Podsumowanie
Nowy produkt amerykańskiego Audeze, inauguracyjnie poparty mocnym marketingiem, posiada walory pozwalające mu pozostawać na rynku bez większych obaw o sprzedaż, ale wielkiej kariery też raczej nie zrobi. Swą nieznacznie lepszą grą od dobrych słuchawek za tysiąc-półtora i słyszalnie słabszą od modeli flagowych, plasuje się akuratnie na swoim miejscu, choć jednocześnie wysokie wymagania prądowe nieco to uplasowanie zaburzają. Sprzęt przenośny raczej nie oferuje potrzebnych mu mocy, bo jednego Wata nie spotyka u niego się często. Z drugiej strony napędzane bezpośrednio przez przenośnego Chorda Hugo zagrały bardzo dobrze, ale o tym będzie w recenzji wzmacniacza, która jest następna w kolejce. Poza tym nawet kiedy moc jest poniżej minimum z przedziału optymalnego, grają te Audeze, głębokim i nasyconym dźwiękiem, a jedynie scena i artykulacja nie są na piątkę.
W sumie opinia o tych słuchawkach ma postać wyraźnie falującą. Niezłe jakościowo, ale potrzebujące dużej mocy; wykonane z dobrych surowców, ale mające nieco posępny wygląd; wygodne, lecz trochę jak na ulicę za ciężkie; ładnie opakowane, ale z minimalnym tylko wyposażeniem; niezbyt drogie, jednak też i nie tanie, lepsze od tańszych, jednakże nie zagrażające droższym. Żadna więc w sumie sensacja, ale też nie awaria. Droższe nieco od OPPO PM-3, od których bardziej nadają się do sprzętu stacjonarnego, ale mniej do nominalnie przeznaczonego dla nich przenośnego, stanowią sensowną alternatywę. I tak od ambiwalencji do ambiwalencji. Dlatego wciąż można drapać się w głowę, mimo iż wątpliwości odnośnie samej jakości ich brzmienia ustąpiły.
W punktach:
Zalety
- Z dobrym sprzętem stacjonarnym grają naprawdę ładnie.
- W przypadku dobrego przenośnego pokonują popularne słuchawki średniej klasy.
- Żadnych kłopotów ze sferą sopranową.
- Dobre wypełnienie i dobra spójność pasma.
- Akcelerowane optymalnie mają czystą artykulację, są przejrzyste i oferują wysoką kulturę brzmienia, co podkreśla się w wokalach i brzmieniach fortepianowych.
- Bardzo dobrze potrafią także grać utwory rockowe, choć nie oferują sławnego super basu Audeze.
- Wygodne.
- Odpinany kabel doprowadzony do obu muszli.
- Porządne opakowanie.
- Firma Audeze ma już swoją renomę, tak więc łatwe przy odsprzedaży.
- Dobre parametry techniczne.
- Cena taka sama jak w Ameryce.
- Made in USA.
- Polski dystrybutor.
Wady i zastrzeżenia
- Za duże wymogi prądowe jak na słuchawki dla sprzętu przenośnego.
- Wysoki ciężar.
- Żadnego dodatkowego wyposażenia.
- Nieco przygnębiający wygląd.
- Dwa razy droższe od dobrych słuchawek ze średniego przedziału.
- Licho wyglądający kabel.
- Design od takiego designera mógłby być bardziej inspirujący.
Sprzęt do testu dostarczyła firma:
Strona producenta:
Dane techniczne:
- Konstrukcja: wokółuszna, otwarta.
- Typ przetwornika: ortodynamiczny (planarny), o średnicy 100 mm, z Fazorem.
- Cewki: jednostronne z magnesami neodymowymi o podwojonej sile działania i z patentem Fluxor magnets.
- Diafragma: zmienniej grubości o powierzchni 34,3 cm².
- Maksymalna chwilowa moc sygnału: 15W.
- Zalecana moc wzmacniacza: 1 – 4 W.
- Maksymalne ciśnienie akustyczne: 130 dB.
- Pasmo przenoszenia: 10 Hz – 50 kHz.
- THD: <0.1% (1kHz, 1mW).
- Impedancja: 30 Ω.
- Skuteczność: 102 dB/1mW.
- Kabel: 2,0 m, podpinany dwustronnie, z końcówką 3,5 mm i przejściówką na 6,3 mm.
- Waga: 460 g.
- Cena: 2950 PLN.
System:
- Źródła dźwięku: PC, Cowon Plenue, Sony Xperia Z2, Accuphase DP-700.
- Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, Chord Hugo, OPPO HA-2, Sugden Masterclass HA4.
- Interkonekty: Acoustic Zen Absolute Cooper, Sulek Audio.
- Listwa: IsoTek EVO3 Sirius.
- Kondycjoner: Entreq Powerus Gemini.
Już myślałem ze pogonią moje K1000 z cary 300B…oczywiście żartuje nic nie gra lepiej niz k1000 z cary 300B:), prawda Panie Piotrze?
To zależy od kategorii. W kategorii uporczywości niektóre byty grają lepiej.
To ten sam przedział cenowy co HiFiMan HE500, ciekawe jak by wypadły w konfrontacji z nimi…
Marnie.
Podłączone do Audio-gd NFB6 4-pinowym XLR-em?
No zanim FAW zdobędzie końcówki do nowych EL-8, to może nie, ale potem marnie?
Mówiąc szczerze, to nie takiej odpowiedzi się spodziewałem – przecież nie mogło być mowy o bezpośrednim porównaniu.
Rzucam wyzwanie – posłuchajmy na tym samym sprzęcie, a z Zabrza do Krakowa jest niedaleko!!!!!!!
Tu nie są potrzebne bezpośrednie porównania, wystarczy zwyczajna logiczna reguła przechodniości. Jeżeli HE500 grają na poziomie słuchawek za 5 tysięcy – a grają – podczas gdy Audeze EL-8 nie grają, to wniosek jest oczywisty. Dokładne opisanie różnic bez bezpośredniego skonfrontowania nie jest możliwe, ale zaszeregowanie ogólne tak. Podobnie HiFiMAN HE500 nie muszę porównywać z Orpheusem czy K1000, by wiedzieć, że są gorsze.
Z Zabrza do Krakowa faktycznie nie jest daleko. Możesz podjechać.
Ufff…, a to mi ulżyło, bo źle zrozumiałem Pana pierwszy wpis. Jak HE500 są lepsze to kamień spadł mi z serca.
Tak się trochę wprosiłem, ale w tej sytuacji to straciłem motywację, a zyskałem dobry humor. Bo to przyjemnie wiedzieć, że słuch mnie nie oszukał przy wyborze słuchawek.
Wielkie dzięki
Przepraszam za tą jednosłowną, możliwą do różnego interpretowania odpowiedź. Dla mnie było oczywiste, że HE500 grają lepiej. To wynika z ich napisanej dawno temu przeze mnie recenzji, którą można sobie wyszukać na liście alfabetycznej, w połączeniu z tą opisującą Audeze EL-8.
Ja jakoś nie miałem cienia wątpliwości, że EL8 są słabsze od HE500 czytając odpowiedź 🙂
EL8 to najsłabsze z Audeze… Tak jak najsłabszy Mercedes jest słabszy od średniej klasy Toyoty.
Współczesny Mercedes.
Mea culpa…