Recenzja: Aurorasound HEADA

   Brnijmy w domenę słuchawkową, kolejny słuchawkowy wzmacniacz. Dla odmiany japoński, co dobrze wróży sprawie. Albowiem ta Japonia jest dla słuchawek ostoją: tam ich największy wybór, tam najwięcej sprzedają, tam najwięcej powstaje, tam je noszą najczęściej. Tam także najwięcej wystaw, stamtąd pochodzą najlepsze. Stax, Audio-Technica, Final, Sony, Fostex, Denon, Technics, Pioneer, Crosszone, Onkyo, JVC… iluż tam producentów. A od każdego z wymienionych prawdziwe słuchawkowe orły. To samo tyczy słuchawkowych wzmacniaczy, wśród których także nasz.

Aurora Sound Co., Ltd. to firma powstała w 2010 roku i należąca do Shinobu Karaki – urodzonego w Osace inżyniera, pracującego w latach 1980-2009 dla Texas Instruments. Prócz rozwijania cyfrowego audio i cyfrowego video, zajmował się prywatnie tworzeniem analogowych wzmacniaczy, co zaowocowało własnym biznesem na bazie pierwszego komercyjnego produktu. Był nim Aurorasound CADA – analogowy przedwzmacniacz lampowy z przetwornikiem; urządzenie zyskało wysokie oceny i znalazło ogólnokrajowego sprzedawcę, interes się zaczął rozkręcać.  A wszystko miało głębszy korzeń, bo Shinobu Karaki był już na studiach entuzjastą analogowych wzmacniaczy, potem należał do klubowego towarzystwa twórców i miłośników audio w Jokohamie.

Ten pierwszy produkt był wyjątkowy, bowiem jako jedyny łączył światy analogowy z cyfrowym; poczynając od następnego firma skupiła się na analogowych wzmacniaczach i przedwzmacniaczach, nie przeoczając w perspektywie faktu nawrotu do winyli. Źródła cyfrowe są teraz wprawdzie częstsze, ale najlepsze efekty osiąga się w domenie od A do Z analogowej; i to się raczej nie zmieni, wiedza i wyobraźnia nie podsuwają innej przyszłości w dającej się prognozować perspektywie. (Aczkolwiek pliki MQA to już realna konkurencja.) Dlatego pełnię możliwości wzmacniacze Aurorasound pokazują przy gramofonach, co tu zostanie uwzględnione, tak też będziemy słuchać. Ale najpierw budowa, wygląd i te rzeczy, jeszcze wcześniej o cenie. Ona wszystko ustawia, dlatego przed pisaniem zawsze się jeszcze raz upewniam, czy na pewno jest właśnie taka; i różnie z tym bywa, bo czasem dystrybutor albo wytwórca z ceny tuż po debiucie schodzi – i zaraz wszystko wygląda lepiej, a czasem zamiast tego wzrost, kiedy oszacowanie za niskie, albo jakieś zawirowania rynkowe; i nie daj Boże mieć wtedy już coś napisane, wszystko trzeba przerabiać.

W przypadku Aurorasound HEADA cena stoi jak wbita i wnosi 14 490 PLN. To nam wyjaśnia sprawę, to wzmacniacz ekskluzywny. Nie któryś z szalenie drogich, ale ponadprzeciętny. Nie jest to też konstrukcja nowa, pochodzi z 2013 roku. Ale dopiero teraz zjawił się polski dystrybutor, wraz z nim możliwość słuchania.

A zatem mamy cenę, z nią określone oczekiwania. Wzmacniacz musi dobrze się prezentować i przede wszystkim obdarzać ekskluzywnym brzmieniem – inaczej sens się rozpełza. Liczne nagrody typu „Best Sound of the Show”, „Most Wanted Product” czy „Analog Grand Prix” każą myśleć, że tym razem tak nie będzie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Recenzja: Aurorasound HEADA

  1. Jacek pisze:

    Witam Panie Piotrze, to jest mój wzm.przyszedł dzisiaj prosto z Japoni,to ulepszona wersja w stosunku do wersji z ostnich lat.Wybierałem pomiędzy Fulianty auris headonia,feliks envy,zostaję Aurora

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Z jakimi słuchawkami?

      1. Jacek pisze:

        Meze empyrean plus kabel Tonalium ten nowszy,do wzm podpięta masa verictum stoi na stopach pro audio bono

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Mocna moja sugestia wymiany Empyrean na Elite. Wg mnie duży skok jakościowy.

          1. Jacek pisze:

            chętnie porównam dzięki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy