Recenzja: Audio-Technica ATH-W3000ANV

 Odsłuch cd.

Audio-Technica ATH-W3000ANV_009_HiFi Philosophy

Jubileuszowe Audio-Techniki pokazały tutaj pierwszorzędny kunszt i wysmakowanie, niepozbawione przy tym solidnej dawki basu.

   Tak sobie zatem do późnej nocy siedziałem z tymi W3000 na uszach, wypróbowując różnej jakości i różnego autoramentu nagrania; i ani trochę ich brzmienie z duetem Phasemation nie okazało się zależne od jednego czy drugiego. Ma się rozumieć lepsze nagrania prezentowały się lepiej, ale chcąc sprawdzić jak to będzie w przypadku takich naprawdę słabych, puściłem Fantazję na fortepian, chór i orkiestrę Beethovena, graną przez Światosława Richtera. Strasznie szkoda, tak nawiasem, że jest to nagranie tak marne, bo mistrzostwo pianistyczne Światosława większe jest niż kogokolwiek kogo znam z wykonania tego utworu. Zwykle jednak ciężko mimo to słuchać i trzeba sporej zawziętości by wytrwać przy takim poziomie jakościowym mogąc czerpać mimo to radość z odbioru, kiedy się tego słucha nie po raz pierwszy tylko dziesiąty. Test był więc bardzo ostry i podchodziłem do niego z rezerwą, bez jakichś większych nadziei na pozytywny rezultat. Zaczęło się raczej umiarkowanie, to znaczy pierwsze takty nie wypadły za specjalnie, ale po kilku minutach słuchałem już z zapałem, a finisz był naprawdę spektakularny, toteż z żalem przyjąłem, że to już koniec.

Dziwnie, dziwnie się to muzyczne i audiofilskie życie wyplata, bo ani bym nie posądzał o tej miary granie wzmacniacza tranzystorowego, ani tym bardziej słuchawek Audio-Techniki o predyspozycje do niezwykle angażującego odczytywania bardzo złej jakości nagrań. ATH-W5000 do grania przy komputerze z reguły zupełnie nie pasowała i byłaby ostatnią spośród najwyższej klasy słuchawek jakie bym w tej roli widział. A jednak lekkie ocieplenie, nieznaczne wycofanie pogłosowości, spory ładunek basu i świetnie dopasowany wzmacniacz sprawiły taką odmianę.  Nie dziwię się zatem, że ich właściciel bardzo jest zadowolony grając prosto z laptopa.

Z odtwarzaczem

Audio-Technica ATH-W3000ANV_011_HiFi Philosophy

O dziwo, ze swoim Japońskim pobratymcą brzmiało to równie popisowo.

Do pełni sukcesu brakowało zatem pomyślnego testu w starszego typu audiofilskim środowisku – z odtwarzaczem i większym jeszcze gabarytowo słuchawkowym wzmacniaczem. Użyłem zatem własnego systemu, wzbogaconego o przetwornik Meitnera MA 1 dac, który akurat zjechał. Względem systemu przy komputerze zaznaczyło się kilka różnic, które razem zebrały się na wyższą jakość, co wcale nie umniejsza mistrzostwa systemu komputerowego. Różnice te dawały poczucie większej niepowszedniości, takiej bardzo już wyrafinowanej, a same z siebie były zbiorem lepszego oświetlenia, większej ilości powietrza, wyższej szczegółowości, bardziej żywej przestrzeni i dłuższych wybrzmień. Te ostatnie dawały o sobie znać w trybie OTL, który jak zawsze był nieco mniej dynamiczny, ale też bardziej melodyjny i dokładniej opowiadający muzykę na rozleglejszym w dodatku obszarze. Taki bardziej odświętny, bardziej że – Ach! – i w sumie znacznie bardziej niezwykły –  jakiego prawie nigdy się nie spotyka. Tylko najlepsze lampy tak grają i kto je słyszał, na przykład za pośrednictwem wzmacniaczy Jadisa, wie o czym piszę. Częstował pięknym, raczej jasnym, łagodnym światłem, które przez wszystko przenikało, każąc wszystkiemu lekko połyskiwać i opalizować. Czuć było szczególnie dużo powietrza w dźwięku, a także długie, wspaniale giętkie podtrzymanie frazy. Wyczuwało się delikatność i pietyzm podejścia do każdego detalu, powiew łagodnego ciepła i piękne oddanie swoistości głosów. Stanowiło to zupełne przeciwieństwo zwykłego łubu dubu, tupotu, agresji i szarości przeciętnych systemów. Bardzo by się jednak pomylił ktoś sądzący, że w takim razie bas był z tych skromnych, tych takich dla znawców, czyli tylko na koniec noża. Ani trochę. Grzmotnęło jak wszyscy diabli, a słuchawki należą bez wątpienia do w bas obfitujących, a przy tym zdolnych ukazywać go w pięknej, wyjątkowo złożonej formie, z tą zawsze obecną akustyką, akurat przy reprodukcji bębnów nadzwyczaj przydatną. Słysząc to od razu zrozumiałem, dlaczego niektórzy potrafili się tak bez pamięci zakochać w Audio-Technice ATH-L3000, której bas zapewne był jeszcze mocniejszy, całość przekazu co najmniej nie gorsza, a podkreślona akustyka w połączeniu z takim basem dawała efekty niepowtarzalne, nigdzie nie spotykane.

Audio-Technica ATH-W3000ANV_013_HiFi Philosophy

Szkoda tylko, że zabrakło w tym brzmieniu pierwiastka absolutnej wyjątkowości. Czegoś, co moglibyśmy wspominać latami.

Styl non-OTL był natomiast dużo podobniejszy do koputerowego – z bliższym pierwszym planem, większą dynamiką, minimalnie ciemniejszym i nie tak subtelnym światłem, a przede wszystkim krótszymi wybrzmieniami.

Całościowo nieznacznie od tego komputerowego był lepszy, bo bardziej rozdawał szczegóły i był bardziej misterny, ale w niewielkim stopniu i bez żadnych „przepaści”. Miał niewątpliwe zalety i pewne przewagi nad OTL, zwłaszcza szybkość i dynamikę, a także bardziej bezpośredni plan pierwszy, ale po dłuższym namyśle doszedłem do wniosku, że jednak światło, niezwykłość i bardziej muzyczna muzyka brane od OTL bardziej mi odpowiadają, co uzmysławia jak mimo podobieństwa duża jest różnica pomiędzy modelami W5000 a W3000ANV, z których te pierwsze w non-OTL nieodmiennie i w każdym repertuarze podobały mi się bardziej.

Na koniec uwaga techniczna. Podobnie jak w przypadku modelu W5000, również W3000ANV grają wyraźnie lepiej gdy ucho upchnąć pod padami. Sam w modelu przez siebie posiadanym wykonałem w związku z tym podkładki dystansujące pady od muszel, a tutaj, nie będąc właścicielem, jedynie uszy cierpliwie pod padami układałem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-W3000ANV

  1. mikolaj612 pisze:

    „Nigdy nie oferowane w Polsce, co jest dla producenta zawstydzające.”

    ATH dba tylko o rynek lokalny oraz w drugiej kolejności USA.

    Europa jest na samym końcu co widać po tym, że wiele modeli u nas nie ma, nie było i nigdy nie będzie, poza tym chore ceny tylko dodatkowo sprawę zaogniają.

    Koszt ATH AD2000X u nas to prawie 4500zł w Japonii 40% tego, z podatkami można się zamknąć poniżej 50% krajowej wartości, dlatego marka u nas jest nieznana, a w Europie nie radzi sobie jakos za wybitnie.

  2. hifiphilosophy pisze:

    Wcale tak być nie musi. Konsbud Audio to wielki dystrybutor, który na pewno mógłby więcej zdziałać by marka Audio-Technica stała się popularniejsza i łatwiej dostępna. Nie przykłada się jednak zbytnio, czego sam doświadczyłem. Inne firmy z kraju wiśni Asada i ich dystrybutorzy się bardziej starają.

    1. Bartek pisze:

      A wiec pozostaje czekać na ruch ze strony dystrybutora i/lub porducenta…

  3. Maciej pisze:

    Piotrze, uważnie śledzę Twoje podsumowania recenzji ZALETY/WADY i w wielu hasła powtarzają się na zasadzie: bardzo dobry poziom ogólny, wybitna szczegółowość itd.. I nie traktuj tego jako zarzut, piszę ponieważ przyszła mi do głowy jeszcze jedna kategoria oceny, upraszczając: CECHY SZCZEGÓLNE. I wtedy można by napisać – Słuchawki są wykonane najlepiej z tych które znam, słuchawki mają najlepszą lokalizację zjawisk przestrzennych jaką kiedykolwiek usłyszałem w słuchawkach, ich cena jest najwyższa itd… Co o tym myślisz ? Innymi słowy jeszcze mam na myśli określanie takiego WOW faktora dla danej konstrukcji.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pomysł na pewno dobry w sensie teoretycznym, tylko dość trudny w realizacji. O niewielu słuchawkach można powiedzieć, że są wykonane najlepiej ze wszystkich – właściwie tylko o jednych. A przy tym nie bardzo wiem, o których by należało, bo nie wiem czy lepiej jest wykonany Orfeusz, czy Sony MDR-R10. Jedne i drugie są mistrzowskie. Albo czy najlepiej lokują na scenie K1000, Sony R10, SR-Omega czy Orfeusz? Nie umiem na to odpowiedzieć.

      Poza tym – i to się staje naprawdę niedobre – zauważyłem już drugi po Denonie D7100 bardzo wyraźny przykład odmiennego grania różnych egzemplarzy tych samych słuchawek, co całe ich recenzowanie stawia pod znakiem zapytania i bardzo mnie frustruje. Coś niedobrego wisi w powietrzu. A D7100 wycofano z produkcji bez następcy i żadnych wyjaśnień.

      1. mikolaj612 pisze:

        Panie Piotrze można info o tych D7100 ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Info odnośnie czego?

          1. mikolaj612 pisze:

            Wycofania D7100 z produkcji.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Nic tu nie ma szczególnego do powiedzenia. Rozmawiałem parę dni temu z szefem dystrybucji o innym urządzeniu i przypadkiem się dowiedziałem. Faktycznie zniknęły z oferty, w której pozostają jedynie D600. Dlaczego, kiedy dokładnie i co będzie następcą, o ile takowy w ogóle zaistnieje – nie wiem. Są zapowiedziane jedne nowe z drewnianymi muszlami, ale to inny przedział cenowy, poniżej dwóch tysięcy.

  4. cee pisze:

    czy w planach jest test sony mdr z7, mysle ze bedzie to ciekawa propozycja.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, czynię starania o ich przetestowanie.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Mam wielką prośbę do osób dokonujących pierwszego wpisu. Proszę, wybierajcie nicki pisane z dużej litery. Dobrze byłoby także umieszczać jakiś avatar. Bardzo ułatwi to odsiewanie ich od spamu, którego czyszczę dziennie kilka tysięcy.

    1. cee pisze:

      W jaki sposób wstawiać avatar?

      1. Wiceprezes pisze:

        Trzeba założyć konto na http://pl.gravatar.com/. W trakcie rejestracji należy tam dodać konto/a mailowe, które będziemy używać w komentarzach na HiFi Philosophy i oczywiście wgrać wybrany zawczasu avatar 😉

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dodam tylko, że kiedy już kogoś nie przeoczę i pierwszy wpis zostanie uwidoczniony, posiadanie avatara i nicka z dużej litery przestaje mieć znaczenie, bo kolejne wpisy osoby zaaprobowanej będą pojawiały się automatycznie. Mam jednak bolesną świadomość, że wiele osób na pewno przeoczyłem i z pewnością poczuły się dotknięte, za co przepraszam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy