Recenzja: Quad ERA-1

Odsłuch

    Fama głosi, że są przykładem planarów dużej mocy, to znaczy basu kawał i miażdżące ciśnienia, jak na planary przystało. Upowszechniło się bowiem mniemanie, prawdopodobnie korzeniami sięgający stylu gry dawnych Audeze LCD-2 (2009), że słuchawki planarne są najbardziej energetyczne ze wszystkich, że rozdają najmocniejsze kopniaki. Nie do końca to prawda, istnieją przykłady dynamicznych generujących wyższe energie, ale ta obiegowa opinia stała się dominującą. Nic w sumie to nie przeszkadza, bo faktycznie planary to słuchawki z kopniakiem, na co te kolejnym przykładem, mimo iż nie kopią najmocniej. Ogólnie biorąc bas w porządku, a akustyczny nacisk jeszcze bardziej, ale kiedy ktoś szuka odnośnie tego maksymalizmu, to wciąż po licznych modyfikacjach oferowane Audeze LCD-2 zadowolą go bardziej. Membrany u nich większe, mogące generować ciśnienie akustyczne aż 130 dB bez zakłócających zniekształceń, a po ostatniej obniżce kosztują tyle samo.

    Ale poziom hałasu to jedno, a muzyczna natura drugie. Audeze to słuchawki przyjemnie ciepłe i z akcentami na bas oraz środek pasma, a Quad, zgodnie z tradycją swej marki, to maksymalistyczny realizm. I właśnie to w nich jest najlepsze, są pod tym względem high-endowe. Ale tak całkiem, bez zastrzeżeń, dopiero po wymianie kabla. Oryginalny jest za cienki nie tylko tak na oko; wydaje się w pierwszej chwili, że nie tłumi sopranów – słychać dobrze ich dźwięczność – ale mimo dźwięczności ma minimalny kocyk, a ja tego nie znoszę. Dźwięk przy nim jest nosowy, nie chce się całkiem otworzyć. Medium ma w sobie jawną mgiełkę, a nie samą mleczność gęstości i wtórowanie pogłosów, jak zwykle bywa u NightHawk. To jest niedobre, to przeszkadza, i przede wszystkim uniemożliwia usłyszenie doskonałości tych Quad, a są doskonałymi bez wątpienia i słusznie zyskały rozgłos. Zmieniłem kabel na Tonalium odebrany Susvarom, bo akurat wtyki te same. Wszystko momentalnie uległo poprawie, a pierwszymi do usłyszenia były zupełne oczyszczenie stuprocentowo transparentnego teraz medium oraz głośniejszy szum podkładu przy zaszumionych nagraniach.

 

 

 

 

    Tradycyjnie kilka chwil trwało nim wzmacniacz, moje uszy i słuchawki zestroiły się w jeden zespół, ale potem samo zadowolenie, to są wybitne słuchawki. Z dźwiękiem faktycznie dociążonym, przyjemnie ciepłym, bardzo bliskim i bardzo bezpośrednim. Dobrze także separującym plan pierwszy od pozostałych i pozwalającym łączyć analogową płynność z meszkami tekstur i chropawościami głosów. Porównywane bezpośrednio NightHawk ukazały wyższą tonalnie średnicę i całościowo nieco większy udział w przekazie sopranów, co ich brzmienie wysmuklało, czyniło też mocniej chropawym i jednocześnie bardziej giętkim. Bardziej to brzmienie świetnych dynamicznych wędrowało po łukach, na podobieństwo narciarza na stoku, a to od Quad sunęło prosto jak tramwaj, sunęło całościową bryłą. Jako zarazem cieplejsze, pełniejsze, bardziej równe, bardziej masywne a mniej smukłe. Obydwa typy przekazu ogromnie mnie satysfakcjonowały, przy czym trzeba mieć na uwadze, że Quad posługiwały się lepszym jakościowo kablem, po tym jak własny ich odrzuciłem. Nieznacznie przekaz NightHawk bardziej był też trójwymiarowy i miał w sobie sopranową rzewność wpływającą na nastrój. To pierwsze było korzystne, drugie mi się nie podobało, jako narzucanie pewnego klimatu. Pomimo wyraźnego dodatku ciepła to Quad wydały mi się bardziej obiektywne tonalnie, pod względem czysto potęgowym szły natomiast łeb w łeb, z tym że przy bębnach taiko Quad dotykały membranami magnesów, co było to mocno słyszalne jako bzyczące zniekształcenia. Ta sytuacja to jednak wyjątek; nigdzie indziej, nie licząc niskich zejść kontrabasu, tak się nie działo – ani przy stopach perkusyjnych, ani przy kotłach orkiestr.

    Na jeszcze większe poprawienie humoru Quad bardzo ładnie poszybowały z Divertimento in D Mozarta, który to utwór jest specjalny, gdyż powoduje właśnie szybowanie. Nie było ono w tym wydaniu aż tak niesamowite jak ongiś z Grado GS1000, ale przyjemność lotu wraz z muzyką jednak się pojawiła. Nie nastręczyło też planarnym Quad trudności oddawanie nastrojów. Ciepło ciepłem, a gdy należało oddać obojętność, grozę czy smutek nie było z tym problemu. Pod tym względem wypadły lepiej od przywołanych już Audeze, a jeśli wliczać do nastrojowości bezpośredniość, lepiej także od NightHawk. Grały bowiem tak prosto z mostu i w stylu tym nadzwyczaj udanie, że ani kroczku w którąś stronę ze ścieżki głównego nurtu. Inaczej mówiąc to je muzyka prowadziła, a nie one prowadziły muzykę, co bardzo mi odpowiadało.
     Bardzo dobre okazały się też własności przestrzenne, a w pierwszym rzędzie umiejętność ożywiania przestrzeni. Rozwibrowana i obszerna znakomicie lokowała i otaczała muzykę, wzbogacając a nie utrudniając jej propagację. Do czego w głównej mierze przyczyniały się przenikliwe soprany, w sposób godny uwagi, pomimo tej przenikliwości, nie dający najmniejszych oznak przerostów pogłosowych. Przeciwnie, te pogłosy w Quad są pod pełną kontrolą, małymi ale wyczuwalnymi dawkami ozdabiając muzykę.

    Na koniec porównałem Quad z Ultrasone T7, jako że skoro celujemy w potęgę, trzeba równać do najpotężniejszych. No nie, takiej potęgi, w tym basowej, też takiej trójwymiarowości te Quad nie oferują. Ale już predyspozycję do szybowania w tym mozartowskim Divertimento ukazały lepszą, chociaż trącanie perkusyjnego talerza i odpowiedź membrany bębna na korzyść Ultrasone. Ale wokale już niekoniecznie, zależnie od nagrania. Poza tym u Ultrasone też giętki sopranowy smutek, widoczny wcześniej u NightHawk, podczas gdy Quad prostoliniowo, z serca, ciepło lecz naturalnie. Ta naturalność ciepła i zdolność do oddania niezależnie od niego wszelkiej nastrojowości, w połączeniu z high-endowym poziomem ogólnym i bardzo dużą potęgą dźwięku, to tych Quad największe atuty, czyniące z nich słuchawki faktycznie nadzwyczajne, zwłaszcza gdy brać pod uwagę cenę. Jedynie kabel do nich dołączany nie jest godny obsługi ich znakomitych muszli, powinien być choć trochę lepszy.

    Quad są łatwe do napędzenia, więc jak najbardziej pasujące do sprzętu przenośnego. Z którym zaprezentowały się bardzo dobrze, choć oczywiście nie tak dobrze jak z przykomputerowym torem. Zwłaszcza że odtwarzaczem był leciwy Astell & Kern AK380, wyraźnie już ustępujący najnowszym konstrukcjom flagowym. Niemniej zagrało z dużą kulturą i wyrafinowaniem, dźwiękiem gładkim, głębokim i potężnym, trochę jedynie zbyt echowym. Ale to ostatnie z całą pewnością nalotem stylu odtwarzacza, bo co jak co, ale echowe same z siebie te Quad na pewno nie są. Właśnie na odwrót – wszystkie inne można oskarżać o to, gdy z nimi porównywać, tak bardzo czyszczą echa. W każdym razie jedno jest pewne, do sprzętu przenośnego i dźwiękiem, i łatwością napędzania na pewno się nadają, do tego nie są zbyt duże ani ciężkie, a czarne wykończenie nie będzie się rzucało w oczy. Ale może to wada? Ostatnio widuję wielu młodych przechodniów z jasnymi słuchawkami na uszach; może właśnie należy podkreślać, że gwiżdże się na świat zewnętrzny, wszędzie się chodzi ze swoim własnym. Gwiżdże jasnymi słuchawkami, najczęściej bezprzewodowymi za kilkaset, góra tysiąc z kawałkiem złotych…

    Na koniec sesja z ASL Twin-Head, rozstrzygająca kwestię jakości odnośnie osiągalnych szczytów. Tu też nie było rozczarowania, wyłącznie spektrum miłych doznań. Słuchawki okazały się znakomite także w torze oferującym maksima jakościowe odnośnie wszystkich względów, a już szczególnie czarowania poetyką muzyczną. Nie napiszę w tym miejscu, że grały równie pięknie jak Susvary czy AKG K1000, ponieważ elegancji wybrzmień (zwłaszcza finiszu) i takiej magii muzycznej aury wytwarzać nie potrafią. Ale odnośnie samego modelowania dźwięków, ich skali potęgowej, poczucia bezpośredniości i ogólnego realizmu, też podstawowych walorów scenicznych i cech aranżacyjnych – wszystkie wymienione czynniki decydujące o jakości przekazu miały na medalowym poziomie, a przecież cena całkiem inna względem obecnych cenowych standardów wyznaczających taki poziom. Można zatem powiedzieć, że to w innym wydaniu nieprodukowane już niestety NightHawk, cokolwiek tylko droższe, nieznacznie tylko inne.

    Na plus dla Quad należy wymienić mniejszą echowość, czystsze (w sensie łatwości dochodzenia do zupełnej czystości) medium, przyjemną nieco wyższą ciepłotę oraz mimo niej zdolność do oddania wszelkich nastrojów, a nie tylko radosnych. In minus natomiast tylko to, że najniższe zejścia basowe u NightHawk bez zniekształceń, podczas kiedy u Quad (przynajmniej w używanym egzemplarzu) słychać było bzyczenia membrany na magnesach. Na plus dla NightHawk może też to, że więcej zyskują w miarę przyrostu jakościowego i stopnia pasowania toru; Quad pod tym względem wcześniej przyhamowują, wszystkiego nie udaje się z nich wycisnąć, na przykład wstrząsającego poziomu holografii, czy metafizycznie przeszywającej obecności kościelnego wnętrza jako oprawy organów i chóru. Mają, co prawda, wszystko – i holografię, i oprawę – ale odnośnie nich to nie są te poziomy jakościowe, co u najlepszych z najlepszych. I to nawiązanie do najlepszych NightHawk miewają skuteczniejsze. Ale, jak już mówiłem – smak podstawowy dźwięku oraz przyjemność całościowego obcowania dają recenzowane Quad zaskakujące jak na swą relatywnie niską cenę, którą przyjdzie niestety powiększyć przynajmniej o koszt kabla Noir FAW (koło tysiąc złotych), jeśli chcieć mieć to wszystko, o czym przed chwilą pisałem.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

36 komentarzy w “Recenzja: Quad ERA-1

  1. Alucard pisze:

    A tu jeszcze coś tańszego co się może okazać niezłym strzałem:
    https://www.aune-store.com/en/aune-ar5000-open-ear-headphone_110208_1240/

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Na razie usłyszałem od dystrybutora, że zaskoczyły go te Aune jakością. Spodziewał się słuchawek przeciętnych, tymczasem podobno nieprzeciętne.

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Caly czas twierdze ze bardzo dobre sluchawki nie powinne kosztowac wiecej niz do 1000funtow(5000zl) ponad ta cene to tylko dla audiofili co sluchaja sprzetow a nie muzyki w przeciwienstwie do melomanow co sluchaja jednak muzyki,taka jest roznica miedzy nimi, jakby ktos pytal.
    Kiedy Piotrze w koncu bedzie recenja nowych sluchawek Grado a przede wszystkim (Grado R1x)wykonane z trzech rodzajow drzewa(700funtow-3500zl) i (Grado GS3000x) najwyzszy model 1830funtow-9150zl dla audiofili oczywiscie, bo przekroczyly moja docelowa cene o 100% te dwa modele sa najbadziej rozchwytywane i maja najwiecej wielbicieli na swiecie,ja oczywiscie caly czas ma ochote kupna na model tanszy czyli GRADO R1x mam nadzieje ze je zdobedziesz,bo juz chyba pare lat nie bylo twojej recenzji firmy GRADO..

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie będzie recenzji słuchawek Grado, bo polska dystrybucja odmawia ich dostarczenia tłumacząc się pokrętnie brakiem.

      A odnośnie bardzo drogich słuchawek – są tak samo potrzebne jak drogie instrumenty. Filharmonia Berlińska grająca na tanich skrzypcach, czy Zimerman koncertujący na najtańszym fortepianie to niekoniecznie byłoby to samo, prawda?

  3. Fon pisze:

    A już miałem kupować hd660s2 a tu taki rodzynek za podobną kwotę…Nawet zapomniałem, że te qłady istnieją a kiedyś na nie zerkałem. Owszem zadowolony jestem z NH ale znowu mnie kręci na coś ciekawego.
    Z tego co opisujesz Piotrze technicznie Qady są lepsze od NH bardziej równe.
    muszę ich gdzieś posłuchać.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Aż lepsze to niekoniecznie, ale z pewnością łatwiej z nich wydusić piękne brzmienie przy pomocy przeciętnej jakości toru. NightHawk od wzmacniacza i źródła więcej jakości się domagają, w zamian mogą z jakością pójść dalej i nie mają zniekształceń basowych. Za to Quad ze sprzętem przenośnym zagrają prawdziwszym dźwiękiem.

      1. Fon pisze:

        tak naprawdę to bym chętnie spróbował bezprzewodowych np Mark levinson bo to podobno bardzo dobre słuchawki, może Piotrze masz w planach takowe

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Zapytam. Ale już dużo sprzętu na miejscu, raczej to prędko nie będzie.

        2. dziunn pisze:

          Wracając Piotrze do NH, wspomniałeś kiedyś że używasz ich z kablem FAW. Czy możesz wskazać model i czy miałeś okazję słuchać ich ze srebrnym kablem?

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Ze srebrnym nie miałem, ale powinien pasować. Sam dostałem do nich najtańszy. Nie dobijałem się potem o lepszy, bo miałem do nich Tonalium, ale ten gdzieś się dawno temu zawieruszył.

  4. Michal pisze:

    Czy dla posiadacza Nighthawków jest sens interesowania się tymi słuchawkami, czy jest to raczej alternatywa dla Audioquestów?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Raczej alternatywa. Niemniej nie grają prawie identycznie. Mniej pogłosu, po wymianie kabla łatwiej osiągają stuprocentowo transparentne medium (nie potrzebują aż tak dobrego toru), bliższy też pierwszy plan i niższe tonalnie. Ale jak już ma się NH, to ja bym eksperyment z ich posiadaniem sobie darował.

  5. Andrzej pisze:

    Wymiana kabla przyniesie nie jakąś tam minimalną aczkolwiek słyszalną poprawę. Poprawa może być kolosalna. Założyłem kabel od leciwych już Final Audio Design Pandora Hope VI. Kocyk zniknął Quady zaczęły grać w sposób analityczny, nawet bardziej niż Pandory VI. W Pandorach słychać przestrzeń, ogromną ilość szczegółów. W Quadach dochodzi nam bardzo dobra ostrość lokalizacji co tworzy właśnie tą naturalność autentyczność brzmienia jak na żywo. Pojawił się problem ze stopniowaniem słowa dynamika, ponieważ z bardzo dobrej dynamiki zrobiła się ona obłędna. Równowaga tonalna przesunęła się w górę osiągając charakterystykę taką samą jak w Pandorach. Bas stał się bardziej zwarty, jednocześnie gęsty co poprawiało jego barwę i zróżnicowanie. Jego dynamika wzrosła. Pogorszyła się sytuacja w zakresie średnich tonów. Niski środek oraz jego centrum straciły na nasyceniu i stały się tak jakby suche. Pasmo od wyższego środka w górę bardzo się ożywiło. W zakresie wysokich tonów przybyło dużo więcej dźwięków co ubogaciło całą fakturę dźwięków. Przestrzeń została rozświetlona. Pojawiło się bardzo delikatne wibrujące i wygasające wybrzmienia wędrujące w bezkresną otchłań. Aby poprawić powstałą po wymianie kabla suchość niskiego i środka podbiłem na iTube2 niskie pasmo i sytuacja wróciła do normy i stała się nawet lepsza całe średnie pasmo stało się nasycone, pełne szczegółów i eufoniczne bez wyraźnie słyszalnego wzmocnienia basu. Co do przestrzenności to Quady dążą do tego aby oddawać ją jak najlepiej przy pomocy padów asymetrycznych tzw. kątowych. Dźwięk w nich pod względem przestrzennym na oryginalnym kablu przypomina przyciemniony bezkres aniżeli pewną ograniczoną przestrzeń. Po zmianie kabla przez dłuższe wybrzmienia dźwięk jest właśnie odczucie iż jesteśmy w jakimś ogromnym ale jednak pomieszczeniu. Pady hybrydowe o kształcie regularnym są strojone pod rocka, więc ich przestrzenność jest ograniczona brzmienie jest zagęszczone, o zwiększonej dynamice i ostrości lokalizacji. Jednym z głównych założeń twórców Quadów było stworzenie jednych z najlepszych słuchawek do rocka. Uważam iż im się to udało. Z Audioquest Nigthawk Quady łączy to iż na oryginalnym mają podobnie jak tamte w analogicznej sytuacji przestrzenne , aczkolwiek nieco przyciemnione brzmienie. Obecnie słucham sobie starego polskiego rocka z czasów PRL-u. Mam założone pady kątowe brzmienie na kablu od Pandor VI i wyrównaniu impedancyjnym jest lepsze co najmniej o dwie klasy jak nie więcej.
    Wyjątkowość Pandor VI polega na tworzeniu zaawansowanej iluzji na którą składa się studyjność, analityczność połączona z umiejętność wycyzelowania najdrobniejszych szczegółów do tego dochodzi bezkresna przestrzenność i bardzo dobry zróżnicowany bas. Ma się jednak wrażenie że słucha się bardzo dobrych ale jednak słuchawek. Na Quadach dzięki ich naturalności wciągani jesteśmy w wir muzyki.

  6. Andrzej pisze:

    Quady jako quasi elektrostaty dobrze sobie radzą z odtworzeniem bębnów taiko. Ze względu na mniejsze niż zazwyczaj rozmiary przetwornika nie powinno się nic wzbudzać. U mnie na moim torze to jest prawdziwa uczta dla uszu. Mogę dodać że muzycznie z zamiłowania jestem bassheadem i rozbijam bas na tysiąc czynników. Chciałbym dodać iż planary ze względu na swoją budową i sposób działania przy tej rodzaju muzyce muszą koniecznie mieć pady asymetryczne aby nie powstawały fale stojące. Uogólniając dla słuchawek planarnych pady regularne są antagonistą jakości. Dla tego pewna firma powymieniała w swoich słuchawkach magnesy na takie które nie tworzą fali stojącej. Dobrze przy tej muzyce jest mieć tor o większej rozpiętości dynamicznej.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W jakim sensie quasi elektrostaty? Na przekrojach widać, że planary jak byk. A gdyby nawet, to jeszcze gorzej, bo zniekształcenia basowe są właśnie w elektrostatach najmocniejsze. Z taiko przy planarach ostrożnie, a z elektrostatami to lepiej od nich jak najdalej.

      1. Andrzej pisze:

        Miałem na myśli słynne kolumny elektrostatyczne Quada. Słuchawki poprzez swoją szybkość tak jakby do tego nawiązują. Zrobiłem tego test podpinając kabel od Sonorus Pandora VI, który de facto jest kablem do słuchawek mobilnych. Pandory VI mają typowe dla sprzętu przenośnego 8 omów, W Azji są to słuchawki katalogowane jako mobilne. Kabel z miedzi oczyszczanej 7n na tyle transparentny iż jest w stanie wykazać hi – endowość przetwornika ze zrównoważoną kotwicą. Skomplikowane plecione kable może nie za bardzo Quadom służą. Minusem dużego wzrostu jakości na tym kablu jest to iż nagrania zaczęły być mocno różnicowane.

  7. Adrian pisze:

    A może recenzja Ascend Acoustics ELX Towers? Albo coś z tej serii ELX.
    https://ascendacoustics.com/products/elx-tower-pair?variant=40602626916406

    1. Piotr+Ryka pisze:

      A dlaczego akurat tego?

      1. Adrian pisze:

        Marketingowo chwalą się nieźle. Produkowane przez firme z prawie 40 letnim doswiatczeniem. Tworzone na bazie odsłuchów i pomiarow „spinorama”, 360-stopni, idealny balans tonalny .Estetycznie wygladaja i nie ma za duzo recezji i żadnej polskiej.
        Pozdrawiam

  8. Alucard pisze:

    https://www.fiio.com/ft5

    Z opisów zza granicy wynika że są wprost stworzone dla mnie. Zastanawia mnie tylko ogólna pojemność dźwięku, sceny. Ale bas z opisów wręcz królewski za słuchawki w cenie 1/4 czy 1/8 większości hi-endów dziś. Ale czy bas może być genialny bez ogromnej pojemności? I czy tak tanie planary naprawdę potrafią uderzyć tak mocno? To są słuchawki które wygrały moje zainteresowanie teraz.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Mogę tylko powtórzyć, że w egzemplarzu słuchanym membrany ocierały się o magnesy. Bas duży, ale tym znaczony.

    2. Andrzej pisze:

      Ery to wieloaspektowa Hi-End -owość. Bas przytłacza jakością, nie jest typowo planarny. Słuchawki obecnie trudne do nabycia. Bardzo czułe na wymianę kabla, i wszystko co się z tym wiąże. Bez problemu radzą sobie nawet z czymś takim: Dominik Eulberg – Opel Tantra.

      1. Sławek pisze:

        Nie wierzyłem, przepinałem kilka razy! Na tym akurat nagraniu, w pierwszych 30 sekundach (Tidal, streamer Lumin U2Mini, kabel słuchawkowy Argentum Extreme) bas jest masywniejszy i zdaje się schodzić niżej niż w również planarnych HiFiMan HE-1000se. Ale tysiączki są jednak bardziej rozdzielcze.
        W każdym razie brawo Quad!

        1. Andrzej pisze:

          Przechodząc z Pandora VI na Quad Era -1 obawiałem się iż utracę wielowarstwowość i zróżnicowanie basu które miałem w Pandorach, ze względu na charakterystyczny bas planarów jakimi są Quady. Po jakimś czasie gdy ery się „wygrzały” byłem mile zaskoczony że tak nie jest. Bas Quadów nie jest typowo planarny. Ze względu na aspiracje ich twórców aby stworzyć jedne z najlepszych słuchawek do rocka, odmiennie niż zazwyczaj bardziej obfitsze jest tutaj pasmo sub-basu, aniżeli średniego basu.
          Co do szczegółów to jakby poeksperymentować choćby z doborem kabla, nausznic to można by jeszcze coś osiągnąć. Podpinając kabel od skrajnie nisko omowych Pandor VI uzyskałem doskonałe słuchawki monitorowe. Ilość szczegółów wyraźnie wzrosła. Technologia kablarska dzięki ulepszonej technologii oczyszczania metali ostatnio bardzo poszła do przodu. Obecnie dostępne są kable nawet z domieszką platyny. Quady wymagają strojenia tak jak instrument muzyczny. Jak można mieć brzmienie High-Endu gdzie instrumenty są mozolnie strojone na słuch. A my do swojego systemu który ma być Hig-End-owy, który te mozolnie strojone instrumenty ma wiernie odtworzyć dobieramy naocznie na podstawie cennika i wyglądu. Są przecież ładnie zaplecione, mają dużo żył, ładny oplot i zacną cenę w katalogu. Przeplatanie kabli to według mnie audiofilska PATOLOGIA. Do uzyskania maksymalnej ilości szczegółów zwykle uzyskuje się srebro często ma to swoje wady ponieważ srebro pomiędzy sobą się różni. Jednak jeżeli chcę się tylko uzyskać efekt maksymalizacji szczegółów może jest to dobry pomysł. Drugą propozycją jest srebrzona miedż 7n, następnie srebro z dodatkiem złota – W zasadzie poprzez odpowiedni dodatek żył złotych względem srebra już można całkowicie zestroić system. Można jeszcze poeksperymentować ze złoconą miedzią. Dobrze aby miłośnik High- Endu. był osłuchany. Wiedział jak instrumenty brzmią na żywo. Jeżeli mało co słuchał instrumentów grających na żywo, to powinien przynajmniej mieć jakieś pojęcie o zjawiskach fizycznych jakie zachodzą w jego systemie. Każdy metr przewodu ma określoną tłumienność podaną w decybelach. Aby uniknąć łapania przez kabel szerokiego spektrum częstotliwości radiowych kable zamiast włożyć je w ekran przeplata się je co wydłuża nam kabel zwiększając jego tłumienie. Ekranowanie przeplotem nie jest do końca skuteczne na fale tzw. milimetrowe. Dla wytwarzającego kabel jest to dobre bo wyszło dużo materiału i było to czasochłonne więc będzie miał większy zarobek. Z Quadami ze względu na to iż posiadają tradycyjne przyłącza: czyli gniazda w słuchawkach 2×35 mm TRS – wejście 6,3 mm można łatwiej dojść do oczekiwanego efektu. Kable te są powszechnie dostępne, częściej można je od kogoś pożyczyć. Raczej nisko omowy kabel z miedzi 7N, prosty nie wyplatany, zaekranowany, wytłumiony od drgań bawełną, plus dobre wtyki i luty długość 1,6 metra. Może być już jakimś narzędziem do strojenia, testowania słuchawek.

  9. Piotr pisze:

    Witam. Panie Piotrze, czy warto zainwestować w te Quad-y jeżeli obecnie słucham muzyki na Beyerdynamic T1 2nd i HD600 Sennheiser-a? Czy są one lepsze technicznie i brzmieniowo od moich obecnych? Moim wzmacniaczem jest Trilogy 933 a jako źródło służy Chord Hugo 2. Najczęściej słucham muzyki lat 60-70 tych oraz jazzu. Proszę również o Pana typy innych słuchawek do mojego systemu w wyższej niż Quad-y cenie. Mogą być modele już nie produkowane a warte Pana zdaniem sprawdzenia.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie, przechodzenie z T1 na Quad mija się z celem. T1 to wyższy poziom techniczny obrazowania. Z Trilogy 933 genialnie grała pierwotna wersja Focal Utopii. I to jest chyba ten kierunek.

      1. Piotr pisze:

        Dziękuję za odpowiedź. Będę polował na te Utopie. Pozdrawiam serdecznie.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Powodzenia!

  10. NG pisze:

    Super, że trafiłem na tą recenzję. Poszukuję słuchawek rozrywkowych, z dobrą podstawą niskich rejestrów możliwie uniwersalnych z dobrą sceną. Stawiam na prymat przyjemności nad poprawność i szczegół i wiwisekcję materiału muzycznego. Repertuar muzyczny bardzo rozległy. Od King Crimson, Pink Floyd, Przez ostre jazzowe odjazdy, mocny rock, pop, elektronikę, czasami trochę klasyki, muzyki filmowej. Żródło zarówno cyfrowe jak i gramofon. Jest więc naprawdę szeroko. Wśród pozycji, które pojawiły się jest Meze 109 Pro (jako punkt graniczny mojego budżetu) a także z drugiej strony Fio FT5 jako tańsze, mniej poprawne z dużą dozą funu. Więc tak, w Fio boję się nieco nadmiernej rozrywkowości, Meze nieco straszą ceną ale dał bym radę ja przełknąć. Pojawiła się propozycja Quadów ERA-1 które zdają się trafiać jakoś w środek, przynajmniej z recenzji. Czy tak jest rzeczywiście? Czy dla mnie może to być słoty środek? Czyli rozrywka, ale poprawnie podana z odpowiednią dozą szczegółu i świetną sceną? Czy w podobnym budżecie pojawi się jakaś inna sensowna, opłacalna propozycja? Dodam, że nie mam doświadczenia w słuchawkach i musze czemuś zaufać. Tobie akurat ufam, wiele lat temu czytywałem twoje wypowiedzi na audiostereo. Wzmacniacz to będzie Aune S17 Pro – chwalony, mocny, opisywany jako bardzo delikatnie docieplony, barwny. Wzmacniacz już do mnie jedzie i najpierw osłucham się z nim na moich aktywnych monitorach bo będzie u mnie także robił za przedwzmacniacz. Piotrze, przyjrzysz się krytycznie moim wyborom i poszukiwaniom? Może wpdanie Ci jeszcze jakaś propozycja?

    1. NG pisze:

      A dodam jeszcze, że słuchawki typowo do mieszkania, raczej do kabla zbalansowanego. Obudowa czy typ są drugorzędne. Nie mam doświadczenia w słuchawkach więc przyzwyczaję się po prostu do sygnatury związanej z typem konstrukcji. Zdaję sobie sprawę z wad i zalet każdego rozwiązania.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Nie mogę udzielić całkiem wyczerpującej odpowiedzi, ponieważ nie słyszałem jeszcze tych Fiio. Meze to bardzo dobre słuchawki o raczej łagodnym charakterze. Quad są trochę drapieżniejsze w dobrym sensie, więc chyba bym je wolał. Co nie zmienia tego, że sobie kupiłbym te: https://www.audiosystem.com.pl/produkty/rs1x-sluchawki/ Ale to sobie, a ktoś inny może woleć zupełnie co innego.

        1. NG pisze:

          Cześć Piotrze. Pozytywnie zamieszałeś w tym garnku i po przeczytaniu recenzji z chęcią dopiszę Grado do mojej listy. Mam tylko problem z tym nieszczęsnym kablem. Widzę, że oryginalny jest dla mnie nieco krótki. Będę słuchał tylko lub prawie tylko na systemie stacjonarnym i do kanapy to ja mam ze trzy metry. Czy są jakościowe „przedłużki” o te 1,5 metra, które nie spowodują drastycznej degradacji dźwięku i czy to nie problem, że słuchawki nie są zbalansowane? cały tor mam zbalansowany łącznie ze wzmacniaczem. Mam się tym nie przejmować?

          1. Piotr+Ryka pisze:

            Kiedyś Grado robiło bardzo dobre wielometrowe przedłużki i nawet dołączało je do droższych słuchawek. Trzeba zadzwonić do Audio Systemu i zapytać, czy tak jest w dalszym ciągu.

  11. Andrzej pisze:

    Przed wyborem słuchawek należało by się określić jak słyszymy. Czy bardziej będzie nam odpowiadał dźwięk na v bardziej podbity na skrajach pasma, czy bardziej wyrównany, liniowy.
    Jak wokale są priorytetem to lepsze będą liniowe. Może, ale nie musi się to wiązać z jego bliższym wybrzmiewaniem przez co może nieraz coś przysłaniać.
    Co do słuchawek Quad Era -1 to jest na rynku złoty środek za rozsądne pieniądze. Jeśli jednak znamy się na rzeczy i podejmiemy w składaniu toru działania nie standardowe to takie Final Audio Sonorus VI robią z Quadami to co Mike Tyson robił ze swoimi przeciwnikami w najlepszych dniach swojej kariery. Jest to raczej wyjątek, a nie reguła i statystycznie w większości przypadków raczej tak nie będzie ponieważ sonorusy VI są 8 ohm -owe i źle się dopasowują prądowo do większości torów.
    Amerykańskie są dobre jak ktoś nie liczy się tak bardzo z pieniędzmi ze względu na cło jak i problemy utrzymaniem jakości jak i powtarzalności produkcji, chociaż takie Audeze kładzie właśnie nacisk w pierwszej kolejności na przyjemność ze słuchania muzyki.

    Oprócz Quad Era -1 dobrym wyborem na początek będą słuchawki Neuman NDH – 30, później Audeze lub Grado. Chcąc przyoszczędzić to Moondrop Para niestety 8 ohm -owe.
    Idąc w skrajny racjonalizm warto sparować wzmacniacz Aune z ich planarnymi słuchawkami fimowymi które niedawno wypuścili. Na przeczekanie za względnie małe pieniądze są Rhode NTH 100
    https://www.head-fi.org/threads/rode-nth-100-mini-review.962798/

    https://0db.pl/rode-nth-100-z-innej-perspektywy/2/

    Warto też zoptymalizować okablowanie poprzez jego hybrydyzację co wyciągnie „ostatnie soki z toru” . Przedłużacze słuchawkowe dobrze i w miarę nie drogo robi firma Oiyade lub Mogami. Można skorzystać też z usług forumowych „kablarzy”

  12. Alucard pisze:

    W Fiio FT5 spokojnie mozna iść. Ale jak ktoś lubi bardzo liniowe słuchawki które mają oszczędny bas lub oczekuje sopranowych szarży i ogromnego rozciągnięcia tego zakresu, to niech odpuści. Słuchawki są nastrojone bezpiecznie, to znaczy nie przeciągają struny w stronę jasności i krzykliwości, mają mocny bas, głęboki i bogaty, z dobrym uderzeniem. Taki planarnie potężny ale z zadziorem z dynamików, ich skupieniem i przytupem. Cały dźwięk można określić jako soczysty, przyciemniony z całym spektrum lekko cofniętym względem niskich częstotliwości. To ostatnie to akurat pewnie kwestia doboru toru do nich. Ale mniej lub bardziej to będzie się zaznaczać. Np Audeze będa przy nich grały swoim basem jak taka płachta, większym ale wolnym jak słoń i łopoczącym jak żagiel. HiIImany będą z kolei anemiczne ale lepiej na pewno pokazujące detal, szczególnie na górze pasma. FT5 grają jak słuchawki HI ENDowe w wielu aspektach, brakuje im tylko ogromnej sceny, rozpiętości i takiej ostatecznie wielkiej potęgi którą mają modele planarne powyżej 12 000zł jak Final D8000. Kulturę mają ok, energię i siłę nacierania też, scena raczej przeciętna ale jak na tak dostrojony sopran dobra na glębokość, o tyle o ile. Pojemność dźwięku całkiem spora ale o wrażeniu słuchania jak na kolumnach, jak z D8000 czy innych im podobnym, można zapomnieć. Chociaż porównywanie słuchawek do kolumn to akurat w ogóle nie ta droga.

    Ogólnie to dobre słuchawki i konkretnie napędzone wolę je od każdych dynamików które słyszałem. Powiedziałbym że dostrojone są pod słuchacza który nie szuka fajerwerków i wie że słuchawki mają ograniczenia, ale wciąż lubi mocny przekaz. Świetne słuchawki do każdej muzyki nowoczesnej, szczególnie EDM, ocierające się ogólną jakością o te znacznie droższe słuchawki. kilkukrotnie droższe. Przy np D8000 Final bez kompleksów. Porównuję u siebie na spokojnie teraz z Tidala na plikach 16/44.1, podniesionych przez algorytmy programu ROON na 32/DSD512. Biorac pod uwagę ceny to jest przepaść, bo Fiio to 2400zł a Finale z padami od wersji PRO to 16 900zł po aktualnych cenach. Biorąc pod uwagę sam dźwięk przepasci nie ma. Przy pełnym wykorzystaniu potencjału nowych DACów używając ROONa, Finale biorą je z góry. Na jakimś zwykłym odtwarzaczu czy słuchaniu z youtuba, różnice klas już nie istnieją.

    Pytanie na które nie znam odpowiedzi to czy tanie konfiguracje lub DAPy wycisną z nich tyle co mocna stacjonarka. Znaczy nie wiem jak się skalują wraz ze wzrostem jakości toru. To już Piotr tutaj może będzie sprawdzał. Ale na pewno są to słuchawki godne polecenia i bardziej kompletne niż większośc powiedzmy do 8000zł.

  13. Alucard pisze:

    Niejaki Lee z pomocy technicznej firmy Fiio napisal na HeadFi ze wycofana czy tez odsunieta, przygaszona gorna srednica w FT5, to celowy zabieg inzynieroe Fiio. Ma to na celu odsuniecie i powiekszenie sceny i mniejsze zmeczenie sluchacza tym problematycznym obszarem. Wiec bedzie tak, ze raczej mniej niz bardziej, bedzie sie to dalo skorygowac torem. Jest to taka maniera sluchawek. Z wlasnych obserwacji powiem ze jesli taki problem wystepuje, to na te zbytnie rozjasnienie czy meczenie sluchu, na pewno troche tu pomaga crossfeed. Jesli nie ma analogowego we wzmacniaczu, to DSP programow jak Roon czy JRiver robia tu calkiem dobra robote. Roon ma takze swietny equalizer chociaz akurat to wylaczam bo nie moge sie przekonac do cyfrowego eq.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy