Wydarzenie: Nagrody Golden Analog za rok 2020

   Taki sympatyczny był ten mijający rok w zapisie, a taki paskudny. Dwie dwudziestki, łatwe do napisania i zapamiętania, tę tylko w jego przypadku będą miały zaletę, że jak za sto lat ktoś będzie się uczył historii XXI wielu (o ile jeszcze ktokolwiek będzie się wtedy uczył), to datę wybuchu epidemii łatwo będzie spamiętać. Epidemii zresztą niegroźnej – gdzie jej tam do tych z 541-ego, 1346-ego czy 1665-ego; a jak wyglądały pod kątem epidemicznym dzieje, można się dowodnie przekonać przeglądając ten artykuł, zwłaszcza jego początek.

Przykuła nas ta epidemia do mieszkań, słuchanie muzyki musiało niejednemu zastąpić sport, wakacje, zwiedzanie oraz wszelkiej formy pozadomowe życia kulturalnego i towarzyskiego; przekreśliła też wiele odsłuchów i ogólnokrajowe AVS. Audiofilizmowi jednak nie wyrządziła większych krzywd, choć pójść do salonu audio na odsłuch nie zawsze było można. Kurierzy się jednak nie poddali, handel internetowy podtrzymał kulejący sklepowy. Z punktu widzenia recenzentów właściwie nic się nie stało; sprzęt po recenzje przyjeżdżał jak gdyby nigdy nic. Tym samym pula nagród nie powinna być mniejsza, limitowana po raz kolejny jedynie ilością wartościowego sprzętu. Odnośnie tego można pytać, czy nie mamy do czynienia z zastojem, ale to pytanie się wlecze od lat i epidemiczne warunki nie miały na to wpływu. Zastoju zresztą nie ma, podobnie jak i rewolucji. Są trendy, sobie płyną – powróciły do łask winyle, może powrócą magnetofony; pliki wypierają CD, coraz więcej muzyki branej jest z Internetu. Po hardwarowej stronie duże audio (wzmacniacz, kolumny i zwykle kiedyś magnetofon) – chluba niemal każdego nastolatka w latach 70-tych i 80-tych – stało się czymś niszowym, niewielu teraz ma. Jeżeli już, to ewentualnie kino domowe w oparciu nie o soundbar. W miejsce tego do nisz spychanego dużego audio słuchawki lub głośniki nabiurkowe, a wśród słuchawek także zmiany, moda na bezprzewodowe. Te jednak pośród popularnych, a w bardziej zaawansowanym trendzie istny zalew modeli przewodowych o bardzo różnych cenach. Każdy bez mała znaczący producent czuje teraz potrzebę zaoferowania ekskluzywnych słuchawek i ekskluzywnego dla nich wzmacniacza; w roku minionym tę potrzebę zrealizowało maksymalistycznie i w całej rozciągłości niemieckie T+A, a też niemiecki Ultrasone do swych rozlicznych słuchawek dołożył kosztowny wzmacniacz. Z wielu też innych stron docierały do mnie wiadomości o czynionych przymiarkach, na przykład jedna z polskich firmy też przygotowuje słuchawkowy wzmacniacz szczytowego poziomu.

W odróżnieniu od obu niemieckich, które póki co nie dotarły, szczytowej klasy wzmacniacz z Wielkiej Brytanii po recenzję przyjechał, ale nie zdążyłem go wygrzać, tym bardziej więc opisać, tymczasem jego twórca, sławny Tim de Paravicini, siedemnastego grudnia zmarł. Jak każdy z nas w przyszłości stał się przeszłością jeno oraz smutnym wspomnieniem, a można powspominać o nim czytając wywiad w „Stereophile”.

Będzie też można poczytać o Timie w nadciągającej recenzji, ale na razie wyciągnijmy wnioski z recenzji już napisanych i przyznajmy nagrody. Znaczy się – ja je przyznam, kierując się własnym gustem i żywiąc zarazem nadzieję, iż nie jest odosobniony.

A skoro wspominamy, nadmienię też, że oprócz tych, których szeroko wspominano, jak Ewa Demarczyk i Piotr Szczepanik, czternastego sierpnia zeszłego roku zmarł jeden z najwybitniejszych gitarzystów wszechczasów – Julian Bream. Posłuchajcie go sobie na YouTube, warto.

Na koniec uwaga odnośnie urządzeń nagrodzonych. Tych nagród musiałem przyznać tyle, że jedno z dwojga – albo się poziom ogólny podnosi, i to podnosi wyraźnie, albo też miałem szczęście trafiać raz po raz na coś wybitnego. Naprawdę chciałem być bardziej elitarny, przyznać tych nagród mniej, ale nie byłem w stanie. To by nie było w porządku odmawiać nagrody czemuś, co na nią zasługuje, jedynie po to, by pula stała się węższa aby wydać się szacowniejszą. W grę wchodzi jeszcze jedna sprawa, tycząca działu cena/jakość. Znalazły się wśród tam wyróżnionych urządzenia bardzo różne cenowo a jakością zbliżone. Niemniej brzmieniowo nie tożsame i jednak o odmiennych możliwościach. Dlatego na pierwszy rzut oka niesłusznie, lecz po namyśle słusznie.

 

Golden Analog – kategoria absolutna

 Unicorn Audio Grandioso

Jeżeli któreś z nagrodzonych urządzeń wyznacza w swojej kategorii absolutny szczyt szczytów, to niewątpliwie ten kondycjoner. Drogi, ale fenomenalny – nie spotkałem lepszego. Zarówno w dziale audio, jak i w dziale video wyznaczający własne standardy poprawy. Szczegóły w samej recenzji, a najlepszym na te pochwały dowodem fakt, że jego zwrot był wyjątkowo bolesny; szczęśliwi ci, których stać.

 

HEDDphone

Pośród słuchawkowego zalewu, który kaskadą spada na nas, trafiają się też bardzo rzadkie słuchawki typu AMT. Z reguły drogie, ale te tutaj HEDDphone nie są wcale najdroższe. Są natomiast najlepsze. Oferowana przez nie trójwymiarowość dźwięku i elegancja brzmienia należą do szczytowych, czego dowodem niech będzie fakt, że stały się moją własnością, mimo iż tyle innych posiadam.

 

Ayon Spheris Phono

  Wraz z nawrotem do gramofonów wracają gramofonowe przedwzmacniacze. Ten należy do wąskiej grupy elitarnych – jest drogi i potężny. Ma też szczególną zaletę – że się nie popisuje. Często urządzenia tak drogie starają się być tak dobre, że aż z tym przedobrzają. Dzielony przedwzmacniacz Ayona jest wolny od tej wady – robi wszystko jak trzeba i sam siebie trzyma w ryzach. Nic nie zostaje przedobrzone, wszystko jest naturalne. W połączeniu z naturalnością właściwą gramofonom daje to podwojony efekt.

 

Sulek – kabel słuchawkowy

Napisałem o tym słuchawkowym kablu, że jest referencyjny. Bo jest. Dwie łączy w sobie zalety – energię i muzykalność. Nie odbierając przekazowi energii sprawia, że dźwięki mają moc, szybkość i dynamikę, a jednocześnie nic nie tracą odnośnie muzykalności. Są naturalnie ciepłe i naturalnie rozfalowane, co powoduje, że względem przeciętnego słuchawkowego kabla ten jest jak winyl przy mp3.

 

Acoustic Zen Absolute Cooper IC

  Nie miejsce tu, by po raz kolejny rozwodzić się nad rodzajami brzmienia, ale dość go ażeby stwierdzić, iż ten interkonekt należy szkoły realistycznej. Należy aż tak bardzo, że nic a nic nie łagodzi ani niczego nie odpuszcza – wymaga wysokiej klasy towarzystwa, odwdzięcza się twardym realizmem.

 

Litus audio K2 Prestige

I znów trafiamy na szkoły brzmienia, tym razem do przyjemnościowej. Jeżeli ktoś ma w nosie twardy realizm i pragnie tarzać się w lubych dźwiękach, to trudno będzie o podobnie przyjemnie brzmiące kolumny, które zarazem jakości nie ujmą. Najwyższa jakość i sama przyjemność słuchania, to tych Litus audio atuty.

 

Matrix Audio X-Sabre PRO MQA

Tym razem co innego – tu twarda technologia. Taki jest wybór przetworników, tyle gadania o plikach, a jak przychodzi co do czego, to zdolnych do natywnego odczytu zapisu MQA nie widać. Tymczasem trudno nie zauważyć, że zapis ten daje przewagę – może nie taką aż, jaką chwalili się twórcy, ale jednak przewagę. Pliki czytane przez Matrix Audio X-Sabre PRO MQA niosą szczególny pietyzm dla dźwięku, dają odświętny smak. Trudno tego nie cenić.

 

PrimaLuna EVO 100 Tube DAC

I to także przetwornik. Nie czytający natywnie MQA. Pozornie więc na pozycji straconej. Zwłaszcza, że od X-Sabre droższy. Ale i on ma wunderwaffe – tak samo jak słuchawki HEDDphone każdy dźwięk czyni szczególnie trójwymiarowym i szczególnie muzycznym. Poza tym ma coś jeszcze – jego brzmienie ma magię. „To jest to” – myślisz sobie, gdy zaczynasz go słuchać. I dlatego go słucham – został na wyposażeniu redakcji.

 

Hijiri SM2R „Sound Matter”

  Dostał nagrodę kabel słuchawkowy i dostał interkonekt, a teraz bierze ją także kabel zasilający. Z czego dla dającego satysfakcja potrójna. Raz, daje prztyczka w nos tym wszystkim antyaudiofilom niewierzącym w znaczenie kabli – bo nie. Dwa, bierze ją kabel należący do elity, w tym wypadku elity ścisłego realizmu. I trzy – to nie jest kabel z tych szalenie drogich, a naprawdę wybitny. Co prawda nie uniwersalny – tu będzie pasował, a tam nie – ale jak już pasuje, to fest. Takie zresztą było zamierzenie samego twórcy – to nie miał być kabel pasujący wszędzie, tylko jeden z kilku o różnych smakach. Z trzech takich od Hijiri ten jest średni cenowo, ale nie lepszy ani gorszy od dwóch pozostałych, tylko o własnym brzmieniowym charakterze i własnym pasowaniu.

 

Golden Analog – kategoria cena/jakość

Aurorasound HEADA

Długo zastanawiałem się, czy nie zaliczyć tego słuchawkowego wzmacniacza do kategorii absolutnej. Nie zaliczyłem, bo jest na świecie kilka lepszych, aczkolwiek wielokrotnie przy tym droższych. Od nich odstaje tylko trochą – od niesamowitego Headtripa i tych kilku na dużych triodach. Sam zaś ma sygnaturę lampową, mimo iż jest formalnie tranzystorowy. Mało tego – jest też częściowo symetryczny, co te lampowe rzadko dają. Uwalnia też do kosztów wymiany lamp na lepsze – a to są koszty duże. I mocy daje dużo. Brzmienie ma ujmujące, słucha się z wielką satysfakcją. W dziale do kilkunastu tysięcy niemalże nie ma konkurencji.

 

Silent Angel Bonn N8

O, jakże bardzo rozsierdził ten switch zdeklarowanych antyaudiofili. Jakże to tak, ażeby rozgałęźnik sygnału mógł cokolwiek poprawiać? I to w dodatku na obszarze cyfrowym; bo to, że kable cyfrowe też są natury analogowej, do łbów zakutych wciąż nie dotarło. Poza tym, kiedy zbierze się „towarzystwo”, to jedni drugich po plecach klepią, i to jest w tym najfajniejsze. A antyaudiofile są fajni par excellence i poza cechą ową nie przejawiają żadnych. Pardon, też częstokroć bywają chamscy. Dobrze – nie zawracajmy sobie głowy hebesami; switch poprawia, i na tę okoliczność też do redakcji na stałe trafił. Nagroda się należy.

 

Sennheiser Momentum 3 Wireless

Nareszcie słuchawki głównego nurtu, czyli bezprzewodowe. Bezprzewodowe i niedrogie w trzecim już, kolejny raz poprawionym wydaniu. Znakomite zarówno przewodowo, jak i bezprzewodowo, a już szczególnie kiedy wsparte bezprzewodowym nadajnikiem samego Sennheisera. Karol wypróbowawszy kupił je sobie bez wahania, bo jako człowiek młody chadza poza domem w słuchawkach. I bardzo jest zadowolony, a ja je słusznie nagradzam.

 

HiFiMAN HE-400i VER 2020

To z kolei najtańsze nagrodzone słuchawki – druga ich wersja; nie dość że udoskonalona, to jeszcze przeszło połowę tańsza. Tanich a świetnych jest na rynku sporo, lecz te z całą pewnością należą do wiodących. Bliski i całkowicie bezpośredni dźwięk idzie u nich w parze z naturalnością i mocą. Na dodatek są wygodne i ładne. Można je tylko chwalić.

 

Struss® Classic

Podobnie na pochwałę zasługują najnowsze monitory Strussa. Za pięć tysięcy z hakiem, choć jeszcze bez podstawek, dostajemy dźwięk w pełni wartościowy – realistyczny, detaliczny, duży i osadzony na rewelacyjnie skonfigurowanej scenie. To nie jest żaden wstęp w audiofilskie arkana, ani do nich przymiarka – to granie na cały etat, z którego można być dumnym.

 

iFi audio Zen DAC & Zen CAN

Właśnie doszliśmy do tych dwóch urządzeń podobnych a różnie kosztujących, o których wzmiankowałem. Duet z serii Zen iFi, złożony z przetwornika i słuchawkowego wzmacniacza, nie dość że pozwala zasmakować przy komputerze high-endowego brzmienia, to jeszcze dostarcza z sobą gwarantujące to okablowanie i zasilanie. Owszem – wyższy jakościowo od zestawowego kabel USB i lepsze własnej firmy zasilacze jeszcze to brzmienie poprawią, lecz i bez tego jest r-e-w-e-l-a-c-y-j-n-e! Za tak mikre pieniądze nie może chyba być lepiej.

 

Matrix Audio Element X

  Mimo to oferujący tę samą brzmieniową obsługę internetowych czy dyskowych plików jednopudełkowy zestaw od Matrix Audio, kosztujący aż dziesięć razy drożej, też znalazł się w zestawieniu. Dwa za tym stoją powody. Primo, on też potrafi natywnie odczytywać najgęstsze pliki MQA i są tego brzmieniowe następstwa. Secundo, nawet przy zwyklejszych plikach jego brzmieniowy obraz jest wyjątkowo trójwymiarowy, pietystyczny odnośnie detali i niuansów oraz energetyczny i stuprocentowo muzyczny. To granie na wiele fajerek, jak to się kiedyś mawiało. Jeden naleśnik daje wszystko.

 

FIDELICE by Rupert Neve Design

  Wzmacniacz słuchawkowy sławnego Ruperta Neve to klasyk. Urządzenie ma tańszą i droższą wersję, w obydwu dając to samo co kilka razy droższy wzmacniacz Aurorasound – lampowe brzmienie z tranzystora. Na niższym cenowo pułapie pozwala zasmakować owej osobliwości, smakuje ona wybornie. Nawet ja, z tyloma najdroższymi słuchawkowymi wzmacniaczami zaznajomiony, słuchałem tego z podziwem i zaangażowaniem.

 

Monoprice Monolith M1570

Oto słuchawki dające wszystko za dwa i pół tysiąca. Ktoś powie – dlatego, że planarne. Ale producent, tamtego nie wykluczając, dodaje od siebie coś jeszcze – staranie o najwyższą jakość bez podnoszenia cen. Efektem brzmienie najwyższej klasy w bardzo przystępnej cenie, na dodatek złączone z wygodą i wyglądem stylowym. Amerykańskie Monoprice nie jest u nas wypromowane, ale je właśnie promuję zasłużoną nagrodą.

 

music hall classic

Z malej litery duża sprawa. I duża, i kompletna. Gramofon, czyli coś ponownie na topie; do tego w pełni wyposażony, całkowicie gotów do grania, za trzy tysiące złotych. Z ramieniem, wkładką, przedwzmacniaczem i zawieszeniem antywibracyjnym oraz pokrywą przeciwkurzową i wykończeniem w drzewie. Można do tego dorzucić matę samego music halla i zgrabny docisk od Oyaide, a gdyby ktoś zapragnął mieć brzmienie takie z naprawdę genialnych, to rzecz należy postawić na podkładkach od Synergistic Research. Zagra, że mucha nie siada, jak powiedział pajączek. Sam byłem w autentycznym szoku, słuchający wraz ze mną też.

 

Pylon Audio Pearl Monitor

Ponownie duża sprawa, tym razem za tysiąc złotych. Za tyle niewielkie monitory od polskiego Pylona, pozwalające wierzyć w świetne brzmienie głośników za tak nieistotne pieniądze. Odkładasz na bok szkoły brzmienia i cały ten audiofilski zamęt – one grają po prostu; w każdym repertuarze, przy każdym guście chce się słuchać. Na dodatek potrafią zabrzmieć potężnie i podać tektoniczny bas. Nadają się zatem także do kina domowego – i nie na satelity, a na głośniki główne. Też w razie czego na jedyne – też będzie pierwszorzędnie.

 

Takstar HF-580

Te słuchawki planarne są w ofercie chińskiego Takstara najdroższe, pomimo że kosztują ledwie półtora tysiąca. Jako że to producent znany z produkcji masowej, zasypujący rynek takimi za paręset złotych. A skoro są najdroższe, to są też i flagowe, co ma swoje konsekwencje. Słuchawki są tak dobre, że aż się nie chce wierzyć – niemal tak dobre, jak o tysiąc złotych droższe planary od amerykańskiego Monoprice. Zatem płacąc wyraźnie mniej dostajesz prawie tyle samo – niewiele gorszy wygląd, śladowo gorsze brzmienie. Maksymalizm na skali cena/jakość tym razem w chińskim wydaniu; podgryzany od dołu przez rodzimego HiFiMAN-a, od góry przez te Monoprice. Maksymalizm ze wszech miar godny uwagi – wcześniej je rekomendowałem, a teraz je nagradzam.

 

Luna Cables Gris Power

Na koniec i w tym dziale kabel zasilający. Te kable są naprawdę ważne, ale to jest zasmucające. Przeciętny system potrzebuje dwóch, a jak doliczyć listwę, trzech. Kiedy więc sięgać po najlepsze takie, od cen aż włosy dęba stają – za tyle dobry samochód. Ale jest na to sposób, tym ten kabel. Za dwa tysiące złotych (to ciągle nie jest mało, ale o krocie mniej) mamy niemal ful wypas, zanika wąskie gardło. Za to właśnie nagroda.

To tyle za zbiegły roczek, a jak się uda kolejny przeżyć, ponownie będą nagrody. A kiedy nie, to nie.

7 komentarzy w “Wydarzenie: Nagrody Golden Analog za rok 2020

  1. jafi pisze:

    Nikt nie gratuluje, nikt nie dziękuje?
    I nikt nie zgłasza sprzeciwu?

    Będę pierwszy z podziękowaniami za wykonaną pracę Piotrze.
    Myślę, że wyróżnienia będą drogowskazem dla kupujących i ułatwią zaistnienie producentom.
    Tym bardziej, że wszyscy siedzimy w domu i rynek audio funkcjonuje bardziej wirtualnie niż realnie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za podziękowania. A co do innych – znudziło się pewnie, to już tyle lat.

  2. Patryk pisze:

    Ja takze DZIEKUJE za wszystko. To dzieki tej stronie poznalem Final Audio i moje wymarzone sluchawki: Sonorous X & D8000 Pro. Sprzedalem X`y, aby moc zakupic D8000 Pro. TERAZ,…teraz brakuje mi oczywiscie X`ow. ..ale fajnie miec plany na przyszlosc.

    Testy/Recenzje Hifiphilosophy jak zawsze wspaniale!!

    Dalej tak.

  3. QNA pisze:

    Dziękuję Panie Piotrze. Cieszę się, że Heddphone zostały tak docenione bo to wybitne słuchawki 🙂

    Pozdrawiam i życzę owocnego Nowego Roku 🙂 i zdrowia!!!

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    dziekujemy…bardzo dobre wybory i narody,wszystkiego dobrego w nowym roku,duzo zdrowia dla ciebie Piotrze i twojej rodziny i abysmy wszyscy spotkali sie w AVS w Warszawie, jak najszybciej…

  5. Bohdan pisze:

    Kiedy w latach 90 -tych pierwszy raz słuchałem Wadii, napędzanej wzmacniaczem Nakamichi z B&W 602,nie sadziłem, że kiedyś słuchawki osiągną taki poziom w rozsądnej cenie, nie mówiąc o topowych realizacjach. Dzięki temu blogowi ciągle coś dodaje do listy zakupowej.

    Dziękuję, Panie Piotrze

  6. Elektron pisze:

    Wygląda na, że mam rok spóźnienia, nic to, dzięki tej witrynie końcem roku 2020 kupiłem Monoprice Monolith M1570 a nieco później wzmacniacz słuchawkowy THX tej samej firmy, recenzja była dla mnie tak wiarygodna, że jak wkladam słuchawki na głowę to nie mam ochoty kończyć sluchania 👍👍
    Mam info, że Monolith wypuścił słuchawki z przetwornikiem AMT w cenie ok 800$
    Czekam niecierpliwie na test ew opinie.
    Pozdrawiam cały zespół.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy