Recenzja: Silent Angel Bremen B1

    Zróbmy raz jeszcze to samo, ale zróbmy inaczej. Dodajmy jedne rzeczy, pozabierajmy inne, a cenę znacznie obniżmy, żeby więcej sprzedawać.

    Nie wiem czy ta dokładnie argumentacja przyświecała powstaniu testowanego urządzenia, ale musiała być podobna, skoro przyniosła te a nie inne rezultaty. Bremen B1 to raz jeszcze odtwarzacz sieciowy (skrótowo i popularnie strimer) od dalekowschodniego Silent Angel, ale pozbawiony gniazd USB, i tym samym możliwości podpięcia zewnętrznego dysku, a wewnętrznego nie ma. W zamian wyposażony we własny przetwornik D/A, wyjścia cyfrowe i analogowe, a nawet we wbudowany słuchawkowy wzmacniacz z finalnym gniazdkiem duży jack. Wszystko to raptem za dwa osiemset bez tradycyjnej złotówki, czyli można strimować i hałasować za mniej niż pensję minimalną, która pozwoli jeszcze nabyć całkiem niezłe słuchawki. Tym bardziej można to wszystko, że producent to żadna skąpidusza – w zestawie dostajemy okablowaną sekcję zasilania i kabel ethernetowy, niczego poza słuchawkami nie trzeba dokupować. Ale można mieć własny wzmacniacz – taki albo owaki – para gniazd RCA na tylnej ściance Bremen chętnie każdy obsłuży.  

    Wiemy już zatem co, wiemy także od kogo. „Cichy Anioł” musi być czymś od Thunder Data Co. Ltd. z Zhuhai nad Morzem Perłowym, półtoramilionowego miasta w całości będącego specjalną strefą ekonomiczną i jednocześnie siedliskiem konsorcjum Thunder. Firmy startującej od pisania programów, a następnie rozrosłej na produkcję coraz to liczniejszych urządzeń, które osobliwym zwyczajem łączą przydomek Silent Angel z nazwami niemieckich miast. Hanzeatycka Brema znad Wezery między nimi kolejnym, dlaczego pasło na nią, pojęcia bladego ani krwistego nie mam.

Odtwarzacz sieciowy Bremen B1.

    Wiem za to z czym przychodzi się mierzyć – przychodzi z nowoczesnością. Strimer w znaczeniu odtwarzacza sieciowego audio albo video to wszak urządzenie świeżego chowu; dopiero raczkujące w połowie lat 90-tych, na dobre weszłe do użycia po 2010. Dzięki min. pandemii Covid 19 urosłe do potęgi, z towarzyszeniem transmisji na żywo w przedsiębiorstwach, rozrywce i szkołach. Kto nie chce gromadzić płyt, może zamiast tego strimować – tanio i z dziecinną łatwością zyskując dostęp do gigantycznych bibliotek wszelkich danych. Nam chodzi o muzyczne, z najpopularniejszymi Spotify, TIDAL i Apple Music na czele. Wszystkie te biblioteki są kompatybilne z Silent Angel Bremen B1 i poprzez router – drogą przewodową albo radiową – mogą być nam udostępniane. Oto sens nabywania takiego urządzenia; sens dostępności muzyki wszelakiej na jedno skinienie ręki.

    Ale o jednym zapomniałem chwaląc samowystarczalność Angela – on potrzebuje smartfonu. Jednak dzisiaj to już to samo, co posiadanie rąk i oczu; kto z młodszych niż emeryci dzisiaj smartfona nie ma? Mimo to mała perypetia odnośnie smartfonowej obsługi mi się przydarzyła, ale o tym w następnym rozdziale.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy