Recenzja: Final D8000 Pro Limited Edition

    Dla trzecich słuchawek z serii D8000, bardzo nieznacznie od dwóch wcześniejszych odmiennych, nie ma potrzeby sporządzania od podstaw recenzji, niemniej podstawowe rzeczy trzeba przypomnieć.

    Firma Final Audio z siedzibą w Jokohamie została założona w 1974 przez nieżyjącego już Kanemori Takai – i jak niejedna japońska znana teraz głównie z produkcji słuchawek zaczynała od gramofonowych wkładek. Stopniowo rozszerzała ofertę na gramofony, wzmacniacze oraz głośnikowe kolumny, by pod koniec lat 70-tych zaoferować już pełne zestawy audio, lecz jeszcze nie słuchawki. Te pojawiły się dopiero w 2009, po wcześniejszym wzmocnieniu kapitałowym związaniem z Japan Molex LLC (producentem kabli i złączy, kooperantem Sony) i następnie wspólnym przejęciu fabryki słuchawek w Clark na Filipinach.

    Skracając historię do minimum: najpierw przejęta fabryka produkowała słuchawki dla innych marek japońskich, następnie Final stworzył własną na terenie Japonii, i to w niej powstają słuchawki sprzedawane dzisiaj pod jego marką.

Muzeum Final Audio

    Po raz pierwszy recenzowałem ich produkt w 2014; recenzja Final Audio Design Pandora Hope VI pisana była równe osiem lat temu. Bardzo mi się te pierwsze podobały, tym bardziej, że były niezwykłe – ich osobny przetwornik realizujący wysokie tony wzorowany był na stosowanych w aparatach słuchowych (tzw. z kotwicą zrównoważoną), oferując sopranową ekstensję niespotykanych zasięgów. Później przyszły recenzje kolejne, modeli zarówno wyższych jak i niższych, dla których smutnym wspólnym mianownikiem pozostaje dotyczenie świetnych słuchawek już nieobecnych na rynku. Jedynie dwie najpóźniejsze recenzje wciąż pozostają aktualne; obie odnoszące się do słuchawek z sygnaturą D8000 w nazwie.

    Pierwsze z nich, zwące się Final D8000 po prostu, pojawiły się pięć lat temu, w 2017. Jako świadectwo technicznego urodzenia, zarazem powód przybycia, zaprezentowały nowatorski układ propagacji dźwięku poprzez specjalne kanały na styku pady-przetworniki, dzięki którym konstrukcja sprawiająca na pierwszy rzut oka wrażenie zamkniętej zapewniała rzadko spotykaną otwartość brzmieniową. (Do tego niemal stopnia, jakbyś słuchawek na uszach nie miał.) Mało tego – dające wrażenie pełnej otwartości kanały akustyczne zaprojektowane przez inżynierów Finala pozwalały się przeprogramowywać, dając tej otwartości różny stopień, co za tym idzie różne brzmienia. Recz od strony praktycznej była przy tym dziecinnie prosta, ograniczająca się do przekręcania ruchomych obwodowo padów.  

Final D8000 PRO Limited

    Wszystko to jednak nie brało się tak naprawdę głównie z chęci zapewnienia mniejszej czy większej otwartości, tylko chęci eliminacji zniekształceń. Te bowiem od samego początku trapiły  słuchawki planarne, u których zespolone z membranami, na całej ich powierzchni ciasną serpentyną biegnące nitkowate cewki, poruszane były obustronnymi magnesami zawieszonymi tuż nad membraną. Co dawało świetną kontrolę i piorunującą szybkość odpowiedzi akustycznej (pokrewne elektrostatom), ale uniemożliwiało membranom duże wychyły, niezbędne do prawidłowej reprodukcji basu. 

    Bas zatem nie był prawidłowy, zwyczajnie taki być nie mógł – a jego z technologicznych ograniczeń wynikający niedobór kompensowano brutalnym biciem membran o magnesy i zamkniętością komór, pozwalającą trzymać dźwięk przy uchu i dzięki temu zgęszczać. Co stwarzało pozory potężnej basowej mocy właśnie u słuchawek planarnych, podczas gdy było w rzeczywistości tanim kompromisem kosztem prawidłowej propagacji fal akustycznych i zniekształcania dołu pasma. (Mała precyzja i rozdzielczość.) Tego rodzaju mistyfikacja z basową potęgą w roli głównej mogła się wprawdzie podobać przeciętnemu odbiorcy, ale nie mogła brzmieniowym ani konstrukcyjnym purystom. Inżynierowie Finala, jako puryści właśnie, podeszli do sprawy planarnych niedomogów poważnie, stawiając sobie za cel ambitne zadanie usunięcia ich wszystkich.

    Już w 2014 rozpoczęły się prace, a na połowę 2017 gotowe były spełniające ten wymóg słuchawki. Jako jedyne mające membrany z wytrawionymi a nie przyklejonymi lub napylonymi elektrodami cewek, co dało dwa atuty: ogólny tej membrany spadek masy i pozbycie się z jej powierzchni kleju. Pierwsze pozwalało na większą reaktywność, szczególnie cenną przy odtwarzaniu wysokich częstotliwości; drugie na większą elastyczność – cenną tak samo dla każdej.

    To wszakże jeszcze mało. Na całościowe usprawnienie złożył się też układ AFDS (Air Film Dumping System) – czyli to właśnie usprawnienie słuchawkowej komory, dzięki któremu zaistniała niespotykana otwartość. Jednak cel był bardziej złożony: system regulatorów przepływu powietrza z obydwu stron przetwornika zapewniał nie samą tylko swobodę wypływu, ale też brak kontaktu membrany z napędzającymi jej cewki magnesami. Drogą skomplikowanej obróbki matematycznej przedzierzgniętej w złożony układ techniczny, udało się basowe wychyły zredukować bez utraty jakości odtwórczej; membrany w Final D8000 przestały potrzebować dużych wychyleń, by bas został świetnie oddany. Świetnie, to znaczy zarówno potężnie jak precyzyjnie i z towarzyszeniem poczucia percepcji dźwięku w przestrzeni otwartej, jakby nie poprzez słuchawki.

    Rok 2019 to data powstania Final D8000 w wersji PRO; modyfikacji zaistniałej w następstwie nacisków branży profesjonalnej, a ściślej tego jej odłamu, który zajmuje się muzyką rozrywkową w wydaniu współczesnym. Współczesnym, czyli głośnym, a nie jakieś rzewne piosenki z kawiarnianej estrady i poezja śpiewana. Dopiero z materiałów uzasadniających powstanie wersji PRO zainteresowani mogli się dowiedzieć, że wersja pierwsza była tworzona głównie z myślą o muzyce klasycznej, dla której najważniejszą rzeczą reprodukcja wysokich tonów oraz realizacja gwałtownych przejść dynamicznych z cichości do głośności. Tymczasem dla nagraniowców i didżejów ważniejszą możliwość słuchania cały czas muzyki głośnej i bardzo głośnej, też oddawanie jej ferworu. Dla nich stworzono wersję PRO, której zmieniona membrana pozwoliła przestroić słuchawki ku dołowi i lepiej słuchającemu się odnajdywać pośród naporu decybeli. Profesjonalistom poszła także na rękę, a dokładniej na uszy, zmiana faktury padów, w przypadku których u wersji PRO zrezygnowano z obszycia gąbek gładką, satynową materią, na miejsce której zjawiło się obszycie z mechatej Alcantary zaopatrzonej w specjalne włókna do pochłaniania potu i wentylacyjne otworki.  

Niby raz jeszcze to samo…

    Na tym polegały jedyne zmiany, jeśli pomijać to, że muszle mogły być u PRO też srebrne, a nie wyłącznie czarne. Wszelako zmiany dające brzmienie inne (kto nie wie, niech się dowie, że pady też zmieniają brzmienie).

    Odnośnie owej zmiany brzmienia dawało się zauważyć oprócz deklarowanego obniżenia tonacji oraz wzmocnienia basu (które faktycznie zaistniały), także wzrost trójwymiarowości dźwięków na całym obszarze pasma, co było rzeczą świetną. Nie tylko bowiem dzięki temu lepiej były profilowane (więc przy okazji odporniejsze na zniekształcenia przy słabszym  materiale nagraniowym), ale też lepiej obrazowały się struktury harmoniczne, bardzo silnie oddziałujące chociażby w przypadku fortepianu. Jedyne pogorszenie względem modelu wcześniejszego dotyczyło zmniejszenia się indywidualizmu wokali, jako nieuniknione następstwo zmniejszenia roli sopranów przy kreowaniu brzmienia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

27 komentarzy w “Recenzja: Final D8000 Pro Limited Edition

  1. Piotr+Ryka pisze:

    Zły człowiek dostał dobre słuchawki, czy dobry człowiek złe słuchawki?
    Kolejny raz to pytanie zawisa, tym razem nie w odniesieniu do limitowanych Final, tylko nielimitowanych Stax SR-X9000, które właśnie zjechały.

  2. Qna pisze:

    Panie Piotrze może zmiany między wersja PRO a PRO Limited były nikłe i mało zauważalne, ponieważ sam producent na stronie produktu zaznacza, że są to te same słuchawki, natomiast małe różnice mogą być słyszalne ze względu na zastosowanie nowych padów, jednak według producenta zmiany z czasem, wraz z „ułożeniem” padów powinny zniknąć.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Miałem je teraz równocześnie i jest różnica – Limited są trochę niższe tonalnie, dzięki czemu wyraźniej zarysowuje się u nich sceneria. Są też trochę pełniejsze i ciemniejsze, wszystko się wiąże z tą tonalnością. Metal konstrukcji przetwornika też mają inny, złocistej a nie srebrnej barwy.

      1. Qna pisze:

        W każdy razie, producent twierdzi co innego. Niestety nie mogę się odnieść bo słyszałem wersje limitowana tylko przez chwile na AVS 🙂

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Nie mogę gwarantować, że oba egzemplarze (Pro gołe i Limited) miały już pełny rozbieg, tzn. przebieg pozwalający stwierdzić, że w całkowicie są ułożone. Nawiasem mówiąc takie zupełne ułożenie następuje jedynie wtedy, kiedy dane słuchawki na co dzień współpracują z torem wysokiego poziomu, w przeciwnym razie albo degradacja, albo nie dojście do optimum. Mając to na uwadze jako znak zapytania, napisałem o zdiagnozowanych różnicach, które słyszy też dystrybutor. (Tak powiedział mi przez telefon i sobie kupił wersję Limited.) Zarazem dziwne by było, gdyby nie było żadnych różnic, bo przecież pady z różnych materiałów, a przecież pady odbijają dźwięk. Poza tym elementy metalowe przetwornika w Limited są złocone (prawdziwym złotem), co też powinno dawać różnicę, chyba że to jedynie zewnętrzna ozdoba, ale prawdopodobnie nie.

          1. Qna pisze:

            Rozumiem. Panie Piotrze mam pytanie odnośnie separacji. Napisał Pan w regencji, że separacja odchodzi na dalszy plan. Zwykła wersja PRO była w tej kwestia moim absolutnym topem. Czy po porównaniu nadal podtrzymuje Pan to spostrzeżenie? Separacja straciła swoją magię w wersji PRO? I drugie pytanie. Skoro słychać różnice, to które by Pan wybrał?

            Pozdrawiam

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Wersja bez PRO operuje pasmem wyższym, mającym większy procentowy udział sopranów. co za tym idzie daje też większy udział pogłosów – wszystko to razem powiększa przestrzeń i lepiej rysuje wnętrza przy pomocy odbić, też mocniej eksponuje holografię i zwiększa intensywność poczucia swobodnego wypływania dźwięku ze słuchawek. Jednak w kryteriach realizmu ten dźwięk jest trochę za wysoki, a bas bije membranami po przetworniku, osłabiając kontrolę nad nim. Tego u PRO obu nie ma, bas prezentuje się poprawnie a tonacja dobrana jest realistycznie. W efekcie centrum spektaklu przesuwa się z efektowności przestrzeni na efektowność samego dźwięku – i nie są to zmiany generalne, ale dobrze słyszalne i mnie prezentacja wersji PRO bardziej odpowiadała.

  3. Qna pisze:

    Panie Piotrze bardzo dziękuję za porównanie. Pisząc o „zwykłej” wersji PRo miałem na myśli D8000 Pro i chodziło mi o porównanie wersji D8000 Pro do wersji D8000 Pro Limited edition. Przepraszam, że nie doprecyzowałem.

    Czy mógłbym Pana poprosić o opisanie różnic między wersja D8000 Pro i D8000 Pro Limited Edition? Czy wersja Limited ucierpiała pod względem separacji i pozycjonowania dzięki względem wersji D8000 PRO?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      PRO Limited od PRO zwykłego odróżnia przede wszystkim jeszcze odrobinę niższe, ergo ciemniejsze brzmienie. Pozostałe różnice są śladowe i z uwagi na możliwe wpływy toru raczej niewarte wzmiankowania, gdyż może w innych sytuacjach nie zachodzą lub przybierają inną postać. Generalnie PRO Limited i unlimited to niemal to samo, aczkolwiek brzmieniowe smaki odebrałem jako trochę odmienne.

  4. Alucard pisze:

    My tu gadu gadu o różnych odmianach D8000 a moje D8000 w wersji standardowej, do których zakupu się zbierałem już 4 rok, w końcu zajechały. Niezwykła intensyfikacja brzmienia i ogólnie niezwykłe słuchawki. Chciałbym mieć teraz moje stare Pioneer Master 1 żeby ta dwójka stoczyła pojedynek 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Też są u mnie (jeszcze) te najstarsze D8000 i mogą na wzmacniaczu Lucarto Songolo toczyć rozliczne pojedynki z innymi gwiazdami: z Susvarą, Ultrasone T7, Focal Utopią, Audio-Technicą L5000, DCA STEALTH, Meze ELITE, Sennheiserr HD 800, T+A Solitare P, AudioQuest NightHawk, też na dystans z Warwic Acoustic. Ale Pioneerów nie mam.

      1. Alucard pisze:

        A propo, wiesz może Piotrze, ile te słuchawki potrzebują godzin żeby się dobrze rozegrać?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Prawdę powiedziawszy nie pamiętam, ale raczej sporo. Nawet dużo. Ważna uwaga – można im zmieniać dźwięk kręcąc padami po obwodzie.

      2. Adam M pisze:

        Lucarto Songolo? Nareszcie! Z niecierpliwością czekam na recęzję, jako szczęśliwy posiadacz.

        1. Adam M pisze:

          Recenzję raczej.

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Pisze się.

  5. Alucard pisze:

    Bardzo ładny ten Songolo i cena jak na te nasze inflacyjne realia specjalną śrubą się nie wydaje. Słyszałem już o nim wcześniej gdzieś. Tylko straszny kawał kloca jak na słuchawkowca. Jak on sobie radzi z tymi Finalami i z resztą tych wspaniałych słuchawek? Można go dorzucić na listę na koniec następnego roku do kupienia lub wcześniej, o ile by pozwoliły finanse. Pytanie czy warto? Gdzie to odsłuchać w ogóle?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Producent ma podobno rozsiane po kraju sale odsłuchowe, na jego stronie jest telefon, można się umówić. Słucham wzmacniacza z lepszymi lampami niż standardowe, ale to tylko 1500 PLN dopłaty. Gra rewelacyjnie i napędza każde słuchawki, nawet Susvary.

      1. Michal Pastuszak pisze:

        jak ja słuchałem jeszcze sie nie zgrywal ale juz wówczas byl o klasę lepszy od zestawu ORR/Hypsos, zwłaszcza jesli idzie o kreacje przestrzeni, a cena podobna.

  6. Alucard pisze:

    A ten materiał na padach to długo będzie śmierdzieć? Bo ten zapach jest naprawdę dziwny. Dostałem takie nowe nigdy nie otwierane i był na początku uderzający ale nie przechodzi to za bardzo.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem, zawsze otrzymywałem egzemplarze ograne.

  7. Alucard pisze:

    Najnowsze słuchawki Final – X8000. Prototyp będzie na High End Munich 2023.
    https://twitter.com/final_audio/status/1659064016931639296?s=46&t=wzpSDLxtcLoTsYahrApL7g

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Prototyp będzie, ale tylko do oglądania. Pierwszy grający egzemplarz ma być najwcześniej we wrześniu.

  8. Qna pisze:

    Panie Piotrze
    Mam pytanie. D8000 Pro Limited czy Solitaire P? Co ma lepiej zarysowana scenę? Czyja scena jest większa i które z nich maja lepsza separacje instrumentów w przestrzeni?

    Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Scena trochę większa u Final, a separacja lepsza u Solitaire P. Jedne i drugie słuchawki są znakomite. Final odrobinę bardziej poetyckie, a Solitaire bardziej obiektywne. Niemieckie nauszniki mają lepszy bas i większy potencjał rozwojowy. (Poprzez o podwyższonej mocy wzmacniacz i lepszy od oryginalnego kabel.)

      1. Qna pisze:

        Dziękuję za odpowiedz Panie Piotrze. Aktualnie jestem szczęśliwym posiadaczem D8000 Pro Limited i miałem możliwość posłuchania Solitaire P przez jakieś pół godziny. Nie jest to zatem wnikliwa ocena ale odniosłem wrażenie właśnie odwrotne 🙂 Solitaire miały dla mnie większa scenę ale gorsza separację. Co prawda, ani jedne ani drugie, nie byly słuchane na dedykowanym HA200 od T+A. No i niestety nie miałem możliwości porównywac ich bezpośrednio.

        A pod względem wygody, które bardziej przypadły Panu do gustu? Dla mnie pady od Solitaire P byky wygodniejsze ale za to „headband” zdecydowanie od Finali. W Solitaire te mocowania Pałąka z aluminium opierały mi się na głowie co było irytujące. Za to pady bardzo obszerne i uszy niczego tam nie dotykały. Natomiast w Finalach uszy maja trochę ciasno ale idzie się przyzwyczaić.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Dedykowany wzmacniacz samego T+A jest przeszacowany cenowo i nic specjalnego tym słuchawkom nie daje. Final potrafią pięknie rozwijać scenę, a najlepsze są z gramofonami. Mając je trzeba pamiętać, że pady są obrotowe i mają takie specjalne uskoki po wewnętrznej stronie, w zależności od położenia których zmienia się scena i stopień otwartości. T+A nie są mistrzami wielkich scen, ustępują pod tym względem Susvarom i tym bardziej K1000. Porównując je u siebie z Final też te ostatnie okazały się większe scenicznie, co widać zależy od toru, może też ustawienia padów. Wygodę zakwalifikowałbym jako podobną u obu, ale muszle są odmiennego kształtu, zatem inaczej się każde odbiera.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy