Recenzja: Ear Stream Sonic Pearl

Podsumowanie

Sonic PearlWszystko to razem obliguje do napisania, że wzmacniacz słuchawkowy  Sonic Pearl stanowi godne pochwały źródło muzycznych radości w mierze napędzania wszelakich słuchawek. Jedynie wyjątkowo łase na prąd AKG K1000 i HiFiMAN HE-6 oraz HE-5LE poproszą nas o dokooptowanie jakiejś końcówki mocy, by pozostawiając Soniczną Perłę na pozycji przedwzmacniacza, wyzyskiwać jej zalety w oparciu o zwiększoną dawkę energii. W pozostałych przypadkach zalety te objawią się samoistnie. Wyliczając je musimy przede wszystkim zwrócić uwagę na umiejętność wydobycia z każdych słuchawek właściwego im charakteru przy jednoczesnej zdolności łagodzenia tego wszystkiego co od słuchania muzyki może odstręczać. Sonic Pearl łączy bowiem dynamizm i muzyczne bogactwo z wysoką kulturą brzmienia. Jest jednocześnie obfity i łagodny. Nie akcentuje tego wszystkiego co może stać się przejaskrawieniem i wadą, a jednocześnie nie uszczupla środków oddziaływania na naszą zmysłowość. W jego głębokim brzmieniu odnajdujemy pospołu gładkość, bogactwo palety barw, kontrasty dynamiczne i stonowany a zarazem wyraźnie obecny szum podkładu, znamionujący doskonałe uchwytywanie szczegółów. Wszystko to informuje nas, że mamy do czynienia z wysokiej klasy wzmacniaczem tranzystorowym, zdolnym konkurować z drogimi konstrukcjami lampowymi. W połączeniu z ładnym wyglądem i zdolnością bycia przedwzmacniaczem powinno to cieszyć audiofilską brać, zwłaszcza ten jej odłam, który opowiada się po stronie urządzeń tranzystorowych, tańszych w eksploatacji i mniej awaryjnych.

Na sam koniec pozostaje jeszcze odpowiedzieć na narzucające się pytanie – które ze słuchawek w tandemie z Sonic Pearl zaprezentowały się najlepiej? Zwolenników rozstrzygnięć jednoznacznych oraz punktowych klasyfikacji, gnębiących słabeuszy i windujących zwycięzców, muszę tu jednak zmartwić, albowiem wszyscy uczestnicy testu wypadli bardzo dobrze, ukazując swoje znane od dawna albo i niedawna zalety. Słuchawki Denona miały wprawdzie pewne braki względem dwakroć i więcej droższych konkurentów, ale udanie nadrabiały to animuszem i bezpośredniością. Pozostali zaprezentowali wyrównany, bardzo wysoki poziom, zaprawiony każdorazowo kilkoma garściami indywidualizmu. Ogólnie rzecz biorąc – a nie jest to nic nowego – poszczególne nagrania wypadały najlepiej w zależności od charakterologicznej wypadkowej ich i sprzętu. Jasna rzecz, że te uszczypliwe i szorstkie prezentowały się lepiej z PS-1000 niż z Audio-Technicą, a te z przedobrzonym basem i przyciemnioną barwą odwrotnie. W tej sytuacji nie ma sensu generalizować i wskazywać zwycięzcy. Wiem jednak, że takie podejście wielu rozczaruje. Ucieknijmy się zatem do kompromisu i sięgnijmy po płytę nagraną wyjątkowo dobrze, a więc w znacznej mierze obiektywizującą i wyrównującą szanse. Samo wskazanie takiej płyty też jest w sumie bez sensu, bo właściwie jak to ocenić? Ale skoro już się bawimy, bądźmy na potrzeby tej zabawy arbitralni. Wybierzmy zatem płytę dobrze nagraną ale zarazem trudną, o której sam wydawca pisze, że jest trudna, bo zawiera muzykę chóralną, stanowiącą wyzwanie zarówno dla inżynierów dźwięku jak i sprzętu odtwarzającego. Płytą tą będzie Verdi Choruses wydana przez Fim w technologii XRCD 24.

Ear_Stream_LogoNasłuchałem się jej do brzydzenia, naporównywałem, naprzełączałem multum razy słuchawki – i niestety, nie potrafię wskazać zwycięzcy. Najbardziej przenikliwa i bogata przestrzennie wydała mi się Audio-Technica. Zarazem jej dźwięk był najbardziej filigranowy. Audez’e względem niej były powściągliwsze, z eleganckim spokojem w miejsce wiwlującej ekspresji. Grado z kolei najbardziej kontrastowe, nasycone, bliskie, dynamiczne, narzucające się, a Sennheisery trochę szarawe, przestrzenne, z separacją planów i źródeł na podobnie do Audio-Techniki wysokim poziomie, ale w przeciwieństwie do niej ogólnie najmniej atakujące. Wszystkie dobre, a każde inaczej. W sumie najmniej podobały mi się HD 800, co niewątpliwie było zasługą nie dość dobrego jak na ich wygórowane potrzeby odtwarzacza, a pozostałych nie umiem zaszeregować. Przy długim słuchaniu Audio-Technica na pewno najbardziej by nużyła a Audez’e najmniej. W5000 i PS-1000 to okazy najbardziej spektakularne, a na ich tle Audez’e najbardziej wyrównane. Z każdych – oczywiście włączając w to HD 800 – doborem źródła i okablowania dałoby się wycisnąć bardzo, bardzo dużo, a ile dokładnie, tego nigdy wiedzieć nie będziemy, bo niby w jaki sposób? Życia wszak nikt temu poświęcał nie będzie. Bez tego jednak wiadomo, że jest naprawdę dobrze i przy odpowiednim gramofonie lub odtwarzaczu każde słuchawki znakomicie się sprawdzą.

W punktach

Zalety:

  • Rzadko spotykana u konstrukcji tranzystorowych głębia brzmienia.
  • Czystość i dynamika.
  • Bogactwo palety barw, osadzonej na czarnym tle.
  • Świetna a nie narzucająca się szczegółowość.
  • Połączenie łagodności i mocy.
  • Aksamitność dźwięku.
  • Upajające wokale.
  • Obfity bas.
  • Piękna ekstensja sopranów w połączeniu z ich przyjaznym usposobieniem.
  • Łatwość napędzania wszelkich słuchawek bez względu na ich impedancję.
  • Ładna powierzchowność.
  • Bardzo solidna aluminiowa obudowa.
  • Funkcja przedwzmacniacza.
  • Wysokiej klasy podzespoły.
  • Montaż point-to point.

 

Wady:

  • Leniuchom zabraknie pilota.
  • Wykończenie lakiernicze jest łatwe do porysowania.
  • Zwolennicy łączy symetrycznych odejdą z kwitkiem.
  • Podobnie jak optycznych i koaksjalnych.
  • Cena.
  • Liczni konkurenci od bardziej renomowanych marek.

 

Dane techniczne

  • Napięcie zasilania: 230V/50Hz
  • Jałowy pobór mocy: 5W
  • Impedancja wejściowa LINE IN: 10 kΩ
  • Czułość wejściowa: 1600 mV
  • Impedancja wyjściowa dla słuchawek: 5,6 Ω
  • Moc wyjścia słuchawek: 1500 mW/30Ω – 200 mW/300Ω
  • Impedancja wyjściowa PRE OUT: 5,6 Ω rozłączane / 100 Ω stałe
  • Maksymalne napięcie liniowe PRE OUT: 8V
  • Wzmocnienie układu aktywnego: 15dB
  • Pasmo przenoszenia dla słuchawek 16 Ω (-0.3dB; 0dB): 13 – 60 000 Hz
  • Separacja kanałów przy 1kHz: 50dB słuchawki 16 Ω i 85dB bez obciążenia
  • Cena: 5900 PLN
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Ear Stream Sonic Pearl

  1. Fantastic issues altogether, you just won a logo new reader. What would you suggest about your publish that you just made some days in the past? Any sure?

  2. Piotr Ryka pisze:

    All previous reviews should be here after some time.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jak widzę do autopromocji na HiFiPhilosophy przystąpiła kolejna strona. Sęk w tym, że o jakości dźwięku decyduje czasem coś bardzo niepozornego, nad odkryciem czego można spędzić lata. DNA pawiana różni się od DNA człowieka bardzo nieznacznie, a jednak rezultaty są dosyć różne, chociaż złośliwość nieraz podobna.

  3. zenek73 pisze:

    A ja się nie zgodzę. Jak to powiedział mi kumpel przy okazji afery z tym wzmacniaczem. To jak zegarki. Kupisz taki za 20 zł albo za 10 tyś. Ale wiesz za co zapłaciłeś i nikt nie wmawia ci że ten za 10 tyś lepiej odmierza czas.
    Urządzenie audio musi też dobrze wyglądać. A to co w środku mówi nam o dbałości technicznej twórcy. Jeśli on nie przykłada uwagi do czegoś tak podstawowego jak technika lutowania…
    Jestem po technikum elektronicznym i na pewno moje luty wyglądały by o niebo lepiej mimo że lutownice trzymam raz na parę lat.
    Niestety nie ma żadnego usprawiedliwienia dla autora urządzenia. Żadnego. Autor recenzji jeśli tylko słyszał jak gra i mu się podobało to ok. Ale jeśli nie zapaliła mu się wielka czerwona lampka na widok czegoś co jest w środku…
    Ja osobiście przestałem wierzyć w większość recenzji sprzętu audio po tej Wpadce. Oglądam elektronikę w środku, wykonanie obudowy, sam będę słuchał brzmienia i koniec. Żadnego audioplanktonu. Ma być solidne i ładnie grać moim uszom. Niestety ale autor tego urządzenia bardzo źle przysłużył się Audio w Polsce. A już tym DIY w szczególności.
    Pogratulować.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wpadce czyli czym? Kupiłeś? Słuchałeś? Źle grało?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Zaglądanie do środka może być bardzo pouczające, ale gdyby na jego podstawie szacować potrzebę kupna psa, nikt by psa nie kupił.

        Przytoczę opowieść pewnego znakomitego konstruktora, któremu nie sposób zarzucić braku kompetencji. Wykonał kiedyś prototypowy wzmacniacz, który po sprawdzeniu okazał się grać rewelacyjnie. Szybko znalazł się nabywca z zagranicy, nawet zza oceanu, i wzmacniacz odleciał przed sporządzeniem kolejnego egzemplarza. Niedługo powstał kolejny i wówczas okazało się, że jak to mówią – nie gra. Trzy lata zajęło mi przypomnienie sobie tego głupstwa, które w tym pierwszym zrobiłem inaczej – wspominał twórca kręcąc głową. A potem mówi się, że zaprojektować dobry wzmacniacz to żadna sztuka.

        Czasami o różnicy pomiędzy dobrym a złym wzmacniaczem decyduje coś bardzo małego, czego w ogóle nie widać na pierwszy rzut oka, ani nie można podejrzewać o bycie elementem znaczącym. Duży garnek zawsze rozpoznamy jako duży garnek, ale dobrego wzmacniacza na podstawie samego wyglądu wnętrza odróżnić od przeciętnego nie sposób.

        1. luki pisze:

          Zgodzę się z tym – ale tutaj nie mowa o odróżnianiu dobrego od przeciętnego – tylko o badziewiu którego koszt produkcji to 10 zł. Gratuluję wszystkim którzy to kupili i zapłacili za to takie pieniądze. Chociaż z drugiej strony zastanawiam się po co ostrzegać ludzi przed takimi oszustwami – skoro ciągle można na Was dobrze zarobić – bo i tak będziecie obstawać przy swoim. To może lepiej wypuszczę następną serię takiego super czaderskiego wzmacniacza jak to zrobił poprzednik – zrobię za 10 zł z byle czego i będę sprzedawał po 5000 zł. Zawsze znajdzie się naiwniak twierdzący że gra to świetnie. Proponuję najpierw zacząć od przeczyszczenia uszu – a później przeczytania książki na temat elektroniki. To tylko wygląda tak strasznie.

  4. Miron pisze:

    Napiszę jak inżynier-elektronik i nauczyciel. Co to jest „Maksymalne napięcie liniowe”? Domyślam się, że chodzi o amplitudę sygnału na wyjściu liniowym. Ale wówczas należy podać, jakie są zniekształcenia nieliniowe przy takiej amplitudzie, bo z pewnością są i to najprawdopodobniej słyszalne. Przede wszystkim jednak, kto pomierzył te „parametry”? Czy przypadkiem nie sam konstruktor? I czy rzeczywiście je pomierzył? Sądząc po układzie elektronicznym tego niesamowitego wzmacniacza, po żenująco niskiej jakości wykonania (płytki uniwersalne! luty!), nie dysponuje raczej żadnym sprzętem pomiarowym i podane wartości pochodzą po prostu z kapelusza. Trzeba pamiętać przy tym o naczelnej zasadzie: sprzęt pomiarowy powinien być co najmniej o klasę wyższy niż badany (w skład sprzętu pomiarowego wchodzą oczywiście źródła sygnału). Czy rzeczywiście taki został użyty? Gdyby tak było, to bezwzględnie konieczne byłyby charakterystyki częstotliwościowe (amplitudowa, fazowa, opóźnienia fazowego i grupowego) dla obu kanałów oddzielnie wraz z wyszczególnionymi różnicami. To wszystko dopiero świadczy o klasie sprzętu.

    Jeżeli przy zwiększonym obciążeniu następuje zauważalne obcięcie pasma od dołu, to znaczy, że układ jest źle zaprojektowany i nie ma nad czym dalej dywagować.

    W środku zwykłe druty, niechlujnie polutowane. Czy konstruktor i recenzent nie wiedzą o tym, że aluminiowa obudowa nie ekranuje przed składową magnetyczną pola elektromagnetycznego? Cała elektronika jest całkowicie odsłonięta dla tej składowej, a i składowa elektryczna wskutek nienadzwyczajnej przewodności aluminium również przedostaje się w pewnym stopniu do środka. Po co stosować drogie kable połączeniowe, jeżeli potem prowadzimy kilkanaście-kilkadziesiąt centymetrów zwykłego przewodu, niedbale ułożonego w skrętkę?

    Transformator nie jest odseparowany żadnym ekranem magnetycznym od reszty układu. Wprawdzie może to być transformator tzw. ekranowany do zastosowań audio, ale w sprzęcie za TAKIE pieniądze nie należy oszczędzać na niczym. Prawda?

    Na dostępnych w innym miejscu zdjęciach widać jakieś układy scalone ze starannie wyskrobanymi oznaczeniami. Co tu jest do ukrycia? Że taki wzmacniacz uniwersalny audio można kupić za kilkanaście złotych? A ten zasilacz, to już zupełna pomyłka…

    Z czysto technicznego punktu widzenia ten sprzęt nie jest wart 200-300 zł. Jeżeli ktoś chce wydać więcej, powinien się nad sobą poważnie zastanowić.

  5. luki pisze:

    Ten Pan już chyba niczego nie sprzedaje 🙂 Wiadomo. Każdy chce zarobić – a tym bardziej na naiwności innych ludzi – gdzie wszyscy wierzą w moc pieniądza. Tak to już jest – jak nie znam się na antenie DVB-T – to kupuję droższą, bo prawdopodobnie będzie miała lepsze parametry – a w rzeczywistości może być gorsza od tej o 50% tańszej. Tutaj jest podobnie. Ludzie kupowali drogi sprzęt licząc na to że będzie w nim stosunek ceny do jakości – a w środku bubel. Oszustwo i tyle. Przypominają mi się przekręty made in china. Kieszeń na USB z dyskiem twardym – a w środku pendrive. Stacja lutownicza – transformatorowa – a w środku zamiast transformatora, kawał grubej blachy aby było ciężkie, a na grot sterowane triakiem 230V. Albo te ostatnio modne kamerki HD w breloku. HD robione z 640X480 – jakie to jest HD ?. Ale jak przeczyta to gość który nie ma zielonego pojęcia – to i tak uwierzy. Obudźcie się audiofile ! Nie wystarczy wierzyć ślepo w to co piszą sprzedawcy. Ta minimalna wiedza z zakresu elektroniki jest wymagana aby nie dać się okraść. To tak jakbyście kupili tonę kamieni pomalowanych na czarno i zapłacili za nie jak za węgiel – a po fakcie jeszcze obstawali przy swoim – widząc już co kupiliście. Prawda boli po serduchu – ale oszustwo boli po kieszeni jeszcze bardziej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To dość bezczelny tekst złożony z samego czarnego PR-u. Wzmacniacz prezentował i wciąż prezentuje światową klasę, wytrzymując konkurencję z najlepszymi. Sam nie był najlepszy, ale należał do najlepszych. Radzę uważać z takimi tekstami, bo dojdę po adresie ip kto za tym stoi.

  6. roman pisze:

    Piotrze a słyszałeś przewody RCA Ear Stream ?Bo szukam jak najlepszego przewodu do 1500zŁ.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeżeli potrzebujesz kabla uniwersalnego i dobrego pod każdym względem, to proponuję najtańszego Harmonixa. Oczywiście zawsze lepiej przed zakupem posłuchać.

  7. roman pisze:

    dziękuję,posłucham,napiszę tylko że bardzo podobał mi się jakiś Acrolink za 1300 zł,miał kapitalną scene dźwiekową ,ale brakowało mi trochę nasycenia na średnicy,dlatego myslałem że moze coś z polskich produktów da mi to czego potrzebuję w sensownej dla mnie cenie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie czuję się znawcą całego okablowania. Wymieniłem jedynie kabel, który na mnie zrobił całościowo bardzo dobre wrażenie za takie pieniądze. Na pewno są inne ciekawe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy