Recenzja: Audeze LCD-2 Classic

Odsłuch

Nic a nic nie uwierający i z dobrą wentylacją.

   Produkowała na pewno nieco inny, bardziej gęsty i bardziej trzymający się swego brzmienia. Tytułem wstępu o tych nowych zaznaczę, iż w zależności od interkonektu generowały dźwięk znacząco odmienny, sygnalizując, że wersja przypomnieniowa Classic jest bardziej podatna na wpływy toru. W moim odczuciu powyżej słuchawkowej średniej, tak więc można jej brzmienie w szerokim stopniu transformować. By nie pozostać gołosłownym skonkretyzuję, że ze stosunkowo niedrogim interkonektem Tonalium (2500 PLN) znacznie mocniej eksponowane były soprany, prokurując dźwięk tradycyjnie w tym stanie rzeczy wyrazisty i dobitnie wysunięty przed tło, podczas gdy z o wiele droższym Sulkiem (6000 PLN) muzyka bardziej komponowała się w całość, większy nacisk kładąc na płynność, wypełnienie oraz ogólną śpiewność, równocześnie mniejszy na bezpośredniość, dosadność i wyraźne kontury. Przy czym działo się to tym razem nie w stopniu nikłym, powiększanym jedynie przez narracyjną konieczność wyliczenia różnic, tylko faktycznie znaczącym, radykalnie odmieniającym postrzeganie. Ale – co stanowi doskonałą wiadomość – w jednym i drugim przypadku było to brzmienie ciekawe i pozbawione pejoratywów. Przy Sulku potężniejsze i bardziej „zanurzeniowe”, przy Tonalium bardziej wyraziste i solistów eksponujące. Jedno i drugie pierwszorzędne, więc przyswajane z zapałem; także jedno i drugie w stylu przytupowym, że wiecie o co chodzi. (Użyty nterkonekt Tonalium ma tak nawiasem inne cechy niż ich flagowy kabel słuchawkowy, bo konstruowany został z myślą o analogowych źródłach i odpowiednio do tego z naciskiem na analizę, a bez potrzeby dbania o muzykalność.)

 

Tor komputerowy

Rzecz działa się przy komputerze, obsługiwanym przez przetwornik Ayon Sigma i wzmacniacz słuchawkowy Ayon HA-3; tam wykonałem  porównania z tańszą, równą i droższą konkurencją, a zaczynamy od tej tańszej i podobnie planarnej.

Audeze LCD-2 Classic vs Fostex T60 RP

Ze sztucznej skóry i elastyczny.

Jedne i drugie słuchawki zagrały z oryginalnymi kablami, tak żeby było sprawiedliwie. Ale zagrały inaczej, mocno inaczej. Fosteksy przede wszystkim jak zawsze spójnie, i to pod każdym względem. Płynnie i jakby bez konturów, mimo iż jak najbardziej konkretnie. Ale ten konkret głównie przez wypełnienie i narzucaną namacalność w takt muzycznego przepływu, nie poprzez szkic krawędzi. Nie żeby krawędzi tam nie było, ale pozostawały jakby w domyśle – do zrobienia przez samego słuchacza, któremu powinny się zjawić. Inaczej rzecz opisując: muzyka u Fosteksów była niczym plastyczna masa do przyjmowania muzyki na bieżąco, a nie sztywny gotowiec podany na talerzu. Bardziej przypominała modelinę niż kartonowe wielościany i każda z niej brzmieniowa bryła miała większą objętość. Do tego ta sztywniejsza od Audeze była ciemniejsza i bardziej kontrastowa, czym  również podostrzana, nie tylko przez sam kontur. Jako muzyka była sobą w stopniu podobnie wysokim, ale budowana i postrzegana inaczej: bardziej cyfrowo niż analogowo i tranzystorowo niż lampowo. Nie jako miękka obłych kształtach, a z wyraźnymi konturami i nie pozbawiona twardości. Jednakże – rzecz ważna! – bez dudnienia i dodanego pogłosu. Na tyle istotowo muzyczna, by jednocześnie ci, którzy lubią kontury, kontrast i wyraźność zostali usatysfakcjonowani, a nieznoszący dudnienia, podostrzeń i wyobcowujących pogłosów nie znaleźli powodów do krytyki. Dźwięk inaczej niż u Fosteksów zrobiony – bardziej przez krawędzie zdefiniowany, lecz też trójwymiarowy a nie płaski, jednak mniej obły i z mniejszą objętością. Bardziej też wyodrębniający soprany (i przez nie właśnie taki), a po stronie basowej skromniejszy niż tańszego konkurenta i nie tak dobrze zorganizowany. Usiłujący poprzez tam także obecne krawędzie przybrać wyraźną postać, która jednakże u Fosteksów (głównie za sprawą głębszego wejścia w trzeci wymiar) się lepiej określała i lepiej spajała z resztą. Także niżej sięgała – z wyraźnym czynnikiem subwooferowego zejścia, którego u Classic nie było, a u pierwotnych LCD-2 był.

Regulacja wysokości zawieszenia bardzo pewna, a kabel odpinany,

Z doświadczenia wiem jednak, że wiele osób ceni dźwięk wyraziście konturowy, tu wspomagany kontrastem i przez bardziej obecny światłocień, a wraz z podbiciem sopranów także eksponowaną dźwięczność. Gorzej natomiast niż u Fosteksów było nie tylko z basem, ale także z plastyką, holografią i jednoczeniem muzyki w całość. Poczucie głębi sceny i odchodzenia dźwięków w dal, jak również spajania w kompozycyjną całość i dystans od zniekształceń, miały Fosteksy lepsze. Ale, jak mówię – dla niektórych dzwonienie, połysk, kontur, kontrast są istotniejsze dla satysfakcji.

Audeze LCD-2 Classic vs AudioQuest NightHawk (kabel FAW)

Obiecałem przez czas jakiś jeszcze do tych NightHawk nawiązywać, dopóki da się na rynku pierwotnym je zdobyć. Tu wystąpiły nie z kablem własnym, tylko jak Audeze z lekką plecionką, sporządzoną dla nich przez FAW.

W tym porównaniu także zaznaczyła się większa konturowość przypomnieniowych LCD-2, przy wyraźnie też bliższym ich pierwszym planie i mniej wraz z tym perspektywicznym ujmowaniem sceny. Znów też bardziej wybijał się sopran i podawany był ostrzej, niemniej bez pejoratywu. Dotkliwsze były te od Audeze soprany i także bardziej dzwoniące, ale nie nadto ostre, daleko przed progiem bólu. Niestety równocześnie bardziej płaskie i mniej udanie w całość brzmieniową włożone, czyli ponownie to samo. Jedne i drugie słuchawki operowały przy tym wyczuwalnym jako dodatek pogłosem, ale inaczej zrobionym. U AudioQuest bardziej uogólnionym, nad całą muzyką rozpostartym, a u Audeze bardziej zindywidualizowanym, odniesionym głównie do pierwszoplanowych postaci jako dźwięk troszkę z rury. W obu wypadkach było to jednak nieznaczne, do wyłowienia dopiero przy analitycznym oglądzie muzyki.

Co innego natomiast o wiele bardziej się narzucało: oprócz tej bliskości pierwszego planu u LCD-2 także ich większa chropawość, o wiele mniejsza gładź przepływu. Osobiście bardzo to lubię, choć wolę gdy jest to efekt powierzchniowy uzupełniany gładką podściółką. Tu natomiast gruzełkowatość tekstur, wibracyjny charakter ustnika, czy grasejacja w wokalach narzucały się mocno i można powiedzieć „do dna”. Ciągle jednak przyjemnie. W żadnym razie nie jako coś przykrego czy przesadnego, wyłącznie jako wzbogacenie. A że z NightHawk muzyka przepływała gładszym, mniej turbulentnym nurtem, to takie coś można woleć albo nie. Mnie podobały się oba style. To jednak w odniesieniu do pierwszego planu i cech indywiduów brzmieniowych tam się pojawiających, natomiast w odniesieniu do całościowego obrazowania NightHawk, tak jak wcześniej Fosteksy, okazały się bardziej sprawne. Lepiej uwidaczniały dalekie plany, lepiej wraz z tym ogarniając scenę. Co było także następstwem dalej postawionego pierwszego, skutkującego jednak nie tylko większym dystansem przestrzennym, pozwalającym lepiej widzieć całość, ale też i lekkim dystansem emocjonalnym.

Pady pozostały wciąż grube, natomiast same muszle są węższe.

Odnośnie jeszcze kwestii oświetlania. Tu AudioQuesty, tak samo jak Fosteksy, operowały bardziej miękkim i mniej kontrastowym światłem; najciemniejszym u nich i jednocześnie zdecydowanie mniej połyskliwym. Natomiast LCD-2 Classic z połyskliwości chętnie korzystały, przypominając pod tym względem klasyczne Sennheiser HD 600. Wobec czego można powiedzieć, że kalifornijskie planary bardziej się starały popisać i przykuć uwagę słuchacza, jednak kosztem całościowego obrazowania.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

22 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-2 Classic

  1. QNA pisze:

    Dobry wieczór,
    Panie Piotrze od dłuższego czasu śledzę Pański blog. Jestem pełen podziwu dla Pańskiego wkładu w audiofilski świat. Nie będę ukrywał, że jest Pan jedną z osób, która popchnęła mnie w otchłań high endu. Zwracam się do Pana z pytaniem, ponieważ stanąłem przed dylematem zakupu słuchawek wyższej klasy (na szczęście). Czy mógłby mi Pan podpowiedzieć jak te słuchawki maja się do Audeze LCD-x ? Czy może warto dopłacić do LCD-x? Nie miałem jeszcze okazji ich przesłuchać classic’ów. W tym momencie waham się miedzy modelem LCD-x oraz Mr speakers Aeon Closed. Wiem, ze ciężko jest porównywać słuchawki zamknięte z otwartymi ale mimo wszystko chylę się ku tym dwóm modelom. LCD-x zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, mimo, że pierwotnie poszukiwałem modelu zamkniętego. Aeony również odcisnęły na mnie swe piętno, chociaż nie miałem okazji posłuchać ich wraz z załączonymi wkładkami. Bez nich słuchawki wydały mi się nieco chude. Model audeze wydał mi się pełniejszy i kompletniejszy ale biorę poprawkę, że model aeon nie pokazał pełni swych możliwości (brak wkładek, które wedle opini uwydatniają nieco bas). Oba modele bardzo mi się podobały. Wiem, że nie miał Pan okazji recenzować tych modeli ale może miał Pan możliwość ich posłuchania. Czy mógłby mi Pan doradzić, który model według Pana jest bardziej łakomym kąskiem? A może według Pana dopiero co zrecenzowany model LCD-2c jest jeszcze bardziej uniwersalny. Głównie słucham rocka oraz elektroniki. Pierwotnie poszukiwałem słuchawek zamkniętych ze względu na to, że spodziewam się potomka a chciałbym móc posłuchać dobrej muzyki w godzinach nocnych bez konieczności przeszkadzania domownikom ale doszedłem do wniosku, że nie chciałbym tracić możliwości wykorzystania atutów słuchawek otwartych i rozszerzyłem swoje poszukiwania o modele otwarte. Tak jak napisałem wcześniej, model LCD-x wywarł na mnie ogromne wrażenie ale równocześnie czytałem o tych słuchawkach różne opinie. Chciałbym poznać również Pańską, bo nie będę ukrywał, że ją bardzo cenię. A może, mimo wszystko Aeon byłby lepszym wyborem lub opisane powyżej LCD-2c? Bardzo proszę o pomoc.
    Pozdrawiam serdecznie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      O MrSpeakers Aeon nie powiem niestety nic, bo ich nie słyszałem. Audeze LCD-X też prawie nie, ale pamiętam je z bytności w gdańskim Premium Sound, gdzie ich słuchałem przez chwilę i zrobiły świetne wrażenie. Sądzę więc, że warto do nich dopłacić, to na pewno lepsze słuchawki. Tyle że wymagające solidnej mocy wzmacniacza, jak zresztą wszystkie z serii LCD.

      Serdeczne dzięki za miłe słowa, pozdrowienia, PR.

      1. QNA pisze:

        Bardzo dziękuje za odpowiedź Panie Piotrze.
        Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego.

    2. Andrzej pisze:

      Jesli lcd-x sie spodobaly (nie dziwie sie, sam mam), a potrzeba zamknietych to jest opcja lcd-xc, ktore byly tutaj recenzowane. Plus lcd-x,xc jest taki, ze byc moze do pelni szczescia potrzebuja mocnego wzmacniacza, ale sa bardzo wydajne i do dobrego grania wystarczy kazdy, wzmacniacz/combo, nawet bateryjne, a i dobry telefon je pociagnie. To nie jest jak przy lcd-2,3 itd, ze trzeba miec koniecznie bardzo mocny wzmacniacz.

      1. QNA pisze:

        Panie Andrzeju dziękuje za propozycję. Zastanawiałem się na modelem LCD-xc. Nie miałem zbyt wiele czasu żeby zagłębić się w ich brzmienie ale słuchałem ich około godziny. Porównywałem je bezpośrednio przy okazji odsłuchów otwartego modelu LCD-x. Zdaje sobie sprawę, że to dwa odmienne typy konstrukcji ale opisze pokrótce moje wrażenia. Powiem szczerze, że model zamknięty nie powalili mnie swoimi atrybutami w zakresie dźwięku. Owszem są to świetnie słuchawki i bardzo dobre technicznie. Jak to jednak bywa w świecie słuchawkowym, po prostu do mnie nie przemówiły. Wiem, że to tylko moje osobiste odczucia ale miałem wrażenie, że grają zbyt w „głowie”, nie rysują tak obrazu jak model LCD-x. Brakuje im tej magicznej holografii i speracji. Pomimo, że oba modele w zakresie rozmaru sceny nie różnią się aż tak znacznie to model X w moim mniemaniu ma niesamowita separacje poszczególnych dźwięków, czego brakuje mi w modelu zamkniętym. Model zamknięty był wyjęty prosto z pudełka więc być może jego charakterystyka nieco by się poprawiła po ułożeniu i dopasowaniu padów (przetworniki planarne same w sobie podobno nie potrzebują wygrzewanie). Na pierwszy rzut ucha, wszystkie pasma wydawały mi się bardzo zbite w jeden przekaz. Nie wiem jak to opisać ale wydawało mi się, że każdy instrument jest jakby zamknięty w jednej chmurze. Oczywiście sama klasa grania stała na wysokim poziomie ale nie potrafiłem na nich wyłapać poszczególnych niuansów zakletych w utworach. Brakowało mi na nich troszkę analitycznosci, jeżeli mogę to tak nazwać. Najzwyczajniej w świecie nie porwały mnie. To czego nie znalazłem w LCD-xc, jako konstrukcji zamkniętej, odnalazłem w Aeon Closed.

        Może uważa Pan, że zbyt wcześnie je skreśliłem? Powinienem dać im druga szanse i posłuchać ich nieco dłużej? Jeżeli miał Pan większa styczność z modelem LCD-xc i mógłby Pan podzielić się własną oceną ich grania to byłbym wdzięczny.

        Tak jak napisałem we wcześniejszym komentarzu, na początku moich poszukiwań zależało mi bardzo na modelu zamkniętym ale doszedłem do wniosku, że przy tak wysokich, przynajmniej dla mnie, kwotach, nie chciałbym „stracić” czegoś w dźwięku tylko dlatego, że ograniczam się do konkretnej konstrukcji. Oczywiście bardzo bym się cieszył gdybym w zamkniętych słuchawkach znalazł coś pokroju LCD-x i najbliżej tego był model MrSpeakers Aeon Closed (mimo wszystko X zrobiły na mnie lepsze wrażenie).

        Pozdrawiam.

        1. Andrzej pisze:

          Sluchalem wiele sluchawek Audeze, i jedyne co moge doradzic, to jak jakis egzemplarz zrobil wrazenie, to trzeba kupic dokladnie ten egzemplarz, bo inny tego samego typu sluchawek moze grac troche/sporo inaczej.
          Ale faktycznie lcd-x i lcd-xc graja troche inaczej, lcd-xc maja troche wiecej gory.

          1. QNA pisze:

            Panie Andrzeju,
            To bardzo cenna wskazówka. Być może właśnie na taki słabszy egzemplarz LCD-xc trafiłem, dlatego też nie powalił mnie na kolana.

            Dziękuje za podpowiedź. Zwrócę na to uwagę.

            Pozdrawiam.

  2. Maciej pisze:

    Witam,
    Czy mógłby Pan porównać te Audeze LCD-2C
    do Focal Elear ?
    Zastanawiam się czasem na zakupem dobrych,otwartych słuchawek (wzmacniacz Sugden).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Najwłaściwiej będzie chyba powiedzieć, że Focal Elear przy dobrym wzmacniaczu i źródle dają większe poczucie bezpośredniości, uczestniczenia w czymś prawdziwym.

  3. Prolim pisze:

    Dzięki za recenzję. Jeszcze trochę czasu mi zajmie by ją zrozumieć w całości ;-), trochę doświadczenia brak.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fakt, piszę dosyć trudne teksty.

      1. Sławomir S. pisze:

        Ta niespodziewana dla mnie deklaracja przypomniała mi sytuację z literatury, gdzie pewien bohater sam odkrył, iż mówi prozą:) Nieidealne to zapewne skojarzenie, ale przestrzegające przed pokusą klasyfikowania.

        Wracając do meritum – 'brak poczucia uczestnictwa w czymś prawdziwym’, że zacytuję, jest dla mnie dojmujący w tych słuchawkach. Podobne miałem wrażenie przy innych relatywnie niedrogich planarach, których wysyp nastąpił u HiFiMana. Czy nie jest tak, że jednak w technologii dynamicznej łatwiej o perły na niewysokich pułapach cenowych, które pomimo pewnych niedostatków potrafią zachwycać? Jak oczywiście wymieniane tu Audioquest NH, ale nie tylko …

        1. Piotr Ryka pisze:

          Cóż, pokrewieństwa z monsieur Jourdain sam nie miałem na myśli, ale skoro tak to z zewnątrz wygląda…

          Odnośnie zaś dynamicznych „pereł” za małe pieniądze, to ortodynamiczne Fostex T60RP studzą takie uogólnienia.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    LCD-4z sluchalem na wystawie audio w Londynie cena £3600 akurat mialem mozliwosc posluchania wszystkich sluchawek tej firmy z tym samym wzm sluchawkowym i tymi samymi nagraniami i to bardzo dlugo.
    KO to bylo dla wszystkich poprzednich sluchawek tej firmy jak i dla wszystkich sluchawek jakie byly representowane na tej wystawie,one nie graly lepiej o jakies 25% tylko o niebo lepiej to bylo fantastyczne granie.

  5. Tadeusz pisze:

    Mirek z jakim wzmacniaczem grały te Audeze ?

  6. miroslaw frackowiak pisze:

    Graly z TRILOGY 933…

  7. Soundman pisze:

    Ale że aż tak ostra góra w LCD2 C to się nie spodziewałem, szkoda że nie miałem okazji posłuchać…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, góra i cały dźwięk są inne niż w dawnych LCD-2. Cieńsza membrana, mniejsza komora (bardziej płaska) – inny dźwięk.

  8. Tadeusz pisze:

    Te LCD2c grały na swoim kablu (fabrycznym)czy był jakiś inny ?
    Bo może jak takie podatne na zmianę kabla to może podpiąć im
    coś lepszego w rozsądnym budżecie ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest Forza Audio Works, są dobre niedrogie kable.

  9. Tadeusz pisze:

    Ale który lepiej by pasował do ich sygnatury Noir Hybrid czy Cooper Series ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cooper.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy