Podsumowanie
Kilka wieczorów spędzonych w towarzystwie dźwiękowej fortecy Accuphase zostawiło przyjemne wspomnienia. Zarówno te o brzmieniu neutralnym, a nawet czasami uczuciowo oziębłym, bardzo wyraziście podanym i po rockowemu drapieżnym, słuchanym z prawostronną Gargantuą, jak przede wszystkim o nasyconym, lekko słodkawym, przyjemnie ciepłym, głębokim i jednocześnie pełnym świeżego powietrza od lewostronnego Harmonixa.
To trochę się robi męczące, tak słuchać z żyłą gorącą raz po tej, a raz po tej, i czuję się z tym cokolwiek wyalienowany, bo nie przypominam sobie recenzji poruszających te sprawy, ale fakty mają swoją wymowę i uciec od nich się nie da. To znaczy da się i można nie sprawdzać albo przynajmniej nie pisać, ale to by nie było w porządku, bo przecież rolą recenzenta jest mówić o rzeczach istotnych, a nie międlić głodne kawałki o świetnym każdorazowo dźwięku. Mniej świetnym, bardziej świetnym – ale świetnym, świetnym i świetnym.
Dobra, ten tutaj także był świetny, więc nie ma czego się czepiać; przygadał kocioł garnkowi. Ale zwróćcie uwagę, jak różne recenzje trzeba by napisać podpinając kable zasilające w różny sposób. A także jak różne używając tylko jednych głośników. Wzmacniacz Accuphase E-470 jest dla swego producenta charakterystyczny, lecz wyjątkowo udany a zarazem bardzo plastyczny brzmieniowo. W zależności od głośników i interkonektów, oraz oczywiście od źródeł, a przede wszystkim od orientacji żyły gorącej, można go zasadniczo zmieniać, sięgając po brzmienia od przymilnych i łagodnych po oziębłe i twarde, wraz z całą gamą pośrednich. Niezależnie jednak jakich dźwięków od systemu oczekujemy i czy mają to być namiętne klimaty intymnej bliskości, czy zimne orbity w pasie Oriona albo rockowa gwałtowność. Accuphase E-470 powinien tym wyzwaniom podołać – wystarczy tylko o to odpowiednio poprosić. Patrzę zatem na niego nie tylko jako na produkt udany, a nawet szczególnie udany, ale także jak na coś odznaczającego się wyjątkową wszechstronnością. Znów zatem muszę napisać, tak samo jak w przypadku monitorów Sterling Broadcast, że może stanowić pierwszy krok na drodze budowania systemu. Wraz ze świetnie zrealizowaną funkcją regulacji tonu, całościowo popisową jakością i funkcjonalnością oraz możliwościami sięgania po różne style w zależności od kabla zasilającego, stanowi swoisty punkt wyjścia wielu brzmieniowych szlaków, a nie plaster na rany do ratowania w sytuacji krytycznej. To nie jest zapchajdziura, tylko okno na muzyczny świat. Duże okno z rozległym widokiem i zmieniającym się krajobrazem. Jak pogoda czasami burzowym i groźnym, a czasami słonecznym i ciepłym. Tylko mgieł i opadów nie należy oczekiwać, bo nie uda się go zamglić (chyba że dennym źródłem), ani raczej nie padnie, bo od zbyt porządnego producenta pochodzi.
W punktach:
Zalety
- Wzmacniacz zintegrowany o dźwięku jak z dzielonego.
- Wiele różnych brzmień w jednym.
- Zawsze dużo powietrza, świeżość i przestrzeni.
- Regulator basu tchnie go nawet w ubogie basowo głośniki.
- A regulacja sopranów poskromi ich ewentualną agresję.
- Jak przystało na świetnej jakości urządzenie audio, obcujemy z żywą muzyką.
- Wysokiego poziomu indywidualizacja brzmień wszelakich.
- Grając w stylu accuphasowym znakomicie łączy ciepło i słodycz ze swobodą, nośnością i otwartością.
- Żadnych zatem dusznych klimatów i przymgleń.
- Dźwięk zawsze się całościowo układa i od razu słychać, że to jest to.
- Zdecydowany postęp względem poprzednika.
- Technologie zaczerpnięte z jubileuszowych wzmacniaczy i przedwzmacniaczy szczytowych.
- Nie czuć, że to klasa AB.
- Pełna uniwersalność.
- Zwłaszcza że można zainstalować karty rozszerzeń przetwornika i gramofonowego przedwzmacniacza.
- A także jest na stanie wysokiej jakości słuchawkowy wzmacniacz.
- Klasyczny, ujmujący wygląd.
- Wskaźniki wychyłowe zrealizowane w formie fizycznej a nie jakiegoś wyświetlacza.
- Duża moc pozwala wysterowywać nawet trudne kolumny.
- A regulator potencjometru ułatwia obsługę tych bardzo czułych.
- Wsparcie dla cichych odsłuchów ze strony funkcji »Kontur«.
- Pilot, a więc rządzimy światem.
- Perfekcyjne wykończenie z dbałością o każdy szczegół.
- Dwa komplety wyjść głośnikowych umożliwiają bi-wiring.
- Sławny producent.
- Made in Japan.
- Rozsądna cena.
- Polski dystrybutor.
Wady i zastrzeżenia
- Trzeba sprawdzić orientację żyły gorącej.
- A także zapewnić dobrą listwę lub kondycjoner.
- Bo wzmacniacze wcale nie grają lepiej prosto ze ściany.
- Co osobiście sprawdziłem.
- Odpowiedni kabel zasilający rozumie się sam przez się.
Sprzęt do testu dostarczyła firma:
Strona producenta:
Dane techniczne:
- Moc wyjściowa: 180 W/8 Ω.
- THD: 0,05%.
- Szum własny: ≤ 2,5 dB.
- Zniekształcenia intermodulacyjne: 0,01%.
- Pasmo przenoszenia: 20 Hz – 20 kHz (+/-0, 0,5 dB).
- Współczynnik tłumienia: 500 (8 Ω/50 Hz).
- Regulacja barwy dźwięku: niskie tony: 300 Hz/± 10 dB (50 Hz); wysokie tony: 3 kHz/± 10 dB (20 kHz).
- Stosunek szumu do sygnału: wejście RCA: 109 dB: wejście XLR: 102 dB: wejście POWER IN: 125 dB.
- Pobór mocy: 92 W.
- Wymiary: 465 x 181 x 428 mm.
- Waga: 24,5 kg.
- Cena 33 900 PLN.
System:
- Źródła: Accuphase DP-700 SACD, Nottingham Dais z wkładką Ortofon Anna i przedwzmacniaczem Divaldi.
- Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
- Wzmacniacz: Accuphase E-470.
- Końcówka mocy: Croft Polestar1.
- Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Crystal Cable Absolute Dream RCA. Sulek Audio RCA,
- Głośniki: Dynaudio Contour S3.4 Limited Edition, Stirling Broadcast SB-88.
- Kabel głośnikowy: Sulek Audio.
- Listwy: Power Audio HighEnd, Sulek Audio.
- Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua, Harmonix HS101–Improved-S.
Panie Piotrze – na zdjęciach widzę, że dziurka dla słuchawek jest – jak ta integra gra ze słuchawkami?
Nie wierzę, że Pan nie spróbował.
Pozdrawiam
Wspomniałem w tekście, że to rasowy wzmacniacz. Gra jak taki za jakieś trzy tysiące. Ciepłym, głębokim, trochę słodkawym i lekko przyciemnionym brzmieniem o wysokiej kulturze. Bez rozjaśnień i podostrzeń, bardzo przyjemnie.
Panie Piotrze Dynaudio Contour LE to najcieplej, najsłodziej i najgładziej grające kolumny jakie słyszałem .Biorąc pod uwagę ,że każde jedwabne a zwłaszcza Dynaudio głośniki grają jedwabiście i ciepło to opinia Pana wydaję się być wyssana z palca.Czas umówić się z kolegą Wojciechem na wizytę u dobrego laryngologa.Dobrze ,że znam te kolumny bo po tym teście bym ich nie kupił.
Nic nie poradzę, że u mnie grały jak grały. Ale jeżeli ktoś wyraża o nich opinię, że są najcieplej i najsłodziej grającymi jakie słyszał, to albo bardzo mało słyszał, albo rozmawiamy o innych kolumnach. (Może tylko w sensie innego egzemplarza, o ile te mogą się bardzo różnić). Co do tego co napisałem w recenzji, to akurat sam nie słuchałem, tak więc mam świadków i prywatnie mogę ich wskazać, a są to osoby tkwiące w świecie audio nomen omen po uszy. Zwracam przy tym uwagę, że głośniki grały w różny sposób w zależności od toru, tak więc radzę się porządnie zapoznać z recenzją, a potem możemy kontynuować wymianę poglądów.
Autor to powinien wiersze pisać a nie recenzje sprzętu audio. Interesuję mnie połączenie tych kolumn z Accu ale z tej recenzji można głownie dowiedzieć się że najważniejsza jest polaryzacja pinu gorącego a nawet sam Accuphase nic o tym nie wspomina w instrukcji.A co do 2 drożnego Dynaudio też uważam że zaokrąglone cieple granie to by bylo. Sprzęt dobry ale recenzja denna.
Zgadzam sie z Tobą. Dynaudio juz takie jest… Być moze recenzent pisze swoją prawdę , ponieważ ma inny punkt odniesienia. No cóż… taka jiz jest ta pasja 🙂
Panie Piotrze jest szansa na test nowszego wzmacniacza np .Accuphase e-380 ?
Jest.