie także za sopranową sferę odpowiadał osobny przetwornik. Taki podział ról okazuje się w większości przypadków skutkować większymi możliwościami, aczkolwiek nie jest to bezwyjątkową regułą, jako że możliwości sopranowe AKG K1000, czy Sony MDR R10, są jeszcze większe mimo pojedynczego przetwornika.

Podobnie zwięzła i jednoznaczna w wyrazie okazała się u nowych Technics średnica. Głos Johnnego przejawiał pogłos jedynie szczątkowy, za to był najbardziej gładko płynący i najbardziej namacalny. Naturalnie wypełniony, postawny i dzięki odarciu z akustyki najbardziej ludzki. Nie bytujący gdzieś hen na scenie, jak u Audio-Techniki, ani bliższy i większy ale wciąż mocno osadzony w ambience, jak u Sonorous, tylko bezpośredni, prosto do słuchacza skierowany i bez prawie żadnych akustycznych dodatków.

Co jeszcze dało się zauważyć, to że brzmienie ludzkiego głosu u obu droższych – Sonorous i Technics – było bardziej autentyczne i lepiej odwzorowane. No, niestety, nie chciało być inaczej i droższe słuchawki prezentowały wyższy poziom odtwórczy, ale wcale nie uciekały daleko tańszym Audio-Technikom, chociaż przy uważnym odsłuchu te najtańsze w towarzystwie grały najbardziej powierzchownie, upraszczając sobie nieco drogę przez dźwięki. Czyniły to jednak z wdziękiem, własnym pomysłem na brzmienie i należącym do przedziału bardzo wysokiej jakości delikatnym rysunkiem zmieszanym z mocą akustycznego basu, a także w zdolnej fascynować słuchacza perspektywie o świetnym sposobie zawieszania horyzontu.

Wszystkie detale zostały wykonane z wyjątkową pieczołowitością - nie ma mowy o żadnych kompromisach.

Wszystkie detale zostały wykonane z wyjątkową pieczołowitością – nie ma mowy o żadnych kompromisach.

Ale jednak brzmieniowo prościej, nie aż tak wyrafinowanie i przekonująco. Natomiast Sonorous i Technics prezentowały poziom analogiczny ale z innym rozkładem akcentów. Te pierwsze operowały niższą tonacją z wyraźnymi dodatkiem pogłosu, a także z bardziej rozbudowanym pod względem brzmieniowym wokalem, a drugie bez zabawy w wewnętrzne i zewnętrzne wzbogacanie akustyki, tylko bardziej jednolicie, swojsko i mocno, ale też bardzo prawdziwie. Nawet w bardziej naturalnym ujęciu i większej bezpośredniości, a nie w akustycznych teatrach, prowokujących akustykę wnętrz innych niż zwykły, akustycznie martwy lub prawie martwy pokój.

I z jedną jeszcze różnicą, mianowicie obraz Sonorous był mniej nabłyszczony – taki bardziej w matowej fakturze akwareli – tyle że z nasyconymi, wyjątkowo głębokimi barwami i mocną czernią, a ten od Technics EAH-T700 bardziej niczym malunek olejny – zawiesisty i połyskliwy. Ale nie w jakimś przemożnym stopniu, tylko tak z umiarem, do samego tylko wyczucia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Technics EAH-T700

  1. Sławomir S. pisze:

    Cieszy kolejny model zamknięty o referencyjnej jakości – tworzy się już cały zastęp. Czyżby zapowiadane dawno do recenzji Beyerdynamiki T5p.2 wypadły z szeregu i już nie z tej ligi ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Beyery jeszcze się wygrzewają. Recenzja niebawem.

  2. fon pisze:

    Jako ,że porównywano do technicsów w teście NH zapytam czy stosując inny kabel do NH można zmniejszyć ich pomroczność,czy inne kable w stosunku do oryginału coś tu poprawią

    1. PIotr Ryka pisze:

      Można.

      1. fon pisze:

        Mogę prosić o podpowiedż ewentualnie jaki kabelek ,może być symetryk ,wzmak mi na to pozwala

        1. PIotr Ryka pisze:

          Mam taki hybrydowy kabel od FAW (Forza Audio Works), a pewnie srebrny rozjaśniłby jeszcze bardziej. Mam też inny, od Tonalium Audio, ale drogi i dopiero będzie recenzowany.

          1. fon pisze:

            Wireworld wypuścił kable słuchawkowe,może kiedyś będzie Pan miał okazję potestować.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Kabli słuchawkowych jest coraz więcej, na przykład od Purist Audio Design. Transparent też miał zrobić. Wszyscy się za nie biorą. Jak jest interes, to trzeba korzystać. A recenzje może z czasem będą, ale opornie to idzie. W najbliższym czasie jedynie Tonalium Audio i FAW.

  3. Jakub Calik pisze:

    Wyglądają cudownie, mam nadzieję że jakaś sztuka będzie w warszawie do sprawdzenia. To ta sama półka co HD800(S), więc jak się do nich mają. Takim subiektywnym zdaniem?

    1. ELEKTRIS Audio pisze:

      I w Warszawie i W Poznaniu. Testowany egzemplarz to nasz sprzęt demo z salonu w Warszawie – miasteczko Wilanów.

    2. PIotr Ryka pisze:

      Łatwiejsze do napędzenia i nadające się do sprzętu przenośnego zamknięte Technicsy oferują bardziej bezpośredni związek z wykonawcami a mniejszą scenę. Kultura przekazu jest na tym samym poziomie, tyle że znakomicie odwzorowani wykonawcy są u Technics bliżsi i więksi. Pogłosu jest natomiast mniej, tak więc to co najważniejsze jest bardziej wyeksponowane.

      1. jakub c. pisze:

        Nie bywaja ostre na tanszym torze?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Skoro prosto ze smartfona grają rewelacyjnie?

  4. kopperek pisze:

    Dzień dobry (ja tu po raz pierwszy),

    Może Pan krótko porównać te słuchawki z Signature Pro? Chodzi mi o jakość dźwięku w konfiguracji z dedykowanym wzmacniaczem.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ultrasone Signature Pro to najbardziej przyjazne słuchawki wysokiej klasy spośród mi znanych. Technicsy są na jeszcze nico wyższym poziomie i minimalnie bardziej kapryśne. Oczywiście jedne i drugie do pewnych wzmacniaczy pasują bardziej a do innych mniej, ale to już trzeba samemu sprawdzać.

  5. Alucard pisze:

    Dostałem niedawno propozycję wymiany z dopłatą, HEDD na te Technicsy. Dużo się jednak naczytałem że basu w nich mało i dopiero mi przyszło na myśl że kiedyś recenzowałeś. Pamiętasz może jak się mają jeśli chodzi o granie jakiejś elektroniki i innych ciężkich basowo rzeczy do HEDD czy do Pioneer Master?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      HEED to słuchawki odbiegające stylem od przeciętnych, a Pioneer i Technics to typowo brzmiące słuchawki high-endowe. Dość przy tym podobne stylistycznie, ale Pioneery mają chyba trochę więcej czaru, a Technics może odrobinę bardziej dopracowane technicznie. (Zgodnie z nazwą.) Szczegóły brzmienia wyliczone na końcu w punktach. Za dawno ich słuchałem, żebym mógł teraz autorytatywnie się wypowiadać. Na pewno bardzo mi się podobały. Ale gdybym teraz miał szukać słuchawek docelowych pomiędzy nie kosztującymi szaleńczo, to wybrałbym RAAL albo T+A Solitaire P. Jedne i drugie potrzebują jednak nietypowo mocnego wzmacniacza.

    2. John G. pisze:

      Wspomniane Technicsy mają mniej basu od HD800 (jest też lżejszy), więc chyba nie do końca byłby to dobry kierunek poszukiwań. Do utworów z cięższym basem lepsze byłyby na pewno Finale D8000 (bez Pro). Zwwróciłbym również uwagę na egzemplarze Ultrasonów 9, które czasami pojawiają się rynku wtórnym.

  6. frost1971 pisze:

    Wszystko byłoby cacy, gdyby nie ta cieniutka ekoskórka na pałąku. U mnie już zaczęła pękać I odłazić a wcale nie są jakoś intensywnie użytkowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy