Recenzja: Fidata LAN HFCL Series

Budowa

fidata

Co może mieć wspólnego kabel LAN-owski japońskiej Fidaty z położonym w północno zachodnich Niemczech uzdrowiskiem Clausthal-Zellerfeld? Okazuje się, że coś więcej niż ewentualny wypoczynek kadry kierowniczej. W roku 1945 założył bowiem w tym Clausthal-Zellerfeld inżynier Karl Gärtner manufakturę wyrosłą z czasem na obecne zakłady Telegärtner Group, dostawcę najlepszych złącz RJ-45. Nie dosyć jednak dobrych, by mogły ot tak z marszu wystarczyć Fidacie do jej popisowego kabla, w związku z czym dostępne w cenie circa sześćdziesiąt złotych za sztukę wtyczki Telegärtner MFP8 RJ45 zostały na jej zlecenie pokryte 24-karatowym złotem, w następstwie czego oraz szalonych dziś cen złota stały się wielokrotnie droższe. Między tymi przysposobionymi przez siebie wtykami umieściła Fidata osiem kierunkowych przewodów sygnałowych przekroju 26AWG z platerowanej srebrem miedź OFC, podzielonych parami na cztery wiązki – każda z własną, solidnie grubą izolacją. Efektem kółko i krzyżyk, bo cztery wiązki układają się w krzyż i wszystkie zostają otoczone kółkiem wspólnej, też grubej izolacji na bazie politereftalanu etylenu (PET) z przymieszką przeciwutleniacza – trójtlenku antymonu. Tej izolacji ważnym uzupełnieniem po stronie wewnętrznej metalowa siatka ekranu chroniącego przed przenikaniem zakłóceń elektromagnetycznych, i w tej sytuacji zgodność ze standardem SF/FTP.

Od strony wizualnej mamy do czynienia z wyraźnie grubszym od przeciętnych, mającym przekrój ø7 mm kablem popularnie zwanym ethernetowym, w czarnej, gładkiej, ale nie śliskiej, tylko stawiającej tarciu lekki opór izolacji. Kablem dosyć też sztywnym i kolorystycznie kontrastowym; czerń jego samego (znaczona jedynie małymi strzałeczkami kierunkowości i sygnaturą nazwową) jaskrawo kontrastuje z ciemnym złotem 24-karatowych wtyków. Złotogłowy po obu stronach ethernetowy wąż ląduje w też kontrastowym, bo z zewnątrz dostojnie białym, a wewnątrz dostojnie czarnym pudełku, gdzie biel zewnętrzna to z grubej tekturki o jakości zdobniczej obwoluta, pod którą jeszcze bielsza i mniej gładka w pergaminowym pokryciu tekturka pudełka właściwego, wyłożonego w środku czarnym atłasem. W fałdach tego atłasu kolorystycznie chowa się kabel, mocno dający o sobie znać jedynie złoceniami końcówek. Dostępne są długości 1,5 m za 3 799 PLN; 3,0 m za 4 899 PLN i 10,0 m za 11 399 PLN. Nietanio zatem, lecz wyjaśnijmy sobie rzecz na jednym mocnym przykładzie – konkurencyjny przewód LAN-owski ChordMusic Digital długości 1,0 m kosztuje ponad dwadzieścia tysięcy…

Kolorystycznie czerń biel i złocenia.

Co poza masywniejszym wyglądem, rwącym oczy złoceniem i eleganckim opakowaniem w zamian? W zamian kabel o klasie audiofilskiej – specjalnie audiofilskiemu serwerowi dedykowany i przed wypuszczeniem do sprzedaży dokładnie pomiarowo sprawdzony, na co kupujący dostaje wraz z nim stosowny certyfikat oraz dwuletnią gwarancję. A przede wszystkim względem przeciętnych takich, w tym nawet tych za parę stówek, mają być słyszalne in plus wyraźne różnice – to jasne, to jedyny sens.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Fidata LAN HFCL Series

  1. LAN ma znaczenie pisze:

    Szanowny Panie Redaktorze!

    Dziękuję za kolejną celną recenzję. Wpływ kabli LAN czy USB na sygnał jest oczywisty. Tu nie ma voodoo. To fizyka na poziomie gimnazjum. No, liceum. Teoria transmisji sygnału cyfrowego to piękna teoria laboratorium a codzienna praktyka to zakłócenia, szumy, jitter i kilka innych zjawisk. Zresztą jeśli „cyfra to cyfra” to jakim cudem dźwięk wypuszczony z wyjścia cyfrowego różnych odtwarzaczy CD albo komputera różni się od siebie? A różni się. Ostatnio okazało się, że to, co reklamował jeden czy drugi producent jako sygnał „bit perfect” wcale „perfect” nie było. Różnice były fundamentalne już na etapie pasma przenoszenia i filtrowania sygnału (sic!) na teoretycznie czystym wyjściu cyfrowym. Różnice w kablach LAN usłyszałem kilka lat temu, gdy kabel ze sklepu komputerowego (klasyczna skrętka dla instalatorów) zastąpiłem podstawowym modelem firmy Audioquest a potem droższymi kablami LAN. Za każdym razem było lepiej przy czym, zabawa ma sens, gdy wymieniamy oba kable, czyli serwer plików – router i router – odtwarzacz strumieniowy. W przypadku serwerów Fidata można bezpośrednio podłączyć odtwarzacz z pominięciem routera i uzyskać jeszcze lepszy dźwięk. Doradzam eksperymenty, bo wyniki mogą zaskoczyć nawet starych wyjadaczy.

    Z poważaniem

    Tomasz

    1. Ooooo pisze:

      Co było lepiej? Może lepiej nie mówić . Żałuje, ze nie chodziłem do gimnazjum ( bo go nie było ) może bym się czegoś dowiedział….może Redaktor Szumu coś podpowie….

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Jak już, to chyba raczej Reduktor Szumu a nie Redaktor.

  2. tommypear pisze:

    Sprzedać kabel lan w tej cenie, to mistrzostwo świata….

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tej, czyli której?

      1. tommypear pisze:

        „1,5 m za 3 799 PLN; 3,0 m za 4 899 PLN i 10,0 m za 11 399 PLN. „

        1. Piotr Ryka pisze:

          Myślałem, że bardziej chodzi o tego metrowego Chorda za ponad 20 tysięcy.

  3. Paweł pisze:

    Kable sieciowe kablami sieciowymi ale zauważyłem na rynku nową markę Niimbus ze wzmacniaczami słuchawkowymi. To taka odmiana cywilna – hi-endowa marki Violectric, której produkty kiedyś Pan bardzo chwalił. Może uda się Panu to urządzenie przetestować. Mp3store prawdopodobnie będzie i w tym roku na AVS to może uda się umówić na test. Droższe od Violectric i z mniejszą ilością funkcji/możliwości więc ciekawy jestem czy Pana zdaniem / uchem oraz sprzętem towarzyszącym jakość wyższa czy tylko marketing konsumencki – czyli dla profesjonalistów kwota X a dla chorych na „audiofilia nevosa” X + 40%
    Pozdrawiam Panie Piotrze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy