Recenzja: EXOGAL Comet Plus

Budowa

Ta kometa nie ma ogona, lecz niewątpliwie świeci i jest rzadka.

   Z tą ręczną robotą to jednak tylko gadanie. Exogal Comet, jak mało który produkt audio, wygląda w środku pisz wymaluj niczym niewielki komputer. Elegancka, wzorcowo rozplanowana płyta główna z dużym pośrodku procesorem, mniejszym chipsetem zaraz obok i całą kanonadą innych kostek, podobwodów, kondensatorów, gniazd, wyjść, kabli, taśm połączeniowych i innych elektronicznych chwytów. Porządek panuje tam nienaganny, a miarą nakładu pracy pozostaje fakt, że ten duży procesor został pod względem reżimu pracy w całości zaprojektowany przez samego Exogala, czyli to nie gotowy klocek wykonawczy, kupiony od Sabre albo innego mądrali, by całą robotę za nas robił.

Dalsze konkrety musimy poprzedzić wstępem. Jeff Haagenstad – prezes i szef marketingu – wyraża się o produktach konkurencji z nie ukrywaną wzgardą. To przeważnie stare konstrukcje, wykorzystujące wzory powielane od lat kilkunastu w oparciu o technologię drabinki, R2R czy Sigma Delta lub czegokolwiek innego, pozwalającego na proste łączenie skwantowanych kropek cyfrowych w prymitywne, kanciaste naśladownictwo pierwotnej analogowej fali. Exogal się tak głupio nie bawi. Stworzył specjalne oprogramowanie, umożliwiające wstępne nadpisywanie danych, tak by powstały rysunek fali miał już na starcie kształt o wiele bliższy analogowemu pierwowzorowi i umożliwiał na etapie finalnym łagodniejszą filtrację. Co ma znaczenie zasadnicze, ponieważ filtracja nie tylko odsiewa złe dane, ale też wpływa na pozostałe. Im więc jest łagodniejsza, tym mniejsze zniekształcenia wprowadza. Konkurencyjne firmy chwalą się, że wykorzystując układy FPGA mogą coraz lepiej poprawiać wizerunek cyfrowej krzywej, zbliżając ją do analogowego wzorca i dzięki lepszym zegarom osłabiać jitter, jednakże problem tkwi bardziej u podstaw, gdyż u nich ten kształt w punkcie wyjścia jest zdecydowanie mniej prawdziwy, jako surowy, prymitywny obraz ze starych algorytmów kwantyzacji. Z tym już niczego potem nie da się zrobić; można jedynie używać standardowych procedur wygładzających, natomiast samo brzmieniowe zwierzę mieć będzie złą anatomię. W odróżnieniu od tej sytuacji zaprojektowany przez Exogala we współpracy z Alterą sześciordzeniowy procesor, dzięki wstępnym zabiegom modelującym, daje tę anatomię lepszą, a łagodniejsza filtracja dodatkowo poprawia stan rzeczy. Tak więc końcowy efekt na analogowych wyjściach, głównie dzięki nie stosowanej przez innych obróbce wstępnej, bliższy jest oryginałowi sprzed kwantyzacji, w związku z czym nieprawdziwa okazuje się obiegowa opinia, że wszystkie przetworniki brzmią tak samo. Przetwornik Exogala brzmi inaczej.

Zatrzymajmy się na chwilę przy tym procesorze, stanowiącym serce owej inności. Jego funkcyjne założenia opracował oczywiście Jim Kinne, a ostateczny projekt i wykonanie powierzono Alterze – wiodącemu producentowi układów FPGA i CPLD. To on robi całą robotę i gwarantuje całą inność. Stosuje sobie tylko właściwe procedury obróbki cyfrowej, potrafiące przypisać bardziej analogowe cechy cyfrowym danym. Prócz niego jest też na pokładzie Komety osiem przetworników wyjściowych od Texas Instruments: sześć TI PCM 4104 dla wyjść analogowych XLR i RCA oraz dwa TI PCM 5122 dla wyjścia słuchawkowego. A skoro wyjście słuchawkowe, to i słuchawkowy wzmacniacz, cały w domenie cyfrowej. Dodatkowe wsparcie układ dostaje od dwóch zegarów taktujących, osobnych dla sekcji właściwej i wzmacniacza słuchawkowego, a także od wspólnego dla wszystkich upsamplera, wziętego od Burr-Brown. Zadbano też o zasilanie, czyli przede wszystkim stabilność napięcia, tworząc osobny spory moduł dystrybucji energii. W przypadku testowanego urządzenia był on wspierany zewnętrznym zasilaczem impulsowym, wsparcie ze strony którego kosztuje te dodatkowe dwa tysiące. To niezbyt duży ale nie mieszczący się w dłoni czarny prostopadłościan o wadze przeszło kilograma. Świeci zielonym oczkiem i spina się poprzez półtorametrowy cienki przewód, a na kablu zasilającym przy jego okazji nie oszczędzimy, bo ma normalne gniazdko prądowe i na stanie zwykły komputerowy przewód, który jest nic nie wart. Wychodzi z niego do Cometa prąd o napięciu 15V i natężeniu 1,7A, czyli dla konkurencyjnego Myteka byłby ten prąd za słaby.

Zamiast ogona ma słuchawkową dziurkę. (Nietypowo, na prawym boku.)

Cyfrowe wejścia sygnału są cztery i zapewniają odpowiednio transfer: USB – PCM do 384/32bit plus DSD64/128; AES/EBU – PCM do 192/24-bit; SPDIF – PCM do 192/24-bit; Toslink – PCM do 96/24bit. Przy czym gniazdo dla SPDIF ma postać profesjonalnego złącza BNC z dołączoną przejściówką na kabel koaksjalny RCA.

Po stronie analogowej mamy po parze wyjść XLR i RCA, mogących pracować jednocześnie, oraz standardowe wyjście słuchawkowe 6, 3 mm, ulokowane nietypowo na prawym boku. Obudowa to aluminiowy rant, od wierzchu i spodu obłożony akrylem. Tworzy swoisty „basenik” na płytę główną i może być srebrzysty bądź czarny, podczas gdy pokrywy wierzchnia i spodnia czarne są nieodmiennie. Górna się łukowato wypukła i ma naniesione duże logo, a spodnią producent bardziej się szczyci, ponieważ nie jest zwykła. Jako że całą obudowę podporządkowano nie tylko estetyce, ale przede wszystkim skuteczności tłumienia drgań, które na pracę obwodów elektronicznych wpływają mocno destrukcyjnie. To z tego właśnie względu cała obwiednia jest litym aluminiowym frezem, a połączenie płyty dolnej opatrzono specjalnym łożyskowaniem i dodano po zewnętrznej stronie akrylu metalową płytę usztywniającą, która okazała się dużo skuteczniejsza niż resory gumowe (bo guma, wbrew obiegowym sądom, wcale dobrze nie tłumi drgań). Do niej przytwierdzone są cztery elastomerowe podstawki i całość, jak się wyraził Jeff, jest wibracyjnie „martwa jak cegła”. Lecz mimo takiej deklaracji postawienie Exogala na podstawkach Avatar Audio spowodowało nieznaczny przyrost jakości. O wiele mniejszy niż u przetworników Myteka czy Sennheisera, niemniej dźwięk nabrał cech bardziej realistycznych. Zwiększył dynamikę, dogłębniej skanował tekstury i był w bardziej naturalny sposób chropawy. Trzeba więc zauważyć, że od strony mechanicznych zabezpieczeń Exogal konkurencję wyprzedza. Amerykańskie urządzenie samo z siebie gwarantuje wysokiej klasy antywibracyjną ochronę, do czego się przyczynia przede wszystkim bardziej zwarta konstrukcja, a także wewnętrzne miękkie odsprzęganie. Przetworniki Myteka i Sennheisera są bowiem skręcanymi śrubowo pudełkami na niczym nie wspieranych gumowych podkładkach, a nie wyglądający specjalnie okazalej w rozmiarowym wymiarze Exogal ma sztywne chassis wspierane wewnętrznym i zewnętrznym pochłaniaczem drgań. Jego aluminiowe ścianki są grubsze i pozbawione łącz, dające też nieco większą masę. Tu wszakże wytknę błąd. W dokumentacji technicznej widnieje waga 4,2 kg, podczas gdy na elektronicznej wadze wyskoczyła wartość 2,27 kg. Nie wiem skąd aż taka rozbieżność, zapewne przez zwykłą literówkę, ale trzeba to skorygować.

W odróżnieniu od konkurencyjnych produktów Comet nie ma też z przodu żadnych gniazd, włączników ani regulatorów. Znajduje się tam jedynie mały prostokącik wyświetlacza ciekłokrystalicznego, informującego o aktywnym wejściu i wyjściu, typie odczytywanego pliku oraz poziomie głośności. Tę reguluje się wyłącznie poprzez niewielkiego pilota dołączonego do zestawu lub z telefonu komórkowego (obsługa Apple i Android) za pośrednictwem darmowej aplikacji udostępnianej w Sieci. Twórcy posuwają się wręcz do sugestii, że obsługa za pośrednictwem tabletu czy smartfona to coś normalniejszego, ponieważ dzieci nie rozstają się teraz ze swoimi telefonami, a jednym z wyznaczników konstrukcyjnych Cometa było założenie, że stać będzie nań nawet dzieci. (Mowa raczej o amerykańskich.)

Cyfrowa regulacja pilotem jest niewątpliwym przyczynkiem do obniżenia kosztów i uproszczenia wyglądu, pozostaje jednak o tyle uciążliwa, że ten musi być zawsze pod ręką i trzeba mieć w pamięci odruchowej rozkład przycisków, podczas gdy gałką kręci się natychmiast i bez uczenia. Poza tym ciekłokrystaliczny ekranik ma dobrą cechę słabiutkiego świecenie, dzięki czemu nie drażni wzroku, lecz gdy chcemy coś na nim zobaczyć, trzeba bądź zbliżyć twarz, albo użyć latarki. Więc znów nie jest to szczyt wygody, ale rzecz tak już pomyślano, głównie pod użytkowników smartfonów, czyli faktycznie niemal pod wszystkich. Z poziomu tychże smartfonów obsługa jest prosta i czytelna, tyle że najpierw trzeba wybrać aplikację, a cyfrowa regulacja głośności jest mimo wszystko mniej wygodna od analogowego pokrętła. Z mocniejszymi krytykami bym się jednak powstrzymał, bo parę rzeczy się prędko okaże.

Na wierzchu duże logo i na ozdobę też lekkie łuki.

Obsługa tylnego panelu pilotów ani smartfonów już nie wymaga; są tam jedynie gniazda, w tym dwa bardzo nietypowe HDMI do tworzenia obwodu z dedykowanym wzmacniaczem, a ściślej dedykowanym DAC Power.  I jest tam też mała antena do korzystania z sieci lokalnej, na wypadek gdyby urządzenie znalazło się w domu inteligentnym.

Z danych czysto technicznych możemy się jeszcze dowiedzieć, że Comet ma wymiary 292 x 48 x 190 mm, przetwarzając sygnał w cyfrowym obwodzie symetrycznym (oferującym też wtórną symetryzację) sobie tylko właściwym, optymalizującym algorytmem. Odchylenie od częstotliwości wzorcowej nie przekraczają przy tym 0,1 dB, szum własny zostaje odgrodzony od sygnału barierą 106,7 dB, a zniekształcenia harmoniczne są nie większe niż 0,007%. Pozostałe parametry nie zostały podane i możemy w tej sytuacji stwierdzić, że skąpość danych technicznych stała się dla współczesnych przetworników normą.

Wszystko to w wersji Plus z zewnętrznym zasilaczem kosztuje wspomniane trzynaście tysięcy osiemset osiemdziesiąt, co u nas z dziecinną skarbonką raczej się nie kojarzy, lecz wiadomo – amerykańskie świnki skarbonki są dużo bardziej pękate.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

21 komentarzy w “Recenzja: EXOGAL Comet Plus

  1. Sławek pisze:

    Konieczna byłaby konfrontacja z Audiobyte Dragon i Audio-GD Master 11.
    A-gd ma wyjścia słuchawkowe symetryczne tak przy okazji (4pin xlr +2x3pin xlr)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ileż to rzeczy jest koniecznych i się nie dzieją. Rzadko kiedy sprzęt jest udostępniany na dłużej i niewielu dystrybutorów łaskawym okiem spogląda na jakieś konfrontacje.

      1. Sławek pisze:

        Miałem na myśli konfrontację przed ewentualnym zakupem tak głośno myśląc.
        Oczywiście dystrybutor kilku marek zainteresowany jest sprzedaniem tych urządzeń, których jest dystrybutorem, a na konkurencję w cenie zbliżonej, która byłaby w stanie mu zagrozić patrzy niechętnie.
        W Katowicach są przynajmniej dwa sklepy, które nie są dystrybutorami i mają sprzęt z wielu źródeł, ale nawet tam ciężko byłoby zebrać wszystkie interesujące urządzenia. Pozostaje mieć kasy w brud, wypożyczyć 5 klocków, posłuchać 5 klocków, 4 oddać, jeden zostawić…
        Moja rozmowa ze sprzedawcą: zapłaciłem równowartość, do kiedy mogę oddać? Za 3 dni, potem wystawiamy paragon i nie ma zwrotu. No dobrze, a ile czasu trzeba ten sprzęt wygrzewać? Minimum 150 godzin….czyli ponad 6 dni grając na okrągło.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Wiem, o które sklepy chodzi. Ale trzeba naciskać, na tydzień powinni pożyczyć.

  2. Artur pisze:

    Jest szansa zasilić go iPowerem od IFI w wersji 15v? Jeśli nie to jaka jest alternatywa jeśli nie kupimy wersji z plusem???

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ma własny wbudowany zasilacz. Całkiem niezły.

  3. AAAFNRAA pisze:

    Ale on ma w podstawowej wersji zasilacz pewnie jakiś prosty impulsowy, można tego iPower wypróbować, z tym, że ma 18W na Comet przyjmuje 25W. Słuch niech podpowie, który lepszy.

  4. Artur pisze:

    Panie Piotrze, a gdybyśmy brali pod uwagę tylko DAC to jak wypada Exogal z Black dragonem, Vegą i Hugo 2/qutest, czy któryś z wymienionych jest jakościowo lepszy od pozostałych? Chodzi mi generalnie o jakość dźwięku a nie jego charakter

    1. Artur pisze:

      nie ma szans na porównanie?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Słuchałem ich w dużych odstępach czasowych. Wszystkie są bardzo dobre. Vega najcieplejsza, najbardziej muzykalna, Exogal i Black Dragon bardziej obiektywizujące, Hugo bardziej się popisujący. Bez bezpośredniego porównania nie wiem, który bym wybrał. W ciemno kupiłbym może Exogala, ale w sumie to nic nie znaczy.

        1. Artur pisze:

          Ale generalnie nie można powiedzieć żeby któryś zdecydowanie JAKOŚCIOWO odstawal w górę czy w dół?

          1. Piotr Ryka pisze:

            Z perspektywy oceniam, że nie. Ale dopiero porównanie mogłoby potwierdzić.

          2. Artur pisze:

            A słyszał Pan auralic altair? Załatwiał by potrzebę plikowca za jednym zamachem. Nie wiem tylko na jak duże kompromisy musieli pójść względem vegi

          3. Piotr Ryka pisze:

            Nie, jeszcze nie słyszałem.

          4. Artur pisze:

            A jest szansa?

          5. Piotr Ryka pisze:

            Szansa? Wystarczy poprosić. Rzecz w tym, że sporo testów jest już ustawionych i powinny być najpierw.

  5. Marek Ł pisze:

    Altair osobiście polecam jako streamer, jako dac tylko tym którzy lubią charakter brzmienia Sabre

    1. Artur pisze:

      a mozna jakos to rozwinąć? porównać jakościowo do vegi?

      1. Marek Ł pisze:

        Nie porównywałem z Vegą. Porównywałem z M2Tech Youngiem DSD. Young zasilany dobrym LPSem. Jak dla mnie Altair jest za mało muzykalny, mało analogowy, dźwięk jest jakby podszyty powietrzem, poszczególne źródła pozorne nie mają należytej masy. Altair jest dość rozdzielczy i szczegółowy, ale daców z taką sygnaturą jest obecnie sporo i w niższej cenie. Young DSD jest równie szczegółowy jak Altair, ale potrafi to pięknie podać. Jeśli jesteś jednak nastawiony na Altaira to koniecznie sam posłuchaj i koniecznie porównaj coś konkurencyjnego, najlepiej opartego an innym przetworniku. Jeśli zdecydujesz się jednak na niego to negocjuj cenę, wiem że można. (cenę katalogową ma dość wysoką).

        1. Artur pisze:

          Jestem ciekawy altaira bo za jednym zamachem mam plikowca i dac.
          Znam tylko jeden dac z Sabre, aune s16, miałem go półtora roku i w sumie bardzo go lubiłem…

          1. Marek Ł pisze:

            W takim razie koniecznie sprawdź Altaira, zobacz też na audio-markcie.de jest sporo ofert używanych za „pół ceny”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy