Brzmienie cd.
Ze stacjonarnym wzmacniaczem przy odtwarzaczu
Accuphase DP-700 i ASL Twin-Head to ostatni etap testowania nowych Audeze. Zespolone w odsłuchową całość świetnym Acoustic Zen Absolute Cooper wyznaczały inny poziom jakości audio. Mimo to nie oczekiwałem dużego przeskoku, choć tak raczej machinalnie, z marszu, zmęczony wcześniejszymi odsłuchami. A oczekiwać powinienem, ale nie miałem na dywagacje czasu. Przeniósłszy słuchawki w drugi kąt pokoju od razu zabrałem się za słuchanie, bo wzmacniacz od dawna czekał pod prądem. A wówczas mimo zmęczenia zostałem zaskoczony. Zaskoczony właśnie jakością i jednocześnie własnymi wątpliwościami, które z miejsca się ulotniły. Nie istnieje nic takiego jak braki artykulacyjne czy bałagan sceniczny u nowych Audeze. To znaczy istnieje, ale jedynie kiedy nie otrzymują dość prądu albo kiepski sygnał. W innym wypadku nic takiego się nie pojawia. W dobrym, lampowym torze pojawia się za to wyjątkowo przyjemne, leciutko kremowe światło, przy czym trzeba napisać, że oświetlenia te Audeze nie mają całościowo przyciemnionego, a jedynie lekko złagodzone i z cieniami tam gdzie powinny być cienie, a w efekcie ich muzyczny pejzaż jest bardzo satysfakcjonujący. Trochę jaśniejszy i mniej rozmigotany niż u HD 600, a nieco ciemniejszy i bardziej wyrazisty niż u AKG K712.
Odniosę się od razu całościowo to tych tańszych a groźnych konkurentów. Nowe Audeze są lepsze, ale lepszość ta oscyluje. Z Sugdenem i Hugo była wyraźna, a z Twin-Head już nieznaczna, zwłaszcza w odniesieniu do HD 600. Ten wzmacniacz właśnie pod te słuchawki był oryginalnie strojony, a choć uległ diametralnym przemianom, skłonność do lepszego traktowania słuchawek o wysokiej impedancji w nim pozostała. A skutkiem tego HD 600 brzmią z nim wyjątkowo i nie słyszałem ich lepiej grających. Niezwykle wyczulone na sygnał, ciemne, soczyste i połyskliwe stanowiły groźniejszą konkurencję od też bardzo dobrze, ale spokojniej grających AKG. Jednak Audeze dały radę się obronić. Co ciekawe, właśnie artykulacją, ale przede wszystkim wypełnieniem. Pełniejsze, więcej ważące i ładniej – bardziej trójwymiarowo – obrysowane były ich brzmienia, a sposób wypowiadania dokładniejszy. Bardzo nieznacznie, ale dający przewagę, a przecież to przede wszystkim słuchawki na ulicę, podczas gdy HD 600 są po audiofilsku przeznaczone do domu.
EL-8 nie miały przewagi pod względem wielkości sceny, ale mimo to na scenie miały przewagę podwójną. Bardziej potrafiły, zwłaszcza po bokach, odrywać dźwięki od głowy i precyzyjnie je na scenie lokować, a poza tym pierwszy plan miały bliższy i zdecydowanie bardziej bezpośredni. Bezpośredniość ta brała się ze wspomnianego lepszego wypełniania i dokładniejszego rysunku, no i oczywiście też z samej bliskości. Obecność aktorów na scenie miały Audeze od konkurentów ligi tysiąca wyraźnie lepszą, co wychodziło wprawdzie głównie w porównaniach a nie w oderwanym słuchaniu, chociaż nad AKG nawet w oderwaniu górowały. Jedynie sam obszar sceny z kolei AKG miały większy, ale to znany ich atut.
O paśmie nowych Audeze nie ma już wiele do dodania. Z lepszym wzmacniaczem pojawiło się głównie ładniejsze oświetlenie i przybyło wyraźnie piękna, jak również wzmagała się czujność na sygnał, ale charakter ogólny pozostał. Sfera sopranowa nie jest u nich nigdy podostrzona, a jednocześnie gdy tylko we właściwej ilości prąd zostaje podany, okazuje się ona dobrze eksponowana, chociaż zarazem spójna, nie próbująca się wyodrębniać. Ogólnie do tych sopranów nie miałem żadnych zastrzeżeń, a w przypadku fortepianu i wokali zabrzmiały tak, że duże brawa. Te najtrudniejsze do odtworzenia brzmienia zawsze wypadały bardzo poprawnie.
O średnim zakresie w zasadzie też już powiedziałem, bo skoro pojawiał się realizm i dobre wokale, to musiał być bardzo dobry. Trochę w sumie to masło maślane, bo za realizm w największym stopniu odpowiadają właśnie ludzkie głosy, ale że nie tylko, więc nie tak do końca. Wrażenie obecności i naturalności było tak czy inaczej z dobrą aparaturą dobitne i podobnie jak do sopranów nie można mieć było zastrzeżeń. Zawsze elegancka artykulacja, sporo czaru, żadnej przesady, zero sztucznych podbić czy niedostatków emocjonalnych. Ani obojętności, ani histeryczności – sam naturalizm.
No i bas. Nie jest tak potężny jak u chociażby Fostexów TH-900, czy własnej firmy Audeze LCD-3, ale jest solidny, zaznaczony i porządnie zrobiony akustycznie. Nie atakuje niskim zejściem, jednak w przekazie wyraźnie się uwidacznia, a akustykę ma pierwszorzędną. W efekcie dobrze grające bębny i odczuwalne basso continuo, chociaż nie jakieś subwooferowe doznania.
Słowo na koniec o porównaniach z najlepszymi, czyli OPPO PM-2, Sennheiserami HD 800 i Fostex TH-900. Tak jak nowe średniej klasy Audeze bronią się przed atakami Sennheiserów HD 600 czy AKG K712, tak z kolei flagowe modele ligi pięć tysięcy bronią się przed nimi. Artykulację mają jeszcze lepszą, a cały przekaz akustycznie bogatszy. W sumie zatem relacje jakość-cena pozostały niezaburzone i rewolucji tym razem nie będzie.
Już myślałem ze pogonią moje K1000 z cary 300B…oczywiście żartuje nic nie gra lepiej niz k1000 z cary 300B:), prawda Panie Piotrze?
To zależy od kategorii. W kategorii uporczywości niektóre byty grają lepiej.
To ten sam przedział cenowy co HiFiMan HE500, ciekawe jak by wypadły w konfrontacji z nimi…
Marnie.
Podłączone do Audio-gd NFB6 4-pinowym XLR-em?
No zanim FAW zdobędzie końcówki do nowych EL-8, to może nie, ale potem marnie?
Mówiąc szczerze, to nie takiej odpowiedzi się spodziewałem – przecież nie mogło być mowy o bezpośrednim porównaniu.
Rzucam wyzwanie – posłuchajmy na tym samym sprzęcie, a z Zabrza do Krakowa jest niedaleko!!!!!!!
Tu nie są potrzebne bezpośrednie porównania, wystarczy zwyczajna logiczna reguła przechodniości. Jeżeli HE500 grają na poziomie słuchawek za 5 tysięcy – a grają – podczas gdy Audeze EL-8 nie grają, to wniosek jest oczywisty. Dokładne opisanie różnic bez bezpośredniego skonfrontowania nie jest możliwe, ale zaszeregowanie ogólne tak. Podobnie HiFiMAN HE500 nie muszę porównywać z Orpheusem czy K1000, by wiedzieć, że są gorsze.
Z Zabrza do Krakowa faktycznie nie jest daleko. Możesz podjechać.
Ufff…, a to mi ulżyło, bo źle zrozumiałem Pana pierwszy wpis. Jak HE500 są lepsze to kamień spadł mi z serca.
Tak się trochę wprosiłem, ale w tej sytuacji to straciłem motywację, a zyskałem dobry humor. Bo to przyjemnie wiedzieć, że słuch mnie nie oszukał przy wyborze słuchawek.
Wielkie dzięki
Przepraszam za tą jednosłowną, możliwą do różnego interpretowania odpowiedź. Dla mnie było oczywiste, że HE500 grają lepiej. To wynika z ich napisanej dawno temu przeze mnie recenzji, którą można sobie wyszukać na liście alfabetycznej, w połączeniu z tą opisującą Audeze EL-8.
Ja jakoś nie miałem cienia wątpliwości, że EL8 są słabsze od HE500 czytając odpowiedź 🙂
EL8 to najsłabsze z Audeze… Tak jak najsłabszy Mercedes jest słabszy od średniej klasy Toyoty.
Współczesny Mercedes.
Mea culpa…