Recenzja: Emperor Headphone Amplifier

Odsłuch cd.: Przy odtwarzaczu

Przechodząc do konkretów - trzeba uczciwie powiedzieć, że brzmieniowo wzmacniacz prezentuje się wyśmienicie!

Przechodząc do konkretów – trzeba z satysfakcją powiedzieć, że brzmieniowo wzmacniacz prezentuje się pierwszorzędnie!

    Pomimo rosnącej przewagi komputerowego audio nad topniejącymi CD, te ostatnie się jeszcze trzymają i pewnie długo jeszcze będą. A zatem ładowany z góry Restek, porządne okablowanie, audiofilska listwa – i jazda.

Początkowo miała to być próba dla tak zwanego świętego spokoju. Z założeniem, że wszystko zostało już ustalone, a teraz najwyżej drobne korekty w stylu „te trochę lepiej, te gorzej”. Nic z tego jednak nie wyszło. Od pierwszej chwili zdałem sobie sprawę, że zmieniło się dużo. W efekcie zamiast dwóch, góra trzech par słuchawek i przelotnego odsłuchu zmuszony byłem użyć wszystkich i tkwić przy sprzęcie wiele godzin. Nie było innego sposobu zbadania co się dzieje, a podziało się dużo, poczynając od faktu, że na czoło wysunęły się Crosszone.

Nie doceniłem Emperora, zarzucając mu niedostatek jakości i w domyśle też niedostatek mocy, skutkujące efektem, że te słuchawki go przerastają. Nie przerastają ani trochę, on nawet jest jakby dla nich. Tyle że źródło trzeba dopasować i całą resztę toru. Nie podejmuję się przy tym powiedzieć, jaki ten tor być powinien, ponieważ zdawało mi się, że gęsty i melodyjny Restek mniej będzie pasował od przenikliwszej i bardziej szukającej szczegółów Sigmy, gdy tymczasem… Tymczasem tak się podziało, że Crosszone z Restekiem i Emperor zgrali się się pierwszorzędnie i zdystansowali resztę. Masz teraz, rób za wróżbitę…. Nie da się, no się nie da.

Na przeciwległym biegunie najsłabiej wypadły HD 800S. To znaczy też grały bardzo dobrze, ale trochę zbyt jednostajnym w swej masywności i dużym formacie dźwiękiem, pozbawionym cokolwiek sopranowej finezji. Nieznacznie, naprawdę niewiele, ale na tle innych delikatności ich sopranom zabrakło. Tu moim zdaniem mimo wyrażonych przed chwilą obaw w ciemno można polecać najnowszy odtwarzacz Ayona, który z sopranową finezją wręcz na słuchacza się rzuca, podczas gdy z Restekiem wypadło to słabiej. Ale nie ma się co go czepiać skoro Crosszone tak uaktywnił, a nie inaczej działo się z Fosteksami, MrSpeakers, Beyerdynamic i NightHawk. Wszystkie wypadły rewelacyjnie, z tym że dla MrSpeakers to był debiut a dla NightHawki i T1 potwierdzenie poprzedniej kondycji. Z kolei w przypadku flagowych Fostex to znów był duży krok do przodu, prawie tak duży jak u Crosszone. Nie aż tak przewartościowujący, gdyż tamte wyszły na lidera, jednakże misterność, sopranowa finezja, przejrzystość i detaliczność Fosteksów robiły duże wrażenie. Tym bardziej, że dołączał się super bas i znów grały ciepło, co jest rzadkością. W sumie można powiedzieć, że grały w kontrapunkcie do Sennheiserów, to znaczy różnorodnie, kontrastowo, z finezją. Z sopranami niczym koronki i basem niczym parowóz, a także pięknym dodatkiem echa budującego głębię sceny. Wspaniale ożywionej, w połyskach oraz mrokach i jak na słuchawki zamknięte naprawdę bardzo rozległej. Tak grały, że na niektórych płytach aż się nie mogłem oderwać… Flagowe Sennheisery grały natomiast solidnie, lecz nie aż tak jak potrafią. Jak potrafią zagrały natomiast pozostałe, w tym świetne MrSpeakers, w zaskakujący sposób łączące normalną u nich bliskość z nie widywaną echowością.

Każda wykorzystana w teście słuchawka brzmiał co najmniej dobrze...

Każde z wykorzystanych w teście słuchawek brzmiały co najmniej dobrze…

Nie będę się rozwodził nad poszczególnymi brzmieniami, bo nie piszemy doktoratu „Słuchawki plus Emperor”, ale na jedno jeszcze chciałem zwrócić uwagę. Chciałbym mianowicie powrócić do Crosszone, co do których nieraz już zwątpiłem, czy są naprawdę lepsze. Bo takie naprawdę lepsze były dotąd z Twin-Head i w mniejszym stopniu z też lampowym Fosteksem HP-V8, a w innych sytuacjach bardziej problematyczne. Pod pewnymi względami wyraźnie lepsze, a pod innymi wręcz gorsze – więc po co tyle płacić? Lecz jedną z dwóch głównych zalet Emperora jest uczciwość brzmieniowa. Drugą jest klasa dźwięku, i ona też się przydała. Że scenę Crosszone mają najlepszą, to nie ulega kwestii, ale ich słabościami są wytłumione soprany (to dzieje się prawie zawsze) oraz nieco stłumiony (to raczej już sporadycznie) bas. I dopiero wzmacniacz tak dobry i zarazem uczciwy (a przy tym pasujący) nie tylko te soprany pospołu z basem wydobył, ale także ukazał ogólną wyższość. Wyższość biorącą się z obrazowania przestrzeni i rzutowania na nią dźwięku. Specjalnie wybrałem kilka fragmentów oper, gdzie mimo dobrej jakości nagrań dramatyzm narracyjny zamienia głos we wrzask. Taki szarpiący uszy, że naprawdę trudno wytrzymać; a przecież będąc w operze nie mamy z tym do czynienia. W każdym razie nie aż tak. No i się pokazało, że to co pozostali bez wyjątku (chociaż w najmniejszym stopniu NightHawk), czynili wrzaskliwym kolcem, to Crosszon zachowując dramatyzm i należytą wysokość dźwięku potrafią rozpościerać i czynić sytuacją normalną. A że niewiele jest wzmacniaczy zdolnych je porządnie napędzać, tym większy laur dla Emperor.

Porównanie do Phasemation

Nie pozostańmy jednak gołosłowni z tymi innymi wzmacniaczami. Słuchawki słuchawkami, ale rzecz jest właśnie o nich, czas zatem na porównanie. Porównałem do Phasemation, trzy razy przeszło droższego, którego recenzja jest w archiwum, więc się nie będę powtarzał. Różnice? Tak, różnice. Jakości? Nie, nie jakości. Dźwięk Phasemation i Emperora analogicznej był jakości, natomiast inaczej kładł akcenty. Można to tak na szybko odnieść do porównania Sennheiser HD 800S i Fostex TH900. Phasemation grał masywniejszym dźwiękiem skupiając się bardziej na powierzchni, którą elegancko wykańczał i ciągnął długie frazy. Brzmienie miał więc konkretne ale i z aromatem. Finezyjne, ale bez przesadzania z finezją i głębokimi analizami. Skupione na tym co duże i bardziej pierwszoplanowe, a sprawy drugorzędne oraz leżące głębiej traktował bardziej po macoszemu.

...a niektóre wręcz wyśmienicie! Czekamy na ostateczną wersję!

…a niektóre wręcz wyśmienicie! Czekamy na ostateczną wersję!

W porównaniu Emperor to analityk i wręcz piewca finezyjności. Głęboko przenikający w brzmienia, oświetlający każdą nutę, dopatrujący się we wszystkim jakichś szczegółów, niuansów. Bardziej rozciągający pasmo, czyniący dźwięki delikatne bardziej delikatnymi, a jednocześnie darzący potężnym basem na kontrastową nutę. Duże-małe, delikatne-potężne są w nim na dłuższych osiach więc bardziej jak przeciwieństwa, a przenikanie analityczne głębsze. Bez tendencji do lampowego upiększania w sensie bardziej potocznym – tym ciepłym, gnącym się, powłóczystym, jakie mamy u flagowego Trilogy i przede wszystkim Sugdena, tylko tak bardziej subtelnie a mniej upiększająco. Ale także wyraźnie, bo wszystkie sprawdzone słuchawki okazały się grać ciepło, co nieraz było zaskoczeniem. Wszystkie też mniej czy bardziej lecz zawsze finezyjnie i wszystkie z przenikaniem. Dochodzi do tego duża moc, więc każde grać będą szybko i bardzo dynamicznie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

17 komentarzy w “Recenzja: Emperor Headphone Amplifier

  1. Piotrek Kosowski pisze:

    Ryka approved – to wystarczy 🙂

    Ja to miałbym jedną prośbę do producenta – panel przedni, jaki będzie, będzie git, tylko dioda żeby była audiofilska tzn prawie niewidzialna, co by po nocach nie robiło to za lampkę nocną.

    P.s. Teraz to już się naprawdę nie mogę doczekać recenzji innego wzmacniacza marki na Y 🙂

  2. Sławek pisze:

    Opis brzmienia jest bardzo obiecujący. Aż by się chciało skonfrontować z Audio-gd NFB-6, który jest w niemal tej samej cenie i od ponad 2 lat cieszy moje uszy…
    http://www.4hifi.pl/audio-gd-nfb-6_4162.html

  3. Marecki pisze:

    Oby pojawił się na rynku. Tego konstruktorowi życzę : )

    Piotrze, a gdyby porównać go do podobnych mu cenowowo wzmacniaczy – np.Phasta i iCana SE z itube, to co mogłbyś powiedzieć?

    1. PIotr Ryka pisze:

      PhaSt jest milszy i nie potrzebuje tak dopasowanego źródła. iCan jest solo podobny, a z iTube (jak wszyscy) bliższy PhaSta.

      1. Marecki pisze:

        Tak też właśnie stawiałem.
        Dobrze że w niższym budżecie pojawia się coraz więcej porządnych sprzętów.

        Apropos nie za drogich, a porządnych, to bardzo jestem i śmy 🙂 ciekaw nowych Nighthawk’ów. Ja bardziej tych zamkniętych – Prawdopodobnie będe rozważał je i Fostexy TH-610. Z zamkniętych w tej kwocie wydają się pierwszymi do obadania.
        Ale też ciekawe, czy nowe otwarte wnoszą zasadniczy progres.
        Piszczą gdzieś tam w trawie?

        Mam też nadzieję, że w recenzji iDSD pojawi się iDefender, bo to dość kluczowy upgrade ; )

        PS.
        Babol nie zniknął. Pisanie ze smartfona to lekka udręka 😀

        Pozdrowienia dla załogi i informatyków także : )

        1. PIotr Ryka pisze:

          Babol miał być zlikwidowany. Gdybym tak pisał recenzje jak inni swoją robotę robią, to byłaby jedna w roku.

          iDefender jest na stałe w iDSD BL, ale nie można temu wbudowanemu podpiąć iPower, więc dla transferu USB zewnętrzny i tak jest potrzebny. Błąd konstrukcyjny moim zdaniem – wejście dla iPower powinno być.

          Co do NightOwl, to teraz wszyscy mają biegunkę monachijską i sprawy trzeba odłożyć co najmniej do przyszłego tygodnia.

          1. Marecki pisze:

            W porządku. Monachium is Monachium : )

          2. Marecki pisze:

            A z tym iPower’em w BL, to faktycznie spaprali. Całe szczęście iDefender nie kosztuje fortuny.

  4. kosq83 pisze:

    Tak patrzę tutaj i trochę mi szkoda,że nie ma większej dyskusji w komentarzach o tym wzmacniaczu. Jak tak czytam poraz któryś recenzję, to dochodzę do wniosku, że może to być end game dla ludzi, którzy nie mają bądź nie chcą przeznaczać fortuny na wzmacniacze – a chcą mieć takie np T1 do pary. Sam na kupnie wzmacniacza czy daca nie jestem, jestem zadowolony z tego co mam – ale jakbym miał dzisiaj kupować a kwota maks to około dwa i pół tysiąca złotych, to bardzo bym się zastanawiał nad właśnie nim.

    1. Andrzej pisze:

      Przy tego typu wynalazkach sa podstawowe problemy. Zregoly nie ma gdzie odsluchac i watpliwa mozliwosc odsprzedarzy, dlatego sie nie dziwie, ze trudno na rynku zaistniec.

  5. roman pisze:

    Wygląd !

  6. Jakub pisze:

    Czy można się pokusić o porównanie do innych polskich ofert wzmacniaczy słuchawkowych: Earstream, Divaldi?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Odnośnie Ear Stream wzmacniacz odznacza się wyższym zaawansowaniem i lepszym wykonaniem obwodu. Jest konstrukcją w pełni profesjonalną. Odnośnie Divaldi jest znacznie tańszy. Samo Divaldi zostało ostatnio poprawione i nowa wersja były już wystawiona w Monachium, ale do mnie jeszcze nie dotarła. Jak dotrze, to będzie porównanie. Oczywiście pod warunkiem, że Emperor będzie jeszcze na miejscu.

      1. Jakub pisze:

        A pod względem dźwięku?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Earstream kład większy nacisk na melodykę, Emperor jest bardziej analityczny, szczegółowy, wnikliwy.

  7. Pepis pisze:

    Czy jest możliwość porównania do Burson Soloist SL MKII ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nikłe szanse, bo dystrybutor Bursona nie podnosi słuchawki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy