Recenzja: Silent Angel Bremen B1

Wygląd, technologia, obsługa

Ze słuchawkową dziurką.

    Za mało widać jestem otrzaskany z zawiłościami smartfonowego życia, ściągnąwszy podczas testowania Silent Angel Munich M1T darmowy program obsługowy VitOS Orbiter automatycznie powziąłem przekonanie, iż obsługuje także strimer Bremen. Tymczasem guzik prawda – do obsługi Bremena napisano osobny program o nazwie VitOS Orbiter Lite, choć może powinien nazywać się on VitOS Green, skoro wyświetla ikonkę zieloną. W każdym razie potrenowawszy cierpliwość własną przy próbach zastosowania cięższego VitOS Orbitera, za cudzą podpowiedzią ściągnąłem tego Lite[1], i dalej już po staremu. Z tym, że nie tak do końca, bo teraz słuchawkowe gniazdo w urządzeniu pozostawało do sprawdzenia.  

   Bremen B1 ma taki sam pokrój jak droższy Munich M1T, ale jest trochę mniejszy (155 x 110 x 50,4 mm), trochę lżejszy (0,9 kg) i trochę różny na oko. Różnicą panel przedni, nie tylko odróżniający się obecnością słuchawkowego wyjścia, ale także tworzywem – akrylem w miejsce metalu. Nie ma też ozdobnego przełamania: akrylowa powierzchnia znaczona jest jedynie złotymi akcentami herbu firmy i oprawy gniazda oraz rzędem czterech różnobarwnych światełek informacji o aktywnościach. Pozostałe ścianki są metalowe, w tym wierzchnia i boczne to ażur, mimo iż urządzenie bardzo nieznacznie się rozgrzewa. Z tyłu mocowanie anteny (jest oczywiście w komplecie), pstryczek ON/OFF, gniazdo ethernetowe, gniazdo prądowe (DC 5V/2A), gniazdo rozszerzeń M-IO, przycisk resetu, wyjścia cyfrowe AES/EBU, I2S i Coaxial oraz analogowe RCA.

    Opis w instrukcji szczegółowo objaśnia funkcyjność poszczególnych pinów gniazda HDMI na łączu I2S, ale to nie pomaga – z konwerterem M2Tech EVO 2 i tak nie było współpracy. Postawmy jednak sprawę jasno: cyfrowe wyjścia nie są specjalnie potrzebne, bo kto ma przyzwoitej jakości przetwornik DAC, nie będzie potrzebował tego Bremen, może kupić od Thunder Data któregoś „Cichego Anioła” pozbawionego przetwornika, darując sobie podwojenie. Co innego te wyjście RCA i gniazdo słuchawkowe, te kluczami użyteczności.

    W instrukcji znajdujemy kody instalacyjne do App Store, Google Play i Android oprogramowania VitOS Orbiter Lite, z jego pomocą, po błyskawicznym ściągnięciu, obsłużymy dowolną bibliotekę muzyczną.

    Urządzenie jest całe czarne (jak lubię), stoi na gumowanych podstawkach, wewnątrz pracuje z częstotliwością 1,2 GHz dwurdzeniowy procesor ARM Cortex-A7, wspierany pamięcią DDR4 i zdolny wygenerować sygnał PCM 192 kHz, niezdolny natomiast do obsługi standardu DSD. (Generalnie to żadna strata; wierzcie mi – piekielnie drogi zestaw dCS LINA nie udowadniał jego wyższości w odczycie strumieniowym, potrzebny jest do tego bardzo drogi odtwarzacz i płyty SACD.) Ethernet działa z prędkością 100 MB/s, a płyty głównej nie ujrzymy nawet po rozkręceniu obudowy, ponieważ całą przykrywa metalowa osłona, będąca radiatorem.

Antenką i kablami.

    Urządzenie można wspomagać jakościowo użyciem switcha ethernetowego Bonn N8 i czyściciela prądu zasilania Forester, można także użyciem lepszego firmowego okablowania zasilającego Bastei – do wyboru srebrnego albo miedzianego.

    Silent Angel Bremen B1przycxhodzi do nas w sporawym, czarnym, tekturowym pudełku wielokrotnego użycia, zaopatrzony w ładnie wydaną, kolorową instrukcję obsługi, opisującą przede wszystkim współpracę ze smartfonem.

[1] Tak to jest, jak się instrukcji nie czyta.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy