Recenzja: HiFiMAN Edition X

Brzmienie: Z Schiit Ragnarok

To co jednak pozostało, to technologia przetwornika o grubości jednego mikrona i osłoniętego grillem typu Window Shade.

To co jednak pozostało, to technologia przetwornika o grubości jednego mikrona i osłoniętego grillem typu Window Shade.

   Skoro słuchawki tak bardzo są czułe, to z pewnością nie lubią sygnału o dużej mocy, który im może wręcz szkodzić, co trzeba było podczas testów brać pod uwagę, ale z czym nie było problemu. Albowiem producenci wzmacniaczy mają już na uwadze wielki natłok słuchawek przystosowanych do urządzeń przenośnych i w swoich popisowych wyrobach zaczęli wdrażać regulację poziomu wzmocnienia, tak aby nawet takie najbardziej czułe, w rodzaju Final Audio, Audio-Techniki czy właśnie wysoko skutecznych planarnych, mogły się poczuć jak w domu. Taką regulację ma już szczytowy wzmacniacz od ifi i ma też flagowy od Schiita, który tu został użyty. A że ma aż trzystopniową, a poprzednie słuchawki flagowe HiFiMAN-a były na miejscu, mogłem przeprowadzić ciekawe porównanie pomiędzy Edition X a do niedawna jeszcze flagowymi HE-6. Pstryk-pstryk wystarczyło robić przyciskiem wyboru mocy i jedne drugimi zastępować na wyjściu, aby się móc nausznie przekonać, co też za innowacyjność nam ten HiFiMAN zgotował.

Po chwili nie było wątpliwości – Edition X i HE-6 grają mocno inaczej. Ale jedne i drugie na tym samym poziomie, a więc istnieje pomiędzy nimi łącznik.

HiFiMAN HE-6

HE-6 brzmieniowo są jasne, uderzająco szybkie i z bardzo dużą siłą ataku. Perkusja bije w nich szczególnie mocno; krótkimi, z nóg zwalającymi ciosami. Potężne, błyskawicznie narastające i szybko wybrzmiewające Bach! – to ich popisowy numer. A dzieje się to tuż obok, jako że pierwszy plan nie jest nawet tuż przed słuchaczem, tylko sam słuchacz jest na tym pierwszym planie, tak więc te uderzenia go dosięgają, budząc jednoznaczną satysfakcję uczestnictwa i bezpośredniości.

Wszystko to zostało umieszczone w bardzo komfortowych obtoczonych welurem nausznicach.

Wszystko to zostało umieszczone w bardzo komfortowych obtoczonych welurem nausznicach.

W jasnym świetle dnia i w bezpośrednim zwarciu pojawia się muzyka przyjemnie ciepła (co oczywiście zależy też od wzmacniacza) i całościowo optymistyczna w wyrazie. Ale nie gładka i nie przede wszystkim melodyjna. Faktury są w dotyku szorstkawe a sopranom nie brak pikanterii, biorącej się przede wszystkim z owej jasności, a także bliskości bycia i samej natury dźwięku. Wszystko tu żyje, tętni, a skraje pasma są bardzo wydatne. Bas grzmoci z całej siły i zejścia ma naprawdę popisowe, a soprany szaleją, świergocąc niczym rój ptaków. I są te soprany mocno obecne także w ludzkich głosach, co czyni je świeżymi, odmładza i mocno podkreśla żywą obecność. A wszystko dzieje się w zalewie szczegółów i pod dyktando świetnej dynamiki, przy czym kolejnym obok jasnego optymizmu i wyczuwalnej szorstkości wyznacznikiem brzmieniowym okazuje się odchodzenie od scalającej spójności na rzecz wyodrębniania. Tu wszystko toczy się prawem kontrastu, ale bez zabawy w światłocień. Kontrast bierze się z różnicy pomiędzy migotliwymi iskierkami sopranów a basowymi piąchami, a nie z rzucania jasnych plam na tło czarne, coś skrywające. Wszystko jest jasne i oczywiste, a nieoczywista jedynie na tle innych słuchawek skala realizmu, siła i szybkość działania. Akcja toczy się błyskawicznie i w wielkiej skali, rozgrywając się w bardzo realistycznej scenerii. I jest to akcja otaczająca, w której sami uczestniczymy.

HiFiMAN Edition X

Z samego wyglądu te słuchawki są bardziej dopracowane, natomiast co do brzmienia, to jest ono podobniejsze do prezentowanego przez najwyższe modele Audeze i Sennheisera.

W zestawie mamy dwa przewody całkiem dobrej jakości: 120 centymetrowy z wtyczką mini-jack oraz grubszy, 3-metrowy zakończony dużym jackiem.

W zestawie mamy dwa przewody całkiem dobrej jakości: 120 centymetrowy z wtyczką mini-jack oraz grubszy, 3-metrowy zakończony dużym jackiem.

Przede wszystkim pasmo jest spójne. Ani soprany się tak nie wysforowują i nie są tak srebrzyście drobniutkie, ani bas nie schodzi tak nisko i nie ma tak twardego ciosu. To bardziej styl Audeze LCD-3 albo Sennheiser HD 800, ale z własnymi akcentami. Bo nie tak ciężki jak u Audeze, tylko bardziej lotny, a także bardziej natleniony; i równocześnie podobnie spokojnie koherentny jak u flagowych Sennheiser, wszakże nie przenikający tak głęboko w urodę wokali. Podobnie jak oba wymienione modele operują Edition X szczególnie spójnym pasmem bez podkreślania akcji na skrajach, i podobnie jak tamte są od HE-6 wyraźnie ciemniejsze. Można nawet powiedzieć, że są te Edition X nieco szarawe, tak samo jak AudioQuest NightHawk z kablem od Forzy, zwłaszcza na tle obdarzających technicolorem Audeze LCD-4. Zarazem jednak grają inaczej, bo dźwiękiem nie aż tak zwartym, że aż – jak to się dzieje czasami u LCD-3 i NightHawk – z duszną gęstością, czerpaną także od basowego podkładu. Dźwięk niesie się u nich zdecydowanie bardziej otwarcie, w czystym, dobrze natlenionym powietrzu. Lecz zarazem smutnawo. Nie poprzez niedostateczną jakość – o, bynajmniej! Jakość jest bardzo dobra i z jej powodu smutek nas nie ogarnie. Jednakże te kolory żywe nie są, tylko takie w szarości dnia codziennego, a temperatura też neutralna. Ani śladu nie ma w niej chłodu, lecz nie ma i śladu ciepła. Jest niczym woda w temperaturze dwudziestu stopni i w świetle stonowanym, takim od Słońca przez chmury. Jedynie zatem ta otwartość przestrzeni oraz pełna swoboda płynięcia i dobre natlenienie dają poczucie satysfakcji, ale robią to bardzo dobrze i w efekcie bardzo przyjemnie się słucha. Nie ma basowych akcentów ani sopranowego świergotu, ale bas jest mocny i akustycznie rozbudowany, a soprany otwarte i bardzo dźwięczne. I przede wszystkim jest ta otwarta przestrzeń, super przejrzystość i świetna melodyka.

Właśnie ta melodyka, obok ciemniejszego oświetlania i braku kontrastów na skrajach daje największą różnicę. Dźwięk jest płynny i gładki od samej góry do dołu, a w efekcie słuchać można godzinami bez poczucia zmęczenia. A równocześnie nie jest nudnawy, nawet kiedy nie dysponujemy sygnałem wybitnym, aczkolwiek szczególnego ożywiania jakiejś mdłej źródłowo muzyki też się nie należy spodziewać. Bo jak mówiłem, kolory nie są pogłębiane, jak również nie cukierkowe, a spójne pasmo i melodyjna gładkość to nie jakaś niezawodna recepta na pobudzanie ospałych.

HiFiMAN_Edition_X_HiFiPhilosophy_017

Najwyższy czas wypróbować Edition X w jakimś doborowym towarzystwie.

Co innego tlen i otwarta przestrzeń – te pobudzają z pewnością – lecz równocześnie nie ma w brzmieniu HiFiMAN Edition X żadnego indywidualnego akcentu, który byłby ich znakiem rozpoznawczym i czymś właśnie pobudzającym. Ale nie do końca to prawda, bo kiedy je z wieloma innymi porównywałem, zawsze okazywało się, że ich dźwięk posiada szczególną nośność i rozległą ekstensję. Niesie się po dużym, otwartym obszarze i rzadko spotykaną ma lotność, na tle której inni mogą się wydać cokolwiek przyciężcy. Natomiast ten od HE-6, który jest szybszy i bardziej ożywiony, zarazem mniej gładko (i to znacznie) płynie, a więc całkiem jest inny w wyrazie. Nie spokojnie przemierzający ogrom, tylko bliski, szarpliwy i agresywnie atakujący, co daje inny zestaw wrażeń i na długim dystansie bardziej bywa męczące, ale za to bardziej jest realistyczne i słuchacza pochłaniające.

I jeszcze jedno o tych Edition X trzeba koniecznie powiedzieć, mianowicie przy całej tej ich spójności, gładkości i melodyce dźwięki są przez nie świetnie separowane, to znaczy nie ma śladu natłoku czy przepychanki, tylko wszystko jedzie jak po autostradzie ośmiopasmowej – spokojnie i swobodnie. Nie dzięki samej kulturze i łagodnemu usposobieniu kierowców, ale też dzięki wielkiej przepustowości i świetnej widoczności. Tak więc to podróż nader przyjemna i poprzez naturalnie oświetlony krajobraz. Nie jakiś Disneyland z feerią kolorów i nie Nürburgring o dech zapierających zakrętach, tylko statecznie i bez tłoku w dzionek widny ale z lekka chmurnawy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: HiFiMAN Edition X

  1. Stefan pisze:

    Który FAW masz Piotrze podpięty do NightHawków?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Claire Hybrid HPC symetryczny w najnowszej wersji.

  2. Stefan pisze:

    To są chyba te same wtyki co w Xach ? Nie sprawdzałeś może jak się sprawdza FAW z HiFiManami?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie, AudioQuest stosuje też małe ale dłuższe jacki.

  3. Stefan pisze:

    Ach ci producenci nie mogą zrobić jednego rodzaju gniazd, szkoda.
    Trzeba będzie kiedyś posłuchać tych Audioquestów.
    Jeszcze taka drobna rzecz ten pałąk w edition X jest bardzo podobny do tego w HE-560.

    1. Maciej pisze:

      Dlateog trzeba brać lutownice w dłoń i samemu kable robić 🙂

      1. MirekM pisze:

        Można by i samemu, gdyby wtyki 2,5mm mono do questów były łatwo dostępne.

        1. Piter pisze:

          Można wykorzystać wtyki jack 2.5mm stereo, mechanicznie pasują i działają :). Kable od HE-560 na takich wtykach dają się wpiąć bez problemu do NH.

        2. MirekM pisze:

          W końcu kupiłem odpowiednie na AliExpress. Dłuższe tak o 1/3 w części przewodzącej i krótsze sumarycznie od tych cieńszych oryginałów.

    2. Patryk pisze:

      Audioquestow trzeba posluchac w zyciu.San nie wierzylem,ze graja tak pieknie.
      Polecam bardzo!!!

  4. gość44 pisze:

    „Wady i zastrzeżenia
    ◦Przeszacowana cena.”

    A czy to nie jest po części wina recenzentów (te astronomiczne ceny)?
    Za 9 kał. można kupić np. całkiem przyzwoity wzmacniacz.

    1. PIotr Ryka pisze:

      To znaczy, co? Jakiś recenzent namawiał do podnoszenia ceny?

  5. gość44 pisze:

    „kzł.”

  6. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, czy Pana zdaniem warto pokombinować z innym kablem niż fabryczny do słuchawek OPPO PM-1, biorąc pod uwagę. że chcielibyśmy jeszcze większego nasycenia i masy? Mam tu na myśli kabel niezbalansowany.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niedługo będę pisał recenzję kabli słuchawkowych Tonalium Audio, których wprawdzie ze słuchawkami OPPO nie próbowałem, ale które w przypadku Sennheiser HD 800, a zwłaszcza Audeze LCD-3 i LCD-4, spisują się rewelacyjnie. I właśnie w tym kierunku, chociaż nie tylko. Z tym, że to nie są kable tanie. Komplet kosztuje około trzech tysięcy. Poprawę masy dają też kable od Moon Audio.

  7. Hifistation pisze:

    Firma Hifistation Kraków serdecznie zapraszamy do swojego salonu na odsłuch słuchawek HiFiMAN Edition X w połączeniu z super przedwzmacniaczem słuchawkowym IFi iCan Pro którego recenzję mogliśmy czytać niedawno na portalu HIFIPHILOSOPHY.

  8. Adam K. pisze:

    Dziękuję za odpowiedź. Faktycznie, trzy tysiące jak za kabel słuchawkowy to już bardzo duża kwota. Połowę wartości moich PM-1.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niestety, nie mogą być tańsze. Bardzo drogie surowce i pracochłonne. Porozmawiam z producentem, ale jakoś specjalnie taniej na pewno nie będzie.

  9. Sławek pisze:

    To znaczy, co? Jakiś recenzent namawiał do podnoszenia ceny?

    Tak!!!
    Bo jeśli NH Audioquesta (za 2500 zł) to prawie ta sama jakość co edition X (za 8800 zł) to znaczy że cenę za AQ NH trzeba podnieść!!!

    1. PIotr Ryka pisze:

      No ale kto konkretnie namawiał? Bo nie znam osobiście takiego. Najwyżej chyba w domyśle producenta.

  10. maciej pisze:

    Mam do Pana pytanie o najlepszy Pana zdaniem zestaw słuchawkowy do 20 tys.zl za sluchawki i wzmacniacz sluchawkowy? Chodzi o piekna naturalną barwe, dynamikę i pieknie naturalnie brzmiace wokale…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Naprawdę nie wiem, co mam napisać Jest tyle możliwości. Sam bym sobie kupił wzmacniacz na dużych triodach, bo taki mam i lubię, ale tu się robi od razu ciasno z budżetem. Więc chyba ifi PRO iCan. Mniej czarowania a za to dużo realizmu i barwy bogate, prawidłowe. Co do słuchawek, to tych jest multum. Najbardziej by mnie ciągnęło do Ultrasone Edition5, ale tego zestawienia nie próbowałem. Wypadałoby więc przed kupnem spróbować. Na pewno da się w krakowskim HiFi Station po umówieniu. A może czekać na MrSpeakers? A może ktoś by wolał otwarte Senheiser HD800S? Może do nich ściągać Bakoona? Naprawdę nie wiem. Z kolei wyjątkowo nasycone barwą są słuchawki McIntosha. A dawne Grado GS1000i to baśniowe obszary muzyki. Trzeba się nauczyć szacować, co się samemu najbardziej lubi. Samego siebie trzeba przede wszystkim pytać.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Leben CS300F oraz Grado GS1000i i jeszcze zostanie na drugie słuchawki.

  11. TOM pisze:

    Z jakim wzmacniaczem słuchawkowym do 6000zl warto odsluchac sluchawki Grado?

    1. PIotr Ryka pisze:

      PhaSt, Sonic Pearl, Little Dot MkVI+, Divaldi, Transrotor, ifi Audio iCAN SE (koniecznie ze stopniem wejściowym iTube).

  12. Marek pisze:

    Słucham głównie muzyki klasycznej i jazzu. Mam w planach zbudować zestaw 10-12tys.zl, który ma sie składać z wzmacniacza słuchawkowego i słuchawek. Jaki zestaw Pan poleca do odsłuchania?

    1. Piotr Ryka pisze:

      A co będzie stanowiło źródło? I czy na interkonekt pieniądze osobne, czy w ramach tego budżetu?

  13. Tomasz pisze:

    Witam miło, czy wzmacniacz do 3000zl to dobry partner dla Hifiman Edition X? A jeśli tak, to wg Pana jaki wzmacniacz będzie odpowiedni? Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Coś zawsze się znajdzie. Cayin HA-1A, Questyle 400i, najtańsza wersja PhaSt, Music Hall HA11.1.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy