Recenzja: Gryphon Scorpio

Gryphon Scorpio HiFiPhilosophy 012   Gryf – pół lew, pół orzeł – symbol ludzkich marzeń o doskonałym drapieżcy, pod tym znakiem się dziś spotykamy. Siła lwa i lot orła, oto ideał. Mityczne gryfy Sumerów, Egipcjan i Greków z czasem przeszły do heraldyki i zdobnictwa, stając się wcieleniami waleczności i doskonałej straży. W dziedzinie audio został zaś gryf herbem duńskiej firmy, której dwa wyroby stanowić będą przedmiot kolejnych recenzji. W jej wypadku skrzydlaty lew to wprawdzie pełny symbol ale dopiero pół nazwy; ta brzmi bowiem Gryphon, od zespolenia symbolicznego gryfa z greckim phon, czyli dźwiękiem. Zanosi się więc, że mieć będziemy do czynienia z dźwiękiem zabójczym, co nie jest żadnym z mej strony sarkazmem, ponieważ Gryphon to firma sławna, której przytyki się słabo imają. Datowana na rok 1986, kiedy to powstał jej pierwszy produkt – przedwzmacniacz gramofonowy, zwący się po prostu Gryphon; dostrzeżony w Chicago na wystawie światowej, a później zbierający laury w prasie branżowej, pozwolił nowemu producentowi wybić się i stać jedną z wiodących marek. Same początki, ów twórczy zalążek, były zaś typowe i nietypowe. Typowe, ponieważ  uczestniczyła w nich poprzedzająca powstanie dystrybucja urządzeń innych producentów, a nietypowe, gdyż założyciel firmy – Flemming E. Rasmussen – jest z wykształcenia grafikiem a nie muzykiem czy inżynierem. Jego związki z muzyką zaczynały się więc inaczej – od projektów graficznych okładek płyt i uczestnictwa w organizacji koncertów. Lecz że przy okazji podłapał sporo wiedzy technicznej, to tak potem życie mu się potoczyło, że wspólnie z Kimem Rishøj zbudowali ten gramofonowy preamp, i tym sposobem narodził się Gryphon. Narodził i rozwinął w firmę omnipotentną – oferującą wszystkie składniki toru audio – od źródeł po kolumny. A pośród nich urządzenia tak sławne jak odtwarzacz Gryphon Mikado, wzmacniacz Gryphon Diablo i kolumny Gryphon Poseidon. Wszystkie powstałe w miasteczku Ry w Danii centralnej, a chociaż Ry to nie tyle co cała Ryka, to jednak Gryphon i tak wiele zdziałał. Szczyci się przy tym, że każde wychodzące od nich urządzenie jest  wykonane z indywidualnym podejściem i niespotykanym gdzie indziej pietyzmem, a na koniec starannie testowane, tak by otrzymać certyfikat nie będący świstkiem papieru, tylko faktyczną gwarancją najwyższej jakości.

Z mitologicznych wyżyn i od światowych sukcesów okraszanych starannym wykonawstwem powróćmy do naszej recenzji, czyli do tego co Ryka może powiedzieć o produktach pochodzących z Ry. A że zaczynać należy od źródeł, tak i my rozpoczniemy od źródła, czyli od odtwarzacza.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy