Recenzja: Platforma Antywibracyjna Rogoz Audio 3T1/BBS

rogoz-3t1-bbs-pod-kable-hifi-philosophy-002   W odróżnieniu od polityki, na polu której wszelkie platformy są raczej nerwowe i wibracyjne, w mającym koić nerwy audiofilizmie ich rola jest odwrotna. Tu mają uspokajać, wygładzać, normalizować, a nawet dążyć do prawdy. Brzmieniowej oczywiście, ale to też przecież prawda.

Nie wiem czy warto wracać do genezy, lecz chyba powinienem, bo sytuacja mimo wszystko nie jest jeszcze klarowna i niektórzy wciąż się chichrają. Chichrają z samej dywersyfikacji sprzętu, a co dopiero z takich jak platformy dodatków. To pierwsze o tyle jest dziwne, że nawet w czasach audiofilizmu jaskiniowego, czyli jakieś czterdzieści lat temu, co do różnic jakościowych w ramach podgrup sprzętowych wątpliwości nikt tnie miał i jasne było, że jedne wzmacniacze czy amplitunery grają lepiej od innych. Jednakże o lepszym okablowaniu nikt wtedy serio jako sposobie poprawy dźwięku nie myślał, a tym bardziej o antywibracyjnych podstawkach, regeneratorach prądu, całych platformach, czy jakichś kondycjonerach masy. Stoliki, a ściślej szafki dla audiofili, były wprawdzie dostępne i sam taką już w czasach mrocznej komuny miałem (z centralną wysoką półką, by pokrywa gramofonu mogła się unosić swobodnie), ale na tym się zaplecze sprzętu kończyło i nie było nic więcej poza antenami radiowymi, które miały najczęściej banalną postać kilku metrów luźnego drutu i zwykle dołączano je do markowych tunerów.

Gdyby chcieć zawrzeć w pigułce historię audiofilizmu od tamtego czasu do teraz, można by cierpko stwierdzić, że nic się nie zmieniło poza tym, że gramofony są obecnie w większości bez pokryw. To jednak byłaby złośliwa historia samego sprzętu a nie jego zaplecza, w którym zmieniło się wszystko. Wszystko, ponieważ kiedyś takiego zaplecza poza tymi szafkami nie było, a teraz jest równie ważne i równie kosztowne co reszta. Kto by pomyślał, że okablowanie i pomniejsze akcesoria będą stanowiły kiedyś bardzo pokaźny procent wartości całego systemu? To już bym prędzej sądził, że do 2017 roku wylądują na Ziemi kosmici. Jednak żaden kosmita, na złość ateistom pragnącym zwalczać nimi Boga, wylądować nie zechciał, za to kable kosztować potrafią kosmicznie i inne dodatki też. Tak nawiasem Bóg – o ile istnieje – kosmitów się nie lęka i ma ich na równi pod sobą, ale dla przeciętnego ateisty to zbyt wyrafinowana logika i jego ontologiczne wyobrażenia tego nie ogarniają. Zostawmy jednak ontologię, ateistów i kosmos w ogólności, zostańmy przy muzyce i niestety też ekonomii.

Rzecz wygląda w ten sposób, że otrzymałem w następstwie własnej prośby (że też mnie podkusiło) do przetestowania podstawki pod kable Rogoz Audio, a dokładnie mówiąc małe platformy pod każdego rodzaju kable – na równi głośnikowe, zasilające i interkonekty. Taki uniwersalizm – że dla każdych kabli jednako – to efekt pewnej ewolucji, mającej źródło w okablowaniu głośnikowym. Ktoś kiedyś (nie wiem kto i kiedy) dojść musiał do wniosku, że kable głośnikowe leżące wprost na podłodze i otrzymujące za jej pośrednictwem od wibrujących głośników sporą dawkę wibracji, to nie jest sytuacja wolna od potrzeb interwencji i wymyślił antywibracyjne podstawki. Podejrzewam o to Japończyków, którzy do spraw pozornie mało znaczących, jak parzenie herbaty albo sposób oddawania ukłonu, przykładać zwykli wielką wagę, ale dowodów nie mam. Wiem jednak, że maestro Kazuo Kiuchi, twórca i właściciel firmy Harmonix, zajmował się jeszcze w czasach gdy organizował koncerty tego typu udoskonaleniami warunków pracy muzykom i chyba od tego to się zaczęło, aczkolwiek podkładek pod kable akurat Harmonix zdaje się w ofercie nie ma, ograniczając się do mnogich rozwiązań antywibracyjnych pod sprzęt.

No nic, historii podkładek antywibracyjnych dla kabli ani innych pisać nie myślę; nie mam też sławnych podstawek antywibracyjnych samego Harmonixa, którego podejrzewam o bycie protoplastą. Są natomiast na miejscu stelaże dla kabli Rogoz Audio 3T1/BBS i na nich się skupimy.

O tyle wydały mi się interesujące, że pisałem wcześniej recenzję platformy Rogoza pod sprzęt i dała prawdziwy popis, tak więc nie spróbowanie co dają podkładki byłoby dużym przeoczeniem. Bo może nic nie dają, albo bardzo niewiele – ale kto wie, może dużo?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Platforma Antywibracyjna Rogoz Audio 3T1/BBS

  1. 3mmm pisze:

    Używam odcinków pianki termoizolacyjnej w miejscach gdzie kable dotykałyby podłogi. Jest „higieniczniej”ze względu na kurz, a samo powietrze też izoluje drgania. Wreszcie nie wypada żeby srebro leżało na glebie. Profesjonalnych urządzeń na razie nie sprawdzałem. Staram się kabli nie zwieszać, bo to dodatkowe naprężenia – po co „stresować” elektrony :)? Temat jest zaliczany przez niektórych do voodoo-audio, ale kable należy umiejętnie układać, a że w niektórych miejscach ich dużo – to mogą łapać zakłócenia radiowe – jeżeli leżą zbyt blisko lub równolegle. Najmniejsze ryzyko gdy krzyżują się pod kątem. Każdy kabel to antena, co przerabiałem dzisiaj po porządkach świątecznych… Kurz nie przeszkadzał w słuchaniu, a zakłócenia radiowe na kopułce i owszem. Pierścienie ferrytowe są stosowane przez niektórych producentów kabli, można też dokupić jako akcesorium. Nie badałem ich wpływu na dźwięk, a może należałoby.

    Pozdrawiam Gospodarza świątecznie, życząc wielu ciekawych audiofilskich odkryć w 2017 roku.

    1. 1piotr13 pisze:

      Pielęgniarka podała już dzisial leki ?

  2. fon pisze:

    Z kablami słuchawkowymi na podstawkach jest podobny efekt ,tylko jak słuchać…wibracje i drgania to niestety samo zło ,trzeba z tym walczyć tak czy siak to jest przysłowiowa kropka nad i 🙂

  3. 1piotr13 pisze:

    Ale się uśmiałem po przeczytaniu tego artykułu 🙂 , rzeczywiście audio-voodoo ha ha ha, ale cóż, tak to już jest że jak się chce usłyszeć różnicę to się ją usłyszy. „Audiofile” kupią te podstawki by poczuć się lepiej a producent będzie szczęśliwy że zarobi:) pozdrawiam naiwnych.

    1. 3mmm pisze:

      A ziemniaki udały się w tym roku?

  4. A.B pisze:

    A przerabiał ktoś z Was może temat Kondycjonerera ? Wałkuję temat od jakiegoś czasu, a zdecydować się nie mogę. Znajomy elektronik prawi mi aby zaopatrzeć się w zwykły UPS co na wyjściu ma czysty sinus z avr. Są takie urządzenia typu on-line, z wszystkimi możliwymi filtrami i zabezpieczeniami. Co Wy na to ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Miałem, używałem Ever Sinline. Raczej nie poprawiał ani też nie psuł brzmienia, natomiast przy spadkach napięcia (te w miastach raczej nie grożą, ale na wsi jak najbardziej) podbijał napięcie skokowo o 30V, co powodowało brzmieniowy szok (przyrost ostrości i dynamiki). Elektrownia PS Audio Power Plant na pewno jest lepsza.

    2. Paweł pisze:

      Jeśli nie ma napięcia nominalnego w gniazdku znacząco poniżej 220V gdzie PS audio w wyższej półki lub accu mogłoby się przydać lub tańsze ale nie strojone do audio sprzęty przemysłowe do szaf rack’owych są dostępne to polecam isol-8 koniecznie wersja axis. Relacja ceny do efektów i możliwości zdecydowanie najlepsza. Jak mały pobór prądu do może UPS wystarczy, jak słabowity wzmacniacz bez baterii kondensatorów do naładowania to może bezpiecznika w UPS nie wywali.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy