Recenzja: Amphion Argon0

Budowa

Amphion_Argon_0_007_HiFi Philosophy

Para, wcale nie zer – Amphion Argon0.

   Od strony technicznej i wizualnej mamy do czynienia z faktycznie niewielkimi monitorami o kanciastych kształtach. Tytanowy tweeter jest zgodnie z obietnicą schowany w kielichowatym wgłębieniu, odpowiedzialnym za uczynienie go głośnikiem falowodowym, a więc za kierunkowe i strumieniowe rozchodzenie się fali akustycznej, umożliwiające bez oglądania się na otoczenie lokalizację słuchacza w brzmieniowym optimum. Poniżej jest cztero i pół calowy mid-woofer o aluminiowej membranie, a cała konstrukcja okazuje się wentylowana, bowiem na tylnych ściankach znajdziemy bass-reflexy, które w przypadku lokalizacji bliższej niż 30 centymetrów od ściany powinny być przytkane dostarczanymi w komplecie zaślepkami z pianki. (Fakt, powinny, bo inaczej pojawiają się rezonanse.) Głośniki nie mają żadnych stelaży i jest to wada nagminna monitorów biurkowych, które zawsze grają lepiej gdy je osadzić na kilkunastocentymetrowych podstawkach, których nie ma skąd wziąć, bo nikt ich nie oferuje poza szkockim Ardan Audio (model ARDÁN EVP-M1), a te nie dość, że nie mają polskiego dystrybutora, to jeszcze kosztują aż 500 euro. Trudno się mówi, istnieje od dawna w tym miejscu na rynku luka, ale może uda się kogoś na taką produkcję namówić, bo w końcu mamy kilku liczących się producentów stolików, podstawek i platform.

Uczyniwszy sobie podstawki z puszek po herbacie Lipton, zasiadłem przy biurku Karola – który bardzo lubi monitory biurkowe – i się im na początek przyjrzałem. Ładne są, a przynajmniej te w wersji ciemniejszej, łączącej odcień popielu i błękitu z matowym wykończeniem. To wykończenie jest dość ciekawe, ma bowiem leciutki meszek, coś jakby naśladujący pochłaniające dźwięki pokrycie z monitorów Reference 3A. Proporcje są zgrabne, a matowe pokrycie ładnie komponuje się z połyskliwymi kopułkami głośników, widocznymi po zdjęciu maskownic.

Amphion_Argon_0_008_HiFi Philosophy

Zera, jak to często u Amphiona, są aluminiowe…

Konstrukcja jest dwudrożna, z punktem podziału na wysokości 1600 Hz, skutecznością 86 dB i pasmem obejmującym 50 Hz do 20 kHz. Tak niska skuteczność narzuca mimo małości głośników sporą moc wzmacniacza, wynoszącą minimum 25 W przy 8 Ω, lecz z zaleceniem, by było to raczej 100 W niż okolice dwudziestu. Głośniki ważą każdy po 3 kg i są oferowane w szerokim spektrum wykończeń kolorystycznych. Cena, jak mówiłem, niska nie jest, bo wynosi 4300 PLN, no ale w zamian mamy otrzymać high-end. Podobno. Analogicznie jak recenzowany wcześniej model Ion+ są przystosowane Argon0 do montażu ściennego, na który składa się mocowanie kabli głośnikowych we wnęce i punkty montażowe dla śrub. W sumie mamy do czynienia z niewielkimi monitorami o ładnym wyglądzie za konkretne pieniądze. Pora zapytać, co dają pod względem brzmienia?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Amphion Argon0

  1. Roman pisze:

    „a nie jakaś komputerowa tandeta za parę stówek” mam wrażęnie że coraz biedniejszy jestem bo aktualnie nie stać mnie nawet na dobre kolumienki do kompa 🙁

  2. Piotr Ryka pisze:

    Pociesz się, że w takim razie należysz do większości, a więc wedle demokratycznych standardów rządzisz. To gorzka ironia, lecz cóż prócz niej pozostaje?

    Niedługo będę testował jeszcze tańsze głośniki, więc jest jeszcze nadzieja. A wkrótce przekonasz się też, jak bardzo Cię nie stać na dobre kable zasilające.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy