Recenzja: Lampy 12AX7/ECC83 – porównanie

Lamp są trzy kategorie – duże, średnie i małe. To niefachowy podział, prócz którego jest wiele bardziej technicznych, przenikliwiej drążących sprawę. Wszakże ten dobrze odmalowuje zewnętrzną stronę zjawiska – lampy są duże, średnie i małe. Są także bardzo duże i bardzo małe, ale te spotykamy rzadziej.

Małe triody średniej mocy o podwójnym żarzeniu 12AX7/ECC83 są zgodnie z nazwą małe i spośród małych najczęstsze. Mogą pracować jako lampy sterujące, zajmując się wstępnym wzmocnieniem, którego ostateczny rozmiar kształtują lampy większe, ale mogą też być tymi ostatecznymi odnośnie dawki mocy. Poza tym są bardzo uniwersalne, to znaczy łatwo wchodzą w schematy. Czy jajko było przed kurą, czy też kura przed jajkiem – tego nie wiem (to ani to zapewne odnośnie sprawy źródłowej) – więc nie wiem także, czy najpierw były te 12AX7 uniwersalne i dlatego stały się popularne, czy może wielu producentów i produkcja masowa tę popularność wypromowały. Faktem pozostaje natomiast, że jeśli ktoś z małymi triodami miał w ogóle do czynienia, to z dużym prawdopodobieństwem były to ECC83. Z czego także wynika, że jeśli ma lampowy wzmacniacz, przedwzmacniacz, wzmacniacz słuchawkowy, to całkiem możliwe, że ECC83 w nim są. Ale jeżeli nie, to żadna strata – inne lampy tak samo dobre. Nawet może być z tego zysk, bo popularność ma tutaj i ciemną stronę – najlepsze takie lampy w historii kosztują teraz horrendalne kwoty. Albowiem nowych takich brak. To swoisty paradoks, chociaż w audiofilizmie niejedyny. Winyle z dawnych tłoczeń (zwłaszcza amerykańskie) bywają lepsze od nowych 180-gramowych wydań luksusowych, pierwsze super słuchawki dynamiczne z 1988 roku wciąż nie znalazły pogromcy, najlepsze dawne schematy lampowe kopiuje się a nie poprawia. Przykład z małymi triodami jest jednak dość drastyczny, ponieważ zapotrzebowanie na nie jest duże i stale rośnie, a nowych naprawdę zjawiskowo brzmiących jak na początku nawrotu do lamp w latach 90-tych nie było, tak wciąż nie ma. Nawrót trwa zatem już trzy dekady – a nawet zaradni Chińczycy, mimo podejmowanych prób, triod ECC83 takich jak dawne najlepsze nie zdołali przywrócić. Zapewne głównie dlatego, że rozpowszechnione gorsze się bardzo dobrze sprzedają – przeciętny nabywca lamp o super przykłady sprzed lat się nawet nie ocierał. Ale może także dlatego, że surowce oraz warunki pracy przy wytwarzaniu tamtych dawnych nie byłyby dzisiaj dobrze widziane. Nie wiem, nie jestem dość blisko sprawy, więc jedynie sygnalizuję, że dawne super ECC83 były zdecydowanie lepsze.

Takich najlepszych w historii było co najmniej kilka, lecz nie ma między nimi ścisłej hierarchii na bazie wiarygodnych porównań. Być może taka stratyfikacja w ogóle nie jest niemożliwa, bo można na przykład woleć dźwięk cieplejszy albo gładszy, a można też nie woleć. Wszakże jest pewien parametr, a ściślej parametrów zbiorek, które to parametry niezależnie od ciepła i gładkości dają jasną wykładnię. Trudniej to wyartykułować aniżeli usłyszeć (usłyszeć natychmiast da się), bo nazewnictwo na tym polu nie jest usystematyzowane i wieloznaczność z niezrozumieniem już się czają do skoku. Niemniej z zawodowego obowiązku przystępuję do sprawy niczym saper do miny i powiadam, że takimi parametrami są wieloskładnikowość i wielowarstwowość brzmieniowa, coś takiego jak „tysiąc czułków”, rozfalowanie melodyki, plastyczność i holograficzność dźwięku, meszkowy charakter i głębokie tłoczenie faktur oraz magiczne światło wraz całkowitą przejrzystością medium. Też eufoniczność, jako ogólny brzmieniowy wyraz (zamiennie z muzykalnością) – i jeszcze jedno ważne, na szczęście oczywiste – to wszystkim nam doskonale znane pełne lub nie rozwarcie pasma. Jeżeli lampa ma to wszystko, to może być cieplejsza lub zimniejsza, jaśniejsza lub ciemniejsza i gładsza albo bardziej chropawa, niezależnie od tego będąc przykładem topu. Tego topu, którego teraz się nie powtarza – więc niech to jasna cholera. (W cholerze biegunka ma jasny kolor, niestety często będąc śmiertelną, bo wydalasz własne jelita. Toteż w porównaniu z tym nasza dzisiejsza gromka „Kurwa!” nie jest specjalnie groźna.)

Tak cóż, zostaje mieć świadomość, że jedną z bolączek współczesnego audiofilizmu są kiepskie małe triody, a teraz przysłuchamy się sporemu gronu lamp z dawniejszych czasów, ale nie samym najlepszym. Trzy będą z bardziej przeciętnych, pozostałe najwyższych lotów. Wszystkie spośród opisywanych poza moimi własnymi dostarczyła firma TUBES-store.eu, której za to podziękowania.

I jeszcze, na sam koniec początku, przypomnienie. To drugi na tych łamach artykuł o ECC83; pierwszy zawiera obszerniejszy wstęp i pozwolił ustalić tę bolesną różnicę między nowymi a dawnymi. Iunctim między testami i wspólny punkt odniesienia stanowiły będą używane przeze mnie na co dzień Mullard branded Amperex Buggle boy ECC83 „long-plate”, występujące tu i tu. Reszta to debiutanci.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Lampy 12AX7/ECC83 – porównanie

  1. Piotr Ryka pisze:

    Zdjęcia się uzupełni. Lampa Raytheon 12AX7 jest widoczna na zdjęciu z dwiema innymi (tymi najlepszymi z USA), jako środkowa z emblematem „Baldwin” pomiędzy RCA a Tung-Sol. Ten Baldwin, tak nawiasem, to marka pianin elektrycznych, skupująca masowo lampy i brandująca je swoimi emblematami, gdzie kolor emblematu oznacza markę producenta. Dla Raytheon to kolor żółty, dla Sylvanii zielony, a dla RCA czerwony.

  2. Tomasz Łęgowski pisze:

    Przeczytałem tylko wstęp i uważam, że popełniłeś w nim błąd. Lampy ecc83 to lampy o najmniejszej mocy. Absolutnie nie nadają się jako lampy wyjściowe, czyli „dawki mocy” (może z przetwornika, pod warunkiem, że wchodzić będą na inne lampy albo FETy, które podobnie jak lampy mają bardzo wysoką impedancję wejściową). Lampa ecc83 ma nominalny prąd 1,2mA i oczywiście może być trochę dociśnięta, ale na wzmacniacz słuchawkowy nie starczy nigdy, chyba że pracowałyby równolegle 25 sztuk i to ze słuchawkami 600ohmowymi. Proszę nie odbierać mojej uwagi negatywnie, lubię czytać Twoje artykuły, ale jako ktoś kto buduje sprzęt audio na własne potrzeby zwróciłem uwagę na ten błąd. Jeśli się mylę, to proszę mi zwrócić uwagę na użycie tych lamp w stopniu wyjściowym. Chętnie się czegoś nowego nauczę. Zaletą lamp ecc83 jest ich szybkość. Jeśli sterujemy lampą mocy o wysokiej impedancji wejściowej, to nie warto brać na przykład lampy e88cc, która choć jest relatywnie silna, to w porównaniu z ecc83 wydaje się być dość ociężała. Ecc83 ma też duży współczynnik wzmocnienia napięciowego.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie napisałem, że ECC83 są lampami wyjściowymi we wzmacniaczach słuchawkowych, a tylko że mogą pracować w wyjściowym stopniu wzmocnienia tak w ogóle. Napisałem natomiast, że we wzmacniaczach słuchawkowych występują – i faktycznie, na przykład w moim. Obrażać się oczywiście nie obrażam, bo chodzi o wspólnymi siłami wypracowywany poprawny obraz rzeczywistości, tak więc każde sprostowanie czy uzupełnienie przyjmuję z sympatią i między innymi dla nich są tu komentarze. Odnośnie zaś tej odpowiedzialności za moc, to: https://pl.wikipedia.org/wiki/ECC83

      1. Tomasz Łęgowski pisze:

        W artykule na Wikipedii jest faktycznie napisane, że jest to lampa o dużym wzmocnieniu, ale chodzi o wzmocnienie napieciowe. Jeśli mamy przetwornik cyfrowo-analogowy i ma wyjście prądowe o amplitudzie 1mA (na przykład Ad1865) to dając na wyjsciu opornik do masy 100ohm uzyskujemy amplitudę 0,1V. Zwykle na wyjściu z przetwornika każdy spodziewa się amplitudy 2V. Musimy więc wzmocnić napięcie 20 razy. Ecc83 sprawdzi się w tym celu świetnie. Problem pojawi się tylko jeśli nasz wzmacniacz, do którego idzie sygnał z przetwornika ma na przykład wejście na tranzystorach o niskiej impedancji. Wtedy wyjście na lampie ecc83 zacznie siadać. To znaczy pod obciążeniem napięcie zacznie spadać i wyjdzie mniejsza amplituda plus zniekształcenia. Wynikać to będzie z dużej impedancji wyjściowej tej lampy. Żeby tego uniknąć dajemy za ecc83 inną lampę, na przykład e88cc w układzie ze wspólną katodą, już bez wzmocnienia napięciowego, ale ze wzmocnieniem prądowym. Taka lampa zostawi amplitudę 2V, ale nie pozwoli siadać napięciu pod obciążeniem. Mocna lampa to lampa z dużą wydajnością prądową. Lampa o małej wydajności prądowe, ale dużym wzmocnieniu nie uchodzi za mocną. E88cc jest mocna jak na małą triodę oczywiście. Ecc83 jest jedną z najsłabszych, jeżeli nie najsłabszą z obecnie dostępnych (oczywiście prądowo, a nie brzmieniwo). Ta cała dyskusja dyskusja sprawiła, że pewnie będę musiał sobie wypróbować w przetworniku ecc83 w miejsce 6n2p, którą aktualnie używam. Idę lutować.

        Cieszę się, że się nie obrażasz. Ogólnie cenię Twoje artykuły za pozytywne podejście do ludzi. Oczywiście nie tylko dlatego.

  3. Julia pisze:

    Lampy ECC83 – małe triody o ogromnych możliwościach! Ich wszechstronność sprawia, że są niezastąpione w świecie audiofilskich wzmacniaczy. Choć popularność i koszty tych lamp mogą zaskakiwać, ich unikalne brzmienie jest warte każdego centa.

  4. Edwarda pisze:

    Fascynujący artykuł o lampach, który nie tylko przedstawia podział na duże, średnie i małe, ale także zagłębia się w techniczne aspekty, szczególnie w przypadku małych triod o podwójnym żarzeniu 12AX7/ECC83. Autor wyjaśnia, dlaczego te lampy są tak popularne i uniwersalne, będąc zarówno idealnymi do wstępnego wzmocnienia, jak i doskonałymi odnośnikami do mocy. Ciekawy paradoks związany z popularnością tych lamp na rynku audiofilskim dodaje artykule głębi. Znakomite podsumowanie historii lamp i ich obecnej sytuacji na rynku!

  5. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze – jak Pan ocenia poziom aktualnie produkowanych lamp w stosunku do tych NOS? Wiadomo, NOS-y lepsze ale czy na przestrzeni ostatnich prawie 5-ciu lat od czasu recenzji coś się poprawiło czy wręcz przeciwnie? Jeżeli nie NOS-y (kiedyś się skończą) to jakie 12AX7 by Pan polecał z obecnej produkcji?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Powiem tak: wszystkie te niby lepsze albo rzekomo rewelacyjne lampy z produkcji bieżącej, potrafiące z całą bezczelnością nazywać się Mullard albo Gold Lion, po włożeniu i uruchomieniu zdają się grać nieźle, ale tylko dopóki nie zainstalujemy na ich miejsce prawdziwych Mullardów czy Gold Lionów. I tu nie ma zmiłuj ani nadziei. I to się raczej nie zmieni, ponieważ pomijając wszystko inne nie wolno dzisiaj używać surowców używanych kiedyś, a wiedza techniczna odeszła razem z dawnymi inżynierami. Najlepsze z produkcji bieżącej są prawdopodobnie te: https://www.sophiaelectric.eu/pl/b/12ax7-ecc83/0?r=53
      a jak się mają do dawnych napisałem tutaj:
      https://hifiphilosophy.com/recenzja-lampy-ecc83-porownanie/?caly-artykul=1

  6. Miltoniusz pisze:

    Panie Piotrze – bardzo dziękuję. Porównanie lamp starych i nowych – świetne, podobnie zresztą jak powyższa recenzja.
    Naszła mnie jeszcze taka refleksja – przypominam sobie że gdzieś w komentarzach w ostatnich latach zdarzały się narzekania że Pana styl jest zbyt kwiecisty czy coś w tym rodzaju. Otóż nie – ten Pana styl jest fenomenalny, zresztą przywołana recenzja z 2016 roku została trafnie podsumowana przez jednego z komentujących „To grające akapity – czytam i słyszę”. Mam wrażenie że te nowsze recenzje są pisane nieco bardziej „standardowym” językiem jakkolwiek i tak nieosiągalnym dla 99,9% populacji. Też są świetne ale brakuje mi tego mistrzostwa słowa dawnych lat. Są tacy dla których recenzję można zawrzeć w tabelce – znajdą ich sobie wiele. Są jednak i zwolennicy Pana stylu – kwiecistego ale doskonale oddającego ducha tego co Pan słyszy – lepiej niż 100 tabelek. Poetyckiego a zarazem ultra konkretnego. Przypuszczam że się Pan samoogranicza. Niepotrzebnie – nikt inny nie potrafi pisać jak Pan. Tekst z 2016 roku mi to przypomniał.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Co robić, z wiekiem człowiek staje się coraz gorszą wersją samego siebie, tak to już musi być. Dzięki za miłe słowa.

      1. Miltoniusz pisze:

        To nie kwestia „zgorszenia” ale wyboru konwencji. Nadal jest Pan na pierwszym miejscu pierwszego rzędu w pierwszej lidze.

    2. Sławek pisze:

      I mi też ten styl się podoba. Wymaga pełnej uwagi przy czytaniu, ale wciąga w recenzję. Malkontentom nie podoba się „szyk przestawny” – to trudno – ich problem.
      Trzeba być sobą, proszę się nie zmieniać. Choć czasami słyszymy inaczej – to naturalne – każdy z nas ma nieco inną „wadę słuchu” to wymiana doświadczeń jest cenna. Dlatego duży szacunek za możliwość natychmiastowego komentowania i nieusuwanie nawet nieprzychylnych wpisów – tu jest wolność słowa – i tak trzymać!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy