Recenzja: Audeze LCD-2 Classic

Odsłuch cd.

Zmieniła się też postać kabla.

Audeze LCD-2 Classic vs MrSpeakers Ether Flow

Na koniec tego etapu dwa mityngi z czymś droższym. Poczynając od też planarnych i też otwartych MrSpeakers z ich kablem własnym

I znów u tych MrSpeakers na tle Audeze Classic zjawiło się wrażenie głębszego zanurzenia w muzykę i brak narzucania krawędzi, przy jednocześnie mniej ekspresyjnym, ale też bliskim, pierwszym planie. Ciut więcej zjawiało się u nich intymności wraz z kilkoma minutami przywyknięcia, a sam dźwięk bardziej był miękki, kocio stąpający i gładszy. Także – to już wyraźnie – o niższej całościowo tonacji, zsunięty w stronę basu. Mniej dzwonienia, dźwięczności, cykania i wyraźności dosadnej, bardziej niczym dźwiękowa chmura. Ale żeby przy plikach internetowych miałoby to być brane za lepsze, to nie mogę powiedzieć, choć po tym  przywyknięciu wrażenie obcowania z drugim człowiekiem zjawiało się silniejsze i technicznie bardziej wyrafinowane. Niemniej gdy ktoś lubi obrazy wyraziste, kontrastowe, to na pewno Audeze.

Spore przewartościowanie dokonało się przy komputerowych gęstych plikach. Ostrość Audeze złagodniała, podczas gdy zwrot ku basom u MrSpeakers okazał się zbyt duży. W efekcie na granicy przesteru i ze zbyt nisko brzmiącymi wokalami, a w odniesieniu do muzyki wielkoobszarowej ze słabszym oddaniem wielkich przestrzeni i słabszym czuciem tajemniczości. Ta wolta porównawczych relacji okazała się najmocniejsza, bo wcześniej AudioQuesty i Fosteksy tu właśnie były górą, a MrSpeakers nie, przeciwnie. Ogólna ocena zaś remisowa – bas i gładkość droższych planarów nieznacznie lepiej pasowały do słabych nagrań; wyrazistość i trafniej ujmowana całościowo przez tańsze tonacja lepsze do wysokojakościowych.

Audeze LCD-2 Classic vs Sennheiser HD 800 (kabel Tonalium)

Sprawiedliwość sprawiedliwością, a nie zmusicie mnie do używania flagowych Sennheiserów z gorszym aniżeli Tonalium kablem, nie wchodzi to w rachubę. A z drogim? Nie odkryję Ameryki ani nie wykażę się szczególną intuicją, gdy powiem, iż spodziewałem się o wiele mocniejszego nacisku na całościową akustykę i się nie pomyliłem. Zjawiły się jakby dwie równoległe rzeczywistości: dźwięki i obejmująca go przestrzeń. Wyraźnie oddzielne, każda dla siebie istniejąca i jedna włożona do drugiej. Tak więc wszelkie zjawiska akustyczne zaakcentowane i opisane zdecydowanie lepiej, a same dźwięki pierwszy raz z większym niż u Audeze parciem w stronę wysokich tonów i większą wyraźnością. Do tego stopnia, że u tak pozornie je akcentujących recenzowanych sprawiały teraz wrażenie stłumionych. Uderzenia w werbel czy perkusyjny talerz cięły w wydaniu Sennheiserów naturalną ostrością bez cienia złagodzenia; te same wysokie tony rysowały ich ekstraordynaryjną akustykę, omiatając wnętrza sopranowym skanerem.

Natomiast średnica muszli i ogólny pokrój pozostały bez zmian.

W efekcie brzmieniowa całość stawała się bardziej żywa, złożona, wibrująca i przytłaczająca natłokiem szczegółów oraz dokładnością opisu, na tle czego obraz Audeze łagodniał i stawał wręcz relaksujący. By to głębiej poznawczo ugryźć, sięgnąłem po jazz i ciężkiego rocka. Dave Brubeck i Metallica w wydaniu Sennheiserów zdecydowanie byli prawdziwsi i jednocześnie „trudniejsi do wytrzymania”. W sensie naporu realizmu i dosłowności brzmienia, które w przypadku instrumentów dętych i głośnych elektrycznych gitar z perkusją dalekie jest od kojenia. Poszukałem też materiału o nastawieniu bardziej neutralnym (wokal ze stonowanym akompaniamentem), dzięki któremu dało się ustalić, że Sennheisery dysponują lepszą artykulacją, zarówno w odniesieniu do wyraźności rysunku, jak i wszelkich aspektów przestrzennych. Niemniej było to oczywiste dopiero wówczas – przy porównaniu bezpośrednim i w analitycznym oglądzie przy tej a nie innej muzyce; natomiast jako brane z osobna Audeze LCD-2 Classic wywoływały wrażenie bardzo czysto i wyraźnie grających.

 

Z odtwarzaczem

Na koniec, zwyczajowo, udałem się po audiofilską prawdę do toru referencyjnego. W nim dopiero ukazały się w całej rozciągłości zalety pocienionej membrany. Słuchawki zagrały o wiele bardziej subtelnie, detalicznie i uwodzicielsko, znakomicie potrafiąc łączyć atrybuty delikatności i siły. A wszystko na bazie bardzo poprawnie uchwyconej tonacji, pod dyktando perfekcyjnego niemal rozłożenia wag między soprany a basy. W efekcie na wysoką notę zaliczony został test mowy potocznej i zdany bez problemu egzamin z partii wokalnych. Artyści w swoim wieku – nie młodsi sopranami ani starzeni basem – a same głosy gdy trzeba delikatne i czułe, a kiedy indziej potężne, z żywymi emocjami. Bez uciekania do sopranowych podbarwień należycie chropawe w grasejacjach i odpowiednio świeże, a jednocześnie mające ze strony basu odpowiedni wkład substancjalny i odpowiednią moc. To samo w odniesieniu do fortepianu; bo chociaż powiadają, że ludzki głos spośród instrumentów muzycznych najlepiej naśladuje wiolonczela, to sam sądzę, że fortepian lepiej (choć może bardziej pośrednio i nie w odniesieniu do rozpaczy) nawiązuje do ludzkich uczuć, a już zdecydowanie lepiej obrazuje różnice na skali delikatne-mocne.

Dotrzymać kroku flagowym Sennheiserom się wprawdzie nie udało, ale za to jest taniej.

Ciepły i miły głos Melody Gardot w wydaniu recenzowanych Audeze zasadniczo był różny od ryku Tilla Lindemanna, a jednocześnie oba właściwie ujmowane co do postaci i nastroju. W ślad za czym należycie zabrzmiał także fortepian, analogicznie dobrze różnicując kropelki nutek sopranowych i ciężkie nuty basu. Może nie grało to na miarę olimpijskiego podium, ale grało na wysokim, w pełni satysfakcjonującym poziomie. Z mieniącą się nastrojowością i bardzo dobrym oddaniem mocy. To samo w odniesieniu do chórów i organów, a także obrazowania przestrzeni. Nieco ułomna przy komputerze tutaj okazała się bardzo dobra, zarówno pod względem czucia tajemniczości i głębi, jak też wymierzania dystansów. Podobnie na wysoką notę zdany został test stereofonii – kanały ładnie się rozchodziły nie uciekając poza pole widzenia, a środek dobrze był wypełniony. Nie grało ani trochę w głowie, a jednocześnie szybko grało. Tu bowiem dopiero zwróciłem uwagę jak słuchawki są szybkie, a szybkie naprawdę są. Też dynamiczne i poprawne, dalekie z jednej strony od sopranowej sybilacji, z drugiej od basowego przesteru. A propos basu – także się mocno się poprawił. W tych samych nagraniach, które poprzednio brane z plików subwooferowego zejścia nie miały, tu, z płyt czytanych przez referencyjny odtwarzacz, subwooferowy pomruk i mroczną potęgę basu wyłoniły natychmiast. I znów nie na miarę może olimpijskiego medalu, ale w zupełności wystarczająco.

I jeszcze jedna rzecz istotna – pokazał się bardzo dobry pogłos, zupełnie inny niż wcześniej. Chyba niewielu audiofili przykłada do niego odpowiednią wagę, w każdym razie rzadko się o nim czyta, a dobre ujmowanie pogłosu – tak żeby nie był zjawiskiem osobnym, a jednocześnie był – to sprawa pierwszorzędnej wagi zarówno dla poprawności brzmienia, jak przede wszystkim dla satysfakcji. Brak pogłosu w miejscach gdzie być powinien, bądź niewłaściwa jego postać, psują kompletnie muzykę, choć słuchacz rzadko zdaje sobie sprawę, że chodzi właśnie o pogłos. Mówi się raczej całościowo o brzmieniu, lecz gdy ma się nagrania z dobrze zdiagnozowanym pogłosem, wówczas można łatwo pokazać, że chodzi właśnie o niego.

Poza tym Sennheisery dysponowały nieporównanie lepszym kablem.

Nie przeciągając wywodu powiem na podsumowanie, że Audeze LCD-2 Classic pogłosem operują świetnie i to jest bardzo ważne. To im pozwala rywalizować w swoim przedziale cenowym i okolicach, i to je moim zdaniem stawia wyżej od nieco tańszych i też planarnych HiFiMAN Sundara, od których piękniej śpiewają i nie muszą się do uzyskania należytej melodyki i odpowiedniego wypełnienia wspierać zewnętrznym, kosztownym kablem. Nie przenikają wprawdzie w muzykę tak głęboko jak Sennheisery HD 800 i nie mają ich możliwości scenicznych ani też harmonicznych, jednak też tyle nie kosztują, a też dają satysfakcję. Satysfakcję mocno zależną od jakości serwowanego toru, bo jak wspomniałem na początku, są na jakość i cechy indywidualne sygnału wyjątkowo wrażliwe.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-2 Classic

  1. QNA pisze:

    Dobry wieczór,
    Panie Piotrze od dłuższego czasu śledzę Pański blog. Jestem pełen podziwu dla Pańskiego wkładu w audiofilski świat. Nie będę ukrywał, że jest Pan jedną z osób, która popchnęła mnie w otchłań high endu. Zwracam się do Pana z pytaniem, ponieważ stanąłem przed dylematem zakupu słuchawek wyższej klasy (na szczęście). Czy mógłby mi Pan podpowiedzieć jak te słuchawki maja się do Audeze LCD-x ? Czy może warto dopłacić do LCD-x? Nie miałem jeszcze okazji ich przesłuchać classic’ów. W tym momencie waham się miedzy modelem LCD-x oraz Mr speakers Aeon Closed. Wiem, ze ciężko jest porównywać słuchawki zamknięte z otwartymi ale mimo wszystko chylę się ku tym dwóm modelom. LCD-x zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, mimo, że pierwotnie poszukiwałem modelu zamkniętego. Aeony również odcisnęły na mnie swe piętno, chociaż nie miałem okazji posłuchać ich wraz z załączonymi wkładkami. Bez nich słuchawki wydały mi się nieco chude. Model audeze wydał mi się pełniejszy i kompletniejszy ale biorę poprawkę, że model aeon nie pokazał pełni swych możliwości (brak wkładek, które wedle opini uwydatniają nieco bas). Oba modele bardzo mi się podobały. Wiem, że nie miał Pan okazji recenzować tych modeli ale może miał Pan możliwość ich posłuchania. Czy mógłby mi Pan doradzić, który model według Pana jest bardziej łakomym kąskiem? A może według Pana dopiero co zrecenzowany model LCD-2c jest jeszcze bardziej uniwersalny. Głównie słucham rocka oraz elektroniki. Pierwotnie poszukiwałem słuchawek zamkniętych ze względu na to, że spodziewam się potomka a chciałbym móc posłuchać dobrej muzyki w godzinach nocnych bez konieczności przeszkadzania domownikom ale doszedłem do wniosku, że nie chciałbym tracić możliwości wykorzystania atutów słuchawek otwartych i rozszerzyłem swoje poszukiwania o modele otwarte. Tak jak napisałem wcześniej, model LCD-x wywarł na mnie ogromne wrażenie ale równocześnie czytałem o tych słuchawkach różne opinie. Chciałbym poznać również Pańską, bo nie będę ukrywał, że ją bardzo cenię. A może, mimo wszystko Aeon byłby lepszym wyborem lub opisane powyżej LCD-2c? Bardzo proszę o pomoc.
    Pozdrawiam serdecznie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      O MrSpeakers Aeon nie powiem niestety nic, bo ich nie słyszałem. Audeze LCD-X też prawie nie, ale pamiętam je z bytności w gdańskim Premium Sound, gdzie ich słuchałem przez chwilę i zrobiły świetne wrażenie. Sądzę więc, że warto do nich dopłacić, to na pewno lepsze słuchawki. Tyle że wymagające solidnej mocy wzmacniacza, jak zresztą wszystkie z serii LCD.

      Serdeczne dzięki za miłe słowa, pozdrowienia, PR.

      1. QNA pisze:

        Bardzo dziękuje za odpowiedź Panie Piotrze.
        Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    2. Andrzej pisze:

      Jesli lcd-x sie spodobaly (nie dziwie sie, sam mam), a potrzeba zamknietych to jest opcja lcd-xc, ktore byly tutaj recenzowane. Plus lcd-x,xc jest taki, ze byc moze do pelni szczescia potrzebuja mocnego wzmacniacza, ale sa bardzo wydajne i do dobrego grania wystarczy kazdy, wzmacniacz/combo, nawet bateryjne, a i dobry telefon je pociagnie. To nie jest jak przy lcd-2,3 itd, ze trzeba miec koniecznie bardzo mocny wzmacniacz.

      1. QNA pisze:

        Panie Andrzeju dziękuje za propozycję. Zastanawiałem się na modelem LCD-xc. Nie miałem zbyt wiele czasu żeby zagłębić się w ich brzmienie ale słuchałem ich około godziny. Porównywałem je bezpośrednio przy okazji odsłuchów otwartego modelu LCD-x. Zdaje sobie sprawę, że to dwa odmienne typy konstrukcji ale opisze pokrótce moje wrażenia. Powiem szczerze, że model zamknięty nie powalili mnie swoimi atrybutami w zakresie dźwięku. Owszem są to świetnie słuchawki i bardzo dobre technicznie. Jak to jednak bywa w świecie słuchawkowym, po prostu do mnie nie przemówiły. Wiem, że to tylko moje osobiste odczucia ale miałem wrażenie, że grają zbyt w „głowie”, nie rysują tak obrazu jak model LCD-x. Brakuje im tej magicznej holografii i speracji. Pomimo, że oba modele w zakresie rozmaru sceny nie różnią się aż tak znacznie to model X w moim mniemaniu ma niesamowita separacje poszczególnych dźwięków, czego brakuje mi w modelu zamkniętym. Model zamknięty był wyjęty prosto z pudełka więc być może jego charakterystyka nieco by się poprawiła po ułożeniu i dopasowaniu padów (przetworniki planarne same w sobie podobno nie potrzebują wygrzewanie). Na pierwszy rzut ucha, wszystkie pasma wydawały mi się bardzo zbite w jeden przekaz. Nie wiem jak to opisać ale wydawało mi się, że każdy instrument jest jakby zamknięty w jednej chmurze. Oczywiście sama klasa grania stała na wysokim poziomie ale nie potrafiłem na nich wyłapać poszczególnych niuansów zakletych w utworach. Brakowało mi na nich troszkę analitycznosci, jeżeli mogę to tak nazwać. Najzwyczajniej w świecie nie porwały mnie. To czego nie znalazłem w LCD-xc, jako konstrukcji zamkniętej, odnalazłem w Aeon Closed.

        Może uważa Pan, że zbyt wcześnie je skreśliłem? Powinienem dać im druga szanse i posłuchać ich nieco dłużej? Jeżeli miał Pan większa styczność z modelem LCD-xc i mógłby Pan podzielić się własną oceną ich grania to byłbym wdzięczny.

        Tak jak napisałem we wcześniejszym komentarzu, na początku moich poszukiwań zależało mi bardzo na modelu zamkniętym ale doszedłem do wniosku, że przy tak wysokich, przynajmniej dla mnie, kwotach, nie chciałbym „stracić” czegoś w dźwięku tylko dlatego, że ograniczam się do konkretnej konstrukcji. Oczywiście bardzo bym się cieszył gdybym w zamkniętych słuchawkach znalazł coś pokroju LCD-x i najbliżej tego był model MrSpeakers Aeon Closed (mimo wszystko X zrobiły na mnie lepsze wrażenie).

        Pozdrawiam.

        1. Andrzej pisze:

          Sluchalem wiele sluchawek Audeze, i jedyne co moge doradzic, to jak jakis egzemplarz zrobil wrazenie, to trzeba kupic dokladnie ten egzemplarz, bo inny tego samego typu sluchawek moze grac troche/sporo inaczej.
          Ale faktycznie lcd-x i lcd-xc graja troche inaczej, lcd-xc maja troche wiecej gory.

          1. QNA pisze:

            Panie Andrzeju,
            To bardzo cenna wskazówka. Być może właśnie na taki słabszy egzemplarz LCD-xc trafiłem, dlatego też nie powalił mnie na kolana.

            Dziękuje za podpowiedź. Zwrócę na to uwagę.

            Pozdrawiam.

  2. Maciej pisze:

    Witam,
    Czy mógłby Pan porównać te Audeze LCD-2C
    do Focal Elear ?
    Zastanawiam się czasem na zakupem dobrych,otwartych słuchawek (wzmacniacz Sugden).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwłaściwiej będzie chyba powiedzieć, że Focal Elear przy dobrym wzmacniaczu i źródle dają większe poczucie bezpośredniości, uczestniczenia w czymś prawdziwym.

  3. Prolim pisze:

    Dzięki za recenzję. Jeszcze trochę czasu mi zajmie by ją zrozumieć w całości ;-), trochę doświadczenia brak.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fakt, piszę dosyć trudne teksty.

      1. Sławomir S. pisze:

        Ta niespodziewana dla mnie deklaracja przypomniała mi sytuację z literatury, gdzie pewien bohater sam odkrył, iż mówi prozą:) Nieidealne to zapewne skojarzenie, ale przestrzegające przed pokusą klasyfikowania.

        Wracając do meritum – 'brak poczucia uczestnictwa w czymś prawdziwym’, że zacytuję, jest dla mnie dojmujący w tych słuchawkach. Podobne miałem wrażenie przy innych relatywnie niedrogich planarach, których wysyp nastąpił u HiFiMana. Czy nie jest tak, że jednak w technologii dynamicznej łatwiej o perły na niewysokich pułapach cenowych, które pomimo pewnych niedostatków potrafią zachwycać? Jak oczywiście wymieniane tu Audioquest NH, ale nie tylko …

        1. Piotr Ryka pisze:

          Cóż, pokrewieństwa z monsieur Jourdain sam nie miałem na myśli, ale skoro tak to z zewnątrz wygląda…

          Odnośnie zaś dynamicznych „pereł” za małe pieniądze, to ortodynamiczne Fostex T60RP studzą takie uogólnienia.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    LCD-4z sluchalem na wystawie audio w Londynie cena £3600 akurat mialem mozliwosc posluchania wszystkich sluchawek tej firmy z tym samym wzm sluchawkowym i tymi samymi nagraniami i to bardzo dlugo.
    KO to bylo dla wszystkich poprzednich sluchawek tej firmy jak i dla wszystkich sluchawek jakie byly representowane na tej wystawie,one nie graly lepiej o jakies 25% tylko o niebo lepiej to bylo fantastyczne granie.

  5. Tadeusz pisze:

    Mirek z jakim wzmacniaczem grały te Audeze ?

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Graly z TRILOGY 933…

  7. Soundman pisze:

    Ale że aż tak ostra góra w LCD2 C to się nie spodziewałem, szkoda że nie miałem okazji posłuchać…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, góra i cały dźwięk są inne niż w dawnych LCD-2. Cieńsza membrana, mniejsza komora (bardziej płaska) – inny dźwięk.

  8. Tadeusz pisze:

    Te LCD2c grały na swoim kablu (fabrycznym)czy był jakiś inny ?
    Bo może jak takie podatne na zmianę kabla to może podpiąć im
    coś lepszego w rozsądnym budżecie ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest Forza Audio Works, są dobre niedrogie kable.

  9. Tadeusz pisze:

    Ale który lepiej by pasował do ich sygnatury Noir Hybrid czy Cooper Series ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cooper.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy