Recenzja: Hijiri X-DCH Nagomi

  Wysokiej jakości słuchawek w światowej ofercie co dnia niemal przybywa, lecz kable zasilające nie chcą być gorsze, oferta ich także wzrasta. Może nie aż tak prędko i nie z takim rozmachem, choć na ich brak trudno narzekać, a kiedy wziąć pod uwagę ceny, to wypada na remis. Najdroższy kabel zasilający kosztuje €18 900 (2,5 m), najdroższe sprzedawane solo słuchawki $18 000.

Zawęźmy sprawę do przewodów mogących uchodzić za jakościowo elitarne, ale nie kosztujących aż tyle. Przemodelowawszy gruntownie ofertę i w ramach tego zmieniwszy też nazwy, japońskie Combak Corporation pod dowództwem właściciela i naczelnego konstruktora Kazuo Kiuchi rzuciło w 2015 roku na rynek nową generację przewodów, w tym nowych zasilających, układających się w triadę. Wszystkich trzech z owej triady określonych w słowie pierwszym mianem Hijiri, oznaczającym mistrza-przewodnika; w słowie drugim ten mistrz zostaje dookreślony albo jako „Nagomi” – mistrz spokoju, albo „Takumi” – mistrz sztuki, albo Million „Kiwami” – mistrz ostateczny i powszechny. Odpowiednio do tego pozycjonują się ceny: i tak za mistrzostwo spokoju długości półtora metra zapłacimy 6790 PLN, za tej samej długości mistrzostwo sztuki już cztery razy więcej, a za mistrzostwo ostateczne siedem-osiem. (Nowe cenniki obu wyższych modeli są właśnie w przygotowaniu, cena recenzowanego aktualna.) Wychodzi na to, że spokój jest najtańszy i niespecjalnie nawet drogi, toteż chyba nie ma potrzeby sięgać po stany jeszcze wyższe. Przeczy to wprawdzie fundamentalnej zasadzie audiofilizmu znerwicowanego, ale pozostaje w zgodzie ze stoickim i buddyjskim spokojem, jako najdoskonalszym stanem ducha.

By sprawy tych Hijiri zbyt szybko nie zamykać, zwłaszcza że rozdział budowlany będzie dość lakoniczny, nawiążę jeszcze do kwestii nazewnictwa w kontekście chronologiczno-heraldycznym. Chodzi o stosunek wzajemny dawniejszej nazwy Harmonix i tej nowej Hijiri. Omawiałem go już przy okazji recenzji interkonektu Hijiri HGP-10R Million ,,Kiwami”, ale na wszelki wypadek przypomnę, że według jednych Hijiri to całkiem nowa marka, według innych ulepszony Harmonix. Okazuje się, że ci i ci mają rację, zarówno bowiem Harmonix, jak i nowo powstały Hijiri, to firmy zależne od Combak Corporation – której właściciel, Kiuchi-san, powiada, iż sięgną po nazwę Hijiri (w luźnym tłumaczeniu: przewodnik, mistrz, mentor), dorzucając do niej w przypadku topowych przewodów ekscentryczny przydomek Million (którego to słowa używa się nie tylko jako liczebnika, ale czasem w znaczeniu „wszystek”, „ogół”), aby wyróżnić najlepsze kable powstałe na bazie wcześniejszych Harmonix. Można więc sobie pisać nowa marka, a można stary, dobry Harmonix w nowym, ulepszonym wydaniu – tak czy tak będzie w porządku. Odnośnie natomiast strony podażowej sprawa wygląda inaczej, bo w związku z wyczerpaniem zapasów surowca, przewody sprzedawane pod nazwą Harmonix definitywnie zakończyły rynkowy żywot; w ofercie pozostają wyłącznie Hijiri, produkowane na bazie innej miedzi i innego srebra.

Co robić, nie ma rady – szkoda tych Harmoniksów, były jednymi z najlepszych.  Ale japońskie huty i laboratoria oferują teraz inne surowce metalurgiczne, poprzednie kable są niemożliwe. Tak nawiasem wydaje się, iż te nowe przenoszą więcej informacji, ale by zysk z tego płynął jednoznaczny, trzeba umieć te informacje przeistoczyć w muzykę, a doświadczenie uczy, że to nie zawsze się udaje. Na Combak Corporation możemy chyba jednak liczyć, jemu powinno się udać. Sprawdzonym już zostało, że sztuka się udała w odniesieniu do najwyższego interkonektu Hijiri Million ,,Kiwami”, nadeszła pora przetestować, jak rzecz ma się w odniesieniu do najtańszego z triady Hijiri kabla zasilającego, czyli tytułowego Hijiri X-DCH Nagomi (power).

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

11 komentarzy w “Recenzja: Hijiri X-DCH Nagomi

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Do mojego toru odsluchowego wszystkie kable firmy (Duelda)glosnikowe,interkonekty i kable zasilajace zrobilem sam a przyznam ze jestem calkowita noga z operowaniem lutownica itd.
    Akurat tor mam analogowy i wzm SET lampa,kabli tych nie pokonaja ani te ani inne za parokrotnie wieksze pieniadze,tak ze do anlogowego lampowego toru to zapomniec o takich wydatkach,moje kable zrobione kosztowaly grosze….

    1. Pawcio pisze:

      Panie Mirosławie a słuchał ich Pan w swoim systemie. Czy ktoś z lepszym systemem słuchał Pana systemu, czy jest on w stanie pokazać ròżnice między kablami tej klasy?
      Akurat w moim systemie słychać różnice między identycznymi kablami jednego producenta różniącymi się wtykiem a oba są w tym samym czasie wyprodukowane przed tego producenta.
      W moim systemie z pewnością usłyszałby Pan różnice.
      Jeśli złożone przez Pana kable wpasowały się w system i jest synergia to tylko się cieszyć pozostaje, że audiofila nervosa została zaspokojona.

      1. miroslaw frackowiak pisze:

        Odnoslem sie tylko do wszelkich kabli(silowych,glosnikowych i interkonektow)stosowanych w polaczeniu w torze odsluchowym analogowym w ktorym graja wzm lampowe SET+wysokoskuteczne kolumny+gramofon..magnetofon szpulowy itd. inne tory mnie nie obchodza,tylko podobne do mojego.Stwierdzam ze przerobilem wiekszosc kabli i koniec poszukiwan,najlepsze i najtansze sa kable (Dueluda )jesli sa kable inne niz tej firmy a zagraly podobnie to kosztowaly majatek,tak ze kupic na metry,kupic wtyki,wziasc lutownice i macie najlepsze kable”swiata” jakosc – cena powala.
        https://www.hificollective.co.uk/wire/duelund.html

  2. jafi pisze:

    Japoński mistrz oznaczył kropką na wtyku męskim jak podłączyć kabel względem fazy w gniazdku.
    I takie oznaczenie ma sens. Ale tylko dla tej części urządzeń, czyli tych, które „chcą grać” po tej stronie.
    Statystycznie jednakowa jest ilość urządzeń, które „wolą” fazę po drugiej stronie. I tu już może być problem. Polega to na tym, że urządzenie wciąż będzie grać – nie ma żadnego zagrożenia, ale jakość dźwięku, potencjał dźwiękowy zmniejszony nieodpowiednio wpiętym kablem. System kabel/urządzenie obarczony „grzechem pierworodnym”, bo konstruktor przewidział tylko wpięcie urządzeń, które preferują fazę z jednej strony.
    Przywołany w teście produkty innego konstruktora – mowa o Sulek Audio – rozwiązuje problem podpięcia sieciówek względem urządzeń o różnej polaryzacji. Sulek ma w swojej ofercie zarówno kable „lewe” i „prawe”. Oznacza to, że w zależności od preferencji polaryzacji urządzenia można stworzyć perfekcyjny układ kabel sieciowy/urządzenie.

    1. Pawcio pisze:

      Ja mam na szczęście końcówkę mocy tego samego producenta i zgodność jest zachowana. Potwierdzam, że u niektórych producentów nie ma nawet standardu produkcyjnego i np. każdy egzemplarz firmy Leben to loteria jak gniazdko jest wewnątrz podłączone. Kiedyś Ayon miał lampkę, która pokazywała czy kabel zasilający jest zgodny ale durni urzędnicy UE wprowadzili zakaz takich rozwiązań ze względu na bezpieczeństwo.

  3. jafi pisze:

    Przykro mi, ale lampka jako detektor właściwej polaryzacji urządzenia jest mało wiarygodna.
    Mało tego, spotkałem urządzenia, które miały oznaczenie fazy przy gnieździe zasilającym i było to błędne oznaczenie. Tym niemniej jestem w posiadaniu niemieckiego detektora fazy urządzeń i … jemu też nie wierzę.
    Praktyka pokazuje, że tylko empiryczne ustalenie polaryzacji urządzeń jest najlepszą drogą.

    1. Ed pisze:

      Empiria jest najwyższą formą poznania

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ośmielę się zauważyć, że każde potoczne poznawanie ma charakter empiryczny, trudno więc mówić o wyższości. Za wyższą formę możemy uznać dopiero eksperyment, a ściślej serię eksperymentów. Z tym, że i one bez teoretycznego zaplecza wyjaśniającego (teorii) nic nie znaczą, bo jak słusznie zauważył David Hume – fakt, że przesunięta za krawędź stołu kulka spadła tysiąc razy, ani o jotę nie zwiększa prawdopodobieństwa, iż stanie się tak za tysiąc pierwszym.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Przepraszam za dużą lukę między recenzjami; ta Mysphere jest już gotowa od kilku dni, ale są kłopoty z materiałem fotograficznym i dlatego ukaże się prawdopodobnie dopiero jutro.

  5. Piotr Ryka pisze:

    „Mam ten kabel w swoim systemie i coraz bardziej jestem zdumiony jego wpływem na brzmienie.Równowaga tonalna,naturalna barwa,czystość i wysoka energia przekazu to cechy,które wywindowane są na bardzo wysoki poziom,czyniąc ten kabel niemal kompletnym.Jego obecność w torze jest mocno słyszalna,naprawdę nie żałuję wydanych pieniędzy.W odbiorze ogólnym muzyka brzmi przyjemnie,żywo,jest pełna emocji i aż kipi energią.”

    To treść komentarza Czytelnika, który z powodu złego działania silnika strony sam nie mógł mimo wielu prób go zamieścić.

  6. Marcin P. pisze:

    Testuję ten kabel od kilku dni w moim Canorze CD 1.10 – referencyjny CD, którego można używać również jako DAC (bardzo dobry DAC).
    Kabel tchnął życie w muzykę z tego CD tak bardzo, że aż trudno to opisać. Nigdy nie słyszałem takich trąbek, fortepianu, gitar, itp. Bas jest niesamowity – jak mam wrażenie, że on dominuje, to dostaję takie uderzenie średnicy albo wysokich, że jednak na koniec dnia muszę przyznać, że równowaga tonalna jest zachowana.
    Jedyne, co mi przeszkadza, to przybliżenie planu, głównie wokali. Nie bardzo to lubię, a on tak jakby ten wokal wypycha do mnie. Z drugiej strony ciągle mam wrażenie, że wszystko odbywa się za linią kolumn – a jakby bliżej – brzmi to bez sensu, ale tak jest.
    Natomiast emocje, emocje, emocje – to niesamowita sprawa. CD ożył po prostu.
    Uważam, że to co słyszę, można określić mianem „nieprzyzwoite”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy