Recenzja: Sennheiser CH 650 S i CH 800 S

Odsłuch cd.

HD 800

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_004 HiFi Philosophy

Upgrade kabli był wyraźnie odczuwalny, tak przy systemie referencyjnym…

   Z flagowymi HD 800 sprawa była trudniejsza i prostsza zarazem. Trudniejsza, bo miałem tylko jedne słuchawki, tak więc wygoda związana z równoczesnym podpinaniem za pośrednictwem takiego i takiego kabla poszła precz i na odchodnym pokazała figę. Łatwiejsze było zaś to, że nie miałem żadnego innego niż firmowe kabla dla tych słuchawek, co upraszczało zabawę. Zacząłem jednak od czegoś innego, co może dla niektórych być równie cenne, a może nawet cenniejsze, niż samo porównywanie kabli. Zacząłem mianowicie od porównania słuchawek HD 600 i HD 800; obu podpiętych równolegle kablami symetrycznymi. Sam bardzo byłem ciekaw jak to wypadnie, zwłaszcza że HD 600 grały naprawdę rewelacyjnie, toteż nie wyobrażałem sobie, że jakiekolwiek inne mogłyby je, jak to się powiada w audiofilskim żargonie, „zniszczyć”, czy coś w tym rodzaju. Nic takiego się istotnie nie stało, ale warto odnotować różnice, za które Sennheiser każe sobie przecież dość słono płacić. Taka naprawdę duża odmienność pokazał się tylko jedna – słuchawki flagowe operowały o wiele bogatszą aranżacją. Nie były w istotny sposób bardziej szczegółowe ani nie miały o wiele szerszego pasma. Nie ukazały też w jakiś zasadniczo lepszy sposób swoistości ludzkich głosów, choć trzeba zaznaczyć, że swoistość tę miały wyczuwalnie lepszą; a miały też o wiele większe źródła dźwięku, co czyniło ich prezentację podobniejszą do głośnikowej. Ale przede wszystkim i ponad wszystko okazały się operować zdecydowanie bogatszym aranżem. Wyrażało się to tym, że zawsze grały „gdzieś”, to znaczy w jakimś określonym, dobrze opisanym miejscu. Ich prezentacja nie działa się „nigdzie”, nie toczyła w pustce. Ich dalszy pierwszy plan zawsze dokądś dalej prowadził, określając sumą odbić jakąś lokalizację, jakiś dobrze zdefiniowany obszar. Tymczasem HD 600 grały znakomicie i swoiście, ale z niemal całkowitym pominięciem tego aspektu. Ich akcja rozgrywała się w oderwaniu, coś na kształt próby teatralnej bez dekoracji. Już z kostiumami i całą fabułą, ale bez nich.  A to stwarzało dużą różnicę i od odbiorcy będzie zależeć, czy woli całkowicie skupić się na pierwszoplanowej akcji i nią samą się zadowoli, czy będzie mu brakowało owej całościowości, tego przestrzennego określenia. Oczywiście inne aspekty u słuchawek flagowych też były górą, ale nie narzucało się to w takim stopniu, tylko o wiele mniejszym, podrzędnym.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_015 HiFi Philosophy

…jak i desktopowym. Brawa dla firmy Sennheisera!

Wracając do meritum. Porównanie słuchawek HD 800 z kablem symetrycznym i bez dało obraz zasadniczo podobny do tego co działo się wcześniej z HD 600. Brzmienie bez symetryzacji okazało się zmatowione, płytsze i mniej dźwięczne. Mniejsza była też umiejętność ukazywania tej aranżacji, o której pisałem przed chwilą. Było tak bardziej zwyczajnie i powszednio, a gromko głoszone przez Sennheisera hasło, że są to najlepsze słuchawki na świecie, niespecjalnie znajdowało pokrycie w faktach. Bardzo w sumie dobre było to granie, zdobne niewątpliwie w rozliczne walory, bo przecież same te słuchawki to technologiczna potęga, a i wzmacniacz też nie od macochy i przy komputerze z reguły spisuje się pierwsza klasa. A jednak czegoś ważnego brakowało, coś się w sensie emocjonalnym nie chciało urodzić i dopiero przejście z kabla niesymetrycznego na symetryczny odebrałem całkiem mimowolnie jako przejście od prezentacji zwyczajnej do podniecającej.

Już mi się nie chce po raz nie wiem który pisać, że HD 800 potrzebują silnych zewnętrznych podniet, by wykazać wszystkie swoje umiejętności i talenty. Taką inspiracją może być odpowiedni, szczególnie dopasowany wzmacniacz, ale przede wszystkim świetne, dynamiczne źródło. Jak się okazuje firmowy HDVD 800 i firmowy CH 800S sprawdzają się w tej roli znakomicie, i to nawet przy tak skromnym źródle jak komputer, aczkolwiek podpinanym tu świetnym kablem koaksjalnym lub USB. W obu przypadkach zagrało to w sposób zdolny porywać nawet takiego wybrednego marudę jak ja – wasz ulubiony i znienawidzony recenzent.

Sennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_001 HiFi PhilosophySennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_012 HiFi PhilosophySennheiser_CH_650_S_&_CH_800_S_010 HiFi Philosophy

 

 

 

 

Rozkapryszony i zdemoralizowany ciągłym grzebaniem przy różnego rodzaju high-endzie, sięgnąwszy po kilka ulubionych płyt z satysfakcją słuchałem jak brzmią z komputerowego napędu, rozkoszując się bogactwem, dynamiką i naturalnością tego grania. Naturalnością żywą, nieudawaną, spontanicznie przez słuchacza odbieraną. Szczególną wartością, wartością charakterystyczną dla takich słuchawek jak Sennheiser HD 800, Grado GS1000 i bardzo niewiele innych, było postrzeganie tego wszystkiego w oprawie scenicznego spektaklu na podobieństwo grania głośnikowego w dobrze zaaranżowanej akustycznie sali odsłuchowej. Nie takiej pierwszej lepszej, tylko takiej naprawdę dobrej, a o takie, jak się ostatnio przekonałem podczas wypadów poza własne audiofilskie gniazdo, wcale łatwo nie jest.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser CH 650 S i CH 800 S

  1. Tomek pisze:

    Viva Forza, Viva Audeos, aż chce się krzyknąć i jeszcze: dziekujemy Sennheiser , dziękujemy! Z przyjemnością ogromną odczytałem też pean na cześć hd600 nawet w konfrontacji z gigantem hd800. Od wczoraj bowiem jestem szczęśliwy posiadaczem kabla do hd600 ręki Mistrza Forza , kabla ze średniej półki tj. copper series mk2 i recenzował go będę na Rapture, który mam nadzieję jutro u siebie znów mieć 🙂 a konkurentem będą k701 rekablowane przez Mikolaja612 jego tajemnym „specyfikiem” Dość powiedzieć, że konkurencja będzie ostra, bo na dobrym klonie Lehmanna Mikołaja produkcji, o wyraźnie ciepłej sygnaturze, choć nie kosztem szczegółowości, był remis. Zaznaczyć należy, że przed recablingiem k701 były na tym torze lepsze. Na Rapture ja obstawiam zwycięstwo hd600 z kablem Forza, Mikołaj stawia na remis. W każdym razie z zakupu kabla Forza i łączówki Forza 7n OCC 5cm do ifi ICan nano z touch5, jestem niezmiernie zadowolony, a łączówka rzeczona – to bang for buck – jakość dźwięku wzrosła znacząco – na pewno czystość, separacja – po wstępnych zaledwie odsłuchach. I tak na koniec przyznam, że faktycznie soczystego recenzenckiego kawału mięsa od Szefa Kuchni AudioPhilosophy już nie mogłem sie doczekać 🙂 Dziękuje i pozdrawiam

    1. Tomek pisze:

      Czytam i widzę, że napisalem dość niezrozumiałe, niestety. Przepraszam. Przed recablingiem hd600, hd600 z klona były gorsze niż recablowane k701. Recablowane kablem Forzy hd600 nie oddają już pola k701 – pędzone klonem Lehmana. Ciepłota klona faworyzuje jednak k701 na tym torze, stąd – i z uprzednich odsłuchów hd600 na stockowym kablu z Rapture – przypuszczenie, że z Rapture, który IMHO nie faworyzuje słuchawek szczególnie, hd600 „pokonają” świetnie zrekablowane k701 , którym kabel Mikołaja zdjął kocyk, dodał dołu i uspokoił górę.

  2. Piotr pisze:

    Będzie trzeba spróbować tę Forzę ze swoimi HD-600… może od razu z Claire HPC Mk2. HD-600 posiada bardzo wiele osób – zapewne kilkanaście razy więcej niż tych z HD-800 – sądzę Piotrze, że byliby ci bardzo wdzięczni za szczegółowe porównanie oryginalnego kabla z tą miedzianą Forzą.

    1. Tomek pisze:

      Ja mam do hd600 tańszy, copper series Mk2 balanced od Forzy – z wtykiem Viablue. Niebo a ziemia – ze stockowym nie ma co porównywać nawet 😉 Niemniej jednak gwoli formalności – w ciągu tygodnia, dwóch sam to zrobie na moich 4 wzmacniaczach 🙂 I w muzostajni opiszę. Co oczywiście nie zmianie faktu, że sam sie do prośby przedmówcy ochoczo przychylam.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Może w wolnej chwili, bo teraz jestem potwornie obłożony sprzętem i terminy rozpalone do czerwoności. Ale to można opisać też krótko – więcej światła, więcej dźwięczności, zdecydowanie lepsza kultura brzmienia, więcej spontaniczności i otwartości. Naprawdę dużo lepiej. Ale by to szczegółowo przebadać, potrzeba kilku godzin słuchania i kilku pisania, a tych nie mam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy