Recenzja: Audioform Adventure 203,5

Założenia i forma techniczna

Audioform Adventure 203

To już druga wizyta produktu marki AudioForm w naszej redakcji.

   Kolumny są specyficzne, jak wszystkie od Audioformu. Bo na cóż komu n-te w postaci zwykłego pudła, zaopatrzonego w dwa czy więcej głośników od którejś z firm je robiących, na pociechę dla nabywcy wpuszczone w ładny fornir, tak żeby powstało wrażenie luksusowego wyrobu. Takich kolumn jest multum i są nawet takie bez ładnego forniru, żeby się można było szczycić szczególnie dobrą ceną. Po każdym Saturnie, Media Markcie czy u innego handlarza masówką, stoją szeregi takich kolumn o atrakcyjnych cenach i wyglądzie, że owszem, nie wstyd postawić w salonie. Gorzej natomiast z brzmieniem, bo to jest z reguły straszne i przypomina walenie chochelką w pusty karton. Nie zajmowałem się tym nigdy, bo nie chcę się zajmować, ale w sumie pouczające by było opisać od czasu do czasu, jak okropne być może brzmienie głośników czy słuchawek, na samo wspomnienie których ciarki biegają po plecach. Albowiem nie każda firma to jakieś Pylon Audio, że tańsza kolumna gra dobrze i nie strach tego słuchać. Masowi producenci nie bawią się w pieszczoty, tylko tłuką kolumny na podobieństwo garnków. Do kina domowego, więc nie do muzyki tylko łoskotu, i nie dla słuchaczy a oglądaczy – że tyranozaur ma ryczeć, a James Bond gęsto strzelać. Tak więc coś trzaska, mlaska, wybucha – i radość z tego płynie dla niewprawnego ucha.

Rzućmy za siebie te okropieństwa. Kolumny Audioform Adventure 203,5 to przeciwieństwo tamtych. Wysmakowane, dopieszczone, opracowane starannie od podstaw. Końcówkę sygnatury mają 3.5, ponieważ są trzy i pół drożne, więc z dwiema zwrotnicami. Jedna odcina na wysokości 350 Hz dwa głośniki od STX (każdy po 6,5 cala), umieszczone we wspólnej komorze, a druga na 4000 Hz pozostawia sam tytanowo-karbonowy tweeter (produkcji własnej Audioformu), poniżej którego a nad tamtymi pracuje głośnik szerokopasmowy średnicy 5,1 cala. (Także od STX i też z karbonową membraną.). Zarówno on, jak i tweeter, mają osobne komory, które stylem charakterystycznym dla Audioformu są od tyłu zawsze zaokrąglone i opatrzone dyfuzorem. (Za wyjątkiem tej tweetera, który dźwięk podaje wyłącznie przed siebie.) Każda z nich patrzy na słuchacza pod innym, własnym kątem, tak samo jak w przypadku topowych kolumn Focala. Charakterystyczne dla Audioformu jest także to, że wszystkie trzy komory stoją – niby na jednej nodze – na pojedynczym słupku zakończonym od dołu szeroką, masywną stopą. W tej stopie są zwrotnice, by nie psuć akustyki, a także dwie pary przyłączy, umożliwiające bi-wiring. Od spodu mają metalowe półkule, zastępujące kolce, tak więc suwanie po podłodze nie nastręcza kłopotu. Kolumny są zamknięte, bez żadnych bass-refleksów, a każda waży solidnie – 30 kilogramów. Para kosztuje 18 tysięcy, czyli nie handlujemy pierzem, ale też i wymogi muszą być do tego wysokie. Tu się nie przejdzie opłotkami, tylko jechać trzeba od frontu, a jak nie trafimy na dźwięk wybitny, to będzie nieprzyjemnie. Ale cóż, jak jest cena, to musi także być jakość, bo za osiemnaście tysięcy jakość już można kupić.

Audioform_Adventure_203,5_HiFiPhilosophy_004

Tym razem dotarła na odsłuchy mniejsza konstrukcja z serii Adventure, a dokładnie: AudioForm Adventure 203,5.

Ze spraw technicznych dorzućmy, że skuteczność opiewa na 89 decybeli, a pasmo przenoszenia obejmuje 30 Hz – 23 kHz. Impedancja to 8 Ohmów, a słuchać trzeba z odległości minimum 2,5 metra, tak żeby kąty ustawienia zbiegły się na słuchaczu. Sugerowana moc wzmacniacza to 50 – 500 W, no chyba że jest lampowy, bo lampy żyją inaczej. Całość prezentuje się przednio, z lustrzaną czernią frontu i w ciemnym orzechu oklein oraz matowej czerni pokryw, tak więc strona techniczna nie budzi żadnych zastrzeżeń.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

6 komentarzy w “Recenzja: Audioform Adventure 203,5

  1. Sławomir S. pisze:

    Głośniki te 'słyszymy’ na razie dzięki barwnemu opisowi, ale widzimy na oczy własne. I nie dowierzam im (tj oczom właśnie). Zastanawia mnie, jak taki wtórny wzorniczo produkt, ewidentnie wzorujący się na pomyśle Focala, może firmować projektant wzornictwa przemysłowego. Brr..

    1. PIotr Ryka pisze:

      A co z pozostałymi głośnikami? Dlaczego wolno takie nie odgięte robić tym, którzy sami nie wymyślili pierwszego nieodgiętego? I czy wolno robić rowery tym, którzy nie wynaleźli bicykla, a samochody komukolwiek poza Daimlerem?

      1. Sławomir S. pisze:

        A wolno, wolno .. i wolno nie być zachwyconym. Nie zarzucam wzorniczej wtórności poprzez użycie głośnika z membraną o kształcie stożka, którą już ktoś wymyślił. Dlatego absurdalny ten przykład z bicyklem i samochodem, zwłaszcza z samochodem, gdzie obecnie właśnie FORMA jest nośnikiem rozpoznawalności marki. Podobnie z tak porozcinaną bryłą głośnika – to stało się rozpoznawalnym elementem wzorniczym marki Focal. WZORNICZYM w rozumiemiu FORMY, która stała sie czymś więcej niż obudową dla funkcją i konstrukcji. Nie twierdzę , ze produkt jest wtórny, jest zapewne nasycony innowacjami, ale FORMA jest wtórna. A wzornictwo to FORMA.

        1. PIotr Ryka pisze:

          Ale przecież w tym wypadku nie chodzi o formę wzorniczą w sensie czysto wizualnym, tylko formę podporządkowaną użyteczności. Audioform, podobnie jak Focal, uważa że kątowe ustawianie głośników z ogniskową na słuchaczu daje dobre efekty. Osobiście mogę jedynie stwierdzić, iż obie kolumny Audioformu podobały mi się bardzo, a kolumny Focala na AS w 2013 uznałem za dźwięk wystawy, podczas gdy ich flagowe Utopie w roku 2014 grały na AS koszmarnie. Odnośnie zaś do samej formy, to Audioform stawia swoje na nóżce i tył wykańcza półkoliście, a Focal nie. Tak więc podobieństwo jest częściowe.

          1. Julian S. pisze:

            Z tego co słyszałem od Pana Tomasza projekt kolumn serii Adventure powstał jakieś 10-12 lat temu, a zatem na długo zanim Focal stworzył taką formę dla swoich głośników.
            W tamtych latach było to wzornicze objawienie. Niestety o undergroundowych kolumnach Audioform praktycznie nikt nie słyszał, a produkty Focala są znane powszechnie i dlatego można odnieść wrażenie że projekt Audioform jest wtórny, choć to nieprawda.
            Na marginesie dodam że od strony wzorniczej ja osobiście mam innego faworyta w ofercie tej firmy, czyli głośniki z serii Nord (choć nigdy ich nie słyszałem).

  2. Sławomir S. pisze:

    W takim razie wycofuję swoje 'formalne’ marudzenie. A popchnięty w kierunku sprawdzenia oferty firmy Audioform wyrażam szczere uznanie dla projektu kolumn z serii Classic. Less is More!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy