Brzmienie cd.
Od tabletów i telefonów przenieśmy się w okolice stacjonarne i rzućmy uchem jak nasze Grado będą współpracowały z ASL Twin-Head, swoim starym znajomym, który przez kilka lat partnerował ich starszej wersji. Na początek chciałem jednak napisać o czymś trochę innym, mianowicie o tym, że można tymi Grado wodzić nad uchem ile dusza zapragnie, a dźwięk i tak nie ulegnie w żadnej pozycji denaturalizacji. Może być co najwyżej cichszy albo głośniejszy i minimalnie się zmieniać, ale żaden upadek w nadmierną pogłosowość mu nie zagraża, pomimo że słuchawki mają konstrukcję nauszną. Tak więc co klasa, to klasa. A teraz do rzeczy.
Na każdą rzecz można jak wiadomo spoglądać z dołu i z góry. Od dołu patrzyliśmy na te Grado przez pryzmat AKG K712 i było to niewątpliwie spojrzenie pełne uznania. W przypadku toru złożonego z ASL Twin-Head i odtwarzacza EMM Labs nic się w tym względzie nie zmieniło. Wciąż dawne flagowe AKG były względem dawnych flagowych Grado trochę jak martwe. Niby bardzo dobre, niby dynamiczne i niby mocno akcentujące frazę, ale wciąż z pewnym dystansem, wciąż bez polotu i trochę wciąż bez życia. Takie jakby ospałe, nie rozbudzone, odfiltrowane z żywiołowości. W oderwaniu, same od siebie, niewątpliwie ciekawe i dużo potrafiące, ale kiedy porównywać, to już nie skłaniające od powrotu. Wolniejsze, przygaszone, zdecydowanie mniej bezpośrednie, z nieco słabiej atakującym i nie tak nisko schodzącym basem. W porównaniu z RS1 bardziej jałowe i ubogie, ale przede wszystkim nie dające tak bliskiego, bezpośredniego kontaktu z wykonawcami i muzyką. – Grado były bardziej błyszczące, a ściślej biorąc, one jedne były błyszczące, a AKG pastelowe. Grado bardziej były też skrzące, strzelające sopranami, mocniejsze na basie i prawdziwsze na średnicy. Krótko mówiąc, w każdym aspekcie lepsze, chyba że ktoś szczególnie ceni sobie muzyczny relaks, pewien właśnie dystans, złagodzenie i spokój. Wówczas AKG – jak najbardziej.
Na rzeczy można patrzyć jak wiadomo także z góry, a taką górą dla Grado RS1i mogą być na przykład Beyerdynamiki T1. Wyraźnie droższe, nowsze konstrukcyjnie i jeszcze w dodatku niezwykle dźwiękowo do ASL Twin-Heada dopasowane. Przez ich pryzmat dawne flagowe Grado okazały się nieco mniej jedwabiste i poetyckie. Dając podobną miarę szczegółów nie były w stanie pokazać aż takiej analogowości, choć trzeba przyznać, że grały bardzo gładko i pod tym względem zdecydowanie lepiej od swojej starszej wersji z gorszym kablem. Względem flagowych Beyerdynamiców miały jednak minimalne ziarno, a jednocześnie mniejszą płynność i słabszy akcent na muzykę. Ich przekaz uciekał bardziej w regiony szczegółowości, żywiołowości i dynamizmu, w mniejszym stopniu kładąc nacisk na elegancję i grację dźwiękowej modulacji. Trochę więc były w tym porównaniu RS1 bardziej zadziorne i z mniejszą ogładą, tak po rockowemu nieco przybrudzone i szorstkie w obejściu. Takie bardziej „punk” niż „melody”.
Przysłuchajmy się jeszcze praktyce nagraniowej. Powyższy wywód mógłby sugerować, że RS1i nadają się przede wszystkim do rocka. I tak faktycznie od dawien dawna były postrzegane. Od kiedy się pojawiły uważano, że dają wrażenie bycia na scenie i zjawiskową, niespotykaną u konkurencji bezpośredniość. Faktycznie, takie poczucie scenicznej obecności oferują. Pierwszy plan jest bardzo bliski, aż po możliwość wejścia w jego obręb. W zamian mniej dzieje się z tyłu. Nie ma tu tego odchodzącego w bezkresną dal muzycznego krajobrazu i tak przemożnego zewu przestrzeni jak u GS1000. Zarazem poszczególne sceniczne aranże bardzo uzależnione okazały się być od płyty.
Przykładowo sławny Black Album Metalliki scenę miał bardzo bliską i pozbawioną niemal drugiego i trzeciego planu, podczas gdy symfonie Beethovena pod Karajanem oferowały rozległe plenery orkiestrowe i bardzo wyraźne rozpisanie orkiestry na poszczególne rzędy muzyków. Także dobrze nagrane płyty z muzyką elektroniczną pokazały dużą przestrzeń i odchodzenie w nią dźwięku. Nie tak ogromną i tajemniczą jak u GS1000, ale wystarczająco pokaźną by budować odczucia nostalgii i tęsknoty. Imponowała przy tym czystość dźwięku i przejrzystość powietrza. O ile u Metalliki atmosfera była nieco zbyt duszna i ciasna, to na większości pozostałych płyt, a wiele ich było, zdecydowanie przeważała sceniczna swoboda i ogólna przejrzystość. Oprócz bliskiego pierwszego planu i wspomnianej transparentności, a także bezpośredniości i żywotności, mają jeszcze RS1 dwie cechy szczególnie się wybijające. Pierwsza sprawa, to wykończenie dźwięku. Nie ma u nich żadnego zaokrąglenia, pełniości, wyraźnie zaznaczającej się powierzchni. Każdy dźwięk jest jak porwany wiatrem, czy też jak płomień świecy. Nie w sensie temperatury czy barwy, tylko ruchliwego, nieustannie zmieniającego się kształtu o lekko postrzępionych krawędziach. Te dźwięki nie są jak leżące na plaży muszle, tylko jak poruszane wiatrem liście. Są w nieustannym ruchu i nie mają dających się wyizolować kształtów. Są niczym snujący się dym a nie gromada bąbelków.
Druga rzecz, to szybkość. Pisałem o tym już dawno temu, kiedy jeszcze byłem ich posiadaczem – one są piekielnie szybkie. W bezpośrednim porównaniu zdystansowały nawet kiedyś ektrostatyczną Omegę II, a przecież to o elektrostatach zwykło się sądzić, że są najszybsze. W efekcie otrzymujemy, żywy, dynamiczny i pozbawiony upiększeń spektakl. Towarzyszył temu świetny bas i znakomita ekstensja wysokich tonów, a ludzkie głosy brzmiały świeżo i naturalnie. Wykonawców można było wręcz dotknąć, pozostawali na wyciągnięcie ręki. Nie było natomiast takiego scenicznego aranżu jak w GS1000, ani takiej powalającej potęgi dźwięku jak u HiFiMAN’ów HE-6. Impakt okazał się niezły, ale dźwięki niezbyt duże i nie tak dociążone jak u słuchawek planarnych czy choćby Sennheiserów HD 800 albo Grado PS1000. Tak więc dokładając dwa tysiące czy więcej możemy wejść w posiadanie słuchawek grających dźwiękiem bardziej głośnikowym, dających bardziej mocarne, całościowe wrażenia. To miara dokonującego się postępu. Postępu narzucanego przez samo Grado jak i jego konkurentów.
Nic więc dziwnego, że RS1 ustąpiły miejsca większym jednostkom w byciu okrętami flagowymi, są jednak nadal wzorem gdy chodzi o bezpośredniość i poczucie wejścia w świat żywej muzyki. Są także nieustająco wzorcem świetnego dźwięku wyciąganego z byle jakich torów, co w czasach powszechności urządzeń mobilnych pozostaje wielkim atutem.
Jak zwykle, ciekawie i wciągająco. Dla mnie wartość edukacyjna i przybliżony kolejny kawałek słuchawkowej historii. Dziękuję 🙂
Jak przyjdą moje TH900 to bardzo chętnie sprawdziłbym jak grają z kilkoma wzmacniaczami. Podobno z Bursonem zgrywają się świetnie
Podejdziesz, sprawdzimy.
Bardzo dziekuje,jak zawsze rzetelna ocena,przydala by sie ocena punktowa w danych kategoriach.Pozdrawiam.
Nie bardzo jestem za punktowym ocenianiem, bo jak w sumie punktowo wyważyć różnice pomiędzy słuchawkami grającymi różnym stylem? Poza tym zwykle pojawia się kłopot z resetem takiej punktacji, kiedy jakieś urządzenie okazuje się tak dobre, że na skali brakuje punktów. Można wprawdzie stosować skalę otwartą, ale takie punktowe wyważanie na oko wydaje mi się w każdym wypadku nieco mylące, ponieważ nie widzę możliwości obiektywnego przyznawania adekwatnej ilości punktów. Jednak gdyby czytelnicy sobie życzyli, można coś takiego wprowadzić.
az dziw bierze ze sie nie zepsuły, dla mnie to kolejny odgrzewany kotlet, powinni je dodawać gratis do płatków ….
Swoboda wypowiedzi jest niewątpliwie wartością, nie powinna jednak wychodzić przed kulturę osobistą i zdrowy rozsądek. Miałem RS-1 przez dwa lata i jakoś się nie zepsuły. A płatki, to wiesz co możesz sobie z nimi zrobić…
– do przedostaniego wpisu:
Ty nie jestes ”sandacz” raczej zwykły leszcz i to zdecydowanie słuchawkowo o lamerskiej proweniencji
RS1i to legenda w świecie słuchawek, i to niezmiennie od wielu lat, kiedy to np. Senheisser HD800 nawet nie było jeszcze w planach, o Audeze nie wspominając.
Świetnie wykonane, i zjawiskowo brzmiące słuchawki.
Dziękuję za recenzje
Swietna recenzja sluchawek,powiedz Piotrze ktore z obecnie produkowanych sluchawek Grado powinien sobie kupic kolekcjoner audiofil,mam na mysli audiofila ktory chce miec po jednej parze sluchawek znanych producentow,ktore Grado bys mu polecil?
Mnie najbardziej podobają się Grado GS1000i. Model PS1000 ma dźwięk bardziej nasycony, ale słabszą przestrzeń i przez to brzmienie bardziej zwyczajne, podobniejsze do innych słuchawek wysokiej klasy. A GS1000 są wyjątkowe.
Z GS1000 i PS1000 jak by zrobił jedne słuchawki to byłoby coś ciekawego.
ze wszystkich grado to najlepiej kupic sr 60 reszta to nic nie warta droga tandeta i tyle.
Dużo masz jeszcze takich złośliwych głupot w zanadrzu trollu-sandaczu?
Zawsze będę pamiętał dwie „rzeczy” które sprawiły ,że zrozumiałem jak kontakt z muzyką może być przepełniony magią,mistycznością i zabierać w świat o którym dotąd nie miałem pojęcia.Pierwszą był ponowny ,świadomy już kontakt z Led Zeppelin a drugą słuchawki RS2.Zarwane noce i drapanie się w głowę co jest grane , co się dzieje to tylko niektóre ze skutków :-).
Led Zeppelin słucham często do dziś lecz RS2 nie słuchałem już dobre kilka lat po tym jak ustąpiły miejsca nieobecnym już teraz też PS1000.Jedno jest pewne , zawsze będę miał sentyment do Grado bo jak cofnę się pamięcią i przypomnę sobie jak pozbywałem się dwudziestosześcio kilogramowych podłogówek bo nie mogły dać mi tego co malutkie RS2.To była prawdziwa magia ,każdemu życzę takich przeżyć,to popchnęło mnie w słuchawki w których trwam do dziś.
Wszystko już było-dobre.
Pisałem na forach o GS1000 że to najlepsze słuchawki od Grado a teraz można ich tylko szukać gdzieś we wtórnym obiegu.
Mógłbyś bliżej wyjaśnić o co Ci chodzi?
chyba warto przypomnieć:
http://www.audiostereo.pl/sluchawki-opinie_37293.html
co do rs1 to słuchałam ich niedawno po Pańskiej recenzji. Były według zapewnień wygrzane i wcale a wcale nie wydały mi się być trochę za mało muzykalne czy nie potrafiące oddać potęgi brzmienia; i rzecz nie w tym, że jak się nie ma obok t1 czy 812 to się nie wie, co znaczy muzykalność czy potęga brzmienia; naprawdę wydały mi się w porównaniu do innych modeli muzykalne i potrafiące oddać potęgę brzmienia. Nie żeby robiły to najlepiej na świecie, ale nie mogłabym stwierdzić, że to jest ich wada. Co do wzmacniacza to też bym nie powiedziała, że grają z byle czego. Owszem grają nawet z telefonu komórkowego, dość dobrze i bardzo głośno, ale to jak większość niskoohmowych słuchawek, ale jednak ze wzmacniaczem a bez wzmacniacza grają na tyle inaczej – na tyle lepiej z odpowiednim wzmocnieniem, że poprzednie brzmienie wydaje się być karykaturalne. Co do wzmacniacza to jeszcze jedna uwaga – chyba ze względu na bardzo sztywne gradowskie membrany one potrzebują mocnego wzmacniacza; nie takiego z dużym zapasem mocy, ale takiego, który od godziny 13/14 daje bardzo silne wzmocnienie – wtedy rs1 (jak inne grado) grają bardzo efektownie i pojawia się mała gradomagia.
Co do gs1000(i). Tak to piękne słuchawki o ujmującym brzmieniu, ale mają kilka wad:
1. jak każde grado potrzebują 1000h grania i uważam, że to jest duża wada ogólnie słuchawek grado, że trzeba tak długo je wygrzewać i kupując je trzeba wierzyć w ten mit i że za jakiś czas słuchawki się ułożą i wtedy to już będzie tak czarodziejsko jak zapewniają recenzenci, producenci i inni użytkownicy;
2. każdy model gra inaczej; i nie dlatego, że mają rożny czas grania/wygrzania, ale można trafić na model, który powala na kolana swoja barwą itd. a można też trafić na model, który gra trochę lepiej niż rs1, a czasem nawet trochę gorzej niż rs1. Ja tego nie rozumiem;
3. no niestety one są awaryjne; nie chodzi o to, że w ciągu roku psują się 10 razy, bo to bzdura, ale zależnie znowu od danej sztuki bywają awaryjne i to jest problem głównie ze względu na to wygrzewanie, bo słuchawki wrócą z serwisu z nowymi przetwornikami i zabawa w wygrzewanie od nowa.
nie oznacza to oczywiście, że należy wszystkie grado spalić na stosie jak mówią jacyś wariaci, ale trzeba te wady gs1000 zaakceptować.
Co do odsyłacza, to w Sieci jest kilka moich dawnych tekstów, których nie przeniosłem na hifiphilosophy. Niektóre nawet ukradzione, opublikowane pod innym nazwiskiem, a ściślej pseudonimem.
Zacznijmy może od brzmieniowej potęgi. To właśnie z jej powodu pozbyłem się Grado RS1. Nie przeszły pomyślnie porównania z Ultrasonami E9. Trudno oczywiście włożyć komuś kto sam nie słuchał takie porównanie do głowy. To nawet niemożliwe. Sam nie mam jednak cienia wątpliwości, że takie słuchawki jak Ultrasony E9, Grado PS1000, o AKG K1000 nawet nie wspominając, potrafią operować potężniejszym dźwiękiem. Wrażenia są takie jak przy porównywaniu wielkich kolumn podłogowych z monitorami. Niżej schodzący bas, większe źródła dźwięku, większa skala dynamiczna i większa energia samego dźwięku.
Co do muzykalności, to RS1 mają dźwięk mniej gładki i mniej starannie wykończony niż słuchawki w rodzaju AKG K812 z kablem FAW, czy Beyerdynamic T1. To jest słyszalne od razu. Ich linia melodyczna ma bardziej rockowy, lekko postrzępiony charakter. Nie grają tak analogowo jak gramofon. Ich dźwięki nie mają także jednolitej, wyraźnie zaznaczającej się powierzchni. Są pod tym względem bardziej otwarte, nieokreślone. To się może podobać bardziej, a może mniej. Co kto woli.
Jasne jest, że dobry wzmacniacz brzmi lepiej niż byle co. (I właśnie dlatego uchodzi za dobry.) O to chyba nie musimy się spierać. Jednak RS1, kiedy je porównywać ze słuchawkami w rodzaju HD 600 albo DT880 na słabych wzmacniaczach, zyskują dużą przewagę. Dużo większą niż kiedy porównywać na wzmacniaczach wybitnych. I w tym sensie lepiej grają z byle czego.
Odnośnie GS1000, to miałem do czynienia z pięcioma bodaj egzemplarzami i początkowo zdarzało im się grać nieraz bardzo odmiennie, ale po paru dniach współpracy z moim torem z reguły dochodziły do prawie tego samego brzmienia. Oczywiście nieco inaczej grają te z innym okablowaniem, czyli te nowe z sygnaturą „i” oraz takie z kablem Moon Audio.
Co do awaryjności, to jest większa niż u innych wysokiej klasy słuchawek. Niestety. Można tego nie tolerować, to całkowicie zrozumiałe, ale można także wybaczać w zamian za wyjątkowe brzmienie. Ja wybaczam.
Zgoda. Ja jednak zgodnie z tym, co usłyszałam twierdzę, że o ile słuchawki te nie mają takiej potęgi brzmienia jak np. denon 7100 (były obok do posłuchania) czy wymienione przez Pana modele to jest naprawdę ok. i nie dlatego, że należy się zadowolić byle czym, ale według mnie jest naprawdę w porządku, choć pewnie wyczuwalnie gorzej niż inne podane przez Pana przykładowe modele. Wydaje się, że może mieć to też związek z tym, że one faktycznie grają pierwszym planem (ale matko! za to jakim pierwszym planem!) i do muzyki symfonicznej się nie nadają. Poza tym, uważam, że bas w rs1 (jak we wszystkich grado prócz może hp1000 i ps1) jest „ograniczony” (w ps500, ps1000, gs1000 też, tylko w innym kierunku w przypadku każdego z modeli) i to jest mocno wyczuwalne; jest punchy jakby powiedzieli Anglicy, ale to nie jest taki bas jaki by się chciało mieć w słuchawkach idealnych czy do ideału zbliżonych. Faktycznie rs1 oferują postrzępiony dźwięk, bardzo żywy, żwawy, bardzo realistyczny, ale to chyba bardziej ich zaleta niż wada – tak uważam. Dźwięk w nich jest bardzo otwarty i bardzo napowietrzony, co w jakimś stopniu rekompensuje granie nade wszystko pierwszym planem. To dobre słuchawki.
Zawsze kochałem RS1 i zawsze będę kochał. To słuchawki rewelacyjne. Jest teraz kilka modeli potrafiących więcej, ale kiedy się ich słucha, od razu się o tym zapomina. Symfoniki także kiedyś z nimi słuchałem i nie odczuwałem żadnego braku. E9 czy PS1000 odtwarzają ją wprawdzie dużo potężniej, ale przecież za inne pieniądze.
Co do gs1000 – no cóż, jeśli je kupię i będą u mnie dłużej to wtedy dokładniej się wypowiem; póki co, boję się trochę tej ich awaryjności, może przesadnie. Poza tym, uważam, że wielka wadą grado jest jakość wykonania tych słuchawek czy będąc dokładną – ich wykończenie: odpryski, powyginane gąbki, otarcia na pałąku, zła jakoś klejenia pałąka i tych plastikowych elementów. Poza tym, nie rozumiem idei plastikowych puszek w modelu 325is (które kosztują 1350zł) i plastikowych uchwytów w dół od rs1, a włącznie z modelem ps500 czy rs2.
http://techcrunch.com/2014/03/27/tc-makers-a-walk-through-the-amazing-townhouse-that-grado-labs-calls-home/
dużo mi się sunie na usta, ale powiem tylko, że wszystko to jest trochę przerażające.
To napisz Marcinie co Ci się ciśnie, a potem ja się do tego odniosę.
Prowadzę teraz mailową rozmowę z grado labs (serio); jak skończe to napiszę, co się ciśnie.
OK, to czekam.
czy pryszły już gs-y z wymiany
Nie, jeszcze nie.
wychodzi na to, że trzeba będzie w post scriptum dopisać małe „sprostowanie”; piszę to z pełną odpowiedzialnością.
Brzmi to dość tajemniczo.
trzeba posłuchać; grają zdecydowanie lepiej niż ostatnio i zdecydowanie piękniej i mi się to nie zdaje, a miałem możliwość porównać ich z innymi słuchawkami, więc moja ocena jest tym bardziej usprawiedliwiona. Dźwięk się wygładził i bardzo napowietrzył, kolorystyka barwy poszczególnych dźwięków jest bardzo dobrze zróżnicowana i brzmi to wszystko bardzo realnie; no trzeba posłuchać; żeby nie było – pewne niedociągnięcia pozostały: bas nie ma idealnej faktury i nie schodzi tak nisko jakby się chciało, czuć charakterystyczną dla tych słuchawek podbitą średnicę i górę i rozjaśnienie w porównaniu do innych słuchawek np. hd600 czy denon7100, a poszczególnym dźwiękom brak odpowiedniego ciężaru czy dociążenia – to tak jakby porównywać grube, ciężkie włosy brunetki z Barcelony i cienkie, nieco podniszczone przez farbowanie blond włosy dziewczyny z Sankt Petersburga , ale po 5 minutach się o tym zapomina i pojawia się gradomagia.
Trzeba więc będzie rzucić uchem. Ale tak dopiero przy okazji recenzji AK240, a ta to chyba w następnym tygodniu. Umówimy się i posłuchamy.
w sumie „zbytnie” rozjaśnienie i brak mocniejszego osadzenia dźwięków zniknęły i gra to jeszcze lepiej, więc tym bardziej chyba warto zerknąć uchem; nie wiem czy słusznie, ale odnoszę wrażenie, że chyba faktycznie tak jest, tzn. że nie ulegam iluzji tego jak chciałbym, żeby grały, tym bardziej, że mogłem porównać z innymi słuchawkami, a na RS-1 mi nie zależy już ze względu na póki co niedolne próby ich sprzedaży; ale wiemy dobrze jak z tym wszystkim jest, no ekspert musi ocenić :), ale to wszystko przy okazji
Piotrze, czy słuchałeś RS-1 z gąbkami od GS1000/PS1000? Ciekaw jestem, jakie miałeś wrażenia na temat takiego zestawienia. Jestem wielkim miłośnikiem słuchawek, a te wyprodukowane przez amerykańskie Grado są szczególnie bliskie mojemu sercu i, zarówno dosłownie, jak i w przenośni, bliskie moim uszom. Niezależnie jednak od tego, czy jest to legendarna sześćdziesiątka czy też wyższy model, zawsze słucham ich z tzw. gąbkami G, ponieważ gąbki dodawane fabrycznie do RS-1 czy SR-325, oprócz tego, że są niewygodne, wydają mi się tworzyć dźwięk podbarwiony oraz pozbawiony detaliczności gdy w nagraniu dzieje się zbyt wiele. Na przykład w nagraniach symfonicznej orkiestry, chóru lub fortepianowego for
te. Z gąbkami G scena wydaje mi się też być bardziej głęboka i szeroka.
Wszystkiego dobrego,
Tomek
Niestety, nie przyszło mi do głowy zakładać gąbki od GS1000 dp RS1. Nie mogę zatem odnieść się do wrażeń z takiego odsłuchu wynikłych. W sumie szkoda.
przez kilka tygodni słuchałem w ten sposób moich RS1, nie miałem padów oryginalnych i czekałem aż przyjdą. Rzeczywiscie pierwsze wrazenie było takie że scena i przestrzeń się pogłębiają, bardzo mocno było to odczuwalne np w synmfonice i z poczatku bardzo mi sie to podobało… po pewnym czasie jednak zaczeły doskwierac inne rzeczy. RS1 z padami od GS są dużo cichsze, mniej szczegółowe bas jest taki bardziej delikatny a soprany potrafią brzydko zaskrzeczeć. przesiadka na oryginalne pady jednak postawiła kropkę nad i, już nie wracałem do padów GS
Czy ktoś ze znajomych audiofili słuchał rs1e? Ciekawi mnie jakie zaszły zmiany i czy na lepsze.
Zastanawiam sie nas odsluchem Grado RS1E. Wg Pana Z jakim wzmacniaczem sluchawkowym do 3000zl warto posluchac?
Nie słyszałem wersji e. Model RS-1 zawsze był znany z tego, że gra ze wszystkim. Ale wiadomo także, że Grado lubią lampy. Tak więc może PhaSt, albo Cayin HA-1A.
Rozumiem, ze sluchawki Grado RS1i beda dobrze graly z wbudowanego wzmacniacza słuchawkowego w Marantz sa 7003?
Podejrzewam, że tak. Ale nigdy nie można być pewnym.
Obecnie posiadam AKG K 550 i domyslam sie, ze przesiadka na Grado RS1i bedzie sporym krokiem do przodu?
Powinna być.
Od jakiegoś czasu przymierzam się do Grado. Z awaryjnością jestem trochę obyty, bo mam od kilku lat Hifiman’y .. Zapoznałem już kilku ślusarzy w mieście i się tylko zastanawiam, czy Grado mogą bardziej. Choć oddam Hifimanom to, że ani chwili nie żałuje.
Nie znam obecnej awaryjności Grado od strony właścicielskiej, ale wydaje się, że jest z nią znacznie lepiej niż kiedyś. PS2000e grały u mnie kilka miesięcy bez mrugnięcia okiem. I pięknie grały.
Miałem z nowej serii E: SR225, RS2, PS500, GS1000 i zostały mi jeszcze SR80. Żadne nie zakończyły żywota i nie odwiedziły serwisu.