Recenzja: Hijiri X-DCH Nagomi

Budowa

Kolorystyka względem poprzednika spokojniejsza.

Jakie jest owo nowego chowu srebro i jaka miedź, tego nie wiem, to owiane jest tajemnicą. Nie wiem nawet, czy srebro jako surowiec w ogóle jest używane w którychkolwiek przewodach Hijiri – bowiem o bazie surowcowej i architekturze wewnętrznej niczego prawie się nie dowiadujemy. Wiadomo tylko, że to plecionki, dzięki uwadze, iż żyły wewnątrz splatane są ręcznie z wielu przewodów pod dyktando wyznaczającej orientację Resonance Control Technology, i że w odniesieniu do Nagomi jest to „custom design and special made Copper”. Tyle.  W niektórych przypadkach można dowiedzieć się więcej – przy też już recenzowanym kablu głośnikowym z serii Hijiri zostało powiedziane, że wykonany jest PCOCC (Pure Cooper by Ohno Continuous Casting), czyli miedzi monokrystalicznej o najwyższej czystości, której proces uzyskiwania opracował profesor Hideo Ohno, światowej sławy specjalista technologii materiałowej i łączności, obecny dyrektor Spintronics Integrated Systems Center na Tohoku University. (Drugi co do znaczenia po tokijskim uniwerek w Japonii.) Z czego jednoznacznie wynika, że mamy do czynienia z miedzią wytwarzaną przez Furukawa Electric Co., Ltd. – słynne zakłady parające się wytwarzaniem drutów i innych wyrobów miedzianych od 1884 roku, jako że Furukawa to jedyny dostawca miedzi PCOCC. Odnośnie kabla sieciowego informacja jest jednak lakoniczna, ale bardzo możliwe, że to ta sama miedź; choć chyba nie do końca, bo Kiuchi-san dostał zgodę na własne z nią eksperymenty i pewnie coś od siebie dodał.

Tyle odnośnie danych możliwych do pozyskania w wersji pisemnej, natomiast od strony praktycznej wymacać też nic się nie wymaca, bo kabel jest jednolity i twardy, jakby wykonano go z pojedynczego pręta. Na to jest jednak za lekki i zbyt giętki. Uściskiem nic się nie wskóra, ale giąć go można z łatwością, co oczywiście ułatwi użycie. Pozostając z konieczności na powierzchni zauważamy, że oplot jest identyczny jak u dawnych Harmonix – poza kolorem. Tam także była to przyjemna w dotyku tkanina bawełniana o gęstym splocie z grubych włókien, ale żółtych i czarnych, gdy te są czarne i granatowe. Nie rzuca się dzięki temu Hijiri Nagomi w oczy, ale jest w odbiorze smutniejszy, choć nie jakoś specjalnie. Miły dotyk łagodzi posępniejszą i poważniejszą kolorystykę; dotknąwszy kabla podchodzimy już do niego z sympatią. Te same są też wtyki po obu stronach, opisywane przez producenta jako „Plug & IEC Connector: Wattgate 350iRH+330iRH lub 390iRH (Schuko)”. Na wtyczce do gniazdka sieciowego rzucającą się w oczy czerwoną kropą zaznaczono żyłę gorącą, a na połowie drogi między wtykami znajduje się graniasta obejma z ciemnego, na wysoki połysk polakierowanego drewna, z napisami Hijiri po jednej i Nagomi po drugiej stronie. Wtyki da się rozkręcić – ciekawy nos w sos może wsadzić – ale sam tego nie zrobiłem, na oko i tak jakości miedzi nie poznam.

Kabel powierzchowność kolorystyczną posiadł poważną, dotykowo zaś miłą.

Wszystkie przewody Hijiri z najniższej linii Nagomi dostajemy w ozdobnych pudełkach na bazie grubej tektury powleczonej tłoczonym pergaminem w charakterystyczne wzór dużych śnieżynek z wewnętrznym ornamentem kwiatowym. Ładne są te pudełka i na dodatek charakterystyczne, a od typowych ozdobnych odróżnia je też to, że denko nie jest wzorniczo puste – je również pokryto ozdobnym wzorem. Cena zawartości jest jak na dzisiejsze czasy nisko-średnia – do drogich jeszcze daleko, ale tańsze, a niezłe, też bywają. Liczyłbym tutaj zwłaszcza na Luna Cable Gris ($525) – sieciowego braciszka tak fantastycznie wypadłych przewodów IC i głośnikowych. Lecz z tym kablem się nie zetknąłem, tak się tylko domyślam.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

11 komentarzy w “Recenzja: Hijiri X-DCH Nagomi

  1. miroslaw frackowiak pisze:

    Do mojego toru odsluchowego wszystkie kable firmy (Duelda)glosnikowe,interkonekty i kable zasilajace zrobilem sam a przyznam ze jestem calkowita noga z operowaniem lutownica itd.
    Akurat tor mam analogowy i wzm SET lampa,kabli tych nie pokonaja ani te ani inne za parokrotnie wieksze pieniadze,tak ze do anlogowego lampowego toru to zapomniec o takich wydatkach,moje kable zrobione kosztowaly grosze….

    1. Pawcio pisze:

      Panie Mirosławie a słuchał ich Pan w swoim systemie. Czy ktoś z lepszym systemem słuchał Pana systemu, czy jest on w stanie pokazać ròżnice między kablami tej klasy?
      Akurat w moim systemie słychać różnice między identycznymi kablami jednego producenta różniącymi się wtykiem a oba są w tym samym czasie wyprodukowane przed tego producenta.
      W moim systemie z pewnością usłyszałby Pan różnice.
      Jeśli złożone przez Pana kable wpasowały się w system i jest synergia to tylko się cieszyć pozostaje, że audiofila nervosa została zaspokojona.

      1. miroslaw frackowiak pisze:

        Odnoslem sie tylko do wszelkich kabli(silowych,glosnikowych i interkonektow)stosowanych w polaczeniu w torze odsluchowym analogowym w ktorym graja wzm lampowe SET+wysokoskuteczne kolumny+gramofon..magnetofon szpulowy itd. inne tory mnie nie obchodza,tylko podobne do mojego.Stwierdzam ze przerobilem wiekszosc kabli i koniec poszukiwan,najlepsze i najtansze sa kable (Dueluda )jesli sa kable inne niz tej firmy a zagraly podobnie to kosztowaly majatek,tak ze kupic na metry,kupic wtyki,wziasc lutownice i macie najlepsze kable”swiata” jakosc – cena powala.
        https://www.hificollective.co.uk/wire/duelund.html

  2. jafi pisze:

    Japoński mistrz oznaczył kropką na wtyku męskim jak podłączyć kabel względem fazy w gniazdku.
    I takie oznaczenie ma sens. Ale tylko dla tej części urządzeń, czyli tych, które „chcą grać” po tej stronie.
    Statystycznie jednakowa jest ilość urządzeń, które „wolą” fazę po drugiej stronie. I tu już może być problem. Polega to na tym, że urządzenie wciąż będzie grać – nie ma żadnego zagrożenia, ale jakość dźwięku, potencjał dźwiękowy zmniejszony nieodpowiednio wpiętym kablem. System kabel/urządzenie obarczony „grzechem pierworodnym”, bo konstruktor przewidział tylko wpięcie urządzeń, które preferują fazę z jednej strony.
    Przywołany w teście produkty innego konstruktora – mowa o Sulek Audio – rozwiązuje problem podpięcia sieciówek względem urządzeń o różnej polaryzacji. Sulek ma w swojej ofercie zarówno kable „lewe” i „prawe”. Oznacza to, że w zależności od preferencji polaryzacji urządzenia można stworzyć perfekcyjny układ kabel sieciowy/urządzenie.

    1. Pawcio pisze:

      Ja mam na szczęście końcówkę mocy tego samego producenta i zgodność jest zachowana. Potwierdzam, że u niektórych producentów nie ma nawet standardu produkcyjnego i np. każdy egzemplarz firmy Leben to loteria jak gniazdko jest wewnątrz podłączone. Kiedyś Ayon miał lampkę, która pokazywała czy kabel zasilający jest zgodny ale durni urzędnicy UE wprowadzili zakaz takich rozwiązań ze względu na bezpieczeństwo.

  3. jafi pisze:

    Przykro mi, ale lampka jako detektor właściwej polaryzacji urządzenia jest mało wiarygodna.
    Mało tego, spotkałem urządzenia, które miały oznaczenie fazy przy gnieździe zasilającym i było to błędne oznaczenie. Tym niemniej jestem w posiadaniu niemieckiego detektora fazy urządzeń i … jemu też nie wierzę.
    Praktyka pokazuje, że tylko empiryczne ustalenie polaryzacji urządzeń jest najlepszą drogą.

    1. Ed pisze:

      Empiria jest najwyższą formą poznania

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ośmielę się zauważyć, że każde potoczne poznawanie ma charakter empiryczny, trudno więc mówić o wyższości. Za wyższą formę możemy uznać dopiero eksperyment, a ściślej serię eksperymentów. Z tym, że i one bez teoretycznego zaplecza wyjaśniającego (teorii) nic nie znaczą, bo jak słusznie zauważył David Hume – fakt, że przesunięta za krawędź stołu kulka spadła tysiąc razy, ani o jotę nie zwiększa prawdopodobieństwa, iż stanie się tak za tysiąc pierwszym.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Przepraszam za dużą lukę między recenzjami; ta Mysphere jest już gotowa od kilku dni, ale są kłopoty z materiałem fotograficznym i dlatego ukaże się prawdopodobnie dopiero jutro.

  5. Piotr Ryka pisze:

    „Mam ten kabel w swoim systemie i coraz bardziej jestem zdumiony jego wpływem na brzmienie.Równowaga tonalna,naturalna barwa,czystość i wysoka energia przekazu to cechy,które wywindowane są na bardzo wysoki poziom,czyniąc ten kabel niemal kompletnym.Jego obecność w torze jest mocno słyszalna,naprawdę nie żałuję wydanych pieniędzy.W odbiorze ogólnym muzyka brzmi przyjemnie,żywo,jest pełna emocji i aż kipi energią.”

    To treść komentarza Czytelnika, który z powodu złego działania silnika strony sam nie mógł mimo wielu prób go zamieścić.

  6. Marcin P. pisze:

    Testuję ten kabel od kilku dni w moim Canorze CD 1.10 – referencyjny CD, którego można używać również jako DAC (bardzo dobry DAC).
    Kabel tchnął życie w muzykę z tego CD tak bardzo, że aż trudno to opisać. Nigdy nie słyszałem takich trąbek, fortepianu, gitar, itp. Bas jest niesamowity – jak mam wrażenie, że on dominuje, to dostaję takie uderzenie średnicy albo wysokich, że jednak na koniec dnia muszę przyznać, że równowaga tonalna jest zachowana.
    Jedyne, co mi przeszkadza, to przybliżenie planu, głównie wokali. Nie bardzo to lubię, a on tak jakby ten wokal wypycha do mnie. Z drugiej strony ciągle mam wrażenie, że wszystko odbywa się za linią kolumn – a jakby bliżej – brzmi to bez sensu, ale tak jest.
    Natomiast emocje, emocje, emocje – to niesamowita sprawa. CD ożył po prostu.
    Uważam, że to co słyszę, można określić mianem „nieprzyzwoite”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy