Recenzja: Platforma Antywibracyjna Rogoz Audio 3T1/BBS

Odsłuch

A jak sprawują cię te wymyślne platformy w warunkach odsłuchu?

Jak sprawują się te wymyślne platformy w warunkach odsłuchu?

   I znów byłem sceptyczny. Mimo tak pozytywnych doświadczeń, lekcja z platformą niczego mnie nie nauczyła. Racjonalna strona świadomości buntowała się przed twierdzeniem, że jakieś antywibracyjne podstawki pod kabel mogą dać słyszalne efekty. To niewątpliwie następstwo tego, że nie widać płynącego prądu. Gdyby był widoczny jak strumień, jasnym by było, że wygładzenie koryta spowoduje spokojniejszy i szybszy przepływ. Ale prądu nie widać, a kabel na podłodze leży równie nieruchomo co na podstawkach. I jeśli nawet podczas głośnego grania minimalnie wraz z otoczeniem podryguje, to tego siedząc parę metrów dalej też się tylko można domyślać. Poza tym, czy takie podstawki także nie drgają, przenosząc to na kable? Podobno te drgania tłumią, ale cholera je wie. Jakoś nie bardzo widać, żeby coś szczególnie tłumiły, nie mając żadnego resorowania. A my, małpy wyszkolone przez ewolucję w szukaniu pożywienia i zachowaniach płciowych, wagę przykładamy do rzeczy dużych, doskonale widocznych. Czy owoc jest na gałęzi, czy go tam nie ma, to widać bardzo dobrze, podobnie jak to, która panienka ładniejsza.

Zwykliśmy przeto kierować się w postępowaniu makroskopowym widokiem, a nie rzeczami tak drobnymi, że ich właściwie albo wcale nie widać. I to się z reguły sprawdza, aczkolwiek nie zawsze. Samobójstwo popełnił położnik, który odkrył, że nie myjąc rąk między badaniami przenosi z jednej rodzącej na drugą gorączkę połogową. Kobiety masowo umierały, bo niewidoczne gołym okiem bakterie wędrowały na nieumytych rękach. Ale skąd biedak miał wiedzieć? Przecież tego nie widać. To trzeba było dopiero wydedukować (a ściślej wyindukować), a potem użyć płytek agarowych i mikroskopu. W przypadku prądu jest jeszcze gorzej, bo jego pod mikroskopem też nie widać. Ba, nawet nie ma jednoznacznej wykładni fizycznej opisującej jego płynięcie. Ale że jakoś płynie i może rąbnąć, to nie podlega dyskusji. I nawet nie potrzebuje do tego kabla, a co dopiero podstawki. Ale ten przenoszący muzykę kabel dla swego słabowitego płynięcia mieć musi, lecz czy jeszcze pod nim podstawkę? Tego nikt nie wypatrzy, to można ewentualnie usłyszeć. Ale w to jeszcze trudniej uwierzyć, bo jakże coś niewidoczne miałoby być słyszalne? Do domu wariatów trafiłby ktoś twierdzący, że słyszy jak hałasują bakterie. A tu się twierdzi jeszcze głupiej, że słychać będzie różnice gładkości przepływu prądu. Prądu, którego nawet przez mikroskop nie widać, chyba że płynie w śmiertelnych i poza przewodem dawkach. (Wówczas rzeczywiście go słychać, a także widać, jak bardzo zaburzony ma przepływ.) Jednakże z drugiej strony słabiutko płynący prąd można wyczuć językiem, więc może także uchem?

Okazuje się, że użycie platform BBS na kablach głośnikowych ma bardzo znamienne znaczenie dla brzmienia systemu!

Okazuje się, że użycie platform BBS przy kablach głośnikowych ma wpływ istotny.

– Możliwe, niemniej nastawiony byłem sceptycznie.

Namordowałem się nielicho by ułożyć kable na podstawkach zgodnie z ich własną wolą przebiegu i żeby nawet nie dotykały ścianek bocznych w korytkach. By także jak najmniej między podstawkami się uginały i żadnego na całej trasie nie było mocniejszego zginania; a kiedy to już zrobiłem, przyszło mi do głowy, że łatwiej będzie teraz posłuchać a potem położyć je na podłodze, niż słuchać najpierw z podłogi a potem na podstawkach. Sądziłem tak zwłaszcza z uwagi na krótkość międzyodsłuchowej przerwy, wyobrażając sobie, że różnica będzie minimalna, a więc przy krótszym czasowym odstępie więcej usłyszę. Teraz mnie to śmieszy, ale wtedy tak myślałem i na to się nastawiałem.

Słowo jeszcze o głośnikowym kablu użytym w teście. To był Sulek a nie jakaś hiper-super drożyzna, a na tej kanwie dygresja.

Tomasz Kursa, twórca kolumn Audioform, powiedział mi, że Sulki mogłyby mieć większą kulturę. Słuchał u kogoś interkonektu i nieźle ponoć wypadł, ale nie jakoś super. Dobrze, powiadam – zrobimy porównanie. Akurat przyjechałeś nanieść poprawkę w głośnikach, to je dwa razy przetestujemy. Najpierw podpięliśmy kabel głośnikowy za prawie dwadzieścia tysięcy – markowy jak cholera, że już bardziej się nie da – a potem na jego miejsce Sulka. No i się Tomasz zdziwił, że taka różnica wyszła; na czyją korzyść, tego nie muszę mówić, bo by inaczej zdziwienia nie było. Ale zwróciłem uwagę, tak samo jak wcześniej w recenzji, że w rejonach sopranowych ma ten Sulek pewien problem i mi się jego sopran podbarwia czasem na czerwono. Tomkowi się nie podbarwił, ale jako muzyk natychmiast też usłyszał i powiada, że to raczej nie wina kabla a głośników. Pogrzebał w worku z kondensatorami i innym tałatajstwem, coś znowu w zwrotnicy przelutował i dźwięk się z lekka obniżył a czerwień ustąpiła. Teraz powinno być dobrze – skonstatował. I rzeczywiście było. No więc ten Sulek został i czekał na test podkładek; naczekał dosyć długo, ale w końcu doczekał.

Przejdę od razu do różnic, bo one są kluczowe. Na czym polegała przewaga z podkładkami nad bez, która miała być mała a okazała się duża?

rogoz-3t1-bbs-pod-kable-hifi-philosophy-011

Koszt całego zestawu może wydawać się wysoki…

Po pierwsze na kulturze. Z kablami leżącymi na podłodze grało mniej kulturalnie. Kanciasto, bardziej siermiężnie, ze zlewaniem się dźwięku w ciemnawe zbitki, z wyraźnie gorszą płynnością i słabszą obróbką kształtów. Z dudnieniem nie dość prawidłowo wyrażanego pogłosu i także dudniącego basu. Za kanciasto, za cienko, bez odpowiedniego doświetlenia i swobodnego płynięcia. Ale żeby nie było, bo tak sobie negatywy wyliczam i ktoś by zaraz pomyślał, że tego pewnie nie dało się słuchać. Przeciwnie, jak najbardziej się dało – to było o wiele lepsze granie niż takie bardzo już dobrej klasy – niemniej takie było wrażenie po zdjęciu kabla z podstawek. I aż mnie, szczerze mówiąc, zamurowało.

Po drugie na podłodze grało chłodniej. Wyraźnie chłodniej, ale to by nie była jakaś wada, gdyby nie ta wyliczona przed chwilą absencja kultury. Przy mniejszym jej udziale chłód wyraźnie doskwierał, bo nie było go czym kompensować. Nie gładkością, nie światłem i nie ciekawym pogłosem, a zatem niczym w sumie.

Po trzecie grało z gorszym wypełnieniem. Tu różnica była naprawdę duża, chyba ze wszystkich największa. Wątlejsze dźwięki bez podkładek, a na dodatek postrzępione, jakby zalęknione, chłodniejsze. A na podstawkach pewne siebie, wypukłe, nabite treścią, ciepłe. W dodatku gładsze i głębiej brzmiące: nie tin-tin tylko bim-bam. Może nawet chwilami aż za pewne i zbyt optymistyczne, nieskłonne do oddania pesymizmu. Bez sopranowej rzewności à la skrzypce, tylko bardziej w stronę altówek, a jeszcze bardziej gitar na średnich progach. Tak środkiem drogi, po wielkopańsku, z posturą i rozmachem. Do tego w dobrym oświetleniu, z pełnym panowaniem nad pogłosem i ani trochę dudnienia.

Czwarta, ostatnia sprawa, to odchodzenie z podkładkami od wrzecionowatości sopranów i ogólnie mniejszy ich udział w przekazie. Nie w sensie czysto ilościowym, jako że nie było redukcji, ale mniej narzucającej się ich ekspozycji na tle cieplejszej, bardziej dociążonej i o obfitszych kształtach średnicy oraz pełniejszego i obfitszego basu.

Te wszystkie sprawy oczywiście się zazębiały i wyliczanka punktowa jest tylko dla lepszej przejrzystości, przy czym ogólny przekaz był jasny i konkretny: z podkładkami gra lepiej. Aż mną wstrząsnęło po pierwszych dźwiękach usłyszanych „z podłogi” i od razu zacząłem myśleć, że bez tych Rogoz Audio 3T1/BBS zabawa będzie gorsza.

Jedna jeszcze rzecz pozostała do sprawdzenia – porównanie z podkładkami Acoustic Revive RCI-3H. Te są na rynku od dość dawna i zdobyły niemałą renomę. Sposób działania mają odmienny, pochłaniając drgania konstrukcją z drzewa hickory (orzesznik gorzki) i mahoniu, a także redukując pole elektromagnetyczne oraz szum własny kabla wypełnieniem kryształkami kwarcu i okruchami rud metali. Każda taka podkładka ma postać odwróconego przęsła i jest o wiele mniejsza, a kosztuje też mniej, bo siedemset złotych. Trzecia próba odbyła się więc pod dyktando tych Acoustic Revive i wypadła bardzo ciekawie.

rogoz-3t1-bbs-pod-kable-hifi-philosophy-009

ale efekt brzmieniowy jest smakowitą nagrodą. Polecamy!

Szczerze mówiąc, zupełnie bym takiego obrotu sprawy nie oczekiwał, ale w sumie to dobrze, że życie zaskakuje, podsuwając rzeczy nie do przewidzenia. W tym wypadku nic strasznego się przecież stać nie mogło, a niespodzianka ma swoją wartość. No więc niespodzianka była, a nawet stu osiemdziesięcio stopniowa. Może przesadzam, ale gdy spojrzeć na wydźwięk emocjonalny, to tak właśnie było. Zacznijmy jednak od tego, że podstawki Acoustic Revive, identycznie jak Rogoz Audio, zaoferowały wyższą kulturę. Kulturę po prostu wysoką (o ile to proste) z wszystkimi jej walorami, których brak wytykałem podłodze. Zagrało gładko, z dobrym światłem, z lepszym wypełnieniem, przejrzyście i z polotem. Wciągająco, z wszystkimi muzycznymi kwintesencjami i esencjami, z dokładną obróbką dźwięku i pięknym ukazaniem sceny, ale zarazem całkiem inaczej. Albowiem z podstawkami Rogoza grało optymistycznie, a z Acoustic Revive lirycznie i melancholijnie. Delikatniej, bez wypukłości i z wyraźnie mocniejszą ekspozycją wysokich tonów. Chłodniej nieco (ale nie chłodno), cokolwiek ciemniej, i tak bardziej koronkowo niż z turbodoładowaniem. Ta sama muzyka prezentowała się więc inaczej i dla przykładu dzwoneczki dzwoniły wyżej, cieniej i bardziej srebrnie, a jednocześnie równie pięknie. Te zaś na podstawkach Rogoza jakby stawały się większe i niżej, bardziej obszernie oraz złociście a nie srebrzyście brzmiały. Odnotowałem także wyraźny u Acoustic Revive przyrost pogłosu, ale takiego pod pełną kontrolą i jak zawsze wówczas mającego swój udział w pięknie. To oczywiście w innych systemach i przy innym okablowaniu może wypaść inaczej, ale równie oczywiste jest to, że nikt wszystkich możliwości, ani nawet ich drobnego ułamka, w pojedynkę nie przebada. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek uczciwie relacjonując sprawę napisał, że podkładać pod kable głośnikowe reduktorów wibracji nie należy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Platforma Antywibracyjna Rogoz Audio 3T1/BBS

  1. 3mmm pisze:

    Używam odcinków pianki termoizolacyjnej w miejscach gdzie kable dotykałyby podłogi. Jest „higieniczniej”ze względu na kurz, a samo powietrze też izoluje drgania. Wreszcie nie wypada żeby srebro leżało na glebie. Profesjonalnych urządzeń na razie nie sprawdzałem. Staram się kabli nie zwieszać, bo to dodatkowe naprężenia – po co „stresować” elektrony :)? Temat jest zaliczany przez niektórych do voodoo-audio, ale kable należy umiejętnie układać, a że w niektórych miejscach ich dużo – to mogą łapać zakłócenia radiowe – jeżeli leżą zbyt blisko lub równolegle. Najmniejsze ryzyko gdy krzyżują się pod kątem. Każdy kabel to antena, co przerabiałem dzisiaj po porządkach świątecznych… Kurz nie przeszkadzał w słuchaniu, a zakłócenia radiowe na kopułce i owszem. Pierścienie ferrytowe są stosowane przez niektórych producentów kabli, można też dokupić jako akcesorium. Nie badałem ich wpływu na dźwięk, a może należałoby.

    Pozdrawiam Gospodarza świątecznie, życząc wielu ciekawych audiofilskich odkryć w 2017 roku.

    1. 1piotr13 pisze:

      Pielęgniarka podała już dzisial leki ?

  2. fon pisze:

    Z kablami słuchawkowymi na podstawkach jest podobny efekt ,tylko jak słuchać…wibracje i drgania to niestety samo zło ,trzeba z tym walczyć tak czy siak to jest przysłowiowa kropka nad i 🙂

  3. 1piotr13 pisze:

    Ale się uśmiałem po przeczytaniu tego artykułu 🙂 , rzeczywiście audio-voodoo ha ha ha, ale cóż, tak to już jest że jak się chce usłyszeć różnicę to się ją usłyszy. „Audiofile” kupią te podstawki by poczuć się lepiej a producent będzie szczęśliwy że zarobi:) pozdrawiam naiwnych.

    1. 3mmm pisze:

      A ziemniaki udały się w tym roku?

  4. A.B pisze:

    A przerabiał ktoś z Was może temat Kondycjonerera ? Wałkuję temat od jakiegoś czasu, a zdecydować się nie mogę. Znajomy elektronik prawi mi aby zaopatrzeć się w zwykły UPS co na wyjściu ma czysty sinus z avr. Są takie urządzenia typu on-line, z wszystkimi możliwymi filtrami i zabezpieczeniami. Co Wy na to ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Miałem, używałem Ever Sinline. Raczej nie poprawiał ani też nie psuł brzmienia, natomiast przy spadkach napięcia (te w miastach raczej nie grożą, ale na wsi jak najbardziej) podbijał napięcie skokowo o 30V, co powodowało brzmieniowy szok (przyrost ostrości i dynamiki). Elektrownia PS Audio Power Plant na pewno jest lepsza.

    2. Paweł pisze:

      Jeśli nie ma napięcia nominalnego w gniazdku znacząco poniżej 220V gdzie PS audio w wyższej półki lub accu mogłoby się przydać lub tańsze ale nie strojone do audio sprzęty przemysłowe do szaf rack’owych są dostępne to polecam isol-8 koniecznie wersja axis. Relacja ceny do efektów i możliwości zdecydowanie najlepsza. Jak mały pobór prądu do może UPS wystarczy, jak słabowity wzmacniacz bez baterii kondensatorów do naładowania to może bezpiecznika w UPS nie wywali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy