Recenzja: Focal Elear

focal-elear-hifiphilosophy-010   Jak sami piszą o sobie, dzieje firmy Focal rozpoczynają się pod koniec lat 70-tych we francuskim Saint-Etienne, gdzie jej założyciel – Jacques Mahul – prowadził dwuosobowy warsztat mechaniki precyzyjnej, usiłując dołączyć do coraz liczniejszego grona surfujących na fali rewolucji sprzętowej hi-fi. Ugruntowawszy pozycję w latach 60-tych, dzięki eksplozji pop kultury rockowej i jazzowej, stawało się wówczas domowe audio jednym z głównych wyznaczników technologii użytkowej, tak samo jak wcześniej auta, telefony, podróże lotnicze i telewizory. Mieć „sprzęt”, stało się obowiązkiem każdego będącego na czasie, a wraz z tym rozkręcał się wielki biznes sprzętowy. Owo surfowanie udało się Jackuesowi Machulowi i współpracującemu z nim Gérardowi Chrétien tak dobrze, jak naprawdę mało komu, toteż dziś firma FOCAL-JMLAB (Jacques Mahul Laboratory) jest jedną z wiodących; bez cienia kurtuazji zaliczaną do najściślejszej elity, z głośnikami uchodzącymi za przodujące pośród najlepszych, wyznaczających standardy i trendy. Tej „najlepszości” oraz towarzyszącym jej zawiłościom poświęciłem niedawno relację z cyklu spotkań z Focal Grande Utopia – szczytowym wyrobem firmy – a teraz nadeszła pora, by przyjrzeć się jej wyczynom w odniesieniu do słuchawek, do wyścigu o palmę pierwszeństwa wśród których Focal właśnie przystąpił. Od razu od najwyższego C – od mających być najlepszymi w swych kategoriach Focal Utopia i Elear.

Jednych i drugich od przeszło tygodnia słucham, a opisy zaczniemy roztropnie od skromniejszych, czyli Elear; celujących w przedział nauszników tysiącdolarowych i chcących zostać jego liderem. Sztuka to będzie niełatwa, gdyż tłok tam panuje niemały, aczkolwiek ostatnio nieco się rozgęściło, bowiem wielu zawodników przeszło do wyższych kategorii wagowych – w okolice tysiąca pięciuset a nawet dwóch i więcej tysięcy dolarów. Tak więc Eleary, ze swoimi w miarę jeszcze rozsądnymi 4499 PLN, mieć będą teraz łatwiej, ale nie jakoś łatwo, gdyż przyjdzie im się mierzyć między innymi z Beyerdynamic T1, Grado GS1000e, a także Sennheiser HD 800, które po ostatniej obniżce kosztują niecałe pięć tysięcy. Niewiele droższe również po niedawnej obniżce są też HiFiMAN HE-6, lecz to sytuacja odmienna, dotycząca modelu odchodzącego z rynku. Niemniej porównać nie zaszkodzi.

Przed wejściem na obszar konkretów pozwolę sobie uczynić uwagę marketingową oraz wyjaśnić genealogię nazwy. Odnośnie marketingu, to pojawiły się w Internecie – na forach społecznościowych i w felietonach audiowizualnych – anonse o faktycznej dominacji modelu Elear nad resztą stawki w jego pobliżu cenowym; rozniecające nadzieje na  produkt przełomowy a nieszczególnie drogi, aż po sugestie o nowej jakości, nowym standardzie i byciu „game changer”, czyli graczem zmieniającym układ sił. Tego rodzaju sugestie są zarówno obciążeniem dla słuchawek, od których zaczyna się oczekiwać nie wiadomo czego, jak i dla recenzenta, zmuszonego odnosić się do tego rodzaju marketingowych szarż. Jednakże szarży w tym wypadku i tak byśmy nie uniknęli, jako że tytułowy Elear (od węgierskiego előljáró – przodownik) oznacza harcownika, a konkretnie tak zwanego Straceńca z formacji husarskiej bądź kawalerzystę od znanych z przebiegłości, odwagi i okrucieństwa Lisowczyków; mającego za zadanie nękać przeciwnika z doskoku lub w wojnie podjazdowej. Tak więc Eleary już w samej nazwie kryją nękanie i groźby, pod czyim adresem skierowane, nietrudno zgadnąć. Ile zaś tkwi w tym rzeczywistych atutów i co z tego pod względem brzmieniowym wynikło, tym zajmiemy się teraz.

Budowa

Focal - wielka marka w głośnikowym świecie postanowiła zawładnąć również sercami słuchawkowców.

Focal – wielka marka w głośnikowym świecie.

   Słuchawki są wagowo konkretne, nie zabiegając o lekkość i znikanie z głowy po założeniu; a co do kształtu i ergonomii analogiczne względem topowego modelu Utopia. Całe w czerni i barwach pokrewnych, to znaczy z czarnym po obu stronach wystrojem muszli, czarnym obszyciem pałąka i połyskliwą, ciemną szarością jarzm chwytających te muszle na końcach prowadnic. Jedyne od tej czerni i ciemnooliwkowego popielu odstępstwa, to srebrzyste napisy FOCAL po obu stronach pałąka oraz srebrzyste emblematy Focala w otoczce metalowego pierścienia pośrodku osłon przetwornika. Tak naprawdę nie całkiem pośrodku, bowiem wzorem pamiętnych Sony MDR-R10 przetworniki przekierowano tak, by dźwięk napływał bardziej od przodu, a więc bardziej naturalnie. Wewnątrz każdej muszli widać te trochę kątowo ustawione przetworniki zza wypukłych osłon metalowej siateczki o wzorze plastra miodu, osadzonej w metalowym koszu. Często spotykanym wzorem muszle dostosowano do kształtu ucha, dolny kraniec kierując do przodu, a całościowy kształt słuchawek – zarówno dzięki temu przekierowaniu, jak i dzięki topologicznie płynnemu kształtowi pałąka – nasuwa skojarzenia z organizmem biologicznym, co pojawiło się po raz pierwszy parę lat temu w modelu D-7100 Denona. Po stronie zewnętrznej muszle są na całej powierzchni pokryte drobną siateczką z widocznymi żebrowaniami wzmocnień, a za kontakt ze skórą odpowiadają pady wypełnione pianką z pamięcią kształtu obszyte mikrofibrą, zapobiegającą przegrzewaniu i poceniu. Też nominalnie czarne, ale de facto nieco szarawe i w efekcie prezentujące się mniej efektownie niż u HD 800 czy T1. Cała ta quasi-biologiczna konstrukcja osiada na głowie pewnie i dość pasownie, niemniej ciężar będzie odczuwalny, podobnie jak lekki uścisk dla lepszego trzymania. Regulacja zawieszenia odbywa się poprzez chowające się w pałąku prowadnice o mechanizmie zatrzaskowym ukrytym przed wzrokiem; działającym całkiem skutecznie, lecz nie tak precyzyjnie jak u Technics EAH-T700. Trzymanie wprawdzie równie jest mocne, jednak skok o jedną pozycję wymaga większego skupienia uwagi, gdyż łatwo skoczyć o dwie.

W sytuacji gdy słuchawki odznaczają się niezwykle wysoką, aż 104-decybelową skutecznością przy niewysokiej w dodatku impedancji 80 Ω, wydawać by się mogło czymś naturalnym dołączenie do nich krótkiego, lekkiego kabla dla sprzętu przenośnego. Tym to oczywistsze, iż przydano im możliwość odpinania kabli w oparciu o profesjonalne, dwubolcowe złącza Lemo, budzące zaufanie tą profesjonalnością, aczkolwiek trochę szkoda, że trójbolcowe przyłącza Lemo od Sennheiser HD 800 nie będą pasowały i w efekcie nici z kablowych porównań. Ku niemałemu zaskoczeniu w wielkim pudle ze słuchawkami użytkownicy najmodniejszej teraz aparatury przenośnej znajdą jednak wyłącznie długi, gruby i ciężki kabel stacjonarny, z uwagi na te przymioty uniemożliwiający niemal mobilne zastosowania. Co jednak dla entuzjastów mobilności jest wadą, dla rasowego audiofila, bazującego na sprzęcie stacjonarnym, będzie zaletą.

A oto jeden z trzech Muszkieterów Focal'a, którzy mają mu przynieść słuchawkową chwałę.

A oto jeden z trzech Muszkieterów Focala, mających mu przynieść słuchawkową chwałę.

Długi kabel oznacza wygodne siadanie, a ciężar i grubość świadczą o solidności przewodu. Bazą przewodzącą jest tu miedź beztlenowa o nieznanej czystości, a konektorem duży jack Neutrika, co też może rodzić kontrowersje, oznacza bowiem niemożność użycia coraz częściej spotykanych we wzmacniaczach słuchawkowych gniazd symetrycznych, o których wyższość można wprawdzie się spierać, jednak dobrze byłoby móc ją szacować samemu, a więc mieć w komplecie kabel symetryczny zakończony 4-pinem plus przejściówkę na duży jack, a jeszcze lepiej dwa kable – symetryczny i niesymetryczny. Najlepiej zaś trzy od razu, albo przynajmniej opcję zakupową: trzy kable przy wyższej cenie, bądź pozostałe dwa dokupujemy oddzielnie. Na takie dictum ma jednak Focal przygotowaną odpowiedź, że mianowicie kabel dołączany jest symetryczny a wymiana w nim wtyku na 4-pin j drobnostką, którą każdy sam może uskutecznić.

Drogi Focalu, chyba jednak nie do końca, bowiem lutować wypadałoby w srebrze, a to nie każdy posiadacz lutownicy może natychmiast zorganizować. Poza tym ważnej kwestii kabla dla aparatury przenośnej ani trochę to nie załatwia i trzeba go będzie nabywać oddzielnie, co może stać się powodem zadowolenia jedynie zewnętrznych producentów. Na pociechę zostaje fakt, iż według jednego z nich – właściciela znanej amerykańskiej manufaktury Moon Audio – ten jedyny dostarczany wraz ze słuchawkami jest bardzo dobrej jakości, na co wskazują nikłe poprawy po zastąpieniu go którymkolwiek z najlepszych. W opcji zakupowej znajduje się jednak rzecz do nabycia, mianowicie firmowy stojak, którego (w odróżnieniu od Fostexa, AKG czy Ultrasona) Focal swoim klientom poskąpił. Chyba niesłuszne, ale w odniesieniu do tańszych Elearów przynajmniej cena samych słuchawek nie jest wariacka, toteż stojak można darować. Gorzej z Utopiami, gdzie cena o wiele bardziej wzmaga wymagania i skąpstwo zwyczajnie nie przystoi. Ale cóż, Stax SR-009 jest jeszcze droższy, a stojak też trzeba kupować oddzielnie. Ech…

Zwie się on Elear, i już zdążyć obrosnąć niemal legendą.

Zwie się Elear i już zdążyć obrosnąć legendą.

Z rzeczy widocznych pozostało jeszcze opakowanie. To duże pudło z grubej, sztywnej tektury, oczywiście czarnej. Otwiera się je wedle obowiązującej od jakiegoś czasu, przybyłej z Azji mody, poprzez pociągnięcie wystającej wstążeczki, a sam zatrzask jest magnetyczny, sympatyczny w użyciu. W środku poza słuchawkami i pojedynczym kablem znajdziemy jeszcze małą książeczkę instruktarzową oraz dwuletnią gwarancja. Szkoda.

Przejdźmy do spraw technicznych. Dwie takie sprawy eksponuje sam producent: membranę oraz cewkę głośnika. Membrana ma kształt litery M, czyli jest z charakterystycznym dla kolumnowych głośników pierścieniem usztywniającym, którym chwalił się wcześniej AudioQuest u swoich NightHawk. Tam mieliśmy jednak do czynienia z membraną biocelulozową, podczas gdy tutaj jest metalowa – ze stopu aluminiowo-magnezowego. Gwarantuje to konieczną sztywność, należytą lekkość oraz dobry współczynnik tłumienia – trzy parametry najważniejsze dla membran. Zastosowany stop metali lekkich nie jest wprawdzie tak wyrafinowany technicznie, jak beryl z modelu Utopia, ale też nowatorski i inżyniersko zaawansowany. W końcu pochodzi od Focala, który z produkcji najwyższej klasy głośników słynie. W sukurs membranie przychodzi nowatorska cewka o wyjątkowo lekkiej, niespotykanej dotąd konstrukcji, nasuwająca jednak pytanie – dlaczego w takim razie same słuchawki są ciężkie? Nie dostaniemy na nie odpowiedzi, ale chyba dlatego, że cała konstrukcja przetwornika jest dosyć skomplikowana a całe słuchawki z metalu. Ważą w efekcie 450 gramów bez kabla, czyli niemało. Zdecydowanie więcej niż Beyerdynamic T1 czy Grado GS1000, ale też znacznie mniej niż wiele innych, na przykład Audeze LCD-3.

Oprawa przetworników jest otwarta, przy czym producent podkreśla z całą mocą, że na jak największej jej otwartości bardzo mu zależało, by móc zagwarantować maksymalną naturalność dźwięku. Rodzi to jednak obawy o hałas zewnętrzny, który na szczęście okazuje się stosunkowo niewielki, co tłumaczone jest małym promieniowaniem fali akustycznej po stronie zewnętrznej w przypadku metalowych membran. Membrany te mają średnicę 40 milimetrów i pod tym względem Focal nie uległ presji i nie stanął do wyścigu o jak największą membranę.

Eleary to konstrukcja w pełni otwarta o bryle przypominającej nieco Shure 1840.

Eleary to konstrukcja w pełni otwarta, o bryle przypominającej nieco Shure 1840.

W wyścigu tym zdecydowanie przodują słuchawki planarne, a pośród dynamicznych Sony MDR-Z7 ze średnicą 70 mm, czyli prawie dwakroć większą. W praktyce nic to jednak nie znaczy, co najlepiej udowodniły Ultrasone Edition 5 – najlepsze z produkowanych dziś słuchawek dynamicznych, mające membranę także tylko 40-milimetrową.

 

 

 

 

 

 

Odsłuch

Tutaj jednak główny budulec stanowi metal, poprzez co waga samych słuchawek nie należy do najmniejszych.

Tutaj jednak główny budulec to metal, poprzez co waga słuchawek nie należy do najmniejszych.

   W obliczu technicznej i marketingowej ofensywy Focala sam także się zmobilizowałem, gromadząc dodatkowe zasoby sprzętowe. Do akcji obok używanego na co dzień przy komputerze duetu Ayon-Phasemation dołączył ifi PRO iCan, a także świeżo pozyskany kabel zasilając Acoustic Zen Gargantua, genialny dla wzmacniaczy. W szranki stanęło też wiele słuchawek – zbliżonych cenowo i droższych – jak również na porządku dziennym stanęła kwestia wygrzewania, niewątpliwie znacząca. Słuchawki przed przyjazdem były w użyciu przez około dwa tygodnie, w tym na okoliczność jednej recenzji, ponieważ nie chciałem brać ich w stanie surowym i opisywać pod presją czasu. Szum wokół nich wyklucza długie przetrzymywanie, a surowość wyklucza sensowny opis. Tak więc krajem nieba, krajem piekła pograły przed recenzją w sumie jakieś dwieście godzin, co nie jest ideałem ale i nie katastrofą. Wbrew kablowej sugestii producenta testy rozpocząłem od sprzętu przenośnego, ponieważ trudno sobie wyobrazić, by w dzisiejszych czasach nikt ich z nim nie używał.

Z Cowonem Plenue

Kabel długości wyrośniętego pytona, zdolnego połknąć owcę, trudno zwinąć i schować do kieszeni, zwłaszcza kiedy jest gruby i sztywnawy. Ale nie z takimi trudnościami radzą sobie użytkownicy, a poza tym kabel można zmieniać. Tak więc do dzieła i dość marudzenia o kablach. Cowon Plenue, pliki i w drogę. A w drodze tej za towarzystwo słuchawki też akuratne dla sprzętu przenośnego: jedne połowę tańsze – AudioQuest NightHawk, drugie trzykroć droższe – Final Sonorous VIII.

AudioQuest NightHawk  (kabel Tonalium Audio)

Wiele razy opisywane już przeze mnie jako słuchawki szczególnie gęsto i koherentnie grające, nie przejawiły NightHawk z Cowonem jakichś szczególnych inklinacji do przesadnego w tej mierze stylu, podając dźwięk czysty, wypośrodkowany, analogowo gładki, z lekim przyciemnieniem i lekkim pogłosem. Takimi ewidentnie uprzyjemniającym odbiór a nie go zakłócającymi; dającymi trójwymiarową otoczkę i pogłębiającymi brzmienie, które było efektowne zarówno kształtem dźwięku, jak i ogólną melodyjnością oraz dynamiką. Dobrze nasycone i szczodrze doposażone masą, a zarazem wszędzie gdzie trzeba misterne i bardzo dobrze obsługujące niuanse.

Za to jakość i wytrzymałość tego rozwiązania musi się podobać.

Za to jakość i wytrzymałość tego rozwiązania musi się podobać.

Ładnie też transparentne, choć nie na miarę mistrzostwa świata, i nie pozostawiające żadnego niedosytu co do ilości szczegółów. Całościowo robiące duże wrażenie i możliwe do dowolnie długiego słuchania pod dyktando sycenia się jakością obrazu. Takie, można rzec, kieszonkowe mistrzostwo na okoliczność pozadomowych wypadów, a przy tym naprawdę dużego formatu, że aż trudno uwierzyć, iż gra odtwarzacz przenośny a słuchawki są za dwa tysiące z kawałkiem.

Final Sonorous VIII

Ale że da się jeszcze lepiej, to w mig pokazały Sonorous, którym przy sprzęcie przenośnym naprawdę ciężko dorównać. Lecz cóż – są z Japonii, królestwa muzyki noszonej po kieszeniach – toteż nie ma się co dziwić. Skąd lepszość? Z każdego kąta, jak również pośrodku z całości; a przede wszystkim z mistrzowskiej transparencji oraz ogólnej atmosfery. Wcale to nie jest łatwo opisać, to znaczy atmosferę. Bo transparencja, wiadomo, oznacza lepszą widoczność i świeższy powiew. Natomiast atmosfera to rzecz specyficzna, bardziej ciążąca ku emocjom. Tu brała się także z tej transparencji i bardzo rozbudowanej szczegółowości, ale najbardziej z umiejętności mistrzowskiego odnajdywania się w muzyce. Mistrzostwa operowania dźwiękiem i dźwięku sporządzania. Z tego, że był pełny a delikatny, gładki a z meszkiem, nasycony wspaniale powietrzem, światłem i barwą, a nade wszystko pięknem. I jeszcze w stopniu istotnym z tego, jak ta muzyka płynęła, to znaczy na jakich amplitudach i z jaką gracją. Poczucie prawdziwości rodziło się natychmiast i żaden nie towarzyszył temu pejoratyw. To było naprawdę coś! Ileż systemów stacjonarnych za wielokrotnie większe pieniądze tak grać nie potrafi i tylko z nimi utrapienie a satysfakcja żadna. Słuchałem między innymi trzeciej części IX Symfonii Ludwika (pod von Karajanem) i tempo, całościowa atmosfera, skoki dynamiczne, a także ogólny rozmach robiły imponujące wrażenie. Tak tam dostałem pałą (są liczne wejścia kotłów), że aż mi się mózg zakołysał i radość w sercu wezbrała.

Focal Elear

Focal do swoich solidnych słuchawek dołączył odpowiedni, 4-metrowy (sic!) przewód. Szkoda, że również jedyny...

Focal do swoich słuchawek dołączył, aż 4-metrowy (sic!) przewód. Szkoda, że w komplecie zabrakło drugiego, krótszego…

Może się Elearom nie należała lekcja od słuchawek za dwanaście tysięcy, bo to nie ich przedział, ale w końcu są od Focala i mierzą naprawdę wysoko. Skoro mają być aż game changer (chociaż to nie producent powiedział), to nie ma co się uchylać i trzeba chwytać byka za rogi.

Tak szczerze powiedziawszy, to oczekiwałem porażki, tak te Finale zagrały. Ale porażki nie było i w sumie bardzo dobrze. Im lepsze słuchawki za mniejsze pieniądze, tym parzcież dla wszystkich lepiej. Wcale przy tym nie planowałem dobierać sparingpartnerów których te Eleary okażą się wypadkową, ale tak właśnie wyszło, jako że grały nieco lżej od NightHawk, a nie tak zwinnie jak Final.

Od NightHawk wyraźnie jaśniej, mniej gęsto a bardziej świeżo – i tak przyjemnie, prosto z mostu, że nie szuka się komplikacji. Bez nacisku na pogłębianie i bez żadnych chwytów z pogłosem, a mimo to całkiem gęsto, trójwymiarowo i efektownie. Bez takiej równocześnie misterności jak Sonorousy i tej ich dozy piękna, ale szczerze, uczciwie i bezpośrednio. Rzecz która przede wszystkim ratowała, to umiejętność tworzenia całościowego spektaklu – taka naprawdę wybitna. Mniej akcentów indywidualnych i mniej wyrafinowania u głosów, a za to bardzo dobre współgranie wszystkiego i duży obszar sceny. Bardzo dokładnie oświetlonej światłem naturalnie przyjemnym i takiej całej zaangażowanej, że żadne tam pojedyncze źródła a między nimi pustka.

To brzmienie trochę przypominało styl niedawno opisanego wzmacniacza Phonitor 2, który także zjednywał szczerością, jasnym światłem, otwartością i wprost danym życiem. Można więc było powiedzieć o Focal Elear, że nie imają się wyrafinowanych chwytów i są pod względem własnych pomysłów na brzmienie mniej aktywne od obu konkurentów; a już szczególnie NightHawk, z ich cienistością, gęstością, pogłosem, a także ciepłem i całościowym kreowaniem na swój sposób brzmienia. Wszelako te zaaranżowane głosy u NightHawk w porównaniu były trochę jakby schowane – nie w tak transparentnej otoczce i nie tak bezpośrednie. Trochę gnące się pod własnym ciężarem, nieco bardziej cofnięte do tyłu sceny i nieco przymroczone. Z mniejszą ekspozycją sopranów i pasmem wyraźnie niższym, co natychmiast po przełączeniu jednym i drugim nie służyło w odbiorze. NightHawk po Elearach wydawały się zbyt wycofane, nie dość przejrzyste i nazbyt mroczne, a Eleary po nich za jasne, zbyt krzykliwe i zbyt się z całym przekazem napraszające. Znakomity przykład tego, jak mózg wdraża swoje autorskie chwyty i każde brzmienie przerabia, podobnie jak ścisza lub podgłaśnia w zależności od poziomu sygnału. (Jeżeli ktoś tego nie zauważył, to radzę prędko sprawdzić.)

Beztlenowe monstrum doprowadza sygnał do nausznic za pośrednictwem pary klasycznych wtyczek mini-jack (2-pin).

Beztlenowy, miedziany pyton doprowadza sygnał do nausznic za pośrednictwem pary profesjonalnych wtyczek Lemo (2-pin).

Podobnie rzecz wyglądała względem Final Sonorous, które w bogatszy sposób umiały odwzorować dźwięki, jak również roztaczać piękniejsze krajobrazy, ale otwartość i prostą naturalność miały takie bardziej drugoplanowe. W porównaniu Eleary grały bardziej wprost, od ucha do ucha, z całkowitą szczerością i z większym rozmachem, bo bliższym pierwszym planem. Bez kombinowania, w pełnym świetle i z muzycznym obrazem na wierzchu. Tak po prosu, otwarcie, bez czegokolwiek ukrywania bądź przetwarzania – i ze świetnymi tego całościowym rezultatami. Toteż mocno przestrzegam przed pochopnym wyrokowaniem, bo sam się na tym złapałem. NightHawk są wprawdzie zdecydowanie bardziej lampowe – grając cieplej, cieniściej, głębiej i przez tą swą specyfikę ujmująco urodą, a Final prezentację mają szczególnie wytworną: też dosyć jasną ale cieplejszą, melodyjniejszą i ze szczególną wszystkiego gracją, w wyszukany sposób budując atmosferę, a już zwłaszcza przy gęstych plikach. Lecz jedne i drugie nie są tak szczere i tak bezpośrednie – a może tak wolne od zniekształceń? Bo kiedy mózg za dźwięk się bierze i swoją obróbkę wdraża, wówczas Focal Elear wychodzą z tej obróbki obronną ręką i porównania spokojnie wytrzymują. Ba, może się nawet zdarzyć, że spodobają się bardziej – a wszystko to bierze się chyba z jednej rzeczy – że nie mają te Elear ni grama dodawanego pogłosu, tak więc dźwięk cały płynie czysto, w niezaburzonej postaci, bez odkształcania. Na długą metę to świetnie się sprawdza, bo mimo najjaśniejszego i najbardziej napierającego brzmienia nie męczy ani trochę, a swą szczerością zjednuje. Nie ma w tym brzmieniu tajemniczości innej niż tajemniczość samej muzyki i nie ma opraw upiększających, sztuczek ze światłem, podgrzewania, słodzenia, wdzięczenia się niuansowością, uwodzenia podrasowaną urodą. Dźwięk nie jest podkręcony i przetworzony, tylko wprost dany baz upiększeń – i dany w taki sposób, że to prostsze niejednokrotnie wygrywa. To jest „jeansowe” granie, że wszyscy takie lubią. Nie we fraku pod muchą ani w marynarce z krawatem, tylko z rozpiętą koszulą, po przygodę, swobodnie.

Odsłuch cd.: Przy komputerze

Gwóźdź programu - 50-milimetrowy przetwornik dynamiczny w kształcie litery "M", mający zapewniać super-realistyczny przekaz bez żadnych ubarwień.

Gwóźdź programu – 40-milimetrowy przetwornik dynamiczny z membraną w kształcie litery „M”, mający zapewniać super-realistyczny przekaz bez żadnych ubarwień.

   Przy komputerze tym razem w dużej mierze rzecz przebiegała symetrycznie, aczkolwiek nie u samych recenzowanych Elear, którym ich niesymetryczne przyłącze nie zostało zmienione. Nie miałem na to rekomendacji dystrybutora (o którą nie prosiłem), a poza tym rozgrywka finalna i tak miała się odbyć przy odtwarzaczu i dużych lampach, a zatem bez symetrii. Ale i tutaj lampy się pojawiły, bo w przetworniku Ayona, a także we wzmacniaczu iCan, w którym jedna jest wprawdzie, lecz i tak decyduje. Zmieniłem przy okazji konfigurację porównawczą słuchawek, biorąc za tańsze Beyerdynamic T1, a za droższe Audeze LCD-3 – jedne i drugie z symetrycznym kablem Tonalium.

Beyerdynamic T1 V2 (kabel symetryczny Tonalium Audio)

To usłyszałem kiedyś od razu, podczas pisania wiele lat temu recenzji pierwszej wersji, a druga tego nie zmieniła – oto słuchawki trójwymiarowe. Dla mnie to oczywiste, choć chyba inni nie zwracają na to takiej uwagi. Ich holografia jest bardzo silna i stanowi o całym stylu brzmienia. Złożenie muzycznych planów i sama trójwymiarowość dźwięku tworzą jawnie holograficzny obraz, i nie inaczej działo się ze wzmacniaczem ifi PRO iCan. Znakomita doszła do skutku współpraca, dająca prawdziwy popis szybkości, dynamiki, iskrzących dźwiękowych kaskad oraz głębokiej, mocnej pulsacji. Toteż miłość od pierwszego wejrzenia i nic innego kiedy usłyszysz cię nie będzie obchodzić, za niczym nie będziesz tęsknił. Popisowa przejrzystość i bezpośredniość, zmasowany atak rozwibrowanych emocji, srebrzysta rzewność sopranów i akustyczny bas. A pomiędzy skrajami pasma natlenione wokale, z karnacją dosyć jasną i bez śladu lepkiej słodyczy. Też akustyczne, sferyczne i w jawnej współpracy z przestrzenią. Bez śladu ocieplenia i pogłębiania, natomiast nośne, wyraziście chropawe, trzeźwe i orzeźwiające. Całościowa sferyczność i realistyczny dynamizm, najkrócej mówiąc.

Audeze LCD-3

Potężne Audeze nie mają zwyczaju żartować w mierze basu i ta ich basowa siła od razu rzuca się w uszy. Niskie zejście poparte mocą pulsu robiło świetne wrażenie i tak jak holograficzność u Beyerdynamic budowało ogólny klimat. Grały też te flagowe do niedawna planary z wyraźnym naciskiem na płynność i i grację kociego ruchu, a znacznie mniejszym na holografię, sopranowe srebrzenie, szybką akcję i tempo narastania ataku. Tak w porównaniu bardziej leniwie i bardziej melodyjnie; zdecydowanie też bardziej optymistycznie na tle nieco rzewnych mimo szybkości T1. Pełniej za to i cieplej, a z mniejszą ekspresją szczegółów i łagodniejszym, bo niżej brzmiącym, szumem muzycznego tła.

Pora dać rowinąć Elearom skrzydła.

Pora pozwolić Elearom rozwinąć skrzydła.

Focal Elear

Ujmę to w taki sposób: każde z trzech porównywanych słuchawek zaprezentowały inny styl, a wybór najlepszego na zasadzie obiektywizacji był wykluczony. Każda ze stylizacji miała natomiast pewien atut, z tym że Focal Elear wydały mi się najmniej całościowo stylizowane, czyli najbardziej w dobrym rozumieniu neutralne, niczego w sposób wyraźny nie dorabiające. Na ich tle Beyerdynamic podkreślały szum tła i bardzo nieznacznie, ale jednak, mocniej eksponowały soprany, natomiast bas miały gorzej wypełniony, a przede wszystkim całą prezentację w sposób jawny holograficzną, podrasowaną przestrzennie. Ten styl uprzestrzenniającej holografii nie tylko im przynależy, bo pierwsza wersja Stax Omega II także nim się posługiwała, natomiast wśród słuchawek dynamicznych tylko dawne Sony R10, one i Ultrasone Edition 5 potrafią dawać tak silne efekty przestrzenne. To się może ogromnie podobać, ale może też niektórych odstręczać zbyt nachalnym aranżem i dziwnością, a jeszcze dodatkowo bas u tych T1 mógłby być lepiej dociążony. Z kolei Audeze mają zwyczaj umilać przekaz wygładzaniem i podnoszeniem temperatury. Są ciepłe jak letni powiew i homogenicznie gładkie, a gładkość ta elegancko faluje niczym łopoczący jedwab. Wszakże jedwab kojarzy się z czymś cienkim, podczas gdy dźwięk Audeze jest masywny i w przeciwieństwie do Beyerdynamic dobrze wypełniony. Tak więc to bardziej gładkość kremu, tyle że krem znów nie faluje… Darujmy sobie więc porównania, bo jak zawsze kuleją, odnotujmy natomiast, że łagodzą te Audeze soprany, co czasami ułatwia odbiór, a czasem denerwuje. Cofnięcie nie jest duże, niemniej na tle pozostałych okazało się oczywiste.

Skupmy się nareszcie na przedmiocie recenzji. To nie są słuchawki tak gęste jak LCD-3 i NightHawk, lecz bardziej gęste niż Beyerdynamic T1 czy Sennheiser HD 600. Poza tym całościowo znakomicie wyważone, to znaczy ze zrównoważonym, całkowicie otwartym na skrajach pasmem, neutralnie dobraną temperaturą jakichś 22°C, a także z wyważoną sceną o niezbyt dalekim pierwszym planie, dużą obszarowo i zawieszoną na średniej wysokości, nieznacznie tylko obniżoną do perspektywy minimalnie ptasiej. Ten zbiór złotych środków mógłby jednak zirytować jako założony nazbyt nudziarsko, pozbawiony cech własnych. Ale są takie cechy i nudno ani trochę nie jest. Jest fantastyczna przejrzystość i jasne, wszystko dokładnie omiatające światło.

...i stoczyć kilka bardzo efektownych pojedynków.

…i stoczyć kilka efektownych pojedynków.

W efekcie dostajemy rzadko widywany realizm – tak bardzo naturalny, że dopiero w porównaniach wychodzi, do jakiego stopnia realistyczny i wszyscy pozostali zaczynają wyglądać na od realistycznej normy odchylonych, chyba że sięgnąć po AKG K1000 albo Sennheisera Orfeusza. Tego jednak lepiej nie róbmy, bo Focal Elear nie są aż tak wybitne, niemniej coś z realistycznej szkoły sławnych AKG niewątpliwie im się udziela. Ich przejrzysta otwartość, skąpana w dziennym świetle, pozwala się przyglądać muzyce bez dorabianej atmosfery i bez niedopowiedzeń. A przy tym kiedy tor będzie tak dobry jak tutaj, instrumenty i głosy pokażą swą naturalną urodę, toteż żadnych nie miałem pod ich adresem uwag. Brzmiały urodziwie, a choć pewne braki się pojawiały (na przykład kontrabas nie miał pełnego zejścia), to efekt prawdy i całkowitej bezpośredniości z nawiązką to wyrównywał.

Odsłuch cd.: Przy odtwarzaczu

I jak szybko wyszło, Eleary to bardzo udany przedstawiciel słuchawek o szczerym charakterze. Nawet bardzo szczerym.

I jak szybko się okazało, Eleary to bardzo udany przedstawiciel słuchawek o szczerym charakterze grania. Nawet bardzo szczerym…

   Ostatni etap sprzętowy i ostatni team porównawczy. Raz jeszcze zmuszone do porównań Beyerdynamic T1 i do kompletu Sennheiser HD 800S, jako para najbardziej bezpośrednich konkurentów, którym Elear-harcownik rzuca wyzwanie. Ciekawe trio i ciekawe różnice w warunkach bliskich sprzętowego ideału, W tej mierze chciałbym pochwalić nie tylko odtwarzacz i wzmacniacz, co już nieraz robiłem, ale także kable zasilające. Wpięty do listwy Power Base High-End nie produkowany już niestety żółto-czarny Harmonix i konkurująca z nim złocista Acoustic Zen Gargantua ewidentnie podrasowały brzmienie, co pozwoliłem sobie sprawdzić w odniesieniu zarówno do przewodów o jakąś połowę tańszych, jak i takich kosztujących podobnie. W efekcie wszystkie słuchawki zagrały z dobrym, a nawet więcej niż dobrym wypełnieniem (także odstające nieco pod tym względem poprzednio T1), a całościowy przekaz popisowo był dynamiczny, żywy i aż zatrważająco czasami realistyczny. Szczerze mówiąc chwilami trochę nieswojo się czułem, widząc tych obcych ludzi nachodzących nocą mieszkanie… Gęsia skórka, jeżenie włosów, coś jakby trauma, niezapomniane wrażenia… Szkoda tylko, że towarzyszące temu lampy tyle kosztują, a spalają się niczym ognisko…I na dodatek niektórych nie można już kupić…

No nic, atmosferę mamy zrobioną, ale zebraliśmy się tu dla słuchawek i ich różnic, a nie dla chwalenia toru. Naradzając się sam ze sobą i zastanawiając nad słuchawkami, odczułem na koniec satysfakcję, iż mogę sobie powiedzieć – wiesz dokładnie, czym się różnią i masz całościową ocenę. Lecz to była wiedza przede wszystkim zmysłowa, wspomnieniowa, niewerbalna, na kształt powidoku – a teraz słów trzeba…  Tak więc spróbowałem poszukać jakiegoś porównania, które by mogło ukazać te różnice w sposób mogący udzielić nieobecnym podobnej wiedzy, choćby ułomnie. Nie powiem, bym był zadowolony, ale nie przyszło mi nic lepszego niż porównanie kulinarne. Odwołując się do takich skojarzeń pozwolę sobie napisać, że HD 800S przypominały potrawę znakomicie ugotowaną, T1 były miętowe,  a Eleary surowe smakiem wykwintnego owocu. Bo pierwsze przyrządzono dokładnie, a w efekcie brzmieniowy ich smak się domyka – okazuje dobrze określony i łatwo strawny – w tych samych momentach słodszy i cieplejszy; jakby też bardziej w sobie wypukły, ucywilizowany, kulturalny, uczyniony bardziej na ludzki sposób i dzięki temu przyjazny, pozbawiony dzikości. Taki ewidentnie „zrobiony”, i to zrobiony mistrzowsko, że czujesz pełnię doskonałości i się to z zapałem pochłania.

Z kolei T1 wszystkiemu przydają przestrzennego wymiaru, takiej lekko echowej otoczki, a także wszystko okraszają sopranową rzewnością; przy czym jedno i drugie jest znakomite, zwłaszcza kiedy, jak tutaj, główny nurt dźwięku ma cechę artystycznej doskonałości – że nic nie jest odchudzone, zbyt wcześnie urwane, ukazane nie dosyć pięknie.

I owszem - nie są to słuchawki dla fanów lirycznego grania, ale dla nich firma Focal przygotowała inny, ekskluzywniejszy produkt.

I owszem – nie są to słuchawki dla fanów skondensowanego liryzmu, ale dla nich firma Focal przygotowała inny, ekskluzywniejszy produkt.

Piękno aż biło, tak samo jak z Sennheiserów, tyle że piękno z przestrzenną aurą, która jest w jakiejś mierze podobna do miętowego efektu, w którym smak daje niespodziewane efekty przestrzenne, też wytwarzające swoistą aurę. Z tym, że smak mięty jest chłodniejszy i bardziej dominujący, podczas gdy tu nie było chłodu a aura nie tak makroskopowa, niemniej oddziałująca silnie. Tak nawiasem smaku mięty nie lubię, a smak T1 przeciwnie. (To w ogóle jest bardziej skomplikowane, bo same liście mięty lubię i one nie dają wyraźnego poczucia chłodu, którym raczy kondensat.)

Względem Sennheiserów po raz kolejny okazały się więc Beyerdynamic świeższe, szybsze i bardziej otwarte na dźwiękowym finiszu. Takie nie domykające dźwięków w definitywnym ich kształcie, tylko niedopowiedziane niczym wiatr ulatujący w przestrzeń. A przez to bardziej romantyczne a mniej salonowe.

Spośród trzech porównywanych Eleary miały na starcie najtrudniej, ponieważ są nisko-ohmowe, a Twin-Head jest wzmacniaczem konstruowanym pod wysoko. Nie zawsze tę cechę przejawia poprzez utrudnianie życia niskim, niemniej warunki bytowe wysokim poprawia zawsze. Lecz się mimo to Eleary nie dały i pola nie ustąpiły, harcując odważnie i nie bez sukcesów. Nie powiem o nich „game changer”, gdyż nie udowodniły wyższości, natomiast pokazały ważki atut, pozwalający skutecznie rywalizować. Albowiem są właśnie surowe surowością znakomitego owocu. Takiego prosto z drzewa, kuszącego naturalnym aromatem, nieoswojonego, nieprzetworzonego. Nie zmienionego w szarlotkę i nie doprawionego miętą. Przestrzegam jednak przed pokusą stawiania którychkolwiek z opisywanych na pierwszym miejscu właśnie z uwagi na powyższy opis a nie własne doznania. Sam nawet, mając sesję porównawczą na wzorcowej aparaturze odbytą, nie umiem powiedzieć, które z trzech porównywanych bym wolał. Przyczyna tej niemożności jest tyleż prozaiczna co nie do pokonania – każde mogły się poszczycić pokaźnym zbiorem utworów w swojej aranżacji najlepszych. Pod tym względem trafiały się różnice naprawdę wyraźne, zmuszające do stawiania jednych przed drugimi. Nie było tak jednak w sensie zbiorczym, co nie wyklucza sytuacji, w której ktoś mógłby powiedzieć, że te jedne podobają mu się najbardziej i tylko je chciałby. Tak jednoznaczna rezolucja wynika jednak najczęściej z określonej sytuacji sprzętowej, a z długiego doświadczenia wiem, iż tego rodzaju deklaracje, niczym obietnice wyborcze, okazują się często po czasie tracić aktualność i inne wybory, początkowo odrzucane, zaczynają kusić bardziej, puszczając w ruch karuzelę wymian.

Co nie zmienia faktu, że Eleary ze swoim szorstkim charakterem mogą się bardzo podobać. I zasłużyć na silną rekomendację!

Co nie zmienia faktu, że Eleary ze swoim szorstkim charakterem mogą się bardzo podobać. I zasłużyć na silną rekomendację!

Skupmy się wreszcie na tym, dzięki czemu Focal Elear może rywalizację wygrać. To w dużej mierze zostało już określone, jako ta naturalna świeżość, bez przetwarzania i przypraw. Szczególnie mocno odczuta na przykład na strunach harfy czy lutni, a także w ludzkich głosach, które pozbawione upiększeń i oprawy akustycznej brzmiały w wielu wypadkach najbardziej realistycznie. Lecz nie we wszystkich, a zatem synergia nagranie-słuchawki-aparatura okazuje się być w dużej mierze kwestią losową, o ile nie mamy do czynienia ze słuchawkami miary Sennheisera Orpheusa czy Sony MDR-R10, zdolnymi zawsze udowadniać przewagę. Niemniej naturalność Focal Elear pokazywała się za każdym razem, a tylko nie zawsze okazywała najskuteczniejsza. Do nagrań samych z siebie zbyt surowych częstokroć lepiej pasowały „dogotowane” HD 800, a do pewnych nastrojów T1.

Co jeszcze dawało się w Elearach cenić, to bezpośrednia bliskość. Pierwszy plan stawiały najbliżej, w bardzo bezpośrednim kontakcie. I wcale im to nie zaburzało rozmiarów sceny, która była naprawdę rozległa; a choć nie tak duża jak u HD 800, to nie powodująca odczucia ubytku czy zamknięcia. Duża, otwarta, swobodna, a tylko z bliskim pierwszym planem i bez narzucania się ze swoją wielkością. Dochodziła do tego wyjątkowa przejrzystość wspierana dynamiką – cechy w wysokim stopniu decydujące o wrażeniu prawdziwości. I jeszcze jeden pokazał się atut, który wielu na pewno się bardzo spodoba – największa siła basu. Bas w każdych z trzech był różny i uważnie to przebadałem. Pod względem akustyki bezpośredniej, to znaczy samego brzmienia bębnów, u HD 800 był obszerniejszy objętościowo niż u T1 i bardziej miękko brzmiący, natomiast ze słabiej nakreślonym obrysem i mniejszą twardością werbla. U Elear zaś najniżej schodzący, najlepiej całościowo nasycony niskimi tonami i z mocnym, angażującym atakiem. Najbardziej różniły się jednak te basy sposobem rozchodzenia w muzyce elektronicznej. Ten od HD 800 operował basową kurtyną rozwieszoną nad całym horyzontem; kurtyną o dość jednolitej postaci, a ten od T1 był odchodzący w przestrzeń a nie stojący – bardziej nasycony powietrzem i mobilny. Natomiast tylko ten z Focal Elear był wyraźnie dwuskładnikowy. Tak jak tamte ukazywał się jako całościowe tło zbudowane z niskich częstotliwości o ujednoliconej postaci, ale tylko u nich towarzyszył temu osobny, złowrogi pomruk – druga składowa, czyniąca atmosferę groźniejszą i bardziej złożoną.

Podsumowanie

focal-elear-hifiphilosophy-002   Nie potwierdzę, że są te Elear game changer – bo to przesadny optymizm, nie znajdujący solidnego ugruntowania. Ale pojawił się na rynku gracz nowy, z ambicjami i atutami na ręku. Gracz zdolny wygrywać w oparciu o pasującą aparaturę i pasującego słuchacza. Ceniącego bardziej dźwięk nie przefiltrowany, surowszy w swym pięknie, dojmująco dosadny i dojmująco prawdziwy. Taki właśnie oferują Focal Elear, co wymagało będzie dobrego wzmacniacza, a przynajmniej takiego wolnego od wad podostrzania i chudości. Słuchawki wprawdzie dobrze współpracują – to przy ich stylu zaskoczenie! – z tańszą aparaturą, jak również z aparaturą przenośną, dając dowód dużej wyrozumiałości dla sprzętu towarzyszącego, ale szkoda byłoby je marnować na parowanie z jakąkolwiek chudą i ostrą tandetą.

Pod względem bliskości i bezpośredniości kontaktu są trochę podobne do też niedawno debiutujących flagowców Technicsa, lecz tamte sam dźwięk budują w sposób bardziej zbliżony do HD 800; taki bardziej dogotowany i obłaskawiony kulturą. Eleary są zaś bardziej jak Lisowczycy, samym pojawieniem się budzący trwogę, realni do bólu, nie pertraktujący i nie biorący jeńców. Brutalnie szczere, prawdziwe, całkowicie otwarte, jasne i bezpośrednie. Bardziej jak błysk na klindze niż cienie w fałdach sukien. Czasami ten styl jest najlepszy, a kiedy indziej przeszkadza. Dobrze pasuje między innymi do rocka i tu zaznacza się pokrewieństwo ze znakomitymi HiFiMAN HE-6, które wkroczą do akcji przy recenzji Focal Utopia i tam będzie okazja porównać. Podobieństwo zaznacza się także w odniesieniu do AKG K812 i w ogóle całej szkoły brzmieniowej AKG. A, jak już wspomniałem, znakomicie styl ten służył nie tylko muzyce rockowej, ale także szarpanym instrumentom strunowym i wokalizie – że aż dreszcze na skórze i słuchałem jak urzeczony. Prócz tego bas okazuje się wybitny, co jest nie mniejszym atutem. Wprawdzie nie jest to bas aż na miarę pamiętnych Ultrasone Edition 9, ale też potrafiący pospołu z przestrzenią przydawać brzmieniu potęgi. Idealnie służąca do badania tego Farnace Vivaldiego znów zabrzmiała imponująco i z pełnym rozmachem. Od strony ergonomicznej, mimo iż z regulacją jedynie w pionie, są to słuchawki wygodne i dobrze pasujące do głowy, a także ładne i z też wygodnym, długim kablem, o na dodatek bardzo wysokiej (prawdziwa rzadkość) jakości. Trochę szkoda, że symetrycznym jedynie we wnętrzu, bez zewnętrznych tego przejawów, ale w końcu wymiana wtyku to faktycznie niewielka przeszkoda. Sama zaś marka i dumne napisy Focal są niewątpliwie nobilitujące zarówno dla słuchawek, jak i ich właściciela.

 

W punktach:

  • Zalety
  • Wyjątkowo otwarte i bezpośrednie brzmienie.
  • Żadnych upiększeń.
  • Bliski, dający intymny kontakt pierwszy plan.
  • Rozległa scena o dobrej wysokości zawieszenia.
  • Pełne spektrum sopranowe, a mimo to wysokie tony nigdy nie są krzykliwe.
  • Średnica przekonująca realizmem.
  • Bas mocny, z niskim zejściem i wyraźną składową grzmotu.
  • W efekcie potęga brzmienia.
  • Piękne struny, także te głosowe.
  • Pełny wymiar szczegółowości.
  • Jasne, wszystko wydobywające światło, pozbawione jaskrawości.
  • Żadnego dodawania pogłosu, a jednocześnie świetne operowanie tym branym od nagrań.
  • Dominujące wrażenie dźwięku nie przetworzonego.
  • Popisowo transparentne medium.
  • Naturalność jest tutaj wszystkim.
  • Bardzo niski poziom zniekształceń.
  • Łatwe do napędzenia .
  • Przyjazne dla sprzętu towarzyszącego.
  • Dobrej klasy wzornictwo.
  • Porządne surowce.
  • Membrany z lekkiego stopu ze wzmacniającym przetłoczeniem.
  • Wyjątkowo duże, innowacyjne cewki.
  • Pady z mikrofibry.
  • Odpinany kabel o zaskakująco wysokiej jakości.
  • Eleganckie opakowanie.
  • Rozsądna cena.
  • Made in France.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Dosyć ciężkie.
  • Brak kabla dla sprzętu przenośnego.
  • Brak symetrycznej końcówki na kablu stacjonarnym.
  • Brak etui do transportu.
  • Firmowy stojak za dopłatą.
  • Mocna konkurencja o ugruntowanej renomie.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: FNCE S.A.

Dane techniczne Focal Elear:

  • Słuchawki dynamiczne o konstrukcji otwartej.
  • Impedancja: 80 Ω
  • Średnica membrany: 40mm.
  • Konstrukcja membrany: stop aluminiowo-magnezowy w kształcie litery „M” (czyli z usztywniającym pierścieniem).
  • Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 23 kHz.
  • THD: <0.3%  (1 kHz/100 dB)
  • Czułość: 104 dB SPL/1mW @ 1kHz.
  • Kabel: odpinany, z posrebrzanej miedzi, długości 4m, zakończony dużym jackiem (6,3 mm).
  • Waga: 450 g (bez kabla).
  • Cena: 4499 PLN.

System:

  • Źródła: PC, Cowon Plenue, Accuphase DP-700.
  • Przetwornik: Ayon Sigma.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, ifi PRO iCan, Phasemation EPA-007.
  • Słuchawki: Audeze LCD-3 (kabel Tonalium Audio), AudioQuest NightHawk (kabel Tonalium Audio), Beyerdynamic T1 V2 (kabel Tonalium Audio), Final Sonorous VIII, Focal Elear, Sennheiser HD 800S.
  • Kabel USB: ifi Gemini z iPower.
  • Kabel koaksjalny: Tellurium Black.
  • Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Tonalium Audio XLR, Harmonix Improved-S RCA, Sulek Audio RCA, Nordost Tyr2 RCA.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

119 komentarzy w “Recenzja: Focal Elear

  1. Ted pisze:

    Mam pytanie: „Mocna konkurencja o ugruntowanej renomie” – czyli Panie Piotrze Audeze Lcd3 to dla Elearów (pomijając oczywiście cenę) konkurencja czy nie ta liga i Lcd3 są ogólnie lepsze? Bardzo proszę o odpowiedź.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie – ogólnie lepsze nie są. Są natomiast dalece inne. Niemal przeciwbiegunowe. Łagodzą, pogłębiają i ocieplają, podczas gdy Eleary dźwiękowo są nagie, obnażające a nie upiększające treść nagrań.

      1. PIotr Ryka pisze:

        Podobne jest tylko to, że jedne i drugie grają blisko słuchacza i dysponują potężnym basem. (U Audeze ten bas jest bardziej wszechobecny a cała tonacja niższa.)

  2. Ted pisze:

    Wychodzi na to że Eleary to bardziej studyjne granie, a lcd3 dla przyjemności. To ja wolę Lcd3:)

    1. PIotr Ryka pisze:

      Tak jak napisałem w recenzji: zależy od konkretnego nagrania, który styl pasował będzie lepiej. A jedne i drugie słuchawki zasadniczo także się różnią co do potrzebnej mocy. Napędzanie Audeze mocą mniejszą niż 2W nie rozwinie całego ich potencjału, podczas gdy Eleary bardzo dobrze brzmią nawet z grajkiem przenośnym.

  3. Karol pisze:

    Czytanie tej recenzji zapewniło mi przyjemność z resztą jak każda napisana pańską ręką. Słuchawki zapowiadają się naprawdę ciekawie ,świetnie opisał pan różnice czyli to co może nas skłonić do zakupu/odsłuchu. Teraz tylko samemu wypróbować te nauszniki i czekać na recenzję Utopii 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pełno w tekście błędów wynikłych z pośpiesznej edycji, za co wszystkich przepraszam. Stopniowo to poprawiam, ale inne rzeczy odciągają.

  4. Soundman pisze:

    Czyli raczej naturalistyczne granie, po metalowej membranie można tego było się spodziewać! Wolę Biocelulozę, TH900 rulez tudzież nie pogardzę T1rev2 które są moimi ulubionymi…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Naprawdę dużo zależy moim zdaniem od utworu. TH-900 na pewno bardziej czarują i są łatwiejsze w słuchaniu, bardziej „obrobione”. Pod tym względem Focal Utopia są jeszcze lepsze.

    2. AAAFNRAA pisze:

      Czytałem zagraniczną recenzję Focal Elear, gdzie padło stwierdzenie, że te Focale to ulepszona wersja T1, głównie chodziło o scenę. Ale to chyba było porównanie do T1 v1.

      1. PIotr Ryka pisze:

        Te słuchawki nie grają podobnie. <Nie całkiem różnie, ale różnica jest spora. I to w odniesieniu do obu wersji T1.

  5. Lord Rayden pisze:

    Drogi Piotrze !

    A jak mają się nowe Focale do Oppo PM-2 ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      O nowych Focalach nie chcę się jeszcze jakoś tak bardziej definitywnie wypowiadać, bo przyjechały nowiuteńkie i trzeba im dać popracować. Już prosto z pudełka były znakomite, ale z przewagą szczegółowości nad płynną melodyjnością. Względem OPPO mogę na razie powiedzieć, że Fostexy bardziej akcentują bas i grają bardziej pogłębionym oraz ciemniejszym dźwiękiem. Tak z zaznaczającym się czarowaniem, podczas gdy OPPO to słuchawki bardziej trzeźwo realistyczne, czarujące naturalnością.

      1. Lord Rayden pisze:

        Czyli Piotrze nie mam się co denerwować. Pozostanę z PM-2 będąc zadowolonym ! Słowo „ciemniejszy” od razu mnie niepokoi.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Spokojnie można zostać przy PM-2. To rewelacyjne słuchawki.

          1. Lord Rayden pisze:

            Te tak uważam. Grają u mnie z AK300 i z FatCubeLinear II (modowany klon Lehmanna). Z obu – rewelacyjnie !

  6. Lord Rayden pisze:

    Aha. Elear to także „harcownik” czyli jeździec, który przed bitwą wyzywa najlepszych na pojedynek. Cieszę się ze wspomnienia Lisowczyków. Fajnie że przemyciłeś Piotrze trochę naszej historii w recenzji.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Tradycja harcowników sięga głębokiej starożytności, a słowo husarz pochodzi z węgierskiego tak samo jak elear 🙂

  7. Patryk pisze:

    A jak wypadaja w porownaniu do Final Sonorous 6?

    1. PIotr Ryka pisze:

      To dosyć podobne brzmienia, z tym że Final VI oferują (a właściwie oferowały) bardziej niesamowite soprany i brzmienie mają takie bardziej pieniste, musujące. Z kolei Eleary bas mają mocniejszy, bardziej dociążony. Przestrzeń też dużą ale mniejszą. Szkoda tych dwuprzetwornikowych Final VI, zadziwiająco grały.

      1. Patryk pisze:

        Dlaczego szkoda tych Final VI?
        Sluchawki sa do kupienia nadal. Wydaje mi sie, ze ma pan na mysli utrate ich i to,ze nie ma ich juz w domu, prawda? Te sluchawki naleza dla mnie do najlepszych na swiecie, bo zadko ktore z wszystkich innych posiadaja taka przepiekna swiezosc, oddech i blysk. W tej cenie to istny szok, moglyby kosztowac 2-3x wiecej.
        Prosze posluchac na nich plyty :”Olga Peretyatko – Rossini , ;nr.1…o Cie!!”
        Gesia skorka 🙂

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie o to chodzi. Dla przyjemności słucham wyłącznie AKG K1000. Chodzi o fakt, że nowa wersja nie miała już mieć przetwornika wysokotonowego z kotwicą zrównoważoną. Tak powiedział mi dystrybutor, a jaki jest stan faktyczny, tego nie wiem.

          1. Patryk. pisze:

            Dzien dobry.Aha:teraz to juz rozumiem.Nie wiedzialem,ze tak ma byc.Nie zmieni to dzwieku w pewnej kwestii?To chyba wlasnie takze dzieki temu przetwornikowi te sluchawki tak czaruja.Zapytam sie swojego sprzedawcy, czy wersje aktualne maja juz czy tez beda mialy te opisane przez pana zmiany.Oby nie!
            Szczesliwego Nowego Roku dla pana i redakcji!
            Patryk.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Według strony internetowej zmiany nie zaszły. Ale pewności nie mam. Ekstensja sopranów z kotwicą na pewno bardziej niezwykła. Co ciekawe, dwa najwyższe modele kotwicy nigdy nie miały.

  8. PIotr Ryka pisze:

    Może ucieszy fanów mobilności wiadomość, że Astell & Kern AK380 i Questyle QP1R przyjechały i może się na odsłuch końcowy Focali załapią. Tak żeby cośkolwiek było wiadomo, a nie tylko o Cowonie.

  9. Pan Mieczyslaw pisze:

    Dzien dobry, co by Pan wybral technics EAH-T700 czy te, ewentualnie czy warto brac pod uwage technicsy w kontekście innych dostępnych na rynku słuchawek w tek kwocie?

    1. hifiphilosophy pisze:

      Technicsy brać pod uwagę na pewno warto, bo należą w swojej grupie cenowej do najlepszych. Czy zaś wybrać je, czy Eleary? To trudne pytanie, uwarunkowane, jak zawsze przy zbliżonym poziomie jakościowym, aparaturą towarzyszącą i preferencjami słuchacza. Technicsy grają dźwiękiem bardziej „cywilizowanym”. Cieplejszym, nieco słodszym, łatwiej strawnym, też raczej jasnym i też bezpośrednim. I też przede wszystkim realistycznym, ale nie tak surowo naturalnym, tylko bardziej „zagospodarowanym”. Muzyka słuchana za ich pośrednictwem jest bardziej podobna do zwiedzania miasta, a ta z Elearów do wypadu w teren. Którą zaś formę rozrywki się woli, tego oczywiście nikomu narzucić nie można. Tak czy inaczej jedne i drugie bardzo mi się podobały. I jedne i drugie są przy tym pierwszoplanowym realizmie dość wybaczające dla sprzętu towarzyszącego, mimo iż większa „dzikość” Elear zdawałaby się sugerować co innego.

  10. Andrzej pisze:

    Swietna recenzja.
    Jaki typ wzmacniaczy proponowałby Pan do Elearow?.
    Lampowe jak Phast czy raczej tranzystorowe?
    A moze poprostu ze wzgledu na wysoka skutecznosc i dosc niska impedancje spokojnie wystarczy np.
    Aune s16 i osobny wzmacniacz niewiele wniesie?

  11. PIotr Ryka pisze:

    Lampowy Phast na pewno byłby bardzo dobry. Z droższych rozwiązań polecam ifi PRO iCan, jako naprawdę rewelacyjne urządzenie, tyle że z preferowanym muzykalnym źródłem. Rzecz unikalna – iCan PRO jest równocześnie tranzystorowy, hybrydowy i lampowy (przełącznik o trzech pozycjach). Na pewno sprawdziłby się też Sugden HA-4 i SPL Phonitor. I także wiele innych, których nie miałem okazji użyć.

  12. Zuk pisze:

    Jak się mają owe słuchawki do OPPO PM-1?

    1. PIotr Ryka pisze:

      OPPO PM/1 to słuchawki o spokojnym całościowo stylu. Poskromiona góra i dobrze wypełnione dźwięki to ich znak firmowy. Są bardzo dokładne i szczegółowe, ale takie ładne, wypucowane. Eleary są zaś naturalnie dzikie. Nie jak żołnierz na defiladzie, tylko jak na bitwie. To opis wprawdzie przejaskrawiony, ale w tych kierunkach to idzie.

  13. Adam pisze:

    Witam.
    Panie Piotrze, moze Pan powiedziec czy elear maja tak samo rozdzielcza srednice jak oppo pm3? Czy chorki kobiece (nie dosc, ze utalentowane to i urodziwe)zespolu Bajm, beda tak samo pieknie, plynnie i z glebia oddane na elear jak to ma miejsce w oppo pm3? I ostatnie pytanie, czy elear potrafi zagrac barwniej na srednicy od oppo pm3? Dziekuje.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Do żadnego OPPO bezpośrednio Elearów nie porównywałem, ale to są słuchawki z poziomu OPPO PM-1 i 2 a nie 3. Porównywałem za to kiedyś OPPO PM-2 z PM-3 i różnica na korzyść dwójki była bardzo wyraźna, tak więc per analogiam mogę powiedzieć, że Focal Elear od OPPO PM-3 na pewno jest lepszy a styl ma dosyć podobny, ukierunkowany na realizm. W grę oczywiście wchodzi dopasowanie do konkretnego wzmacniacza, ale sam potencjał Elearów na pewno jest dużo większy.

  14. kabak1991 pisze:

    Piotrze Focal elear kontra Ultrasone E5. Główne różnice z pamięci może (ogólny sposób grania)? Wolisz UE5 czy może Elear?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Wolę Ultrasony. Mają niezwykłą (naprawdę niezwykłą) przestrzeń i bardzo wysoki poziom ogólny, a Eleary grają „tylko” bezpośrednio i realistycznie. To może wystarczać, to jest bardzo dobre, ale nie jest niezwykłe.

      1. kabak1991 pisze:

        Ty to potrafisz człowieka przekonać. W sumie już wcześniej byłem przekonany o ich zakupie, ale lubię się upewnić że nie robię błędu. Chociaż konsultowałem się ostatnio z kolegą i mówi że 8000 to one nie są warte. No ale stara doktryna z forum mówi że sprzęt jest warty tyle ile możemy za neigo zapłacić, chyba trzeba zacisnąć zęby i tyle.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Jak coś, to zwalisz na mnie i dołączysz do tych, według których Ryka to samo zło 🙂

  15. Soundman pisze:

    No proszę , to jednak Kabak żyje! Ja bym się mocno zastanowił nad Ultrasone 5, warto najpierw samemu posłuchać. Ergonomicznie też u mnie leżą, małe, cisną mocno do głowy, męczą…
    Trzeba kilka dni słuch przyzwyczajać do ich dziwnego przekazu…Są specyficzne,duży wysyp na giełdach,tych niby idealnych słuchawek, mówi samo za siebie…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Stare przysłowie powiada: nie to ładne co ładne, tylko co się komu podoba. Dla mnie Edition 5 są świetne i wygodne – i jest mi przykro, że mnie na nie nie stać. Akuryt by się przydały, jako zamknięte uzupełnienie K1000. A dla kogo innego będą zbędnym wydatkiem. Myślę, że dużą rolę odgrywa też wzmacniacz. Do mojego świetnie pasują.

      1. Stefan pisze:

        Oj, prawda to, pięknie grały z Twin Heada!

  16. Andrzej pisze:

    Ostatnio kupilem IDSD Micro i calkiem fajnie gra. Wedlug mnei lepiej niz Soloist SL z moimi hd600.
    Czy IDSD i Elear stworzylyby dobra pare?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie miałem okazji sprawdzać, ale z Fostex TH-900 tworzą. Obecność bufora lampowego iTube obowiązkowa. Naprawdę.

      1. Andrzej pisze:

        No wlasnie, da sie podlaczyc iTube do samego iDSD? Czy trzeba do tego dolozyc iCana?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie, musi być iCan. Ale jak takie trio gra! Pełna moja rekomendacja.

          1. Andrzej pisze:

            W sumie to nawet fuknckojalne combo by bylo.
            Jako stacjonarny tor idsd>iTube>iCan se a jako przenosne idsd.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Słyszałem jak to gra i mnie zamurowało. Z takich gówienek taka muzyka.

  17. Eardrummer pisze:

    No to jak już opisałem je u siebie, to mogę teraz przeczytać Twoją recenzję Piotr bez ryzyka sugestią.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zapraszam do lektury i ciekaw jestem wniosków.

  18. AAAFNRAA pisze:

    Przeczytałem obie recenzje i już wykonałem telefon do zaprzyjaźnionego salonu audio 🙂 Mam pytanie, czy przy tak wysokiej skuteczności z lampą nie będzie brumu?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Zależy od lampy.

      1. Maciek pisze:

        Otóż to. Więc jaka to lampa ?:)

        1. Maciek pisze:

          Z ciekawości zrobiłem właśnie próbę z Feliks Audio Elise. Elear i Listen są bez brumu na tym wzmacniaczu, gdzieś pod koniec skali pojawia się delikatny szumek. Ale jak na standardy lampowe to zaryzykuję stwierdzenie, że Elise jest z nimi dead silent.

          1. AAAFNRAA pisze:

            Z Lebenem cs300f brumi. Lekko, ale zupełnej ciszy nie ma. W czasie słuchania nawet tych wyciszonych, akustycznych fragmentów nic nie przeszkadza, ale pomiędzy utworami jest delikatne mruczenie. Jakby szczęśliwy kot siedział na kolanach. Ale to wina Lebena on „mruczy” niestety.
            Ciekawa sprawa z tymi Elearami. Przez pierwsze kilka dni wygrzewania, dźwięk się znacząco zmieniał już w trakcie pierwszych odsłuchów, jednak po kilku, kilkunastu godzinnej przerwie, słuchawki jakby się resetowały i wracały do punktu wyjścia. Dźwięk „powracał” jak świeżo wyjęty z pudełka. Dopiero po jakimś czasie słychać było, że efekt wygrzewania zostaje na trwałe. I jest coraz lepiej.
            Napisał Pan, Panie Macieju, że w Elearach „wysokie tony mają lekki niedostatek blasku”. Wysłuchałem dzisiaj jednym ciągiem 3 płyt Jana Garbarka i dziękuję Bogu za ten niedostatek, inaczej mózg by się mnie zagotował 🙂

            P.S. Znakomite słuchawki, trochę może przestrzeń mogłaby być bardziej spektakularna.

        2. PIotr Ryka pisze:

          Focal Elear miałem okazję słyszeć wyłącznie z własnymi lampami. Było bez śladu brumu. A z Ayonem HA-3, takim jak przyjechał do recenzji, zapewne by był.

          1. PIotr Ryka pisze:

            Ściśle biorąc ifi PRO iCan też ma lampę, i ma ją przetwornik Ayona, ale stopnie wejściowe to co innego i od nich brum się nie robi.

  19. Mateusz pisze:

    Witam, jak te Elary mają się do Spirit Classic?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Bardziej realistyczne i bezpośrednie; poprzez to wymagające lepszego wzmacniacza.

      1. Mateusz pisze:

        Aune X1S dałoby im radę czy trzeba czegoś z wyższej półki?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Myślę, że dałby.

  20. Wojtek pisze:

    Nie posiadam toru stacjonarnego, ale słuchawki dźwiękowo wręcz stworzone dla mnie. Mam zapytanie – czy warto zakupić je do odtwarzacza przenośnego – AK120, C4, Opus#1?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Jeżeli lubi się realistyczne brzmienia to jak najbardziej.

      1. Czesiek pisze:

        To może jeszcze ja zapytam,
        a do AKG K812 to jak się mają?, do odtwarzacza przenośnego, które Pan poleca – chodzi mi o napędzenie i wysterowanie. Wiadomo preferencje słuchowe każdy ma inne,ale 812 klasa sama w sobie.

        Z poważaniem
        Czesiek

        1. PIotr Ryka pisze:

          Nie gwarantuję idealnej współpracy K812 ze sprzętem przenośnym, bo jej po prostu nie sprawdzałem. Natomiast gdym miał dla siebie wybierać, wybrałbym jednak AKG.

          1. Czesiek pisze:

            Bardzo dziękuję za odpowiedź.

            Pozdrawiam.

        2. AAAFNRAA pisze:

          Z tą skutecznością AKG 812 na poziomie 110 dB i przy impedancji 36 Ω to wystarczy je położyć obok sprzętu przenośnego a zagrają bez podłączenia 🙂

          1. PIotr Ryka pisze:

            Teoretycznie tak, ale w praktyce bywa różnie. Teraz do wyboru jest też wersja zamknięta, do sprzętu przenośnego bardziej pasująca.

  21. ja pisze:

    No tak, ale niestety sporo droższa .

    Pozdrawiam.

  22. Jacek pisze:

    Witam Panie Piotrze,
    Jestem szczęśliwym posiadaczem opisanych w recenzji słuchawek Focala Elear, zastanawiam się nad wzmacniaczem dla nich, co bym Pan polecił jako best-match? Ja zastanawiam się na Brystonem bha1 lub Mytek 192dsd w wersji preamp, ale chętnie się poradzę doświadczonego słuchacza.
    Dziękuję z góry.
    Pozdrawiam

    1. PIotr Ryka pisze:

      Bryston tak, Mytek nie – chyba że Manhattan. Poza tym polecam SPL Phonitor, Sugden HA-4, ifi PRO iCan, Trilogy 933 (niestety kosztowny), Phasemation EPA-007.

  23. Patryk pisze:

    Polecam takze Brystona BHA1 lub Burson Conductor Virtuoso.

  24. Jacek pisze:

    A mógłby zgrać się z Burson Audio HA-160DS?

  25. Patryk. pisze:

    BHA 1 lub Bursn Conductor Virtuoso poradza sobie z kazdymi slchawkami i graja pieknie. Sam stalem przed wyborem sluchajac tych wzmacniaczy i ciezko bylo sie zdecydowac. Burson to ” 3 in 1″ i ma na dodatek pilota.
    Od prawie roku posiadam Bursona i jestem szczesliwy. (Podlaczonego pod Audeze XC,FinalAudio 6 oraz Nghthawk)
    Bardzo polecam ten wzmacniacz!!!
    Focale tez na 98% zagraja z nim wspaniale.

    Zycze jeszcze milych oraz wesolych swiat.

    Patryk

  26. Uwe Karminadel pisze:

    Witam ! Pozwólcie iż podzielę się swoimi spostrzeżeniami, bardziej amatorskimi(ogólnymi) niż ….”audiofilskimi”(precyzyjnymi). Potraktujcie więc moją opinię z przymrużeniem oka. Miałem przyjemność odsłuchania tych słuchawek na sprzęcie „iFi Audio Pro iCan”. Obok nich stały w szrankach Beyerdynamic T1, Sennheiser HD 800…oraz HD 700. Rodzaj muzyki? Od progresywnego rocka po death metal.
    Pierwsze w odsłuch ruszyły T1. Słuchawki te wg. mnie najbardziej pasowały do muzyki progresywnej. Jednak jak na moje ucho-zmęczyły mnie. Miałem jednak wrażenie że coś szumi,przeszkadza mi, narzuca swój charakter i nie pozwala mi mimo wszystko doszukać się tych dźwięków jakich chce, przy okazji serwując dość okrojony/skąpy -jak dla mnie- bas.
    Drugie w kolejności to opisane w tym artykule Focale. Przesiadka z T1 na Eleary była dla mnie szokująca. Przyznam szczerze, że wżyciu nie słyszałem lepszego dźwięku. O wiele „lepsze” – lepiej słyszalne dla mnie basy…i środek. Przyznam szczerze,że podszedłem do tych słuchawek ze sporym dystansem, właściwie bardzo sceptycznie, „bo wielu ludzi polecało, recenzowało i ogólnie zachwalało Sennheisery HD 800 jako najlepsze w tej klasie”. Eleary to na pewno słuchawki dedykowane dla ludzi lubiących dobry bas i perkusję, nie narzucające jednak tych instrumentów na resztę. Bardzo dobrze sprawdzały się również w muzyce progresywnej gdzie oprócz gitar i perkusji bardzo fajnie komponowały się inne instrumenty-organy,saksofon. Dla mnie te słuchawki były po prostu najbardziej wszechstronne.
    A propos HD 800, dla kogo one są zaprojektowane? Mówię o rozmiarach. Trzeba mieć głowę jak Ryszard Kalisz albo Jerzy Urban żeby te słuchawki dobrze leżały na głowie heh? Momentami miałem wrażenie że zaraz mi spadną z głowy i te bardzo przyjemne dźwięki-aczkolwiek mniej przyjemne od tych z Focala- uciekną mi ze słuchawek i będę je musiał gonić po salonie 🙂

    Na końcu mam pytanie do autora recenzji: Panie Piotrze czy te słuchawki(Focal) można sparować z lampami Dubiel HV-1?

  27. Patryk pisze:

    Panie Piotrze: Czy pady z UTOPIA pasuja do ELEAR?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie jestem pewien, ale chyba będą.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Pasują, na 100% są nawet recenzje i pomiary w necie.

  28. piter pisze:

    Witam !
    Czy do słuchania klasyki ( barok, muzyka fortepianowa itp. ) i folku poleciłby Pan bardziej Elear czy K812 ( ew. K872 które podobno są bardziej muzykalną odmianą K812 ). Słuchawki zasilane byłyby z iCanPro i dobrego źródła CD .

    1. PIotr Ryka pisze:

      AKG są bezpieczniejsze, bo bardziej uniwersalne dla torów. Pota tym chyba też bardziej uniwersalne w sensie samego brzmienia. Ale to jeszcze nie znaczy, że Elear nie mogą się komuś spodobać bardziej. Mnie w trakcie pisania recenzji jedne i drugie się podobały.

      1. piter pisze:

        Osobiście ze względów użytkowych skłaniałbym się ku Focalom. Cena w tej chwili jest sporo niższa od K872 , ponadto jakość wykonania, renoma firmy i podobno wygoda użytkowania. Na forach coś mało się pisze o K872. To co dla mnie jest ważne, to płynność i czystość brzmienia oraz barwa. Stereofonia na słuchawkach nie jest dla mnie aż tak istotna. Poczytałem sobie trochę opinii, że Elear są „nudne” ale chyba należy to rozumieć że nie dodają nic od siebie, a nie że słabo różnicują barwę i dynamikę ?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Eleary nie są nudne, tylko potrzebują naprawdę dobrego, ciekawego (w sensie technicznym) sygnału. Wtedy są dojmująco realistyczne i szczególnie pięknie reprodukują instrumenty strunowe. Płynność, czystość i barwa wskazuje też w stronę Sennheiser HD 800S.

          1. AAAFNRAA pisze:

            Zgadzam się z Panem Piotrem w 100%. Jak podać Elearom dobry sygnał z dobrego źródła i do tego dobry wzmacniacz, to grają naprawdę zjawiskowo. Gdzieś wyczytałem fajne stwierdzenie opisujące ich dźwięk jako naturalny w każdym paśmie. I to daje właśnie to poczucie „dojmująco realistyczne”. Fenomenalnie brzmi na nich perkusja i instrumenty akustyczne. Grają blisko, jakbym siedział w pierwszym rzędzie. Trochę tak jak na monitorach bliskiego pola. Bas jest potężny, moim zdaniem w wielu nagraniach lepszy niż na Fostex TH900, a to już jest coś! Scena inna niż większość znanych mi słuchawek, właśnie taka bliska, ale przez to bardzo intymna, dająca uczucie udziału w spektaklu muzycznym. Mają natomiast dwie istotne dla mnie wady. Nie są wbrew pozorom aż tak bardzo wygodne, trochę cisną w głowę i w uszy… oraz metalowy pałąk trochę trzeszczy. Parę kropel oliwy do maszynek do strzyżenia załatwiło problem 🙂 Szczerze polecam, jednak potrzebują wzmacniacza ze sporą mocą. Im lepszy, tym grają lepiej, raczej nie upiększą słabego systemu.

  29. piter pisze:

    Pytanie które lepiej graja klasykę. Nie mam możliwości przetestować obu modeli. Na forach piszą, że Eleary są znakomite w muzyce rockowej i rozrywkowej. Są tańsze od K872, ale z kolei K812 można teraz dostać poniżej 4k.

    1. Patryk pisze:

      AKG 812 to wedlug mnie duzo lepsze sluchawki niz AKG 872. Mialem dwie pary i zdecydowalem sie szybko na 812. (nie patrzac na cene ,bo te i te moglem miec po tej samej cenie)
      Eleary czy AKG812? Wybralem AKG812, a Eleary mialem przez kilka dni na test zanim testowalem AKG 812/872.

      Weglug mnie 812 to jeden z najlepszych sluchawek na swiecie, a cena chwilowo to „jak za darmo” 🙂

      Patryk.

  30. Maciej M pisze:

    Witam, mam pytanie do posiadaczy danych słuchawek o adekwatny wzmacniacz. Posiadam Chord Mojo oraz Cayin i5, zastanawiam się czy wystarczą do wykorzystania potencjału Elearów (w recenzji poza Plenue zostały wykorzystane Accuphase oraz wzmacniacze zdecydowanie droższe od Focali). Czy warto wybrać Eleary z moim zestawieniem, czy poszukać tańszych słuchawek, które mój zestaw wykorzysta w większym stopniu?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Myślę, że oba źródła powinny być niezłe, a ze swej strony Elear są na poprawę jakości sygnału bardzo łase, tak więc w przyszłości może PhaSt, albo inna dobra lampa? Albo przynajmniej Questyle CMA600i. A może posiadacze doszli do jakichś ciekawych wniosków?

    2. gutekbull pisze:

      Mam Focal Ereal i grają u mnie z Lebenem 300F, Almarro 205A,Schiit Lyr,Asus Xonar One(opamy Muses),Gustard H10,Chord Mojo.W zasadzie ze wszystkimi jest ok.choć dźwięk różny;-) Z czym najlepiej ? Trudne pytanie , bardzo trudne ☺

  31. Ryszard Petru pisze:

    Witam ! Nie wiem w jakim dziale mógłbym zadać to pytanie,ale spróbuję tutaj. Zamierzam kupić wzmacniacz lampowy Dubiel HV-1. Jestem też po odsłuchu słuchawek Focal Elear, Beyerdynamic T1, HD 800…Chciałbym jeszcze przesłuchać Oppo PM-2 i AKG K812. Panie Piotrze jakie słuchawki by Pan polecił do HV-1 ??? Zależy mi na dźwięku surowym,naturalnym, bez dobarwień i upiększeń. Przyznam szczerze ,że póki co moim faworytem są Focale.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Skorpion był strojony pod Sennheisery, więc prawdopodobnie Sennheiser HD800 lub HD800S.

  32. Konrad pisze:

    Witam Panie Piotrze

    Pańskie opinie zawsze biorę pod uwagę.
    Proszę ocenić:

    Elear 3 tys.
    Reszta ok. 4 tys.
    Co wziąć, jak tu żyć?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Można zacząć od iDSD LE. Będzie zdecydowanie taniej i też niekiepsko.

  33. Ryszard Petru pisze:

    Jestem posiadaczem tych słuchawek. O ich brzmieniu już się gdzieś tutaj wypowiadałem. Są na prawdę świetne. Zaniepokoiła mnie natomiast pewna sprawa. Słuchawki po ok. 350 godzinach wygrzewania i słuchania przestały grać na prawy kanał. Tak po prostu. Przestały grać nie podczas odsłuchu lecz na drugi dzień po włączeniu wzmacniacza. Zastanawia mnie jaka była przyczyna. Bo ani serwis/dystrybutor ani francuski producent nie byli w stanie jej określić. Dostałem nowy egzemplarz i póki co słucham muzyki, siedząc jak na szpilkach. Jakieś pomysły co do przyczyny? Wzmacniacz lampowy sprawny,składany w tym roku i sprawdzany po awarii słuchawek.

    1. Piotr Ryka pisze:

      A sprawność słuchawkowego kabla w tych nie grających ktoś sprawdził?

      1. Ryszard Petru pisze:

        Kable w tych słuchawkach są odpinane, więc zamieniłem lewy z prawym i głośnik dalej nie grał. Podobnie zrobił sprzedawca,przeczyściliśmy też wtyki. Z jakichś przyczyn słuchawki nie były naprawiane, tylko wydano mi nowe, po ok.3 tygodniach. Nie wiem jak tłumaczyć tę awarię, być może tym że focal elear to stosunkowo nowy produkt na rynku,może jakiś błąd w produkcji. Ale po 350 godzinach grania??? Jakieś wskazówki Panie Piotrze? Czy to tylko czysty przypadek. Nadmienię iż wzmacniacz słuchawkowy po awarii słuchawek- Dubiel HV-1 byłem sprawdzić u producenta i wszystko było z nim „ok”.

  34. Psychedelic Warrior pisze:

    Witam Panie Piotrze, czy jest w planach recenzja Focal Clear?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wszystkie dobre słuchawki są w planach, ale to raczej nie będzie za chwilę.

  35. gutekbull pisze:

    Gdzie kupię pady od Focal Utopia i za ile ? Chciałbym je sparować z Erealami, czy to dobry pomysł ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trzeba zapytać w audiomagic.pl

  36. n pisze:

    Z tego co mi wiadomo to niedobry pomysł, ale podobno pady od Clear sprawiają, że Eleary grają podobnym stylem do Utopii.

  37. gutekbull pisze:

    Czyli sugerujesz że lepiej kupić pady od Clear niż od Utopii ?
    Nie znalazłem nic w necie na ten temat ,a pady od Utopii – nie liczyłem na jakieś zmiany w dźwięku tylko wyglądają i są lepsze jakościowo i chciałem moim Elearom takowe od Utopii zafundować, ale jak mam sobie dźwięk pogorszyć ? 😞

  38. n pisze:

    To zależy co chcesz osiągnąć, myślałem, że twoim celem jest zmiana brzmienia. Jak nie chcesz nic zmieniać pod tym względem to nie ruszaj nic. Pady od Utopii czy Clear na pewno zbiją bas.

    1. Marek pisze:

      Wtrącę się i ja do tej dyskusji. Oglądałem dokładnie trzy modele Focala, kiedy kupowałem mojego Eleara. Z tych oględzin oraz z opisów firmy wynika, że Clear – to Elear z padami Utopii oraz dodatkowymi kablami, kolorystyka nie ma chyba wpływu na brzmienie. Zatem nic dziwnego, że pady od Utopii założone do Eleara dają w wyniku dźwięk Clear’a. Jak to wspomniano na stronie innerfidelity – zakładając do Eleara pady z utopii zyskuje się nieco basu. W ogóle wygląda na to, że te niezbyt urocze, acz wygodne elearowskie pady są w tej gamie najciekawsze dźwiękowo.
      A przy okazji muszę dodać, że dobre wygrzanie Elear’ów (ze dwa tygodnie grania bez przerwy) dało niesamowitą zmianę brzmienia – głównie w wyższym obszarze pasma. Na początku pomyślałem, że jest coś nie tak, bo słuchawki grały stanowczo głuszej, niż te w sklepie i w ogóle byłem trochę zawiedziony – nawet pisałem do Focala! Potem pomyślałem o padach, by w końcu usłyszeć zmianę. Sądzę, że teraz, jeśli coś mi nie będzie odpowiadać poszukam czegoś z tria SONY, Pioneer, czy Audio-technica. Tylko gdzie tych flagowców posłuchać, bo okazję na narodowym przegapiłem?

      1. Marek pisze:

        Przepraszam za przestawienie: napisalem „zakładając do Eleara pady z utopii zyskuje się nieco basu”. Mialo byc na odwrot – to pady Eleara daja wiecej basu Utopii.

  39. Rh pisze:

    witam
    czy eleary zagrają z samym AK70 mk2 czy potrzebny będzie wzmacniacz

    1. Piotr Ryka pisze:

      Chyba powinny. Może ktoś testował?

      1. Marek pisze:

        Powinny, skoro bezproblemowo graja z moim starym AK100.

        1. Rh pisze:

          a jaki kabel by pan polecił

          1. Marek pisze:

            Uzywam oryginalnego + przejsciowka z duzego na malego jacka.

  40. to ja pisze:

    Witam Panie Piotrze.
    Świetna recenzja …jak zawsze. Mam jedno pytanie: ostatnio pojawiły się na rynku słuchawki Focal Clear Professional czy ma Pan w planach napisać recenzję na ich temat? Pytam ponieważ bardzo mnie one zainteresowały i umieram z ciekawości czy rzeczywiście są one inne od podstawowych Clear’ów?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Normalne Focal Clear są w tej chwili u mnie i w przyszłym tygodniu będę je opisywał, natomiast o dostępność wersji Professional muszę zapytać.

  41. Psychedelic Warrior pisze:

    Zbliżająca się recenzja Focal Clear to doskonała wiadomość 🙂

  42. Maciej pisze:

    Dzien dobry,
    Czy moglby Pan porownac AudioTechnike W1000Z do Focal Elear ?
    Szukam dzwieku naturalnego. Relaksujacego. Bez zbednych peak’ów na gorze pasma udajacych swiezosc (beyerdynami), ale też bez przesady w drugą stronę tzn. zadnych zabiegow tworzacych zbyt mroczny przygłuszony dzwiek (audioquest na stockowym okalblowaniu). Z tego co czytam recenzje to własnie te Eleary tak wyglądają. Źrodlo po ala lampowej/przyjemnej stronie mocy.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, wskazanie na Eleary.

  43. Beneficjent 500+ pisze:

    Witam Panie Piotrze! Mam pytanie, jaki kabel poleciłby Pan do tych Focali aby dały jeszcze coś od siebie-tak do ok 1200zł? Trochę powietrza, żeby też wydłużyły dźwięk (pogłos?) talerzy perkusji…(nie znam się zbytnio na terminologii audio). I jeszcze jedno pytanie- co sądzi Pan o sparowaniu Elearów z Pathos Aurium?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pathos Aurium? To zależy. Jak chce się grania o krótszych wybrzmieniach, to tak. Jak o dłuższych, to FEZZ Audio Omega Lupi. Odnośnie kabli, to albo polskie od Forza Audio Works, albo szkockie od Atlas Cable.

      1. Beneficjent 500+ pisze:

        Panie Piotrze jestem posiadaczem Scorpiona HV-1 którego paruję z owymi Focalami Elear. Lampy sterujące to brytyjskie Mullard 6BQ7A. Jaki konkretny kabel by Pan polecił, bo przyznam szczerze ,że nim do Pana napisałem brałem głównie pod uwagę kabel FAW Noir Hybrid HPC do podkręcenia moich słuchawek. Jaki efekt mogę uzyskać z tym kablem? I jeszcze jedno pytanko- jaki kabel z Atlasa?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Odnośnie Forzy, to jej właściciel – Mateusz – na pewno się orientuje, który jego kabel najlepiej pasuje do Elearów. Odnośnie Atlasa, to słuchałem Zeno (z Utopiami) i był bardzo w porządku.

          1. Beneficjent 500+ pisze:

            Panie Piotrze. Mam problem. Nie potrafię nawiązać kontaktu z FAW odnośnie kabli. Pytanie do Pana, gdyby miał Pan do wyboru w tej samej cenie kabel FAW Noir Hybryd HPC(lub Claire Hybrid HPC) i Atlas Zeno-to na który by się Pan zdecydował-biorąc pod uwagę mojego lampowca hv-1 i słuchawki Focal Elear?

          2. Piotr Ryka pisze:

            W ciemno kupiłbym Atlasa, bo naprawdę ładnie z Utopiami grał, dając wyraźny postęp.

            FAW prawdopodobnie będzie osiągalne za parę dni – Matusz pewnie znów pojechał za granicę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy