Recenzja: SMSL VMV A2

   Wzmacniacz zintegrowany raz jeszcze – tym razem tani. No, może raczej niedrogi, bowiem nie aż groszowy. Ale pięć tysięcy z kawałkiem za wyrzucający z siebie aż 2 x 200 W, a jeszcze gdy producent się puszy, że jest to wyrób high-endowy, to drogi faktycznie nie.

Producenta już znamy, to VMV Technology S.M.S.L, czyli poczynając od 2013 roku wydzielony jako osobne przedsiębiorstwo oddział ulokowanej w Shenzhen, założonej w 2009 roku Foshan ShuangMuSanLin Technology Co., Ltd. – oddział odpowiedzialny za produkcję i dystrybucję przetworników oraz wzmacniaczy. Mający 33 przedstawicielstwa w samych Chinach oraz wiele rozsianych po świecie – od Japonii, przez Polskę i Niemicy, po Portugalię i powrotnie Singapur. Oddział zatrudniający dziesięciu inżynierów (a takie iFi jednego) i mający stertę certyfikatów, na które uczciwie zapracował.

Zrazu zdawało się, że S.M.S.L to twórca technologii dla słuchawek obsługujących pliki, jako że pierwsze ich urządzenia to przetworniki cyfrowo-analogowe i słuchawkowe wzmacniacze. Ale na tym nie poprzestali, powstał też wzmacniacz kolumnowy. Którego nie tylko cena, ale i wygląd są mylące, ponieważ urządzenie jest małe – a nie tylko że małe, to jeszcze na dodatek z ekranem, na którym mogą się wyświetlać nietypowe różności. Bo chociaż przyzwyczaiły nas zintegrowane wzmacniacze nierzadko mieć ekrany, na których wyświetla się to i owo, albo chociaż siła wzmocnienia, ale bardzo nieczęsto się zdarza, żeby to był taki ekran, do którego przyzwyczaiły nas współczesne przetworniki. A właśnie taki tutaj jest, towarzysząc małemu urządzeniu, które okazuje się mocnym wzmacniaczem.

Technologia i wygląd

Mały wzmacniacz, a mocny.

   Urządzenie posiada rozmiar 280 x 43 x 255 mm, czyli jest rzeczywiście niewielkie. Kiedy dorzucić wagę zaledwie 2,6 kg, ktokolwiek znający się cokolwiek na technologiach wzmacniania sygnału wyczuje pismo nosem i powie, że to wzmocnienie w klasie D. I nie popełni błędu, lecz pozostanie kwestia – co te wzmacniacze są warte? Sam tego nie wiedziałem, dopóki nie posłuchałem takich od TR-Studio, i teraz wiem, że mogą być nie tylko dobre, ale wręcz stricte high-endowe. Tamte to jednak inny przedział cenowy i inny przedział mocy (monofoniczne końcówki po 1000 W każda), a tu będziemy próbowali tego, co taki wzmacniacz zintegrowany może zdziałać „dla ludzi”.  

Skoro zaczęliśmy od wyglądu, dokończmy jego sprawy. Pudełko o wskazanych wymiarach jest całe czarne i z aluminium. Aluminiowość gwarantuje mu zwiększoną sztywność, zmniejszoną masę i podwyższone parametry nieprzenikalności pól magnetycznych, a więc same korzystne rzeczy. Na rzecz kolejną – redukcję wibracji – pracują umieszczone pod spodem wkręcane kolce z dołączonymi podkładkami. Na rzecz wygody obsługowej pracuje zaś niewielki, płaski, aluminiowy pilot z regulacją wejść oraz głośności. A na przyjemność obcowania oraz tytułem obsługi z poziomu panelu przedniego umieszczono wspomniany ekranik LCD oraz wielofunkcyjne pokrętło. Ekranik jest przesunięty na prawo, zaraz za osią pionową, a pokrętło całkiem po prawej. Wyposażone w przycisk centralny i obrotową obwiednię umożliwia wszystkie czynności, które łączymy z takim pokrętłem. Przez naciśnięcie wchodzimy w pole zakładek, których menu ma aż dziewięć, a pozwalają one oprócz wyboru wejścia wybrać min. predefiniowany equalizer oraz niezależnie o niego podbijać skraje pasma. Pozwalają też ściemniać lub całkiem wygasić ekran, a spoza menu można wybrać wejście także przyciskami obok ekranu.

Zaskakująco lekki i zaskakująco tani.

Najlepsze z tego wszystkiego, oprócz ewentualnej jakości wzmocnienia, jest wbudowanie przetwornika, dzięki któremu poza tradycyjnym wejściem liniowym na bazie łączy RCA mamy też komplet wejść cyfrowych – USB, optyczne i nawet AES/EBU. Urządzenie jest zatem samowystarczalne w sensie obsługi komputera – jedyne, czego może brakować, to wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego. Tego nie ma, są same dobrze obsłużone zaciskami od WBT cztery przyłącza głośnikowe. Oprócz nich oraz gniazd cyfrowych plus jeden komplet RCA, z tyłu tradycyjne gniazdo prądowe z zapadkowym włącznikiem. Czynność włącz/wyłącz można także obsłużyć długim naciśnięciem na środek pokrętła z przodu, i dwie jeszcze inne rzeczy się dzieją – z tyłu mamy antenkę Bluetooth, a na spodzie malutki, bezgłośny wiatraczek. Bluetooth można aktywować w menu lub z pilota, a sam producent zachwala swe urządzenie w następujących punktach:

  • Najnowszy układ DSP oraz układ wzmacniacza ST o wysokiej mocy, zapewniające zniekształcenia poniżej 0,0008%.
  • USB wykorzystujące 16-rdzeniowy procesor XMOS, obsługujące natywne DSD512 i 32-bit 768 kHz.
  • Wyjście przedwzmacniacza superbasowego do podłączenia aktywnych subwooferów w system audio 2.1.
  • Wbudowanych wiele trybów EQ i regulacja tonów wysokich / niskich dla łatwego dopasowania różnych głośników i muzyki.
  • Najnowszy Bluetooth obsługujący LDAC, APTX/HD, SBC, AAC oraz najwyższy w branży audio format UAT 24bit/192kHz.
  • Obudowa ze stopu aluminium obrabiana CNC, technologią anodowania i fazowania.
  • Kolorowy ekran LCD wraz z nowo opracowanym interfejsem użytkownika, w pełni funkcjonalny pilot w zestawie.
  • Komponenty klasy audiofilskiej.
  • Wysokiej jakości pozłacane terminale wejściowe i wyjściowe.
  • Idealny obwód zabezpieczający przed przegrzaniem, przeciążeniem itp.
  • Wysokiej klasy układ zasilania.

Na spodzie chłodzący wiatraczek.

Dane techniczne oprócz zniekształceń harmonicznych oszacowanych na zaledwie 0,0008% mówią o odstępie szum/sygnał 115 dB, separacji kanałów 108 dB i wzmiankowanej już mocy 2 x 200W. Wbudowany przetwornik ma głębię 32-bitową (na gnieździe USB), a maksymalną częstotliwość próbkowania PCM 768 kHz i DSD 22.5792 MHz.

Oprócz niskoszumnego układu zasilania i bardzo nowoczesnego przetwornika na bazie układu XMOS,  producent podkreśla realizację sprzężenia zwrotnego w domenie czysto cyfrowej, co ma znacząco wpływać na poprawę jakości sygnału. Podkreśla także audiofilskość układów ADC PCM1804 TI  i niskoszumnych wzmacniaczy operacyjnych OPA1678, gwarantujących wysoką analogowość.

Całość to, podkreślmy raz jeszcze, bardzo niewielkie i płaskie z niewielkim ekranikiem pudełko, który to ekranik da się wygasić, by pozostała sama muzyka.

Brzmienie: Trochę rozpędu

Oraz wkręcane kolce.

   Producent szczyci się jeszcze jednym – możliwością obsługi dużych kolumn. Pójdźmy mu zatem na rękę, podłączmy duże kolumny.

Powyższe zdanie ma w sobie szczyptę uszczypliwości (tyle szczypania w dwóch słowach), kontrastując małość wzmacniacza na tle czterodrożnych kolumn. Ale przyszło posłuchać, wraz ze słuchaniem uszczypliwość zwiędła. I teraz przyszła pora, żeby recenzent sam się uszczypnął i ze swej uszczypliwej nuty przeniósł się do rzeczywistości, a po drodze się kajał.

Recenzenci, mówiąc nawiasem, często się do czegoś przyznają i chętnie wspominają, że zostali do tego zmuszeni. Przeważnie to kokieteria i prosty zabieg tłumaczący, dlaczego sprzęt pozornie nie zasługujący na uwagę okazał się uwagi godny. Taki zmuszony i skruszony recenzent zawsze gotów jest przyznać, „że takiego brzmienia nie oczekiwał”, a tu tymczasem „takie brzmienie!”

Przejaskrawiam? – Jasne, że przejaskrawiam, ale w tym stylu ujmowanie tematu, choć zwykle w łagodniejszym tonie, to częsty zabieg recenzencki, wyświechtany, ale skuteczny. Sztuczka z udawaną pokorą w obliczu przytłaczających faktów przeważnie nie jest w dzisiejszych czasach zupełnym nadużyciem.

Kiedyś mniej było urządzeń tak w ogóle i mniej wśród nich udanych, za to o wiele częściej spotykało się recenzenckie zabiegi odnośnie promowania złych. Ale postarał się rynek nie być już bublami nadziany – praktycznie biorąc bubli prawie nie ma, ostały się przerosty cenowe. Że nie ma jednocześnie produktów posuwających sprawę brzmienia naprzód – rewolucyjne wyroby niemalże się nie zdarzają – to jeszcze inna sprawa, ale średnio rzecz biorąc jest lepiej, poziom się podniósł i przyrasta.

Zgrabny, aluminiowy pilot.

Tytułem pointy przydługawego wstępu napiszę, że mimo tego nieczęsto się notuje, aby coś tak taniego i małego było zarazem tak dobre. Dlatego sam się nie kryguję i nie próbuję wciskać kitu:

– Rewelacyjnie dobry wzmacniacz zintegrowany za mniej niż sześć tysięcy?
– Proszę bardzo, to ten.

I jeszcze dygresja końcowa, której darować sobie nie mogę. Oto nastała wojna – otwarta i gorąca. Mierzy się w niej Zachód ze Wschodem, a pomijając wszelkie uściślenia zostawmy samą technologię. Dla naszej strony to niedobrze, że Chińczycy mogą takie wzmacniacze. Jedyna w tym pociecha, że duża część elektroniki odpowiedzialnej za jego jakość to technologia zachodnia.

Odsłuch właściwy

Wejścia cyfrowe i wejście analogowe, plus analogowe wyjście głośnikowe i dodatkowe na subwoofer.

  Powiedzmy sobie szczerze – odsłuch bez dania szacunku się zaczął. Mały, niedrogi i chiński wzmacniacz w klasie D, to jednak nie to samo co drogi, wielki, lampowy i z kraju uważanego za jedną z twierdz audiofilizmu szczytowego. Nie żeby źle kolumny stały, albo ja żebym w złym miejscu siedział, także okablowanie to co zawsze – ale nie zorganizowałem się duchowo, tylko tak sobie usiadłem – z marszu, żeby odbębnić. I na nic to wcześniejsze gadanie dystrybutora i producenta o tym że wzmacniacz wyjątkowy, i na nic także to, że przez kilka poprzedzających dni cichutko sobie przygrywał, przygrywał dla rozgrzewki. A ja go nie słuchałem, ponieważ ważniejsze rzeczy dziać się zaczęły i audiofilizm na dalekim planie. Ale jak już usiadłem, jak ustawiłem głośność na odsłuchowy poziom, to w parę sekund już wiedziałem, że jest faktycznie niezwykły. Nie lepszy od tych drogich, co to zbierają nagrody i są przedmiotem westchnień, ale tak mało od nich się różniący, że w sumie trochę strach… 

Zostawmy strachy na podsumowanie, skupmy się na brzmieniowych konkretach.

Spłynęło na mnie brzmienie…  – Albo nie, rzecz ujmijmy inaczej. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego to brzmienie było aż tak podobne do tych od udanych wzmacniaczy zintegrowanych kosztujących cztery lub więcej razy drożej? Na takie coś musiało się składać szereg a nie kilka czynników, lecz pośród nich tych parę najważniejszych, a tymi były muzykalność, dźwięczność, brzmieniowa głębia i wszechobecna trójwymiarowość. Może ta trójwymiarowość najbardziej, bo tamte cechy osiągać łatwiej. Formowanie sferyczne brzmień pokazał SMSL VMV A2 takie, że trudno to nazwać inaczej niż wzorcowym. Co dało się znakomicie słyszeć zarówno w sferycznym obrazowaniu bębnów, jak i na przykład w stepowaniu. Stale do tego stepowania w swoich recenzjach wracam, ale jest bardzo charakterystyczne i bardzo dużo mówi.

 

 

 

 

Opowiada o wyważeniu na osi basy-soprany, o energii zawartej w dźwięku i właśnie o tej sferyczności oraz o formowaniu się sceny. Jakiego dźwięki są kształtu, jakiego rodzaju stylizację proponują, ile niosą energii i jak się plasują na scenie odnośnie zarówno miejsc powstania, jak i efektu rozproszenia i efektu odejścia. Otóż to wszystko poprzez niewielki, śmiesznie wręcz mały czarny wzmacniacz oznakowany „Made in China”, okazało się rewelacją. Trójwymiarowa forma brzmieniowa, trójwymiarowa scena, super bogata treść i potężna energia. Nie tylko, że zero krytycznych uwag, ale można zawołać: bis! Zupełnie nie pojawiła się ochota wracać natychmiast do własnego wzmocnienia, a ono właśnie wróciło z renowacji i gra, że palce lizać.

Wielofunkcyjne pokrętło do obsługi wielofunkcyjnego ekranu.

Odnośnie muzykalności, temperatury i kolorytu światła. Wzmacniacz gra jakby był lampowy, chociaż lampowy umiarkowanie. Ale raczej w stylu triodowym niż pentodowym, to znaczy bez akcentu na szczegóły, agresji i maksymalizacji tempa, tylko spokojnie, z wysmakowaniem, z naciskiem na formowanie pięknych dźwięków. Światło jest przy tym przyciemnione, aura z lekka wieczorna. Dźwięki w tej aurze gęste, głębokie i nieprzegrzane, tylko w temperaturze ludzkiej skóry – nie ma zatem efektu podgrzania, a przyciemnienie się nie narzuca. Wszystko dokładnie widać i żaden gęsty mrok za pierwszym planem nie skrywa planów dalszych. Tym niemniej bliższe są obecne bardziej  – nie mamy do czynienia ze sposobem grania przez wszędobylską holografię, że tyły obecne tak samo.

Ale zaraz, muszą wtrącić w ten opis coś niezwykle ważnego. Jako że kilka poprzednich zdań mogło wywołać wrażenie brzmienia o stylistyce majestatycznego spokoju – dźwięku ładnego, lecz wycofanego. Nie, nie – nic z tych rzeczy. To granie z werwą, zaangażowane, często nawet drążące. W przeciwnym razie by mi się nie podobało, a podobało mi się bardzo. A podobało także dlatego, że świetnie łączyło przeciwieństwa: szczegółowość i drajw z muzykalnością, wycieniowanie z dobrą widocznością, zaangażowanie z brakiem agresji. Jedynie trójwymiarowość była narzucającym się, nie widywanym na tym poziomie cenowym samotnym pozytywem. Pozytywem bezcennym, solo wynoszącym na wyższy poziom. W połączeniu ze świetną dźwięcznością oraz tak samo dobrą separacją (łączącą się ze swym z kolei przeciwieństwem – koherencją), dawała ta trójwymiarowość owo niepokojące zbliżenie do wzmacniaczy wielokroć droższych. (Niepokojące dla nich.)

Który jest LCD i który można przygaszać.

Zapytajmy więc w takim razie – co  mimo wszystko od nich różniło? – Różniło minimalnie mniejsze zaangażowanie, także o szczyptę mniejsza indywidualizacja dźwięków, jak również w porównaniu do większości z nich styl nie tak ofensywny; nie w takim stopniu zalewający całe pomieszczenie akustycznym ciśnieniem. Ciśnienia tylko umiarkowane, chociaż w przypadku siły oddziaływania bębnów nic nie pozostawiające do życzenia. Grzmot perkusyjnych ataków w połączeniu z trójwymiarowym obrazem bębnów – ich wyczuwalną kubaturą – to była jedna z najlepszych rzeczy podczas tego odsłuchu. Inna różność, też w odniesieniu tylko do niektórych konkurentów, to niechęć do wyciągania brudów. Odnośnie tego wyciągania u wzmacniaczy najwyższych lotów dwa występują podejścia: albo śladowe złagodzenie, ale wystarczające do umilania życia i łagodzenia brutalizmów, albo brutalny realizm, ale realizowany na takim poziomie, że mimo uwidoczniających się słabości słucha się z fascynacją. SMSL VMV A2 aż taki dobry nie jest, zaciera brudy trochę mocniej. Niemniej to samo osiąga od drugiej strony, to znaczy łagodzi mocniej, lecz nie tak mocno, by pozostało coś zgrubnego, okrojonego z przymiotów. Stare nagrania nie częstowały szarpliwością ani ostrościami, lecz mimo to zachowywały szeroką paletę jakości, brak było efektu brzmieniowego zwężenia. Można nawet powiedzieć, że były upiększane, lecz realizowało się to w świetny sposób. Oczywiście i tutaj za sprawą trójwymiarowości z idącym w sukurs złagodzeniem sopranów. Ale złagodzeniem przez moderację łagodną, nieomal trudną do wypatrzenia, a bardzo miłą w odbiorze.

Ta mała bestia potrafi ukąsić niepospolitej jakości brzmieniem.

O mikrym stopniu tej łagodności zaświadczył fortepian. Dość już długo słuchałem, nim sięgnąłem po krążek z muzyką fortepianową solo, a mimo nabytych już pozytywnych wrażeń nie byłem przygotowany na to, że ten fortepian zabrzmi tak dobrze. Zdawało mi się niemożliwe, żaby tak mały i tani wzmacniacz mógł dać fortepianowi tak imponujące dźwięki. Tej miary odsłonięcie struktury harmonicznej, tak zaawansowany indywidualizm poszczególnych dźwięków i taką umiejętność łączenia tych indywidualizmów w całość. A przy tym taką energię, tak imponującą potęgę. Poruszająca sprawa, mocno byłem zdumiony.

Długi labirynt instrumentów i muzycznych stylów tradycyjnie opuszczałem via ciężki rock. Niczego już się nie obawiając, pewien, że wszystko będzie dobrze. Niemniej istniała możliwość, że on z kolei brudny nie dość, a powinien być brudny. I brudny był wystarczająco, wystarczająco także potężny i głośny, by z satysfakcją podsumowywać.

Podsumowanie

   Drogi na skróty to do siebie mają, że zwykle wchodzi się tylnym wejściem i najczęściej do salonu nie wpuszczą. Węższym traktem docieramy do kuchni i czymś tam poczęstują, ale nie daniem głównym. W przypadku wzmacniacza SMSL VMV A2, który względem najlepszych zintegrowanych śmiesznie jest tani, docieramy jednak do audiofilskiego salonu, a serwowane danie główne okazuje się zubożone zaledwie o kilka przystawek. A mówię tu o szczytach, a nie pierwszym lepszym high-endzie z czasów pospolitacji tej dumnej w zamierzeniu tytulacji. Powiedzmy to językiem prostszym: to jest cholernie dobry wzmacniacz za cholernie małe pieniądze. Jak kogoś nie stać na Circle Labs A200, Heeda Lagrange czy EAR V12, to mała krzywda mu się stanie, gdy zamiast nich zostanie właścicielem SMSL VMV A2. To nie będzie aż dokładnie to samo, niemniej słuchanie samą przyjemnością, i mało tego – pozwoli zakosztować smaków dla sfer high-endowych zastrzeżonych. Czy można więcej oczekiwać od wzmacniacza za pięć tysięcy?

 

W punktach

Zalety

  • Wyjątkowa jakość za wyjątkową taniość.
  • To nie przesada – ten mały wzmacniacz napędził duże kolumny niemal tak dobrze jak wielokrotnie drożsi kuzyni.
  • Głębokie brzmienie.
  • Trójwymiarowość dźwięków na miarę wzorca.
  • Świetnie oddane tekstury.
  • Atmosfera lekkiego ściemnienia dla podkręcenia klimatu.
  • Brzmieniowa żywość i obfitość szczegółów.
  • Separacja znakomicie łącząca się z koherencją.
  • Dobitne skraje pasma, ale bez podbarwiania i przesady.
  • Zarazem poskromione trójwymiarowym obrazowaniem, nieagresywne soprany.
  • Dźwięczność.
  • Przekonująca personalizacja postaci.
  • Prawidłowy wiek wokalistów.
  • Głębokie przenikanie w harmonię.
  • Piękne wybrzmienia i podtrzymania.
  • Uczuciowość.
  • Romantyzm.
  • Ogólnie lampowy (w sensie triodowym) styl, ale bez spowalniania.
  • Można podbijać głośność do poziomu powalającej mocy.
  • Stare nagrania brzmią świetnie.
  • Kompaktowe rozmiary.
  • Aluminiowa obudowa.
  • Niewielka waga.
  • Zgrabny pilot.
  • Wbudowany przetwornik.
  • Wiele regulacyjnych opcji z poziomu ledowego ekranu.
  • Który można ściemnić lub zgasić.
  • Wszystkie klasyczne cyfrowe wejścia.
  • Niskie zużycie energii.
  • 2 x 200 W.
  • Porządne głośnikowe przyłącza.
  • Praca w trybie bezprzewodowym.
  • Rewelacyjny stosunek jakości do ceny.
  • Znany producent.
  • Ryka approved.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Słuchawkowy wzmacniacz trzeba nabyć oddzielnie.
  • Brak symetryczności. (Co nie przeszkadza jakości, ale niektórzy ją cenią.)
  • Polityka wkroczyła w świat audio – Chiny przestały być przyjaznym cywilizacji zachodniej krajem.

 

Dane techniczne SMSL VMV A2:

  • Interfejs wejściowy: USB/optyczne/Bluetooth/koaksjalne/zbalansowane cyfrowe/liniowe
  • THD+D: 0,0008%
  • SNR: 115 dB
  • Separacja kanałów: 108dB
  • Moc wyjściowa: 200W x2 (4 Ohm) / 100W x2 (8 Ohm)
  • Kompatybilność USB: Windows 7/8/8.1/10, Mac OSX, Linux
  • Głębia bitowa: USB/i2S (1bit, 16-32bit), Optyczne/Koaksjalne (1bit, 16-24bit)
  • Częstotliwość próbkowania:
  •    USB/i2S PCM 44.1-768kHz, DSD 2.8224-22.5792MHz
  •    Optyczne/Koaksjalne PCM 44.1-192kHz
  • Wymiary: 280 x 43 x 255mm
  • Waga: 2,6kg

Cena: 5490 PLN

 

System

  • Źródła: PC, Cayin Soft Fog V2.
  • Wzmacniacz zintegrowany: SMSL VMV A2.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny: Audioform 304.
  • Interkonekty: Sulek Edia & Sulek 6×9,
  • Kabel głośnikowy: Sulek 6×9
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One,
  • Sulek 9×9 Power.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.
  • Ustroje akustyczne: Audioform.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

43 komentarzy w “Recenzja: SMSL VMV A2

  1. Marek pisze:

    Czy przypomina Pan sobie jak bardzo slyszalny jest wentylator w tym wzmacniaczu? Czesto slucham wieczorami, po cichu, i halas wentylatora moze czasem przeszkadac. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W moim egzemplarzu wentylatora w ogóle nie było słychać.

  2. Marek pisze:

    Widze, ze moje podziekowanie zniknelo, lub nie poszlo. Dziekuje wiec jeszcze raz 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Ale za co podziękowanie?

  3. Adrian pisze:

    Witam. Jakie kolumny by pasowały do tego wzmacniacza?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Ma dużą moc, więc każde dobre.

  4. Tomasz pisze:

    Zastanawiam sie czy autor tej recenzji testowal powyzszy wzmacniacz na ustawieniach „direct” bez zadnych ingerencji – „podbijaczy” w trasie dzwieku na przetwornikach C/A?

    Na kilku forach z zaciekawieniem czytalem opinie na temat tego wzmacniacza osob testujacych go i uzytkownicy zgodnie wypowiadaja sie ze po zniknieciu funkcji SDB z ustawien equalizera epickosc tego wzmacniacza zniknela rowniez…

    Chcialbym poznac Pana zdanie Panie Piotrze.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nigdy nie używam equalizerów.

  5. Martinez pisze:

    Witam . Zauważyłem , że nie ma żadnych konkretnych informacji na temat elektroniki którą ten wzmacniacz posiada , zazwyczaj takie informacje producenci z Chin zamieszczają ( np SABAJ )
    ???

  6. Martinez pisze:

    i jeszcze jedno pytanie , jak to jest , że SMSL VMV A2 jest na rynku juź prawie 3 lata a tak niewiele jest testów i jego recenzji , czy to jest jakiś bojkot sprzètu z Chin , np o Quloos QA690 można się czegoś dowiedzieć tylko od uźytkowników z Francji , u nas prawie nic…?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Chyba dystrybutor o te recenzje nie dba.

  7. Martinez pisze:

    a może panie Piotrze dajmy już spokój z SMSL VMV A2 – napisał Pan o nim już wszystko ale wart uwagi jest b.dobrze oceniany we Francji wzmacniacz FDA Quloos QLS QA690 – moze by go Pan przetestował ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Muszę się temu urządzeniu przyjrzeć. Ale mam obecnie u siebie aż sześć sprzętów do zrecenzowania, zatem jak już to nieprędko.

  8. Marecki pisze:

    no i właśnie kupiłem to cudo SMSL VMV A2 i sorrki – ale nie podzielam tego entuzjazmu – z gustami się nie dyskutuje ale jak dla mnie to szału nie ma – to taki Sabaj w ładniejszym pudełku ale za to dwa razy droższy

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Na to też nie wiem co odpowiedzieć. Sam odbierałem ten wzmacniacz od początku jako rewelacyjny. Zupełnie jakbyśmy pisali o różnych urządzeniach.

  9. Marecki pisze:

    a…i mam problem z SMSL VMV A2 – w moim egzemplarzu to jednak wentylator dosyć głośno pracuje – może jednak chiński producent zbytnio nie przykłada się do jakości wykonania …?!?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W moim egzemplarzu był bezgłośny. Nawet nie wiedziałem, że jest.

    2. Tomek pisze:

      W moim egzemplarzu wentylator jest bezglosny natomias sam wzmacniacz grzeje sie dosc sporo do oklo 50 stopni.

  10. Martinez pisze:

    pan Piotr przetestował nie jeden sprzęcik i zapewne Jego test i ocena SMSL VMV A2 jest w 100% wiarygodna , może się komuś przytrafił jakiś egzemplarz z wadą ( ten niby głośny wentylator ) ale nie jest to powód , aby odrazu źle oceniać ten sprzęt , chyba już czasy tzw chińskiej tandety się skończyły a ten wzmacniacz to już światowa klasa . Panie Piotrze – czekam z niecierpliwością na pański test Quloosa QLS QA 690 . Pozdrawiam .

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Odnośnie wentylatora – może to faktycznie wina egzemplarza, ale mam podejrzenie, że odnośnie rozczarowania brzmieniem sprawa może dotyczyć kolumn i okablowania.

  11. Marecki pisze:

    mam zestaw podłogowych Dynaudio Excite X34 podpięty pod SMSL VMV A2 i słucham z różnych źródeł – i zapewniam , że absolutnie nie ma różnicy pomiędzy tak samo podpiętym SABAJ A30 A , więc nie wiem dlaczego taki hołd uwielbienia panowie i gloryfikacja VMV A2 ???!!! , gra to tak samo ! , co do pracy wentylatora to odsyłam VMV A2 do sprzedawcy ( kupilem na Amazon ) i zostanę przy sprawdzonym i osłuchanym Sabaju A30 – jak dla mnie – SMSL VMV A2 to dobry wzmacniacz ale Sabaj A30 to jest to samo za połowę mniejszą kasę – i tyle . Zresztą nie tylko ja odniosłem takie wrażenie ( proszę poczytać fora np audiostereo )

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie będę się wypowiadał o relacji do SABAJ, bo tego wzmacniacza nie słyszałem. Natomiast wyższość użytych przeze mnie kolumn nie podlega dyskusji. Prawdopodobnie to samo odnosi się do okablowania. Szkoda, że ten SMSL się nie spodobał, bo pamiętam, że podczas odsłuchów byłem bardzo zadowolony ze znalezienia tak dobrego wzmacniacza w tak niskim budżecie.

  12. Martinez pisze:

    taką perełką – wisienką na torcie może też się okazać Quloos QLS QA690…!?!

  13. Marecki pisze:

    no właśnie – nie słyszeli panowie Sabaja A30 – a ja słuchałem obydwóch i w konfrontacji nie było różnicy , i to nie jest kwestia okablowania czy głośników ponieważ i VMV A2 i Sabaj A30 grały podpięte po ten sam zestaw !

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Ale nie mówię, że Sabaj na moich grałby gorzej, tylko że SMSL z Dynaudio gorzej niż u mnie zagrał.

  14. Martinez pisze:

    poddaję się

  15. Marecki pisze:

    no i dochodzimy do wniosku , że u pana SMSL VMV A2 w pańskim odczuciu zagrał bardzo dobrze , zatem jest to ocena subiektywna bo u mnie na moim zestawie zagrał dobrze ale bez przesady

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Obie oceny są subiektywne i zrelatywizowane do użytych systemów, bo inne być nie mogą. Miara na osi pozytywna-negatywna nie ma dla obiektywności żadnego znaczenia.

  16. Marecki pisze:

    tzn grał bo trafił mi się wadliwy i wróciłem do Sabaja A30 który gra u mnie tak samo

  17. Martinez pisze:

    to może jeszcze ktoś o tym Sabaju napisze?

  18. Jan pisze:

    ja mam tego Sabaja A30 i jest naprawdę świetny ! , 2 tys kosztował a gra jak sprzęcik za kilka razy więcej

  19. Martinez pisze:

    ale to może jakieś szczególy poproszę…

  20. Tomek pisze:

    Po kilku miesiacach grania na SMSL VMV A2 z Revel M106 moge stswierdziec ze SMSL robi robote glownie przy odtwarzaniu FLACK i DSD.

    Ciezko mi powiedziec czy wzmacniacz jest epicki, z pewnoscia gra lepiej od poprzedniego wzmacniacza w klasie D w ktorego bylem posiadaniu kilka lat temu: tzn Marantz Melody ale porownujac go do Marantz PM7000N juz tych roznic nie widze, z pewnoscia moze to byc wina glosnikow bo prawdopodobnie z podlogowkami zagralyby lepiej.

    W kazdym razie SMSL kupilem jako ciekawostke po przeczytaniu wielu opinii i rowniez tego testu tutaj, moge np stwierdzic ze te 100W przy 8 omach wypada slabo przy Marantzu poniewaz wspomniany Marantz pozwala zagrac glosniej na tej samej konfiguracji, wiec raczej to 100W z SMSL przy 80W z Marantza wypada blado…

    Co do jakosci reprodukcji oba wzmacniacze brzmia dla mnie podobnie(odsluch na Focalach Aria 906 i Revel’ach M106 kable QED XT40i) wiec mysle ze autor testu uslyszal ta epickosc na swoich glosnikach…

  21. Martinez pisze:

    więc można powiedzieć , że SMSL VMV A2 zagrał ” epickim brzmieniem ” ale z konkretnym zestawem głośników i okablowaniem , to porównanie natomiast z Marantz-em PM7000N wskazywałoby na to , że SMSL VMV A2 nie jest aż taki doskonały jak o nim piszą

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Wie Pan, dobry sprzęt, np. kolumny, ma to do siebie, że ujawnia rzeczy, których przy słabszym nie słychać. Dlatego w dalszym ciągu podtrzymuję to, co napisałem.

      1. Tomek pisze:

        Zgadzam sie Panie Piotrze, ale ktos kto kupuje wzmacniacz za 800 dolarow pewnie nie posiada glosnikow za 20 tysiecy zlotych i wiecej jak w Pana przypadku, ten wzmacniacz celuje sie w innego konsumenta…
        Choc wspomniane Revel Performa 3 M106 i kable QED xt40i w moim tescie smiem twierdzic ze to nie jest tez byle co…

        Pozdrawiam,
        Tomek

  22. Martinez pisze:

    Tak – panie Piotrze – ma Pan oczywiście rację i pańska recenzja dotyczy też tylko konkretnie zestawionego sprzętu ktory współgrał ze sobą idealnie , więc też należy zakładać , że nie zawsze osiągniemy na SMSL VMV A2 to epickie brzmienie . Pozdrawiam .

  23. Martinez pisze:

    fajnie by było , gdyby użytkownicy SMSL VMV A2 podzielili się swoimi doświadczeniami z tym urządzeniem , dało by to w miarę obiektywny obraz wartości tego klocka

  24. Martinez pisze:

    jednak jakieś marne zainteresowanie tym klockiem jest , czy naprawdę nikt już nie chce się pochwalić tym wzmacniaczem ?

    1. Tomek pisze:

      Jest zainteresowanie Martinez ale na forach tematycznych z chińskim sprzętem. BTW mój wzmacniacz jedzie do zwrotu ze względu na notoryczne rozłączanie wejścia optycznego, wada sporadycznie pojawiała się raz w tygodniu teraz kilka razy dziennie. Problem nie występuje na wspomnianym Marantz’u i nadal uważam że ten Chińczyk jest za słaby na Revel’e( brakuje mu mocy) a marantz potrafi na wspomnianych Revel’ach zagrać tak że głuchy usłyszy różnice… Pozdrowienia i: Do siego Roku!

  25. Mareksc pisze:

    Zupełnie nie podzielam zachwytów Autora recenzji. Wzmacniacz w trybie direct reprezentuje suche. brzmienie. Przynajmniej z Focalami Aria 926. Z dodatkowymi ustawieniami typu podbicie basów i wysokich lub/ i ingerencji loudness da się słuchać, ale też bez szału przy niskim poziomie głośności. Uważa, nie jest wart tych pięniędzy. Przed zakupem proponuję go dłużej posłuchać i porównać z czymś co gra przynajmniej w kl. AB. Napewno (moim skromnym zdaniem) ten wzmak nie ma nic wspólnego z brzmieniem lampy. Porównywałem z Moon 325i, Naim Nait SX3 oraz z troszkę droższy od SMSL-a NAD C375BEE.Pokój odsłuchowy dobrze zestrojony, Oczywiście to moja ocena subiektywna.
    Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Każdemu wolno mieć własne zdanie, każdy z nas ma przecież inne doświadczenia. Od siebie powiem, że nie przepadam za kolumnami marki Focal, nawet Utopie nie za bardzo mi się podobały. Ale możliwe, że są wzmacniacze, z którymi świetnie wypadają, wygląda na to, że SMSL do takich nie należy. Używane przeze mnie kolumny Audioform są w pewnym stopniu przeciwieństwem tych od Focal, zapewne stąd rozczarowanie i rozbieżność poglądów. Z mej strony podziękowanie za relację, zawsze dobrze dowiedzieć się czegoś nowego.

      Też pozdrawiam
      PR

  26. Tomek pisze:

    Wiec tak dla przestrogi przed zakupem wzmacniaczy które zostały opisane jako epickie (przepraszam za mój sarkazm ale niestety brak epickość w tym wzmacniaczu…) opiszę finał mojej historii…

    Oba wzmacniacze padły po 5.5 miesiąca, pierwszy nie uruchamia się, został odesłany do sprzedawcy i jest trzymany ponad 2 miesiące bo przesyłka z Belgii idzie do Chin długo, bo w Chinach jest teraz święto (20dni) a gwarancja leci… Drugi wzmacniacz jest w trakcie odesłania ponieważ wejście optyczne empirycznie rozłącza źródło audio. Żadne restarty wzmacniacza i źródła nie zmusiły SMSLa do ponownego odbioru sygnału z optical input. Po kilkudniowej wymianie korespondencji z serwisem moja cierpliwość sięgnęła zenitu cierpliwości. Wymiana korespondencji z Chińczykami to jak gadanie z robotem który używa kiepskiego translatora angielskiego… porady które otrzymywałem skończyły się na tym że zaproponowano mi sprzedaż wzmacniacza na eBayu bo serwis stwierdził że chyba jestem niezadowolony z produktu lub kupienie media konwertera smsl100 i to miałoby rozwiązać mój problem z uszkodzonym wejściem optycznym. Głupota chińskiego serwisu smsl sięgnęła zenitu moja cierpliwość również. Finał jest taki że oświadczyłem że chce zwrot pieniędzy za oba wzmacniacze bo jakość elektroniki jest daleka od perfekcji skoro na dwa zakupione wzmacniacze oba uległy awarii… I finał jest taki że wróciłem do mojego Marantza który miałbym taki słaby w stosunku do epickiego smsl…. Reasumując nie polecam, dołóż parę groszy i kup coś markowego bo Chińczycy z SMSL muszą jeszcze długo popracować nad swoim wzmacniaczem…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy