Odsłuch: Z gramofonem
Ifi Audio Retro ma, jak mówiłem, dwie pary przyłączy gramofonowych, pozwalające bez szukania zewnętrznego gramofonowego przedwzmacniacza podpiąć każdy gramofon. Ma też przynależne gramofonowi przyłącze uziemiające, tak więc nic tylko podpinać i słuchać. Podpiąłem swego leciwego Thorensa, który i tak jest znacznie lepszy od większości tego co dziś oferują w przedziale do dziesięciu tysięcy, co było jednocześnie spełnieniem prośby dystrybutora, by nie szarpać się na żadne wysilone konstrukcje. Zatem czekający w głównym pokoju odsłuchowym na recenzję wiceflagowy Nottingham za pięćdziesiąt przeszło tysięcy został zostawiony w spokoju, a do pracy zaprzęgnięty gramofon znacznie lepiej ekonomicznie dopasowany. Ale co tam ekonomia. Dla gramofonów też ma ona wprawdzie znaczenie, ale już takie budżetowe, o ile tylko właściwych poszukać, grają w sposób oszałamiający. I nie inaczej ośmielę się ocenić to co tym razem usłyszałem. Fakt, że po interkonekt sięgnąłem wybitny, a konkretnie po Acoustic Zen Absolute Cooper, który kosztuje więcej niż całe to Retro wraz z głośnikami. Ale znów chciałem sprawdzić jaki jest pułap, a jest on niewątpliwie bardzo wysoki. Oczywiście siedząc przy biurku inaczej się słucha. Nie są to ani zamykające nas w swoim świecie słuchawki, ani odwołujące się do dużej powierzchni głośniki podłogowe. Ale od czego jest wyobraźnia i od czego sama muzyka. A ta popłynęła w sposób organiczny, przyrodniczy, plenerowy. Była bardziej jak sen a nie telewizyjny czy nawet kinowy obraz. Z dobrych płyt (a tylko takich użyłem, by nie psuć sobie efektu) płynęła w sposób dosłowny, niczym prawdziwy strumień. Widok rzeczywistego przepływu sam stawał przed oczami i z jednej strony złość brała na te leciutkie czasem trzaśnięcia, które reprodukcji winylowej zawsze niemal towarzyszą, a z drugiej – i o wiele bardziej – na to, że te wszystkie plikowe wariacje DSD i WAV – oraz co tam kto jeszcze w nie wiedzieć jakich częstotliwościach wymyślił, nie mają tej gładzi, tej głębi i tego czaru. Jest w tych winylach magnetyzm i zawsze był.
Przypominam sobie swoje odsłuchy sprzed lat trzydziestu, a więc też bardzo retro, i staje mi w uszach dźwięk z cyfrowych źródeł nieosiągalny, bo mający ten specyficzny głęboki i gładki smak, jakiego w cyfrowym graniu nikomu nie udało się w pełni osiągnąć. Może to tylko sugestia i uprzedzenie, ale raczej nie. Jest w tej analogowej muzyce pewien pierwiastek bynajmniej nie ulotny i nie będący omamem. Ona inaczej układa się w uszach, a chociaż brakuje możliwości skakania po utworach (wygodnego zwłaszcza dla recenzentów) i chociaż trzeba z tymi winylami się pieścić, to w zamian dają muzyczne mleko prosto od krowy, a nie pasteryzowany erzac w kartonie.
Jest rzeczą godną szczególnej pochwały, że wszystko to, cały ten analogowy bagaż i przepych, dostałem tutaj od zramolałego gramofonu i systemu zintegrowanego za niecałe dziesięć tysięcy. Prawda, że po drogim interkonekcie i drogich głośnikowych kablach, ale nawet wypróbowane tańsze łączówki dawały już bardzo wiele. Nie aż tyle, co szkoda, bo gdyby kable najwyższej jakości mogły być tanie, wówczas byłoby jeszcze przyjemniej, ale też bardzo dużo. Nieco tylko szarzej i mniej obficie, choć z dobrym wypełnieniem; albo też bardzo bogato, tylko z wypełnieniem cokolwiek skromniejszym. Do wyboru. Tak czy inaczej, po takim kablu czy innym, grało to Retro z gramofonem pierwsza klasa; a chociaż Karol mnie uprzedził, że jest to świetny system, to i tak zostałem jego jakością zaskoczony. Nie spodziewałem się, naprawdę nie, że aż tak to będzie grało. Kameralnie wprawdzie, bez jakiegoś wielkiego rozmachu, ale z prawdziwą magią sceniczną i magią samego dźwięku.
Nawet mi się nie chce tego rozbierać na czynniki, bo to by tylko zepsuło. Było to granie biologiczne, a biologii nie da się anatomizować bez jej zabicia. W każdym razie sam nie będę się porywał na wiwisekcję. Nie tym razem, bo nie ma takiej potrzeby. Jak się przy okazji tego drogiego Nottinghama weźmiemy za analogowe granie najwyższego pułapu, to ten dźwięk żywcem pokroję, a tutaj niech zostanie samo tylko wspomnienie i wyobrażenie muzycznej esencji położonej na biurku. To było naprawdę coś.
Dziękujemy za recenzję Pitorze,
W zasadzie dysponując kwotą bliską 10.000 chyba lepiej kupić ten kombajn McIntosha. Bo droższy ale jak ktoś ma 10 to i 20 'patyków’ mieć będzie. Poważniej się prezentuje i obstawiam że całościowo lepszy.
Byłbym bardzo ostrożny z tym głoszeniem wyższości McIntosha. Przede wszystkim zdecydowanie jest droższy a mniej funkcjonalny i do niego gramofonu się nie podłączy ani własnych głośników nie ma. Poza tym w kategoriach całkowicie bezwzględnych jego wyższość jako słuchawkowego wzmacniacza wydaje się mocno dyskusyjna. Lamp żadnych na pokładzie nie ma i ich czaru naśladować nie umie, a atutem jego jest raczej nie tyle jakościowa wyższość, co amerykański styl grania, który komuś bardziej może odpowiadać. Ma także „własne” słuchawki, jednak za osobne i bardzo duże pieniądze. Najbardziej się tak naprawdę różni wyglądem, toteż jeśli komuś jego pełne przepychu i także odwołujące się do dawnych czasów wzornictwo odpowiada bardziej, to warto będzie się wykosztować, bo na podobającą się rzecz miło jest spojrzeć.
O to mnie rozczarowałeś z tym brakiem lamp w tym modelu MCa. To taktycznie zmienia postać rzeczy radykalnie.
Na marginesie moje 2A3 kolumnowe ze słuchawkowym wyjściem i pilotem właśnie się wygrzewa u konstruktora i ma być u mnie koło środy. Czekam niecierpliwie.
A jakiej marki te 2A3? (Pytam zarówno o urządzenie jak i same lampy.)
Feliks Audio
http://feliksau.unixstorm.org//en/products.html
Same lampy to EH Gold, od czegoś trzeba zacząć tę podróż.
Model mojego wzmacniacza to Arioso.
Wygląda godnie i statecznie, a gra pewnie super. Lampy zmienisz z czasem na Emission Labs 2A3 Mesh.
Zapewne do hi-endu trochę mu brak. Ale Feliks Audio słyną z uczciwej wyceny swoich prac i nie mydlą oczu bajerami. A co do lamp to już sobie w szufladzie zrobiłem miejsce na potencjalne pary do wymiany, no i jak tylko budżet pozwoli to EMMsy też tam się pojawią. W planach też wymiana diody prostowniczej na coś zabytkowego. Może Mullard? Czas pokaże.
Prostownicza zdecydowanie Mullard.
Witam
Chcialem zapytac z czym u pana to gra, jak gra i czy brumi. Chce kupic ten wzmak do he500. Mozna podpiac bezposrednio pod wyjscie na kolumny ?
Pozdrawiam
Mam pytanie, jaki Panie Piotrze będzie najlepszy wzmacniacz dla k812 (nie biorąc po uwagę ceny), obecnie jestem własnie na etapie poszukiwania takowego.
To zależy w jakim stopniu tej ceny naprawę nie będziemy brać pod uwagę. Podejrzewam, że najlepsze byłyby monobloki Woo Audio WA-234 Mono, tylko że one kosztują 16 tysięcy dolarów. Rewelacyjny jest też podobno Apex Pinnacle za dziesięć tysięcy, a na Karolu duże wrażenie zrobił dzielony flagowy RudiStor. To wszystko są jednak urządzenia u nas niedostępne, natomiast z krajowej oferty na pewno godny rozważenia jest Cary 300B (trzeba mu samemu kupić lepsze lampy), a po wakacjach, albo może już teraz na zamówienie, dostępny ma być u Audio-connect tranzystorowy Wells Audio Headtrip, o którym cuda prawią. Z krajowej oferty jest też do rozważenia Trilogy 933 i Leben CS-600. Ale sam wolę duże triody.
Zapomniałem jeszcze o dwóch wzmacniaczach Eddie Currenta na 2A3 i 45. Ale też u nas nie są dostępne.
Świetny tekst, miałem przyjemność posłuchać w hifistation i czapki z głów piękne to było granie .
Pisze Pan w swej recenzji iż amp słuchawkowy gra jak taki „za 5 tyś ” ale nadmienił Pan że są i takie które grają tak a są tańsze . Byłbym zobowiązany za wskazania takich konstrukcji
Pozdrawiam Maciej
PhaSt SE, Little Dot MkVI+, Cayin HA-1A, Divaldi, ifi iDSD micro, Schiit Lyr, Aune S16.
Tak na prawdę to zakochałem sie w Lebenie tyle że brakuje mu w moim odczuciu tego ciepła które tak lubię . Czy uważa Pan że jako wzmacniacz słuchawkowy ifi jest dużo bardziej ułomny brzmieniowo od 300xs?
Uważam Lebena CS300F i ifi PRO iCAN za brzmieniowo równorzędne. Jednak żaden z nich nie ociepla brzmienia. Ciepło gra Little Dot MkVI+, ale po wymianie lamp i z pewnymi swoimi ograniczeniami. Lebena z ifi można porównać w katowickim Audio Stylu.
Miałem na myśli naturalnie ifi retro jako konkurentka dla lebena i rzekomego ocieplacza dźwięku . Te dwa klocuszki jak Pan by porównał ?
Leben jest lepszy.
Dziękuje musze w końcu posłuchać tego legendarnego juz wręcz aune s16 . Po Pana recenzji tak dla zabawy posłuchałem przewodów zasilających acustic zen i jeśli ktos to przeczyta to warto powiedzieć ze nie tylko wyćwiczone ucho recenzenta usłyszy różnice mało tego była ona oczywista i bardzo namacalna . Pozdrawiam
Panie Piotrze, po przeczytaniu wszystkich recenzji mam ogromny dylemat i proszę o radę. Mianowicie szukam najlepszego efektu (bez możliwości odsłuchu) jak i zarazem w cenie „studenckiej” wybierając spośród : Aune S16, Marantz Dac-1, Little Dot Mk VI+ (razem z Arcam rDac – jako że głównym zródłem będzie Tidal z Imac’a przez port USB) a moim faworytem Oppo Ha-1. Będę zobowiązany za sugestie osoby tak osłuchanej. Jako nowy czytelnik Hi-Fi Philosophy chciałem jeszcze podziękować i pogratulować świetnej pracy i wciągających recenzji !
Dodam jeszcze, że chodzi mi głównie o odsłuch słuchawkowy a powyższy Ifi też jest brany pd uwagę jako sam wzmacniacz w cenie 6999zł przekraczającej mój budżet. Aczkolwiek może warto poczekać?
Brzmieniowo najlepszy jest Little Dot, pod warunkiem, że zaakceptuje się lekki szum wentylatorów. Bezproblemowo można go zastąpić najnowszą wersją PhaSt-a, która kosztuje poniżej 3000 PLN i nie wymaga wymiany lamp. To fantastyczny wzmacniacz i całkowicie cichy. Pełna rekomendacja.
Dziękuję bardzo za podpowiedź. Czy mógłby pan się odnieść do opinii o „brumieniu” Phast-a? Czy zjawisko to jest naprawdę przeszkadzające i czy Little Dot ma to samo? Jeśli chodzi o Arcama rDaca, czy jest to najlepszy wybór w tej kategorii cenowej?
Nowa, poprawiona wersja PhaSt-a jest całkowicie wolna od brumu. Jak spisuje się pod tym względem obecny Little Dot, tego nie wiem. Przetwornika Arcama niestety nie znam. Ale firma jest w porządku.
Witam. Jak już to irDAC-II, następca rDAC. Tylko obowiązkowo trzeba dokupić zewnętrzny zasilacz, np. Tomanka (to 600 zł, ale warto, po odsłuchach z tym zasilaczem, nie wraca się do firmowego). Chociaż ja bym radził posłuchać np. Audiolab M-DAC+, trochę droższy, ale moim zdaniem lepszy. Oba mają też na pokładzie wzmacniacze słuchawkowe.
Pytanie, skoro Twoim źródłem ma być Mac i Tidal, to czy warto kupować takie DAC-ki? Nie lepiej Chord Mojo lub ifi iDSD? Chyba, że myślisz przyszłościowo… A skoro Tidal, to zwróć uwagę, która firma wspiera MQA… to może być wydarzenie roku w strumieniowaniu audio.
Dziękuję za poradę. Właśnie rzecz w tym, że chciałbym mieć możliwość w przyszłości użyć urządzenia jako przedwzmacniacz o ile taki kompromis ma sens w tym przedziale cenowym. Zainteresuje się tym Audiolabem, a co do odsłuchów to napewno spróbuję. Problem tkwi w ubogości narodu Szkockiego w pasje, a co za tym idzie ubogości sklepów, dilerów, możliwości odsłuchowych (bylem wręcz przerażony). Sa raczej nastawieni na klienta bardzo zamożnego, bez wiedzy, własnego zdania, który kupi to co maja na składzie bo ktoś powie, że to jest super. Co do MQA to Tidala mam w lepszej wersji – „CD-quality lossless streams”. Wprowadzają MQA ale jak narazie lista albumów jest bardzo ograniczona.
Hej Rafał. Mam podobne spostrzeżenia, też mieszkam w Szkocji. Tutaj dobrych sklepów z audio jest jak na lekarstwo. Na tle Polski słabo to wygląda 🙁
I jeszcze na dodatek ten kurs £££. Ale za to na brak whisky chyba narzekać nie możecie? 🙂
To fakt :), tego to u nas pod dostatkiem. Wracając do tematu to czym więcej się rozglądam tym bardziej pogubiony się czuję… Może ktoś mógłby mi pomóc i na podstawie własnych doświadczeń i odnieść się do jakości DAC’ków „łączonych” z pre-ampami i słuchawkowcami jak powyższy audiolab dac1+ , a na przykład Chord’em 2qute dac’kiem. Różnica cenowa oczywiście jest, ale jak zaczynać budować system to raczej porządnie (w miarę możliwości). Pytanie tylko, czy ta różnica naprawę jest wyczuwalna i w jakim stopniu. Jeśli podpiąłbym pod to np. Little Dot mkVI to jakby to wyglądało w obydwu przypadkach? Nie koniecznie odnośnie tych precyzyjnych modeli, chodzi mi raczej o ogólnik, jeżeli takie coś w ogóle istnieje w świecie audiofilii :).
Panie Piotrze, czy warto wymienić iFi iDSD BL + iCAN + iTube 2 + iUSB + iOne na taki właśnie ifi Audio Retro Stereo 50 (odsłuch przede wszystkim na HD600 i OPPO PM-2 ?
Czy jednak taki zestaw składający się z tych poszczególnych powyższych daje większe możliwości niż ten jeden Retro Stereo 50?
Pozdrawiam serdecznie
Nie warto wymieniać. Wg mnie nie.