Recenzja: Audioform Adventure 100

Odsłuch

Równie elegancka patrząc od dołu i od góry.

   Część odsłuchową poprzedzę wstępem, który się tu należy. Z dwóch powodów, ale nie martwcie się, nie będzie tego dużo. Powód pierwszy to wzmianka o tym jak kolumny przybyły. Przyjechały, zasapany twórca je wnosił a ja mu przytrzymywałem drzwi, ale ważne jest co innego – ważne pierwsze wrażenie. Odpaliliśmy i momentalnie słyszę, że te kolumny się bardzo udały. Od razu też zapytałem, na ile są wycenione, a słysząc że na przedział 8-9 tysięcy natychmiast pomyślałem, że wielu ludzi mieć będzie z tego autentyczną radochę.

Powód drugi jest bardziej egoistyczny, bo będę samochwałą. Mam pewien udział w tych głośnikach, gdyż strojone były moim systemem i moimi uszami. Parę razy w dodatki, co polegało na przelutowywaniu oporników i kondensatorów w zwrotnicy, a także na zewnętrznych, już nie u mnie robionych, modyfikacjach obudowy. Aż wreszcie, za czwartym bodaj razem, uznaliśmy z konstruktorem, że wszystkie wytyczane przez płyty i nas samych wymogi zostały spełnione, to znaczy słucha się super przyjemnie i z zaangażowaniem.

Tu wstęp możemy pożegnać (i co, ile było?), by przejść do sprawy zasadniczej, określającej produkt. Produkt – podkreślmy – tani, a już wiemy, że dobry estetycznie, wiemy także, że wybitny brzmieniowo, ale nie wiemy dokładnie w jaki sposób.

Wczoraj spędziłem w towarzystwie Audioform Adventure 100 wiele godzin, a nie słuchałem ich wcześniej przez jakieś dwa miesiące. Praca, praca i wciąż ta praca – co rusz to inny odsłuch, a sprzęt w większości drogi, nieraz same słuchawki dwa razy droższe niż te Audioformy. A kolumny to już w ogóle – od czterdziestu do trzystu tysięcy. Więc co? Biedne te Audioformy? Otóż wcale a wcale! Fakt, sprzęt dostały do pomocy porządny; sam kabel głośnikowy Acoustic Zen Absolute dużo od nich więcej kosztuje, a interkonekt Sulek 6×9 to nawet ponad dwa razy. Odtwarzacz za czterdzieści tysięcy do tego i sekcja wzmacniania kolejne tyle, a kable zasilające także każdy od pięciu w górę. Nie pasuje taki system – powiecie. Może faktycznie, ale za to ujawnić takie coś mogło, ile te Adventure 100 warte. A warte dużo więcej niż te faktyczne osiem sześćset, przy czym słowo honoru, że nic mi do z tego zysków, sama najwyżej satysfakcja.

A teraz słowo najważniejsze – słowo o konkrecie brzmieniowym. Audioform Adventure 100 to nie są głośniki studyjne, nie przeznaczone do tego, żeby wyciągać pęsetą detale i oglądać pod mikroskopem. Także nie po to, by były ultra neutralne – jak letnia woda w kranie – i żeby potem jakiś pan recenzent mógł napisać, że jak ich słuchał, to mu się niezbyt podobały, ale odkąd je oddał, to ich mu brakuje. To nie jest ta historia, tu niczego nie trzeba ratować tłumaczeniami. Audioform Adventure 100 to są kolumny do zżerania – niczym najlepszy hamburger z porządnymi frytkami na prawdziwym, włoskim keczupie, albo jak super żarcie z grilla, smażone rydze, czy fachowo pieczona z jabłkami i śliwkami kaczka. To się żre a nie szuka w tym ości, udając że jest fajnie.

I równie eleganckie jako para.

Bo ten dźwięk jest właśnie wysmażony, aromatyczny, ociekający jakością. Do słuchania i do kochania, a nie udawania, ehem, zadowolonych znawców. To nie jest „zdrowa dieta”, że żebra po niej widać i zęby wyłażą z dziąseł, tylko się nażresz i będziesz leżał, i będziesz cały zadowolony. Cholesterol tak ci podskoczy, że się ze łba będzie kurzyło, ale – co stanowczo podkreślam – to nie jest żaden fast food, tylko wykwintna restauracja.

Przejdźmy wreszcie od wstępnych pochwał do konkretnych konkretów. Tonacja jest lekko obniżona, ale sopran na tym nie cierpi. Składników basowych jest więcej, skutkiem czego soprany pełniejsze i bardziej dociążone, ale nie pozbawione otwartości i mocy. Doskonale to pokazują wysokie tony fortepianu i instrumenty dęte. Jedne i drugie mocne, złociste a nie srebrzyste, lecz przejmująco wibrujące; bez śladu najmniejszego przycięcia, przynajmniej nie w warstwie normalnego odbioru. Więc góra może zachwycać jednocześnie otwartością, trójwymiarowością, złocistą barwą i mocą. I trzeba jeszcze podkreślić, że ten nowy tweeter (przełożony już teraz do wszystkich kolumn Audioforma) daje nie tylko samą trójwymiarowość, ale też wzmacnia holografię, i to w wydatny sposób.

Poniżej tony średnie, a przy nich uwaga o cieple. Kolumny docieplają, dźwięk nie jest neutralny. Docieplają bardzo przyjemnie, akurat by się podobało a nie trzeba było się wietrzyć. I docieplają w sposób lubieżny, bo głosy mają słodycz, ale nie w sposób nadmiernie lepki, że jakbyś ssał cukierek. Dojrzałe, ciepławe, pozłociste i lekko chropawe głosy są jednocześnie nośne i nie brak im dynamiki, dramatyzmu, a w razie potrzeby drapieżności. Są super przyjemne pod każdym względem, bo dociążone a otwarte, ciepłe a nie za ciepłe i słodko-pozłocisto-chropawe ale nie cukierkowate. W dodatku bardzo mocne i dynamiczne, a także duże jako źródła. Zawieszone na dobrej wysokości, wpisane w super (naprawdę super) stereofonię i mocno odczuwaną, ożywioną porządnie przestrzeń. Przestrzeń mającą swój ciężar własny a jednocześnie transparentną – i co ogromnie działające in plus – całkowicie oderwaną od kolumn oraz holograficznie w bardzo zdecydowany sposób rozpisaną na plany. To dużo razem więcej niż można by oczekiwać od głośników za kilkanaście a nie osiem tysięcy. Nie taka wprawdzie szczegółowość jak u tak kosztujących Diapason Adamantes i nie tak finezyjną kreską kreślony kontur, ale treść absolutna rewelacja w sensie czystej przyjemności słuchania, podobnie jak holografia i stereofonia.

A grają palce lizać.

Wszystko to nie byłoby możliwe bez odpowiedniego udziału basu. Ten nie jest wstrzemięźliwy, laboratoryjnie zważony, tylko jak pan Zagłoba – gruby, rubaszny wesoły. Ale uwaga – nie tylko taki. Także budzący respekt mocą i rozległością obszaru. Jak w muzyce elektronicznej się ozwą basowe tła, to są to górskie masywy a nie jakieś rachityczne obłoczki. A jak bęben wali, to na całego. A jak wiolonczela (nie mówiąc o kontrabasie) zjeżdża w niskie nuty, to aż ci ciarki wyskoczą.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

21 komentarzy w “Recenzja: Audioform Adventure 100

  1. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,
    Czy wg Pana te kolumny dobrze się zgadają z Heglem H190? Ten ostatni zamierzam kupić, tylko czekam na Pańska recenzję :).

  2. hifiphilosophy pisze:

    Jak się nie mylę, to dokładnie takie zestawienie ma grać na AVS. Spodziewam się posłuchać, to napiszę. Powinno to zagrać, ale skontrolować nie zaszkodzi.

  3. Marcin pisze:

    Super, dziękuję. A czy jest Pan w stanie mniej więcej określić, kiedy można się spodziewać recenzji H190? I najważniejsze – czy jest szansa wykorzystać te Audioformy w recenzji tego Hegla? Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      O Hegla zapytam dziś w Warszawie. Trochę jednak na pewno zejdzie, bo najpierw opisy i relacje z AVS, a ma być tego sporo.

  4. 123 pisze:

    może sobie nie musi Pan firmy przedstawiać ale nie pisze Pan do siebie i dla siebie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Piszę jak najbardziej sobie, ale faktycznie nie dla siebie. Natomiast po to jest na stronie wyszukiwarka u góry po prawej, żeby tam wpisać np. audioform – i wówczas starsze recenzje dotyczące firmy się ukażą i jej historię będzie można sobie przyswoić.

  5. ls pisze:

    Jedne z fajniejszych kolumn, jakie słyszałem na AVS. Teraz wygrzewają się u mnie te trochę mniejsze, czyli M100. Jest dobrze, a nawet bardzo dobrze 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      To się cieszę.

      1. ls pisze:

        Z każdą kolejną godziną odsłuchu jest jeszcze lepiej. Tak, można ich słuchać i słuchać. dźwięk dynamiczny. Wysokie tony są dźwięczne, średnica bardzo naturalna, bas zwarty, kontrolowany. Nie potrafię to tak opisać jak pan Piotr, ale to jest moje brzmienie, takiego poszukiwałem. Świetnie się komponują ze wzmacniaczem Baltlab Epoca 3. Póki co mam wiele radości.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Odnośnie Hegla i Audioformów na AVS, to kiedy byłem w ich pokoju, gospodarz realizował osobliwy projekt sprawdzenia brzmienia ze starym wzmacniaczem Technicsa. Nie grało to rewelacyjnie, chociaż nieźle. Tak więc względem Hegla, to trzeba poczekać na jego recenzję.

    1. Marcin pisze:

      Czy w takim razie można liczyć na udział Audioform Adventure 100 w recenzji Hegla H190?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Miejmy nadzieję. Są duże szanse.

  7. ls pisze:

    Z każdą kolejną godziną odsłuchu jest jeszcze lepiej. Tak, można ich słuchać i słuchać. dźwięk dynamiczny. Wysokie tony są dźwięczne, średnica bardzo naturalna, bas zwarty, kontrolowany. Nie potrafię to tak opisać jak pan Piotr, ale to jest moje brzmienie, takiego poszukiwałem. Świetnie się komponują ze wzmacniaczem Baltlab Epoca 3. Póki co mam wiele radości.

  8. tommypear pisze:

    Panie Piotrze a sluchal Pan moze serii nord ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, nie słuchałem.

  9. ls pisze:

    No i stało się. Zamówiłem. Nie mogłem sobie odmówić. Najprawdopodobniej za dwa tygodnie będę szczęśliwym posiadaczem tych kolumn. Myślę,że zostaną u mnie na dłużej niż wszystkie poprzednie kolumny. Gratulacje dla konstruktora.

    1. RH pisze:

      To może od razu wzmacniacz lampowy od SkyAudio, z którym grały na AVS? 🙂
      Świetne połączenie, które wszystkich, również przez swoją przypadkowość, zaskoczyło.
      pozdrowienia

      1. ls pisze:

        Tak, słyszałem. Świetnie to grało. U mnie kolumny są połączone z Baltlabem Epoca III i też to świetnie brzmi. Na wzmacniacz SkyAudio muszę jeszcze trochę pooszczędzać :). W każdym bądź razie dodałem firmę do książki adresowej. Myślę, że to tylko kwestia czasu zanim stanę się posiadaczem tego wzmacniacza.

  10. Grzesiek pisze:

    Audioform ma jakiś cennik, gdziekolwiek ? Ile kosztują te M100 ?
    Dziękuję 🙂

  11. Dariusz Kudliński pisze:

    Panie Piotrze w jakiej odległości od ściany najlepsze ustawienie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ale bocznej czy tylnej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy