Budowa
Oba recenzowane przewody są wariantami pierwotnego, skierowanego tylko na rynek japoński, kabla zasilającego Oyaide Tunami GPX. Oba mają więc, zgodnie z przeznaczeniem, europejskiego typu wtyki (sygnowane dodatkiem małej litery „e”), a przy tym identyczną budowę wewnętrzną. Oba też stanowią już drugą wersję tej wariantowości, oznakowaną symbolem V2. Różnią się przy tym dość znacznie ceną, jako że Tunami GPXe V2 kosztuje 1890, a GPX-Re V2 2790 PLN. Różnią się także wyglądem, ponieważ ten bez „R” ma czerwone, a ten z „R” białe wtyki. No i różnić się muszą budową, skoro inaczej kosztują, a wraz z tym oczywiście brzmieniem.
To ostatnie piszę bez skrępowania i z całkowitym lekceważeniem dla wszystkich twierdzących, że przewód zasilający żadnego własnego brzmienia posiadać nie może. Różnice są oczywiste i nie ma się przy tym co zatrzymywać w sensie samego ich zachodzenia, tak więc skupimy się wyłącznie na czym różnice te polegają. Ale o tym za moment.
Zatem, w myśl tego co już napisałem, różnica w budowie nie dotyczy samego kabla, bo ten u obu jest identyczny, bazujący na linkach z miedzi 102 SSC o przekroju 5,5 mm kwadrat, skręcanej w trzy wiązki i trójwarstwowo ekranowanej. Same te wiązki są zaś (rzecz istotna) skręcane z siłą większą niż ma to miejsce normalnie, tak by wycisnąć spomiędzy drucików pracujące tam jak izolator powietrze i nadać wiązce bardziej spoistą strukturę. Przewody tak powstałe nawiązują do kabli profesjonalnych, mogąc przewodzić prąd o napięciu aż 600 V i natężeniu do 30 A.
Równie ważny okazuje się trójwarstwowy ekran, na którego izolację składają się licząc od zewnątrz: powłoka z izolującej od zewnętrznych zakłóceń magnetycznych folii miedzianej, karbonowy dielektryk o własnościach demagnetyzujących oraz położona na samych przewodach warstwa przechwytująca ciepło. To trójwarstwowe nowego typu izolowanie jest właśnie tą nowością, dzięki której oznakowano przewody jako V2. Całość ląduje dodatkowo w solidnym, czarnym płaszczu izolującym bez żadnych ozdobnych oplotów i jest dość sztywna, ale pozwala się koliście skręcać. Dodatkową zaś rolą tej najbardziej zewnętrznej izolacji jest tłumienie zewnętrzynch wibracji, na przykład od wibrującej podłogi.
Identyczna wiązka przewodząca, a różnica w cenie tak duża? No, owszem, ale o niej decydują nie przewody lecz wtyki. Te od tańszego, czerwone, to wtyczki P/C-046 Special Edition „ITALIAN RED”, wykonane z brązu fosforowego powlekanego palladem i złotem, a te zastosowane w droższym białym to wtyki P/C-004 Special Edition „ASPIRIN WHITE”, wykonane są z miedzi berylowej pokrytej palladem i platyną. U tańszego zatem brąz fosforowy i złoto, a u droższego miedź berylowa i platyna. I to, proszę państwa, słychać.
Ale nim usłyszymy różnice, rzucę jeszcze, że oba kable lądują w czarnych, tekturowych pudłach z odnośnymi zdjęciami na pokrywach i dumnymi napisami „BRAND NEW 102 SSC JAPAN MADE”. Jednakże dla użytkowników najważniejsze będzie, że obiecują za te swoje umiarkowane pieniądze zakosztować brzmieniowych smaków jak przy użyciu kabli naprawdę bardzo drogich, na które prawie nikogo nie stać.
Mam dwa GPX-R w starszej wersji V2 i są po prostu idealne!
W sensie v1. Ciekawym kablami są także Culleny: http://www.cullencable.com/index.php/products/power-cables/crossover-series
Użwyam do źródła, żeby dodać trochę posmaku lampowości…
Czyli ta sieciówka pełni role „przymulacza” ,tak jak onegdaj u mnie IC Cardas Golden Reference ? 🙂
Słowo „przymulacz” brzmi odpowiednio obrazoburczo dla audiofilskich wynurzeń, ale nie jest adekwatne. Przymulacz to sprzęt albo kabel zjadający dynamikę i szczegóły, zamgławiający pejzaż, zacierający kontury. Kable zasilające Tunami, podobnie jak na przykład interkonekt van den Hul First Ultimate, tego nie robią. Uspokajają, łagodzą, poprawiają kulturę, dają lepsze wypełnienie, zeszlifowują zbytnie ostrości. Ogólnie tworzą spokojniejszą, łatwiejszą do wytrwania w niej atmosferę. Tak jakbyś siedząc przy barze powiedział barmance, żeby przestała tak się tłuc kieliszkami.
Możliwe,że masz Piotrze rację ,kiedyś stosowałem sieciówki Oyaide do „uspokojenia i ukulturalniena” brzmienia w posiadanym wtedy odtwarzaczu CD-1s Firmy Ayon 🙂
Ayony faktycznie pikantnie nieraz grają, toteż interkonekty i zasilanie powinny brać to pod uwagę.
Witam.Wiem że to całkowicie nie na temat, ale piszę bo sprawa jest gorąca i bardzo zależy mi na pana zdaniu. Na pewnej konkuręcyjnej stronie pojawiła się zapowiedz testu interfejsu audio (ZOOM TAC-2) zasilanym złączem THUNDERBOLD.Na pokładzie znajduje się kość Asahi Kasei AKM AK4396.Jak wszyscy wiemy większość daców zasilanych jest przez USB. Firmy audio bez przerwy wymyślają jakieś patenty na poprawienie dzwięku z USB. XMOSY, IUSB3 od IFI i wiele innych rozwiązań. Nagle pewien pan, kupuje przetwornik za 1250zł!!! podłącza go pod mało popularne wejście w swoim laptopie i szczękę „zbiera z podłogi”. Facet nie może uwierzyć w to co słyszy! Używa między innymi Hifiman he-400, Audeze lcd-3. Twierdzi że progres w dzwięku jest nie do opowiedzenia. Twierdzi że wszystkie wady Usb które negatywnie wpływają na dzwięk, w przypadku Thunderbolta nie istnieją. To wszystko co piszę ten człowiek,stawia pod wielkim znakiem zapytania wszystkie przetworniki pod USB i urządzenia „czyszczące” sygnał z usb. Proszę panie Piotrze o wypowiedz na ten temat. Czy miał pan do czynienia z Thunderboltem? Moim skromnym zdaniem, kompletnego laika w temacie audio, jeżeli to śię potwierdzi, chyba wywróci temat daców dogóry nogami. Pozdrawiam.
Nie mam płyty głównej ze złączem Thunderbolt i w ogóle jest o nie trudno z najnowszym chipsetem Z170, ale mogę uwierzyć, że jest poprawa, bo proszę rzucić okiem na recenzję przetwornika Ayon Sigma, gdzie najlepsze dźwiękowo okazało się także nietypowe złącze. Rzecz pozostaje do zbadania, ale trzeba uważać, bo to może być ukryta promocja Thunderbolta. Wiele już było takich „niesamowitych” popraw brzmienia, które potem gasły niczym iskry w mroku.
IC Cardas Golden Reference jest bardzo czuły na to, na czym leży, a jak wisi, to czeego dotyka, w sczególności czy dwa przewody dotykają same siebie.
Inżynier mniej wnikliwy powiedziałby, że pojemność kabli wpływa na charakterystykę częstotliwościową sygnału i stąd jedne grają jaśniej inne ciemniej. A jak wiemy czasem – 0,3 dB na 4kHz potrafi wprowadzić więcej kultury niż cokolwiek innego… Ale to wszystko w kablach niezbadane jeszcze i testować u siebie trzeba bo receptur nima.
Panowie, mam pytanie. Czy wg Was słuchawki OPPO PM-1 są bardziej muzykalne niż Beyerdynamic DT 880? Mam te ostatnie i wydaje mi się, że muzykalność to nie jest ich najsilniejsza strona. Ciekawy jestem właśnie OPPO pod tym względem.
A z jakim grają wzmacniaczem? Bo DT880 (te bez PRO) są bardzo muzykalne. Raczej nie mniej i nie bardziej niż OPPO PM-1, chociaż te ostatnie to całościowo lepsze słuchawki. Ale gorsze pod względem stosunku jakości do ceny.