Relacja: Audio Show 2014 cz. II

Audio_Show_2014_005_HiFi Philosophy   Poza wymienionymi na poziomie parteru ulokowała się jeszcze jedna atrakcja, teoretycznie największa w skali całej wystawy, bo mająca postać jednych spośród kilku najlepiej rozpoznawalnych, najdroższych i uchodzących za absolutnie fenomenalne głośników Focal Grande Utopia.

Przemierzając Internet w poszukiwaniu ikonograficznych materiałów tyczących najlepszych możliwych systemów nadających się do w miarę jeszcze normalnego salonu, częstokroć można się natknąć na fotografie wielkich, „połamanych” Focali, które wraz z elektroniką dCS i wzmacniaczami Harclo uparcie lansowane były swego czasu jako zestaw do sycenia najbardziej koneserskich oczekiwań i top wszystkich topów.

No i zawitała na koniec do Warszawy ta Wielka Francuska Utopia, poprzedzona famą nadejścia i ochami stęsknionych. Sam wyglądałem jej z podwójną ciekawością; raz, że głośniki Focala na poprzednich Audio Show prezentowały się znakomicie, do tego stopnia, iż dwa lata temu ich prezentację nazwałem dźwiękiem wystawy, a dwa, że w Paryżu Karol przeprowadził wywiad z dyrektorem marketingu firmy, Gerardem Chretien (ukaże się za czas jakiś), czego słuchanie flagowego produktu mogło być akcentem finalnym.

Audio_Show_2014_006_HiFi PhilosophyZacznę może od siebie, a konkretnie od tego, że nie mam charakterystycznego dla wielu audiofili instynktu zabójcy. Większość z nich składając relacje lubuje się w opowieściach jak coś źle grało, jak się pohańbiło i jakie było żałosne. Sam natomiast nie czerpię z niczyjego słabszego występu satysfakcji, a jak chodzi o agresję, to trzeba dopiero mnie sprowokować, bym się zezłościł, a kiepskiego grania do tej kategorii nie zaliczam. Zarazem jako recenzent muszę nie tylko chwalić ale i ganić, o ile ganić jest co, a niestety zwykle tak bywa.

Tegoroczny Audio Show stał moim zdaniem na wyższym poziomie od poprzednich i wypadkową zaprezentował lepszą, co nie znaczy, że nic do krytykowania nie było. Na zeszłorocznym rozczarowująco wypadły flagowe głośniki Sonus Fabera i po dziś dzień przygnębia mnie to, że zmuszony byłem je skrytykować, a teraz jest mi przykro ponownie, bo te Grande Utopie wypadły koszmarnie. Owszem, grać miały z innym wzmacniaczem niż użyty ostatecznie Solution i nie wiem jakie tam były przymiarki do źródła, ale ostatecznie w przypadku mojego słuchania był nim niedrogi czytnik plików Cyrusa. W do połowy opustoszałej pod wieczór sali, która rankiem tak była oblegana, że wróciłem w to miejsce największej sensacji dopiero wieczorem, mogłem na przestrzeni dowolnie długiego czasu siadać w bliższych i dalszych lokalizacjach, sprawdzając co da się zrobić z punktu widzenia słuchacza. I znów, jak w przypadku szczytowego dzieła Sonusa, czuć było ogromny potencjał i niepowszedniość brzmienia, ale by się to przekładało na satysfakcję słuchającego – to w żadnym wypadku. Uczucie odrealnienia było kompletne i przytłaczające.

Audio_Show_2014_007_HiFi PhilosophyZacznijmy jednak od tego co było dobre, a dobra była między innymi wysokość zawieszenia sceny. W odniesieniu do tak wielkich kolumn jest to wyzwaniem, ale służące temu „połamanie” obudowy najwyraźniej się sprawdziło. Dobra była też szybkość i drajw, a dynamika nawet ogromna. Kolosalne do tego zejście na dole i ogólnie wspaniałe rozciągnięcie pasma, przy jednoczesnej wielkiej czujności, gotowej zamienić na dźwięk najmniejszy nawet ślad bitu. Powinno to, rzecz jasna, skutkować rewelacyjnym ożywieniem całej przestrzeni, ale nie tym razem. Bo właśnie królowało uczucie odrealnienia, tym silniejsze, im bliżej siadać głośników. W bliższej lokalizacji okazywało się to już zupełnym wariactwem, w przypadku którego z wokali pozostawały jakieś strzępy tonące w rewerbach, przy czym strzępy ogromne, bo same postaci śpiewających miały gargantuiczny format. Cały dźwięk był ogromny i do rozmiarów sali kompletnie nie pasujący, podobnie jak do elektroniki.

Ta sala nie jest zła, ale w poprzednich latach obwieszona była grubymi kotarami, których teraz zabrakło, choć i tak byłaby dla tych flagowych Focali prawdopodobnie za mała. Poza tym w przypadku takiej wrażliwości głośników na sygnał, brzmienie reszty toru powinno być tak analogowe jak to jest tylko możliwe, co nie jest łatwe, bo domagają się równocześnie owe flagowce potężnej mocy; ale już monobloki Accuphase czy najmocniejszy, lampowy Audio Research na pewno byłyby lepsze. Na miejscu stał gramofon, lecz milczał z nieznanych przyczyn, a elektronika Solution to coś w sam raz dla kolumn z natury ciepłych, akurat o odwrotnym niż te charakterze. Głośniki z konieczności stały na dodatek blisko pod ścianą, co jak niemal zawsze powodowało brak głębi sceny, podobnie jak brak było średniego zakresu, zagubionego gdzieś pomiędzy potężnym dołem a niemal równie potężną górą.

Audio_Show_2014_001_HiFi PhilosophyZ uwagi na niesamowitą reaktywność sygnałową pojawiała się w tej, nazwijmy rzecz na wyrost – muzyce – esencja, ale o jakiejkolwiek związanej z nią intymności czy przyjaźni nie mogło być mowy. Dźwięk miał format tytaniczny, wielkoekranowy, a refleksje na temat rozmiarów potrzebnego dlań obszaru przywoływały na myśl filharmonię. W tej sytuacji zdecydowanie najlepiej było siadać w ostatnim rzędzie, a nawet w małej wnęce na samym końcu sali, w której mieściły się dwa krzesła. Zasiadłszy tam doznałem dość radykalnej poprawy, gdyż akustyka znacznie się uspokoiła, a rewrby w dużej mierze przygasły. Siedząc w tym miejscu poprosiłem o fortepian, który okazał się pozbawiony śladu ciepła, ale bardzo dostojny i wyjątkowo wysoko idący, choć zarazem nieco za mało wypełniony. Bardziej epatował atakiem niż pięknem brzmienia i konfiguracjami harmonii, a elegancki był przede wszystkim w sensie akustycznym, brzmiąc w ogóle bardziej jak fortepian ze sztuczną akustyką niż prawdziwy. Posiedziałem, podumałem nad przewrotnością życiowych zawirowań i wyszedłem mocno przygnębiony.

Mam odnośnie tego tylko jedną refleksję – tej prezentacji być nie powinno. Niezależnie od oczekiwań widowni i nacisków ze strony organizatora należało z niej zrezygnować, a głośniki pokazać w miejscu i z aparaturą zdolnymi ukazywać ich rzeczywisty potencjał, na co na pewno zasługują.

Audio_Show_2014_004_HiFi PhilosophyAle nie ma tego złego, jak powiadają uczeni w piśmie. Ktoś zyskuje, ktoś traci. Tym razem ponownie zyskają specjaliści od tuszowania i zacierania złych wrażeń. A mamy takich i o to nie musimy się trapić. Sam z kolei ponownie oberwę, bo już Voice się na mnie za te Sonus Fabery obraził, a teraz zrobi to Trimex. Jak tak dalej pójdzie i kolejni dystrybutorzy zaczną w ramach solidarności grupowej ściągać flagowe głośniki do nieodpowiednich sal, by próbować pokazowo napędzać je niewłaściwą aparaturą, to za parę lat nie będę miał z kim rozmawiać o sprzęcie do recenzji.

O wilku mowa. Na parterze grał bowiem jeszcze jeden system, o którym zapomniałem, bo mi się kartki w notatniku skleiły. A był to wystawiany przez Voice właśnie, podobnie jak w zeszłym roku system oparty o gramofon Pro-Jecta, elektronikę Primare i głośniki Sonus Fabera. Głośniki te były wszakże inne niż poprzednio, zwące się od nazwiska wielkiego lutnika Amati i lokujące w ofercie dwa piętra niżej od wystawianej wówczas Aidy, która przy okazji słuchania Focali tak mocno do mnie ze swym dźwiękiem wróciła. Mimo tej ofertowej niższości są owe Amati wciąż duże i trójdrożne, a także, jak zawsze u Sonus Fabera, wspaniale wykonane.

Muszę przyznać, że szkoła estetyczna tej firmy zawsze bardzo silnie do mnie przemawiała, natomiast z dźwiękiem kontakty mam umiarkowanie liczne, ograniczone do czterech modeli. Całej historii tej zażyłości nie będę przytaczał, powiem natomiast, że grające tu Amati Futura zaprezentowały się zdecydowanie lepiej od zeszłorocznego wyższego modelu, brzmiąc mimo trudnych warunków akustycznych bardzo przekonująco, chociaż podobnie jak też napędzane gramofonem Audio Physic Cardeas nie do końca gramofonowo.

Audio_Show_2014_003_HiFi PhilosophyZ zamkniętymi oczami zgadywałbym prędzej źródło cyfrowe, jako że skupione było w sporej części na ukazywaniu parametrów technicznych nagrań a nie samym upiększaniu czy łagodzeniu. Wcale to nie zaburzało całościowego bogactwa, naturalnego do tej muzyki podejścia i odnajdywania w niej mocnych akcentów emocjonalnych. Puszczany akurat jazz łączył wyraźność i dynamikę z miękkością i elegancją, pozwalając cieszyć się żywiołową obfitością instrumentacji. Wielka sala wykluczała wprawdzie równoczesną intymność, za to czuć było promieniowanie tego dźwięku, na które od czasu recenzji głośników Raidho zacząłem zwracać szczególną uwagę. Dzielę teraz prezentacje na statycznie skupione i promieniujące, a choć te drugie działają na mnie silniej, nie chcę nikomu wmawiać, że te czy te są lepsze. Sam natomiast promieniujące za dość zdecydowanie lepsze poczytuję i gdybym miał dla siebie głośniki wybierać, obecność tego promieniowania byłaby jednym z podstawowych warunków wyboru. Tu zaś właśnie czuć było to wyraźne promieniowanie; wychodzenie dźwiękowych źródeł poza samą lokalizację sceniczną, w postaci fali rozdygotanego powietrza ożywiającego całą przestrzeń, co bardzo mi odpowiadało.

Audio_Show_2014_002_HiFi PhilosophyPozostaje żywić nadzieję, że w przyszłym roku także Focale będą o wiele lepiej grały. Mogę się nawet założyć, że tak właśnie będzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy