Recenzja: Final D8000 Pro Limited Edition

Budowa

ale pady na przykład inne.

   I tak doszliśmy do modelu z tytułu – do Final D8000 PRO Limited Edition. Te słuchawki to z założenia efemeryda, ma powstać dwieście sztuk. Na razie powstały dwie – jedna do kolekcji samego Final, ich pamiątkowej gabloty; druga do objazdu po świecie. Ten objazd zaczął się w Monachium, gdzie na odrodzonym po pandemii High End Show były prezentowane z towarzyszeniem prelekcji, lecz nie udało mi się dotrzeć do nikogo, kto by tej prelekcji uważnie wysłuchał, a ta szczątkowa na YouTube, nie dość że po francusku, to też niewiele mówi. Z pewnością stały się trzy rzeczy: dano na wyposażenie czarny neseser w miejsce brezentowego futerału, zmieniono metal używany do modelowania przetwornika i zmieniono materiał padów. O metalu wiele nie powiem – być może chodzi tylko o to, że dotychczasowy stop aluminium i magnezu pokryto dodatkowo warstewką złota, ale to tylko domysł. Faktem jedynie, że był srebrzysty, a tu z pewnością jest złocisty. Co jest zaś niewątpliwe, to zmiana pokrycia padów: w miejsce mechatej, perforowanej Alcantary[1] zjawił się japoński papier.

   Tzw. bibuła japońska to ręcznie czerpany papier znany pod oryginalną nazwą „washi”, materiał ceniony za wyjątkową jakość. Powstający z naturalnych włókien roślinnych – z łyka kozu (broussonetia papyrifera) lub gampi (wickstroemia canescens) albo krzewu mitusama (edgeworthia papyrifera), dzisiaj najczęściej zawierający minimalne ilości dodatków chemicznych zapewniających wysoką suspensję (wytrącenie) włókien, jako substytut stosowanego historycznie śluzu z korzenia hibiskusa (hibiscus manihot). Nadzwyczajną trwałość tłumaczą spilśnieniem długich nici roślinnych w następstwie wielokrotnego czerpania (technika „nagashi-zuki”), dzięki czemu mimo cienkości staje się washi wyjątkowo wytrzymały na rozrywanie i zaginanie; może być zaginany i składany bez uszkodzenia niemalże nieskończoną ilość razy. (Za „Ramy Kultury”)

    Z papieru japońskiego, którego na przestrzeni 1400 lat od wynalezienia powstało mnóstwo odmian, sporządza się nie tylko rzeczy tak dla papieru oczywiste jak karty książek i ozdobne opakowania. Powstają z niego origami, żyrandole, wypełnienia dla ram drzwiowych, latawce, litografie, banknoty, elementy mebli, kimona, pościel, nawet narzędzia. Nie tylko trwały, ale też wytworny i przyjemny w dotyku, zapobiegający także poceniu, znajduje mnóstwo zastosowań i na liście surowców najwyższej jakości zajął bardzo poczesne miejsce. W przypadku słuchawek Final D8000 PRO Limited wynaleziona w 1970 roku przez Miyoshi Okamoto alcantara ustąpiła miejsca wynalezionemu w VI w n.e. papierowi washi – tradycja i naturalizm roślinnych włókien wyparły syntetyczne włókna nowoczesności.

W centrum muszli pojawił się też złoty kolor.

    Tyle teorii i ogólników, a oglądając i dotykając tych padów dałbym się pociąć na żyletki, że nie są z żadnego papieru, tylko lekko mechatej i stosunkowo grubo tkanej włókniny. Ale jeżeli papieru japońskiego są aż setki rodzajów, to może jest i taki. Nie znam się, toteż nie będę dyskutował, tym bardziej, że nie ma z kim. Nie ma kogo zapytać o materiał tych padów, a sam mogę napisać, że w praktyce to, papierowe albo nie, pokrycie się sprawdziło; materiał – jakiego pochodzenia by nie był – jest w dotyku chłodny i miękki, a przy tym przyjemnie gładki, choć z wyczuwalną pod tą gładzią fakturą grubo tkanej materii.

    To wszystko, co mogę napisać w odniesieniu do zmian technicznych, dorzucając do tego zmianę ceny, która z równych czterech tysięcy euro urosła do €4300. Niespecjalnie zatem urosła, tak jak niespecjalne są zmiany techniczne, a teraz o brzmieniowych.

[1] Alcantara to wynalazek japoński produkowany we Włoszech.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “Recenzja: Final D8000 Pro Limited Edition

  1. Piotr+Ryka pisze:

    Zły człowiek dostał dobre słuchawki, czy dobry człowiek złe słuchawki?
    Kolejny raz to pytanie zawisa, tym razem nie w odniesieniu do limitowanych Final, tylko nielimitowanych Stax SR-X9000, które właśnie zjechały.

  2. Qna pisze:

    Panie Piotrze może zmiany między wersja PRO a PRO Limited były nikłe i mało zauważalne, ponieważ sam producent na stronie produktu zaznacza, że są to te same słuchawki, natomiast małe różnice mogą być słyszalne ze względu na zastosowanie nowych padów, jednak według producenta zmiany z czasem, wraz z „ułożeniem” padów powinny zniknąć.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Miałem je teraz równocześnie i jest różnica – Limited są trochę niższe tonalnie, dzięki czemu wyraźniej zarysowuje się u nich sceneria. Są też trochę pełniejsze i ciemniejsze, wszystko się wiąże z tą tonalnością. Metal konstrukcji przetwornika też mają inny, złocistej a nie srebrnej barwy.

      1. Qna pisze:

        W każdy razie, producent twierdzi co innego. Niestety nie mogę się odnieść bo słyszałem wersje limitowana tylko przez chwile na AVS 🙂

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Nie mogę gwarantować, że oba egzemplarze (Pro gołe i Limited) miały już pełny rozbieg, tzn. przebieg pozwalający stwierdzić, że w całkowicie są ułożone. Nawiasem mówiąc takie zupełne ułożenie następuje jedynie wtedy, kiedy dane słuchawki na co dzień współpracują z torem wysokiego poziomu, w przeciwnym razie albo degradacja, albo nie dojście do optimum. Mając to na uwadze jako znak zapytania, napisałem o zdiagnozowanych różnicach, które słyszy też dystrybutor. (Tak powiedział mi przez telefon i sobie kupił wersję Limited.) Zarazem dziwne by było, gdyby nie było żadnych różnic, bo przecież pady z różnych materiałów, a przecież pady odbijają dźwięk. Poza tym elementy metalowe przetwornika w Limited są złocone (prawdziwym złotem), co też powinno dawać różnicę, chyba że to jedynie zewnętrzna ozdoba, ale prawdopodobnie nie.

          1. Qna pisze:

            Rozumiem. Panie Piotrze mam pytanie odnośnie separacji. Napisał Pan w regencji, że separacja odchodzi na dalszy plan. Zwykła wersja PRO była w tej kwestia moim absolutnym topem. Czy po porównaniu nadal podtrzymuje Pan to spostrzeżenie? Separacja straciła swoją magię w wersji PRO? I drugie pytanie. Skoro słychać różnice, to które by Pan wybrał?

            Pozdrawiam

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Wersja bez PRO operuje pasmem wyższym, mającym większy procentowy udział sopranów. co za tym idzie daje też większy udział pogłosów – wszystko to razem powiększa przestrzeń i lepiej rysuje wnętrza przy pomocy odbić, też mocniej eksponuje holografię i zwiększa intensywność poczucia swobodnego wypływania dźwięku ze słuchawek. Jednak w kryteriach realizmu ten dźwięk jest trochę za wysoki, a bas bije membranami po przetworniku, osłabiając kontrolę nad nim. Tego u PRO obu nie ma, bas prezentuje się poprawnie a tonacja dobrana jest realistycznie. W efekcie centrum spektaklu przesuwa się z efektowności przestrzeni na efektowność samego dźwięku – i nie są to zmiany generalne, ale dobrze słyszalne i mnie prezentacja wersji PRO bardziej odpowiadała.

  3. Qna pisze:

    Panie Piotrze bardzo dziękuję za porównanie. Pisząc o „zwykłej” wersji PRo miałem na myśli D8000 Pro i chodziło mi o porównanie wersji D8000 Pro do wersji D8000 Pro Limited edition. Przepraszam, że nie doprecyzowałem.

    Czy mógłbym Pana poprosić o opisanie różnic między wersja D8000 Pro i D8000 Pro Limited Edition? Czy wersja Limited ucierpiała pod względem separacji i pozycjonowania dzięki względem wersji D8000 PRO?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      PRO Limited od PRO zwykłego odróżnia przede wszystkim jeszcze odrobinę niższe, ergo ciemniejsze brzmienie. Pozostałe różnice są śladowe i z uwagi na możliwe wpływy toru raczej niewarte wzmiankowania, gdyż może w innych sytuacjach nie zachodzą lub przybierają inną postać. Generalnie PRO Limited i unlimited to niemal to samo, aczkolwiek brzmieniowe smaki odebrałem jako trochę odmienne.

  4. Alucard pisze:

    My tu gadu gadu o różnych odmianach D8000 a moje D8000 w wersji standardowej, do których zakupu się zbierałem już 4 rok, w końcu zajechały. Niezwykła intensyfikacja brzmienia i ogólnie niezwykłe słuchawki. Chciałbym mieć teraz moje stare Pioneer Master 1 żeby ta dwójka stoczyła pojedynek 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Też są u mnie (jeszcze) te najstarsze D8000 i mogą na wzmacniaczu Lucarto Songolo toczyć rozliczne pojedynki z innymi gwiazdami: z Susvarą, Ultrasone T7, Focal Utopią, Audio-Technicą L5000, DCA STEALTH, Meze ELITE, Sennheiserr HD 800, T+A Solitare P, AudioQuest NightHawk, też na dystans z Warwic Acoustic. Ale Pioneerów nie mam.

      1. Alucard pisze:

        A propo, wiesz może Piotrze, ile te słuchawki potrzebują godzin żeby się dobrze rozegrać?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Prawdę powiedziawszy nie pamiętam, ale raczej sporo. Nawet dużo. Ważna uwaga – można im zmieniać dźwięk kręcąc padami po obwodzie.

      2. Adam M pisze:

        Lucarto Songolo? Nareszcie! Z niecierpliwością czekam na recęzję, jako szczęśliwy posiadacz.

        1. Adam M pisze:

          Recenzję raczej.

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Pisze się.

  5. Alucard pisze:

    Bardzo ładny ten Songolo i cena jak na te nasze inflacyjne realia specjalną śrubą się nie wydaje. Słyszałem już o nim wcześniej gdzieś. Tylko straszny kawał kloca jak na słuchawkowca. Jak on sobie radzi z tymi Finalami i z resztą tych wspaniałych słuchawek? Można go dorzucić na listę na koniec następnego roku do kupienia lub wcześniej, o ile by pozwoliły finanse. Pytanie czy warto? Gdzie to odsłuchać w ogóle?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Producent ma podobno rozsiane po kraju sale odsłuchowe, na jego stronie jest telefon, można się umówić. Słucham wzmacniacza z lepszymi lampami niż standardowe, ale to tylko 1500 PLN dopłaty. Gra rewelacyjnie i napędza każde słuchawki, nawet Susvary.

      1. Michal Pastuszak pisze:

        jak ja słuchałem jeszcze sie nie zgrywal ale juz wówczas byl o klasę lepszy od zestawu ORR/Hypsos, zwłaszcza jesli idzie o kreacje przestrzeni, a cena podobna.

  6. Alucard pisze:

    A ten materiał na padach to długo będzie śmierdzieć? Bo ten zapach jest naprawdę dziwny. Dostałem takie nowe nigdy nie otwierane i był na początku uderzający ale nie przechodzi to za bardzo.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem, zawsze otrzymywałem egzemplarze ograne.

  7. Alucard pisze:

    Najnowsze słuchawki Final – X8000. Prototyp będzie na High End Munich 2023.
    https://twitter.com/final_audio/status/1659064016931639296?s=46&t=wzpSDLxtcLoTsYahrApL7g

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Prototyp będzie, ale tylko do oglądania. Pierwszy grający egzemplarz ma być najwcześniej we wrześniu.

  8. Qna pisze:

    Panie Piotrze
    Mam pytanie. D8000 Pro Limited czy Solitaire P? Co ma lepiej zarysowana scenę? Czyja scena jest większa i które z nich maja lepsza separacje instrumentów w przestrzeni?

    Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Scena trochę większa u Final, a separacja lepsza u Solitaire P. Jedne i drugie słuchawki są znakomite. Final odrobinę bardziej poetyckie, a Solitaire bardziej obiektywne. Niemieckie nauszniki mają lepszy bas i większy potencjał rozwojowy. (Poprzez o podwyższonej mocy wzmacniacz i lepszy od oryginalnego kabel.)

      1. Qna pisze:

        Dziękuję za odpowiedz Panie Piotrze. Aktualnie jestem szczęśliwym posiadaczem D8000 Pro Limited i miałem możliwość posłuchania Solitaire P przez jakieś pół godziny. Nie jest to zatem wnikliwa ocena ale odniosłem wrażenie właśnie odwrotne 🙂 Solitaire miały dla mnie większa scenę ale gorsza separację. Co prawda, ani jedne ani drugie, nie byly słuchane na dedykowanym HA200 od T+A. No i niestety nie miałem możliwości porównywac ich bezpośrednio.

        A pod względem wygody, które bardziej przypadły Panu do gustu? Dla mnie pady od Solitaire P byky wygodniejsze ale za to „headband” zdecydowanie od Finali. W Solitaire te mocowania Pałąka z aluminium opierały mi się na głowie co było irytujące. Za to pady bardzo obszerne i uszy niczego tam nie dotykały. Natomiast w Finalach uszy maja trochę ciasno ale idzie się przyzwyczaić.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Dedykowany wzmacniacz samego T+A jest przeszacowany cenowo i nic specjalnego tym słuchawkom nie daje. Final potrafią pięknie rozwijać scenę, a najlepsze są z gramofonami. Mając je trzeba pamiętać, że pady są obrotowe i mają takie specjalne uskoki po wewnętrznej stronie, w zależności od położenia których zmienia się scena i stopień otwartości. T+A nie są mistrzami wielkich scen, ustępują pod tym względem Susvarom i tym bardziej K1000. Porównując je u siebie z Final też te ostatnie okazały się większe scenicznie, co widać zależy od toru, może też ustawienia padów. Wygodę zakwalifikowałbym jako podobną u obu, ale muszle są odmiennego kształtu, zatem inaczej się każde odbiera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy