Recenzja: Duevel Venus

Odsłuch cd.

Duevel Venus 12

Brzmienie modelu Venus jest więcej niż zaskakujące – w pozytywnym znaczeniu.

   Brzmienie Duevele Venus jest nośne a nie ciężkie i szybkie a nie ospałe. Jest też lekko podrasowane, to znaczy nie nudnie się snujące, tylko interesująco akcentujące wszelkie chropowatości, gruzełkowatość tekstur, specyfikę głosu, grasejowanie, chrypki i wszelkie takie odstępstwa od nudnej gładzi. A mimo to wolne od sybilacji, co im się pisze na duży plus i potwierdza dobrą kontrolę sopranów.

Wyraźnie w tym wszystkim zaznaczała się przewaga akustyki nad masywnością, co najlepiej słychać będzie przy bębnach. Te wyjątkowo dużą zaoferowały przestrzeń własną i efektowną wielopostaciowość brzmienia, ponieważ mimo tej lotnej średnicy i propagujących sopranów bas potrafi zamruczeć a nawet zagrzmieć. Nie będą to efekty o jakichś super niskich zejściach, jak na przykład u Spendor D7, ale bas tu się wyraźnie zaznaczał i był mocny a nie rachityczny. Punktował rytmicznie i kiedy trzeba się wzmagał, przydając i tak już efektownemu brzmieniu jeszcze więcej efektowności. W dodatku tak samo jak soprany pozostawał pod pełną kontrolą, a więc nigdy nie wylewał przesterami i jawnymi zniekształceniami z nawet mocno zdeformowanych basowo płyt.

W połączeniu z dobrze dobranym światłem i przyjemnie ciepłą temperaturą wszystko to składało się w udaną całość, którą trudno określić inaczej niż skutecznym aranżem. Dzięki tego rodzaju zabiegom dźwięk może wydać się lepszy niż jest w istocie, bo przecież głośniki za piętnaście tysięcy nie mogą dawać brzmieniowych fundamentów tej samej miary co na przykład własnej firmy model za dziewięćdziesiąt, a jednocześnie muszą grać naprawdę dobrze i zajmująco. Zmuszone są więc nadrabiać i nadrabiają skutecznie. Zresztą, powiedzmy sobie szczerze: kto tutaj nie nadrabia? No, może Vox Olympian czy Avantgarde Trio, gdzie technologia jest maksymalna i po prostu nie ma lepszej. Ale wszyscy inni nadrabiać muszą, tyle że startując od różnych pułapów, a Duevel Venus startuje od przeciętnego i bardzo dobrze nadrabia. Przy nieuchronnych ograniczeniach oferuje dźwięk zajmujący, przestrzenny, nasycony smakami, mogący fascynować.

Duevel Venus 15

Brzmienie tego zestawu błyskawicznie „kupuje” słuchaczy. To zrównoważony pokaz techniczności i elegancji brzmienia.

Dobrze dozujący i dobrze kontrolujący soprany, ciekawy w odniesieniu do ludzkich głosów i potrafiący częstować efektownym, też dobrze kontrolowanym basem. Udanie lawirujący pomiędzy zbyt sztywną twardością a narażającą na nudę miękkością i śladowym podniesieniem tonacji w środku pasma wzmagający u słuchacza ekscytację. I jeszcze akustycznym basem nadrabia się tu udanie niemożność rzeczywiście niskiego zejścia, a nośnością i dużym obszarem działania uzupełnia niedostatki głębi brzmienia i substancjalności. To zatem brzmienie dobrze przemyślane i dobrze wykonane, tak żeby słuchacz miał się czym cieszyć za swe umiarkowane pieniądze. Dodatkową, bardzo wydatną radością będzie sam wygląd, który naprawdę jest intrygujący i bez dwóch zdań zdobi pomieszczenie. Bardziej te Duevel Venus przypominają modernistyczne rzeźby niż głośnikowe kolumny, a kiedy je wyniosłem z pokoju i zastąpiłem standardowo wyglądającymi, zrobiło się nam z żoną smutno.

Cóż jeszcze o tym dźwięku? Szybko narasta i efektownie jest podtrzymany ale nie przeciągnięty. Przy średnich poziomach głośności ma postać sfery za głośnikami i dopiero przy wyższych zaczyna iść w stronę słuchacza. To jego lekkie podrasowanie ani trochę się nie narzuca, wypadając bardzo naturalnie i dopiero w specjalnych nagraniach uwidaczniając swą z lekka egzaltowaną naturę. Natomiast bez żadnych specjalnych kawałków wyczuwa się, że nie jest to dźwięk szczególnie masywny tylko bardzo żywy i nośny. W rezultacie wykonawcy materializują się głównie poprzez witalność i wyrazistość artykulacji przy wsparciu naturalnego dla ludzkich ciał ciepła, a nie w pierwszym rzędzie poprzez masywność i substancjalną nieprzenikliwość. Per analogiam wrażenia przestrzenne są osiągane lotnością i otwartością brzmienia wspieraną trójwymiarowością sceny, a nie poprzez trójwymiarowość samych dźwięków, która jest umiarkowana. Bardzo dobra jest natomiast całościowa muzykalność, zupełnie nie kłócąca się z tym głębokim rzeźbieniem tekstur i akcentowaniem chrypek. Najbardziej podobało mi się w niej to, że separowała (całkowicie) od wrażenia obcości, a mimo to potrafiła przywoływać nastroje nostalgii i tajemniczości. Prawidłowe okazało się też oświetlenie – nie ciemne i nie jasne, umiejętnie dozujące światłocień, plastyczne, zupełnie nie narzucające się stylem.

Duevel Venus 16

I tak kosmiczna konstrukcja Duevela zaskakuje nie tylko wyglądem ale i brzmieniem, którego po prostu chce się słuchać. Warto spróbować!

Zupełnie nie było też w brzmieniu lepkości, a słodycz głosów dobrze wyczuwalna ale nie jakaś szczególna. Jak mówiłem, wokale realizują się tu poprzez nośność, dźwięczność, wyraźność, lekką ekscytację i przede wszystkim bogactwo formy wewnętrznej wspieranej całościową muzykalnością, a nie poprzez lepką słodycz i masywną substancjalność. Tak więc przede wszystkim dźwięczność, witalność, ruchliwość i bogactwo dziania się plus imponująca naprawdę muzykalność, a nie bycie zwalistym grubasem o umazanym słodyczą licu.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Duevel Venus

  1. PIotr Ryka pisze:

    Przepraszam za długą przerwę pomiędzy recenzjami, ale w międzyczasie powstała inna, której na razie nie publikuję, ponieważ mnie o to poproszono.

  2. miroslaw frackowiak pisze:

    Idealnie trafiles Piotrze w opisie tych kolumn,mozna sie w 100% zgodzic z ta recenzja.Sluchalem ich kiedys na AS w Warsazwie to chyba 4lata temu graly wlasnie z moim Carym 300B i zamiatal nimi swietnie.
    Rowniez pieknie wygladaly jak i ciekawie i rzesko graly,byl to model wyzej ,ten za 35tys zl wykonanie kolumn tych jest wspaniale i bardzo dokladne,okleina przepiekna.
    Chialem je kupic uzywane w kolorze blac-piano wygladaja w nim rewelacyjnie, ale mimo poszukiwan przez dwa lata nie udalo mi sie ich upolowac,obecnie mam GOODMANSY(TWIN AXIETTE 8)ktore sa owiele lepsze ,tak ze nie stracilem nic,ale wyglad tych niemieckich glosnikow zwala z nog i kazdy czlowiek nie przejdzie obojetnie obok nich,goscie wchodzac do domu byliby lekko zaszokowani i czesto pytaliby na pewno co to jest?…

  3. Sławomir S. pisze:

    Zauważę tylko dla naukowej rzetelności, że pomysły z nanizanymi na oś pionową przetwornikami i dookólnymi reflektorami akustycznymi w postaci brył obrotowych wyciętych wklęsłą krzywą – to nie wynalazek Pana Duevela, ale motyw ćwiczony już w latam 70-tych. Np takie Sansui SF-1 :
    http://audio-database.com/SANSUI/speaker/sf-1-e.html
    Prawda, ze znajomy schemat?. Rzecz jasna otoczony konfesjonałową typową dla Sansui kratką. Niemniej to trzeba Duevelowi oddać, iż mało chętnych było, aby pracować dalej nad tym pomysłem.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Ten pomysł na pewno sięga jeszcze głębiej w przeszłość. Dotyczy to niemal wszystkich wynalazków. Zawsze ktoś coś wcześniej. Ale dziękuję za zwrócenie uwagi, bo przecież im więcej wiemy tym lepiej. Producentów takich kolumn jest trochę, także w Polsce. Jest German Physiks, MBL, Tonysound, Fontana.

  4. Soundman pisze:

    Dobrze byłoby pisać, czy cena dotyczy jednej kolumny czy też zestawu dwóch…

    1. PIotr Ryka pisze:

      Audio Klan nie robi takich numerów, chociaż niektórzy faktycznie robią. Cena 15 tys. odnosi się do pary.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy