
Każdy wie, kto zacz przetwornik, i słowa chętnie używa, ale w istocie nie wie i sam by nie zbudował. Ba, nie ma nawet jednego takiego w całym szerokim świecie, co by sam od podstaw potrafił przetwornik wykonać, jako że zbudowanie dlań procesora w postaci logicznej kości to wiedza bardzo tajemna, rozporządzana przez całe sztaby a nie pojedynczych ludzi. To nie podkowa do kucia młotem (choć odlanie dobrego żelaza to nie lada też sztuka), tylko wiedza niemal nadludzka, projektowana przy użyciu komputerów i przez komputery sprawdzana. I jeszcze się na koniec w warunkach próżniowych taką kość przetwornikowi wysmaża, a obwód logiczny z tego powstały, gdybyś chciał go przejść na piechotę, nie starczyłoby ci życia. Za dużo bramek i rozgałęzień i mózg tego też nie ogarnie, mimo że sam mnóstwo razy jest skomplikowańszy. Ale nie po to powstał, by taką prostą a mnogą logikę ogarniać, tylko do rzeczy dużo ważniejszej – do modelowania rzeczywistości przy użyciu świadomych interpretacji, co jest nieporównanie trudniejsze.
Zniosło mnie w stronę historiozofii, za co wszystkich przepraszam, ale to nie moja jest wina tylko tytułowego Hegla. Bo on był właśnie historiozofem – najsłynniejszym nawet ze sławnych – co całą rzeczywistość w procesy historyczne ujmował. Nie te wprawdzie mówiące o odtwarzaczach i przetwornikach z użyciem logicznych kości, tylko na bazie logiki dialektycznej snuł wizje całej ludzkości.
Dobrze, zostawmy głupie rymowanki o Heglu-filozofie, lecz nie zawadzi pamiętać, że to on stał za nazwą zespołu rockowego, w którym grywał Bent Holter, twórca Hegla elektronicznego – tego z Norwegii i pod prądem, a nie z Prus i na filozoficznej katedrze. O firmie już pisałem i był nawet niedawno wywiad z szefem jej marketingu, tak więc tylko napomknę, że znana jest gównie ze wzmacniaczy, od których zaczynała i dzięki którym się wyspindrała wysoko w rynkowej hierarchii; a przetworniki robiła już także, ale dotąd jedynie te mniejsze, takie bardziej na biurko i pod słuchawki niż do systemów głośnikowych. Tak więc Hegel HD30 to jej przetwornikowy debiut gdy chodzi o przetwornik pełnogabarytowy i dużo kosztujący, w jego wypadku niemalże dwadzieścia tysięcy złotych.
Z heglem HD30 znamy się już od dwóch miesięcy. Słuchałem go z wieloma systemami słuchawkowymi oraz stereo. Za każdym razem HD30 grał na bardzo wysokim poziomie. Dźwięk stoi moim zdaniem na wyższym poziomie technicznym niż np. Mcintosh D150, z którym go bezpośrednio porównywałem. Dla wielu może to być ostatni DAC jaki kupią w życiu. Jest co prawda jeszcze np. Chord Dave, kosztuje on jednak 50 tysięcy…:)
Co do tekstu to jak zawsze – profeska! 🙂
HD30 to świetny DAC jedynie góra w nim nie do końca mi pasowała, taka trochę przytłumiona,
mało realna, reszta wręcz genialna, a zwłaszcza smyczki ich oddanie w orkiestrze gdzie muzyków wręcz widać
było super, ale ta góra tego mi brakowało. Tak D150 to nie ten poziom co HD30, ale można lepiej i co by nie mówić
o cenie to DAVE daje radę.
Czy jest lepszy niż Mytek Manhattan? Z tego co Pan napisał rozumiem, że jest bardziej barwny, nasycony, wypełniony. A jak ogólnie z klasą brzmienia?
Dla mnie genialna przestrzeń i klarowność niczym źródlana woda. Barwa też do mnie trafia, każda nutka wycyzelowana i pozbawiona kurzu.