Recenzja: Oyaide Tunami GPX V2 i Tunami GPX-R V2

Brzmieni: Tunami GPX-R V2

I wydawałoby się, że to nie powinno rozbić jakiejś zasadniczej różnicy w brzmieniu. A jednak robi.

I wydawałoby się, że to nie powinno rozbić jakiejś zasadniczej różnicy w brzmieniu. A jednak robi.

   Kabel droższy nie ma wtyków w kolorze „włoskiej czerwieni” tylko „śnieżnej aspirynowej bieli”, a dla jeszcze lepszego zmylenia użytkowników i recenzentów dodano mu symbol „R”, który zaraz kojarzy się z „Red”, a wcale czerwieni nie tyczy. Szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego akurat tej litery użyto na oznakowanie lepszych jakościowo wtyków z miedzi berylowej pokrytej platyną i oprawionych w białe a nie czerwone tworzywo, ale to chyba nie jest istotne. Ważne co z tego w sensie brzmieniowym za nasze większe pieniądze będziemy mieli, co po posłuchaniu staje się oczywiste.

Ten kabel nie ma łagodzić, tylko ukazywać. Stara się być obiektywny i dobrze mu to wychodzi. W pewnym nawiązaniu do tego tańszego też unika agresywności i natarczywej ekspresji, ale już nie jest łagodzący, tylko właśnie eksponujący. Umiarkowanie, z rozwagą, bez żadnego narzucania ani podkreśleń, ale też nie w uspokojeniu i mlecznym, łagodzącym świetle. Jest przejrzyście, dynamicznie, wyraźnie, dokładnie i z zaznaczonym konturem. Ale całościowo także spokojnie, z takim, rzekłbym, wewnętrznym spokojem. Bo właśnie firma Oyaide na spokój wyraźnie stawia, toteż ta nowo zastosowana izolacja, jak również same przewody, dbać mają by się w kablu nie działo nic poza maksymalnie uspokojonym przepływem energii. By się tłumiły zewnętrzne wibracje mechaniczne powodowane ciśnieniem akustycznym z głośników, a także pochłaniane było pole magnetyczne z zewnątrz i wokół elektrycznego przepływu, jak również redukowane ciepło w trakcie tego przepływu powstające. A zatem już w teorii idzie tu o uspokajanie, a praktyka odsłuchowa pokazuje, iż faktycznie to osiągnięto. W przypadku tańszego we włoskiej czerwieni jest to uspokajanie bardziej radykalne i się narzucające – a więc makroskopowe i odpowiedzialne za całościową stylizację; a w przypadku śnieżno-aspirynowej bieli takie bardziej stonowane, odwołujące się do wewnętrznego poczucia spokoju a nie jakiejś zewnętrznej, uspokajającej manifestacji.

I to sporą, jednakże nie jest to do końca różnica jakości, a raczej rodzaju prezentacji.

I to sporą, jednakże nie jest to do końca różnica jakości, a raczej rodzaju prezentacji.

Ten kabel nie strofuje głośno otoczenia i nie woła: – Ciii! – do nieprzyjemnie gwiżdżących sopranów, tylko zaprowadza spokój bardziej niepostrzeżenie, tak bardziej po królewsku. Sama jego obecność wprowadza większy porządek, a zarazem mniej się narzuca, pozwalając dźwiękom istnieć na własny sposób, co zwykliśmy zwać transparencją. Połyski bardziej tutaj są więc połyskliwe, wibracje bardziej wibrujące. Soprany bardziej swawolą i bardziej są dźwięczne, a bas twardszy i bardziej konturowy.

Można to ująć krótko – to jest kabel do lepszych systemów. Nie będzie ingerował w ich lepszość i jej nie będzie powściągał, choć z drugiej strony nie będzie także niczego podkreślał ani dynamizował. Najwyżej zaprowadzi porządek i tak jak przygaszenie światła przed spektaklem – uciszy salę. Ale nie poprzez przygaszenie samych dźwięków, tylko poprzez redukcję zakłóceń, czyli przede wszystkim szumu tła. U Oyaide ma być ono spokojne, chociaż nie w stylu rzucania muzyki na jakąś atramentową czerń. Oświetlenie raczej jest jasne i dobrze wszystko eksponujące, bez podkręcania kolorystycznych kontrastów czy narzucania atmosfery rozbłysków pośród mroku. U tańszego GPX  jest to atmosfera poranka, a u droższego GPX-R pełnia jasnego dnia, tyle że bez słonecznej jaskrawości, chociaż też i bez cienia. Kabel jest obiektywny, wyraźny, dobrze oświetlający, ale w żadnym stopniu nie podkręcający atmosfery.

Co kto lubi lub potrzebuje. Nowe kable Tunami mogą podkreślać lub uspokajać przekaz, nam ta zadaniowość bardzo się podoba. Rekomendacja!

Nowe kable Tunami mogą podkreślać lub uspokajać przekaz – co kto potrzebuje. Nam zaś ta zadaniowość bardzo się podoba i polecamy.

Dobrze to było słychać na tle porównania z użytym w teście high-endowych przewodów o wiele droższym Harmonix X-DC350M2R, który był wyraźnie cieplejszy, bardziej połyskliwy i bardziej skłonny do ekscytacji. Mocniej wszystko wyrażający i bardziej żywiołowy – wprowadzający gorącą atmosferę radosnej, spontanicznej zabawy, a nie powagi i całościowego porządku. Sumarycznie oczywiście lepszy, tyle że trzy razy droższy. Natomiast Oyaide GPX-R daje coś podobnego do też wielokrotnie odeń droższego kabla KBL-Sound Red Eye, a także do bardzo już drogiego Shunyata Anaconda ZITRON. To obiektywizujący spokój, całościowy porządek i redukcja szumu tła poprzez jego pochłanianie. Nie w stronę – Wiwat! Hop! i Hura! – tylko tak bardziej jakbyś spokojnie kręcił walca.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Oyaide Tunami GPX V2 i Tunami GPX-R V2

  1. Janusz pisze:

    Mam dwa GPX-R w starszej wersji V2 i są po prostu idealne!

    1. Janusz pisze:

      W sensie v1. Ciekawym kablami są także Culleny: http://www.cullencable.com/index.php/products/power-cables/crossover-series

      Użwyam do źródła, żeby dodać trochę posmaku lampowości…

  2. Tadeusz pisze:

    Czyli ta sieciówka pełni role „przymulacza” ,tak jak onegdaj u mnie IC Cardas Golden Reference ? 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słowo „przymulacz” brzmi odpowiednio obrazoburczo dla audiofilskich wynurzeń, ale nie jest adekwatne. Przymulacz to sprzęt albo kabel zjadający dynamikę i szczegóły, zamgławiający pejzaż, zacierający kontury. Kable zasilające Tunami, podobnie jak na przykład interkonekt van den Hul First Ultimate, tego nie robią. Uspokajają, łagodzą, poprawiają kulturę, dają lepsze wypełnienie, zeszlifowują zbytnie ostrości. Ogólnie tworzą spokojniejszą, łatwiejszą do wytrwania w niej atmosferę. Tak jakbyś siedząc przy barze powiedział barmance, żeby przestała tak się tłuc kieliszkami.

  3. Tadeusz pisze:

    Możliwe,że masz Piotrze rację ,kiedyś stosowałem sieciówki Oyaide do „uspokojenia i ukulturalniena” brzmienia w posiadanym wtedy odtwarzaczu CD-1s Firmy Ayon 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ayony faktycznie pikantnie nieraz grają, toteż interkonekty i zasilanie powinny brać to pod uwagę.

  4. Michał pisze:

    Witam.Wiem że to całkowicie nie na temat, ale piszę bo sprawa jest gorąca i bardzo zależy mi na pana zdaniu. Na pewnej konkuręcyjnej stronie pojawiła się zapowiedz testu interfejsu audio (ZOOM TAC-2) zasilanym złączem THUNDERBOLD.Na pokładzie znajduje się kość Asahi Kasei AKM AK4396.Jak wszyscy wiemy większość daców zasilanych jest przez USB. Firmy audio bez przerwy wymyślają jakieś patenty na poprawienie dzwięku z USB. XMOSY, IUSB3 od IFI i wiele innych rozwiązań. Nagle pewien pan, kupuje przetwornik za 1250zł!!! podłącza go pod mało popularne wejście w swoim laptopie i szczękę „zbiera z podłogi”. Facet nie może uwierzyć w to co słyszy! Używa między innymi Hifiman he-400, Audeze lcd-3. Twierdzi że progres w dzwięku jest nie do opowiedzenia. Twierdzi że wszystkie wady Usb które negatywnie wpływają na dzwięk, w przypadku Thunderbolta nie istnieją. To wszystko co piszę ten człowiek,stawia pod wielkim znakiem zapytania wszystkie przetworniki pod USB i urządzenia „czyszczące” sygnał z usb. Proszę panie Piotrze o wypowiedz na ten temat. Czy miał pan do czynienia z Thunderboltem? Moim skromnym zdaniem, kompletnego laika w temacie audio, jeżeli to śię potwierdzi, chyba wywróci temat daców dogóry nogami. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie mam płyty głównej ze złączem Thunderbolt i w ogóle jest o nie trudno z najnowszym chipsetem Z170, ale mogę uwierzyć, że jest poprawa, bo proszę rzucić okiem na recenzję przetwornika Ayon Sigma, gdzie najlepsze dźwiękowo okazało się także nietypowe złącze. Rzecz pozostaje do zbadania, ale trzeba uważać, bo to może być ukryta promocja Thunderbolta. Wiele już było takich „niesamowitych” popraw brzmienia, które potem gasły niczym iskry w mroku.

  5. Miltoniusz pisze:

    IC Cardas Golden Reference jest bardzo czuły na to, na czym leży, a jak wisi, to czeego dotyka, w sczególności czy dwa przewody dotykają same siebie.

  6. Maciej pisze:

    Inżynier mniej wnikliwy powiedziałby, że pojemność kabli wpływa na charakterystykę częstotliwościową sygnału i stąd jedne grają jaśniej inne ciemniej. A jak wiemy czasem – 0,3 dB na 4kHz potrafi wprowadzić więcej kultury niż cokolwiek innego… Ale to wszystko w kablach niezbadane jeszcze i testować u siebie trzeba bo receptur nima.

  7. Adam K. pisze:

    Panowie, mam pytanie. Czy wg Was słuchawki OPPO PM-1 są bardziej muzykalne niż Beyerdynamic DT 880? Mam te ostatnie i wydaje mi się, że muzykalność to nie jest ich najsilniejsza strona. Ciekawy jestem właśnie OPPO pod tym względem.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A z jakim grają wzmacniaczem? Bo DT880 (te bez PRO) są bardzo muzykalne. Raczej nie mniej i nie bardziej niż OPPO PM-1, chociaż te ostatnie to całościowo lepsze słuchawki. Ale gorsze pod względem stosunku jakości do ceny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy