Dzisiaj Wielkanoc – święto zmartwychwstania. Wierzący świętują zmartwychwstanie Boga w ludzkiej postaci, a niewierzący nadejście wiosny i powrót przyrody do życia. W każdym wypadku jest to powód do radości i zwycięstwo nad złem. Tryumf życia nad śmiercią. A życie to obok bytu i świadomości jedna z trzech najbardziej zadziwiających rzeczy. Życie jest wbrew logice. Aby się mogło pojawić i przetrwać, co najmniej dwa razy musiał zdarzyć się cud. Najpierw musiał powstać Wszechświat tak uporządkowany, że w żaden sposób nie można sobie tego wyobrazić. By ten porządek wyrazić, trzeba wykładnik potęgowy miary 10 odwróconej entropii sam podnosić do potęgi o wykładniku ponad 120, tak by uzyskać wykładnik potęgowy dziesiątki równy dziesięć do sto dwudziestej potęgi. (Dziesięć do potęgi dziesięć podniesione do sto dwudziestej potęgi.) Gdyby na każdej cząstce elementarnej widzialnego Wszechświata napisać jedno zero i tak nie wystarczyłoby to do zapisania tej liczby w zwykłym systemie dziesiątkowym. Zabrakłoby mnóstwa zer. Z taką dokładnością został wybrany nasz Wszechświat spośród całej przestrzeni fazowej możliwych wszechświatów, i to zakładając, że cały kosmos składa się z około dziesięciu do osiemdziesiątej potęgi cząstek, co jest oszacowaniem z połowy XX wieku, o którym wiadomo z całą pewnością, że jest dramatycznie zaniżone. Tak więc kiedy wyjdziecie nocą na spacer i popatrzycie w rozgwieżdżone niebo, pomyślcie o tym, że stoicie oko w oko z Niemożliwym. Wygrana kwadrylion razy z rzędu szóstki w totolotka jest niczym w porównaniu z tą niemożliwością. Tylko dzięki temu, mimo iż od przeszło trzynastu miliardów lat nasz niemożliwy z punktu widzenia prawdopodobieństwa Wszechświat pomnaża w zawrotnym tempie swój bałagan, wciąż pozostaje wystarczająco uporządkowany, by istoty wymagające do swego istnienia bardzo znacznego porządku mogły w nim egzystować.
Nieco mniej nieprawdopodobne jest życie, jednak i w tym wypadku złożenie w całość wszystkich funkcji życiowych i puszczenie ich w ruch na poziomie nawet najbardziej prymitywnym, pozostaje dla nauki wielką tajemnicą i wielkim wyzwaniem. To dlatego naukowcy z tak rozpaczliwym uporem poszukują życia poza Ziemią, w nadziei zanegowania podejrzenia, że jest ono przypadkiem jednorazowym; zupełnym, szalonym wyjątkiem. Skutkiem bezowocności tych poszukiwań sformułowany został sławny slogan opisujący stan faktyczny i związany z nim zawód, brzmiący: Silencium Universi, co bywa też określane z angielska jako Great Silence, czyli Wielka Cisza. Innym imieniem tego zaskakującego rozczarowania jest nazwa paradoks Fermiego, ponieważ to genialny Enrico Fermi pierwszy pytał przeszło pięćdziesiąt lat temu: Jeżeli istnieją we Wszechświecie inne istoty rozumne, to gdzie do cholery one są?
Święta Wielkanocne, święta życia symbolizowanego przez jajka i zielone gałązki bukszpanu, nie są może najlepszym czasem by o tym dogłębnie rozmyślać, warto jednak choć trochę o tym pamiętać, kiedy zasiada się z rodziną do świątecznego stołu, albo kiedy rusza się korzystając z wolnego czasu na świąteczną, weekendową wycieczkę.
a =-a (+/-∞)
a equals not a in plus minus infinity
timeless
spaceless
immobile
ubiquitous
nothing is (im)possible
everything is nothing
nothing is everything
mortality is immortality
evil is good
everything is everything
though there is nothing really
truth is ungraspable absurd
so all we grasp are pack of lies
like good and evil life and death
we are particles of infinity
unable to see beyond illusions of death and fear
what finity will see looking into infiniti’s eyes?
Wydzielamy z siebie porami egoizm, masochizm i śmierć. Nienawidzimy świata w którym żyjemy, jesteśmy za bardzo zatomizowani żeby go naprawić, ale na tyle silni by próbować wcisnąć go wszystkim innym.
Houellebeqc wie, że jako pokolenia, od tego powojennego do dziś, zostawimy na świecie cholerny burdel. Może nastąpi odrodzenie pozytywistyczne, jakiś neopozytywizm, który nauczy nas wychodzić z siebie do innych. Lecz to nie w wychodzeniu jest problem, ale z sensownością wychodzenia. Cały czas z tyłu głowy mam świadomość: to tylko jedno życie jest moje, mam jednorazowy bilet żeby coś poczuć, coś zrobić. Znajdujemy swoje cztery ściany, swojego człowieka, nie chcemy wychodzić z domu.
Wspólnota nie ma dla nas znaczenia. Będą nas rozliczać ci, którzy przyjdą po nas, jeśli będzie im się chciało.
Chce tylko w dobrym zdrowiu doczołgać się do dziury w ziemi, która już na mnie czeka.
http://www.youtube.com/watch?v=uS5gU3-0giE
Nieprawdopodobny charakter świata wcale nie musi implikować Boga. Poincaré domniemywał na przykład, że Wszechświat jako gigantyczny ale skończony i przestrzennie ograniczony zbiór molekuł musi zasadą samego prawdopodobieństwa i dynamiki osiągać także stany całkowicie ekstremalne, niezależnie od tego ile eonów będzie mu to zajmować. Tak więc, ostatecznie, zdarzają się wszystkie możliwe konfiguracje, także tak nieprawdopodobna jak nasza.
Ja podałem tylko mój nieprawdopodobny, niemożliwy, niefalsyfikowalny i nielogiczny wzór. Można z niego wyprowadzić Wszystko i Nic. Jest nic nie wart, oczywista. A poetycka jego interpretacja, cóż.
Skończoność w oczach nieskończoności może zobaczyć nieskończone wzory możliwych światów. Byłbym jednak bardzo ostrożny ze stawianiem tezy, że nieskończoność aktualna jest fizycznie możliwa.
Ostatni wers to autonawiązanie
nie chcę kochanie
rozumiesz nie chcę
żeby tylko śmierć
była spotkaniem
skończonego człowieka
z nieskończonym
nie chcę kochanie
rozumiesz
chcę się teraz spotkać
ja skończony byt
chcę się przejrzeć
w oczach absolutu
kiedy skończoność
patrzy w oczy
nieskończoności
czy widzi
siebie
Zbliżasz się Tomaszu do idealizmu transcendentalnego. Gratuluję.
Pech. Celowałem w transcendencję 😉
Skoro „siebie”, to musi być transcendentalny. Formy transcendentne są niepoznawalne, lub co najwyżej, jak Bóg scholastyków, poprzez to czym nie są.
No i o to chodzi.
Chcesz transcendencji, masz idealizm transcendentalny.
Zawsze jednak jest nadzieja transcendencji idealizmu transcendentalnego do Tego, co Jest transcendentalne 😉
W kontekście naszej powyższej rozmowy, nie mogłem się wprost oprzeć…
http://muzostajnia.wordpress.com/2014/04/27/zderzenie-prozy-poetyckiej-z-philosophia/
Widzę że jednak będzie recenzja AK240 🙂 Wiele osób się puka w głowę po co robić takie coś za takie pieniądze a ja uważam że to ma sens. AK240 + jakiś mocny przenośny wzmacniacz i właściwie mamy możliwości przyzwoitego sprzętu stacjonarnego w kieszeni który nie tylko musi służyć jako portable a zwyczajnie zastąpić stacjonarny sprzęt dla kogoś kto nie jest wybitnie wymagający. A możliwość zabrania tego ze sobą wszędzie jest świetna.
Sam będę niedługo stał przed wyborem między AK100 a AK120 do Westone 4R. AK240 nawet nie biorę pod uwagę bo jednak lubię te wszystkie wzmacniacze i odtwarzacze CD. No i HE-6 to też nie napędzi jednak 🙂
Pozdrawiam.
Będzie recenzja AK240 z AK120 w tle – i to przy udziale tak wybitnych słuchawek przenośnych jak AKG K3003. Udział Westone W40 też nie jest wykluczony, a tańsze dokanałówki samego iRivera przyjechały razem z odtwarzaczami.
Danielu polecam Ci sprawdzić Alo audio Continental v3. (jest tu recenzja)
Podobno radzi sobie bez problemowo z napędzeniem he 6, lcd 3.
I jest już następca International+.
Jestem niesamowicie ciekawy tego AK 240 i czekam z niecierpliwością na recenzje.
Pozdrawiam
Myślałem o MK3B od ALO Audio właśnie, bo mimo że AK sobie poradzi spokojnie z W4R to jednak chciałbym mieć przy sobie coś referencyjnego na pełnowymiarowe słuchawki jak pojadę we wrześniu na CanJam Europe do Niemiec.
Swoją drogę, wybiera się ktoś? 🙂
Jak będzie chęć, do tych iriverów mogę użyczyć alo audio i grado
Będę bardzo zobowiązany.
akg k3003 przy swojej cenie są tak wybitne jak wybitnie głupi są ludzie, którzy te słuchawki kupili. Tak ze 2500 zł by mogły kosztować mniej, biorąc pod uwagę to, co oferują. Do ak240 żadnego wzmacniacza nie potrzeba.
http://www.head-fi.org/products/astell-kern-ak240/reviews/10866
Dokanałówki to trudny region. Łatwo o krzywdzącą opinię. Posłuchamy, będziemy wiedzieć.
Naturalnie; tym bardziej, że będzie można porównać z W40, a aparatura przenośna i stacjonarna jest nieprzeciętna. Mnie nie chodzi o to, że one kosztują te 4000zł, ale o to, co dają za te 4000zł. Nie znam W40, ale po podłączeniu do ak120 czy 240, czy też do stacjonarnego sprzętu wątpię, by zaoferowały tyle mniej muzycznie od tych akg, ile mniej trzeba za nie w porównaniu do akg zapłacić. Że już nie wspomnę, że za te 4000zł można mieć grado gs1000i, audeze 2 czy inne nauszniki. Śmiałem się, czytając kiedyś recenzje tych akg autorstwa „słyszącego ceny”, kiedy sam miałem ich odsłuch za sobą; a Pan o wybitnym słuchu cen nie dysponował wcale lepszą aparaturą ode mnie. Te akg są bardzo ładne o bardzo ładnie grają, przebijają wiele „dokanałówek” i nauszników, ale za 4000zł, eh.
Walka z następcą Westone4 na pewno nie będzie łatwa. O ile się oczywiście pojawi. Ciekawa jest też cena flagowych iRiver.
a tej nawet nie znam; a ile chcą? Ja rozumiem kogoś, kto chce kupić tak drogie słuchawki dokanałowe, ale za 4000 zł można mieć topowe customy iluś tam przetwornikowe, z jakimiś tam zwrotnicami i innymi cudami na kiju.
P.S. jestem blisko odkrycia dlaczego grado labs nie robi już czegoś w stylu ps-1 czy hp1000. Jeśli się dowiem, dam znać.
http://www.amazon.com/Astell-Kern-Balanced-Armature-Earphones/dp/B00HWZY75K
Ale podobno następca w drodze. Z dwunastoma przetwornikami na kanał.
Czekam w takim razie na rozwiązanie wielkiej tajemnicy Grado.
następca będzie pewnie kosztował co najmniej tyle samo albo i więcej co ak240.
Niestety w wywiadzie rzeka, jaki przeprowadziłem z Johnem nie udało się wydusić nic więcej poza tym:
„GS1000i have better performance than the HP1000, and the PS1000 performs better than the PS-1.
There is no need to bring back past models”
Ale ja w to osobiście nie wierze, tzn. nie wierzę w to, że konkluzja jest tak prosta i jednoznaczna, bo przytaczałem kilka recenzji, w których ps-1 walczyły na równi z Sony R-10, a spotkanie ps-1 z ps1000 było opisywane jako spotkanie smoka z tygrysem.
Co do ak240 – dawałem sobie rękę uciąć, że w Polsce nikt tego nie kupi; nie dlatego, że nie ma tyle pieniędzy na odtwarzacz albo żeby nie chciał, ale w końcowym werdykcie nie kupi, a tymczasem już troje moich „znajomych” z forum kupiło. „Smutne” jest to, że oczywiście kupiło zagranicą, bo taniej 🙁 . Tak samo ostatnio znajomy kupił z Japonii Audio-Technica ATH-A900X, ze wszystkimi opłatami 735 zł, w rms 2x tyle.
Które słuchawki Grado są najlepsze, powinni oceniać recenzenci i konsumenci, a nie samo Grado. Oczywiście to oni dokonują wyboru co produkować. To ich odpowiedzialność i ich pieniądze. Szanse na posłuchanie HP-2 czy PS-1 są jednak bledziutkie. Osobiście bardziej miarodajna niż samego Grado wydaje mi się opinia Nika, który zdecydowanie wskazywał na HP-2.
widocznie stary Joseph zabrał swoją tajemnicę do grobu,a obecnemu właścicielowi pozostaje tylko powiedzieć, że nie było żadnej tajemnicy
To chyba nie tak. Nikowi odrestaurowali przetworniki w jego HP-2.
A można poprosić o link do recenzji tego Nika. Jedyne, co mi przychodzi do głowy, co mogłoby być powodem przewagi starych modeli nad nowymi (które obecnie też są już stare) to efekt wygrzania. Obaj mieliśmy od nowości kilka grado i wiemy, że to nie audiofilskie bajdurzenie. Jeśli dane hp1000 czy ps-1 miały po 2000h na liczniku, a ps-1000 czy gs-1000 kilkaset to się nie dziwię, że wypadły blado. Z drugiej strony to też bym w tym jedynie słusznego powodu się nie dopatrywał. O ile hp1000 się czasem gdzieś pojawią, o tyle nigdzie nie widziałem ps-1 na żadnej aukcji, a trzeba zaznaczyć, że nie ma słuchawek (włącznie z r-10, nowymi ultarsone i orfeuszem) które byłyby zrobione w tak ograniczonej ilości (chyba 250 sztuk).
R10 o ile mi wiadomo to było zrobione jakoś ponad 1000 sztuk? Ultrasone Edition 7 były chyba też w bardzo małej ilości wypuszczone ale nie pamiętam teraz liczby.
Audio-Technica L3000 na które strasznie choruję powstały na pewno w ilości 300 sztuk. No i jest jeszcze Final Audio Muramasa VIII, tylko 5 sztuk zrobili. Pewnie coś jeszcze się znajdzie.
L3000 było jednak 500 sztuk a nie 300. Przypomniały mi się jeszcze HE Audio Jade ale nie mogę znaleźć informacji na temat ilości.
http://www.head-fi.org/t/428230/my-new-joseph-grado-hp2i-hp2is
wystarczy dać znać, podjechać i brać.
Dobrze, ale to dopiero za jakieś dziesięć dni.