Brzmienie cd.
Ze smartfonem
Jak należało oczekiwać, mający silne ograniczenia mocowe smartfon nie okazał się dla nowych Audeze dobrym partnerem. Przenośne OPPO zdecydowanie brały tutaj górę, a jak grały, o tym jest w ich recenzji. Tak więc chcący używać przenośnych Audeze ze swoim telefonem, zdecydowanie powinni zaopatrzyć się w jakiś przenośny wzmacniacz, bo bez niego zagrają w sposób wyraźnie okrojony. Z za mocno temperowanymi sopranami – w sposób odczuwalnie pozbawionymi dźwięczności – i całościowo dźwiękiem nienaturalnym, mocno stłumionym. Trzeba jednak podkreślić, że mimo braku dźwięczności i przy szczątkowej dynamice potrafiły EL-8 zachować spójność i muzykalność. Te walory trzymają się ich mocno i nawet za słaby prąd nie potrafi im ich odebrać. Tak więc słuchanie nawet z gołym smartfonem jest możliwe, ale w tej konkurencji OPPO jednoznacznie górują, toteż lepiej będzie dla nowych Audeze, gdy darujemy sobie szczegóły.
Ze wzmacniaczem przenośnym OPPO HA2
Opis brzmienia nowych Audeze z przenośnym wzmacniaczem od OPPO na tle słuchawek konkurencji znalazł się w dopiero co publikowanej recenzji samego wzmacniacza, tak więc do niej odsyłam. Przypomnę jedynie, że zagrały z nim Audeze ciekawie i na technicznie wysokim poziomie, oferując niespodziewanie wysoką przejrzystości i głęboko brzmiący, koherentny całokształt, któremu do pełni szczęści zabrakło jedynie perfekcyjnego scenicznego ładu i całkowicie poprawnej artykulacji. Jednak tymi zagadnieniami zajmiemy się za moment, gdy odsłuchowe towarzystwo przeniesie się na teren stacjonarnych wzmacniaczy. Nie, żeby tu nie było o czym mówić, ale rzecz należy zanalizować możliwie najrzetelniej, z jak największą dbałością o nie stawianie przedwczesnych i niezasłużonych zarzutów. A do tego potrzebujemy lepszej aparatury.
Ze stacjonarnym wzmacniaczem przy komputerze
I już jesteśmy, tak więc niedługo to trwało. Na pierwszym etapie sprzętu stacjonarnego posłużymy się mieszanką, to znaczy użyty zostanie nominalnie przenośny, ale powiadający o sobie, że jest lepszy od stacjonarnych, przetwornik Chord Hugo, spięty interkonektem Sulek Audio z tranzystorowym wzmacniaczem Sugden Masterclass HA4. Tak żeby te stacjonarne wzmacniacze mogły być i tranzystorowe, i lampowe, dając pełny przegląd. Zostawiwszy Sulkowi godzinę na rozgrzewkę a sobie na odpoczynek, zabrałem się za słuchanie.
Napisałem już na samym początku, że zadanie przed nowymi Audeze stoi niełatwe, gdyż muszą stawić czoła groźnej konkurencji ligi tysiąca złotych, a przed chwilą, że pojawiły się z przenośnym wzmacniaczem pewne zastrzeżenia, które należy uważnie przebadać. Nie bez satysfakcji, jako że zawsze kibicuję przedmiotowi recenzji, mogę teraz napisać, że z obu tych opresji nowe Audeze wyszły obronną ręką, uwalniając mnie od tego drapania się w głowę, spowodowanego słuchaniem ich z za słabymi wzmacniaczami. Zarówno od AKG K712, jak i od Sennheiserów HD 600 (choć tu w mniejszym już stopniu) zagrały dźwiękiem bliższym, bardziej czystym i bezpośrednim. Mimo że Hugo nie jest DAC-kiem oferującym gęsty przekaz, potrafiły zarazem nadać EL-8 brzmieniu właśnie sporego zgęszczenia i masy, co przy równoczesnej przejrzystości, jaką zawsze oferują ze wzmacniaczami o większej mocy, stworzyło dobry, chętny do brania nawet przez kapryśnego słuchacza spektakl.
Pisząc powyższe rozwiewam równocześnie wątpliwości związane z kwestią drugą – z problemami artykulacyjnymi. Przed pełnym wygrzaniem miały te nowe Audeze taką właściwość, że obraz muzyczny w nich się podwajał. Nie ogniskowały dokładnie, tylko miał astygmatyzm, i w efekcie wszystko zyskiwało pogłosową otoczkę, taką aureolę podwojonego dźwięku. Dosyć to było irytujące i dziwne w odbiorze, ale w pełni wygrzany egzemplarz zupełnie tego już nie ma.
Z kolei gdy moc zastosowanego wzmacniacza czy zintegrowanego odtwarzacza plikowego jest za mała, pojawia się sceniczny bałagan, a i sama czystość artykulacyjna ulega degradacji. Ma miejsce coś w rodzaju lekkiego mamrotania, a dźwięki w głębi sceny jedne o drugie zawadzają; i wszystko to razem nie tworzy atmosfery ładu i piękna. To jednak wyłącznie rezultat braku odpowiedniej mocy, zdolnej dostatecznie szybko i dokładnie rozruszać tą nowego typu zmiennej grubości membranę, wspieraną nowymi cewkami i akustycznym Fazorem. Nie ma rady – Audeze EL-8, jeżeli oczekujemy od nich naprawdę wysokiego poziomu doznań, muszą ten swój minimum jeden Watt mocy dostać, a bez tego mamroczą i bałaganią. Nie są to zjawiska uniemożliwiające przyjemne słuchanie, bo jak napisałem w recenzji wzmacniacza HA-2, okazały się grać z nim głębszym i bardziej trójwymiarowym dźwiękiem od samych dedykowanych mu OPPO PM-3, ale ktoś szczególnie wyczulony na zniekształcenia i sceniczny bałagan mógłby mieć mimo to spore zastrzeżenia. Tego rodzaju sytuacja z przetwornikiem Chorda i wzmacniaczem Sugdena już się nie powtórzyła, a fakt, że słuchawki pokazały lepszą artykulację i bezpośredniość od będących klasykami AKG i Sennheiserów, wystawia im wysoką notę. Poza tym trzeba podkreślić, że nowe Audeze grają zawsze ładnie cieniowanym, pozbawionym jaskrawości, głębokim i spójnym dźwiękiem, który ze słabszą mocowo i jakościowo aparaturą sporo wprawdzie traci, ale wciąż daje się słuchać na zasadzie przyjemnego, relaksacyjnego odbioru bez high-endowych pretensji. (Czego nie można powiedzieć o brzmieniu z taką aparaturą OPPO PM-3, które zawsze usiłują dać popis.) Natomiast wysoką klasę przejawiają przenośne Audeze wyłącznie wraz z wysoką mocą i oczywiście jak najlepszym sygnałem. A wówczas brzmienie ich pozostaje gładkie, głębokie i z poetyckim światłocieniem, a jednocześnie zyskuje mocny realizm, wypierający wszelkie relaksacyjne ciągoty. Na ile zaś jest to granie naprawdę wysokiego poziomu, to sprawdzimy za moment z najlepszą aparaturą i w towarzystwie naprawdę drogich słuchawek.
Już myślałem ze pogonią moje K1000 z cary 300B…oczywiście żartuje nic nie gra lepiej niz k1000 z cary 300B:), prawda Panie Piotrze?
To zależy od kategorii. W kategorii uporczywości niektóre byty grają lepiej.
To ten sam przedział cenowy co HiFiMan HE500, ciekawe jak by wypadły w konfrontacji z nimi…
Marnie.
Podłączone do Audio-gd NFB6 4-pinowym XLR-em?
No zanim FAW zdobędzie końcówki do nowych EL-8, to może nie, ale potem marnie?
Mówiąc szczerze, to nie takiej odpowiedzi się spodziewałem – przecież nie mogło być mowy o bezpośrednim porównaniu.
Rzucam wyzwanie – posłuchajmy na tym samym sprzęcie, a z Zabrza do Krakowa jest niedaleko!!!!!!!
Tu nie są potrzebne bezpośrednie porównania, wystarczy zwyczajna logiczna reguła przechodniości. Jeżeli HE500 grają na poziomie słuchawek za 5 tysięcy – a grają – podczas gdy Audeze EL-8 nie grają, to wniosek jest oczywisty. Dokładne opisanie różnic bez bezpośredniego skonfrontowania nie jest możliwe, ale zaszeregowanie ogólne tak. Podobnie HiFiMAN HE500 nie muszę porównywać z Orpheusem czy K1000, by wiedzieć, że są gorsze.
Z Zabrza do Krakowa faktycznie nie jest daleko. Możesz podjechać.
Ufff…, a to mi ulżyło, bo źle zrozumiałem Pana pierwszy wpis. Jak HE500 są lepsze to kamień spadł mi z serca.
Tak się trochę wprosiłem, ale w tej sytuacji to straciłem motywację, a zyskałem dobry humor. Bo to przyjemnie wiedzieć, że słuch mnie nie oszukał przy wyborze słuchawek.
Wielkie dzięki
Przepraszam za tą jednosłowną, możliwą do różnego interpretowania odpowiedź. Dla mnie było oczywiste, że HE500 grają lepiej. To wynika z ich napisanej dawno temu przeze mnie recenzji, którą można sobie wyszukać na liście alfabetycznej, w połączeniu z tą opisującą Audeze EL-8.
Ja jakoś nie miałem cienia wątpliwości, że EL8 są słabsze od HE500 czytając odpowiedź 🙂
EL8 to najsłabsze z Audeze… Tak jak najsłabszy Mercedes jest słabszy od średniej klasy Toyoty.
Współczesny Mercedes.
Mea culpa…