Przede wszystkim szybko zleciał. Im się jest starszym, tym prędzej mijają lata. Dla dziecka godzina to wieczność, dla starca mgnienie oka. Cykle biologiczne zwalniają i nie kroją już tych samych kwantów czasu na tak wiele porcji jak niegdyś. A porcje czasu w odróżnieniu od porcji tortu kiedy pokrojone są gęściej pozostają subiektywnie wciąż takie same, tak więc młodym ludziom czas wolniej płynie i więcej w ciągu godziny im się przytrafia, a także więcej z niej pamiętają. Odwrotnie u starych – wraz z topniejącą ilością subiektywnych porcji mniej jest do przeżycia i chwile uciekają prędzej, a pamięć o nich szybko przemija. W efekcie spada się poprzez czas z rosnącą prędkością i pod tym względem pole czasu przypomina pole grawitacyjne. Tyle że tu spadanie odbywa się zawsze bez spadochronu, skutkiem czego na końcu nieodmiennie pojawia mokra plama, która potem wysycha i znika.
Mimo coraz chyżej mknącego ku Nicości pociągu życia, udało się to i owo zauważyć oraz coś niecoś zrobić. Napisało się ździebko (w sumie tekstów opublikowanych zostało 141), a koniec roku to dobra okazja by zrecenzować własne recenzje i zsumować co w nich zawarto.
Marta, jedyna czytelniczka która zechciała się ujawnić, choć mam nadzieję, że Pań jest tu z nami więcej i jeszcze się zechcą odezwać, zasugerowała by poprzyznawać nagrody. Ponieważ cała rozmowa odbyła się w komentarzach, a te nie każdy czyta, powtórzę własną argumentację:
Nie chcę siać nagrodami jak z worka św. Mikołaja, bo tutaj nie chodzi o to by wszyscy poczuli się dowartościowani a serwis wyciągnął łapę do nagrodzonych po jakiś rewanż. Nagradzać trzeba roztropnie i z wielkim umiarem, tak by nagroda była coś warta, a nie stała się sztampą i każdy kto się tylko nie zbłaźnił dumnie wypinał pierś po nagrodę. Mimo to nagrody chętnie bym przyznał, bo nie zabrakło kandydatów, ale paradoksalnie właśnie przez to ich nie przyznam. Wiele bowiem urządzeń zaprezentowało bardzo wysoki poziom, a że cenowo zwykle mniej czy bardziej się różnią, utrudniając porównania (przy czym poziomy jakościowe przeważnie z cenami są przynajmniej z grubsza skorelowane i drożsi zazwyczaj okazują się także lepsi) to trudno wskazać zwycięzców, bo jak wybierać pośród równych lub prawie równych na nałożonych osiach jakości i cen? Na olimpiadach jest taki obowiązek i jedna tysięczna sekundy może dzielić srebro od złota, lecz w odtwarzaniu muzyki takich różnic nie można wskazać, a i obowiązku na szczęście nie ma, choć w wielu audiofilskich urządzeniach tykają zegary atomowe, odmierzające czas z dokładnością do femtosekund.
Co warte były same recenzje, nie mnie oczywiście orzekać. Rola to czytelników. Odnotuję jedynie, że startując od zera udało się Was kochani zebrać co nieco; i teraz, na koniec roku, wchodzi na stronę codziennie ponad pięć tysięcy osób chcących ją czytać dłużej niż pięć minut, co pozwolę sobie uważać za sukces.
Ale wracając do recenzji i zawartych w nich ocen. Traktując rzecz zbiorczo trzeba powiedzieć, że gdy chodzi o najczęściej opisywane słuchawki, nikomu nie udało się osiągnąć poziomu dawnych mistrzów. Sennheiser Orpheus, Stax SR-Omega, Sony MDR-R10 i AKG K1000 wciąż siedzą na swoich tronach, co w sumie mnie złości, dziwi i martwi. Stosunek jakości do ceny wciąż mają przy tym najlepszy równie niemal leciwe Beyerdynamiki DT 990 PRO, co już właściwie stało się normą i co traktować należy jako rzecz zwykłą, bo kto lepsze słuchawki wymodzi, zaraz chce za nie sak pieniędzy.
Gdy chodzi o odtwarzacze CD i SACD, to dzielony Accuphase okazał się lepszy pod każdym względem poza dynamiką od wszystkich jakich słuchałem dawniej, tak więc ma prawo do jakiegoś wyróżnienia, aczkolwiek na pewno najbardziej wyróżnia się ceną.
Co do wzmacniaczy, to w kategoriach absolutnych górowały monobloki Accuphase i Zeta Zero. Każde grały jednak z innymi głośnikami, tak więc porównanie w sensie definitywnym jest niemożliwe, ale że Zety okazały się grać nie gorzej, a wielokrotnie są tańsze, im się wyróżnienie bardziej należy. Natomiast na biegunie przyjaźni cenowej i szerokiego uśmiechu do portmonetki użytkownika usadowił się zintegrowany Hegel H80, oferujący za bardzo umiarkowane pieniądze a nie ich rabunek z bronią w ręku godne uwagi i sycące jakością brzmienie.
Z kolei spośród głośników najciekawiej w sensie absolutnym zaprezentowały się kolumny Zeta Zero Venus Piccola, a gdy chodzi o stosunek jakości do ceny, najkorzystniej wypadły monitory Reference 3A, przy czym prawie dwa razy droższe podłogowe AudoSolutions Rhapsody 80 lokowały się całkiem blisko. Na Audio Show największą z kolei uwagę przykuły podłogowe Zingali, podstawkowe Raidho i ogromne Wilsony Audio Alexia. Pod względem stosunku ceny do jakości brylowały zaś monitory Svedy i mające sygnaturę DIY monitory Mucha.
Najbarwniej spośród wszystkich kategorii wypadły licznie reprezentowane w recenzjach słuchawkowe wzmacniacze. Tutaj, podobnie jak w samych słuchawkach, najwięcej się działo, od efemerycznego, historycznego i bajecznie grającego Staksa T2, przez nie gorszy odeń prototyp Sennheisera Orpheusa i niezwykle udaną przystawkę dla słuchawek elektrostatycznych LRT, po całą plejadę konstrukcji dynamicznych, z Bakoonem, Phasemation i Lebenem w rolach głównych. W lekkiej perspektywie pojawiał się tu także opisany nieco dawniej znakomity SPL Phonitor. Wybór był wielki, a brzmienia prawie zawsze znakomite. Taniemu Heglowi w karty zaglądał równie tani iCAN, a Sonic Pearl naparzał się z Bursonem na pułapie okolic pięciu tysięcy. Swoje dorzucał absurdalnie drogi przedwzmacniacz Accuphase, a tanie Schiity napędzały nie tylko słuchawki, ale i stracha konkurencji. Z kolei w kategorii obsługi okolic komputera najlepsze okazały się Audiolab M-DAC i Mytek 192-DSD-DAC. Piorunująco też wypadł przenośny ALO Audio Continental V3, lampowe cudo do noszenia w kieszeni.
Było tego w sumie trochę, a przeważnie ocenianych bardzo przyjemnie się słuchało. Tym zaś co w recenzjach wypatrują najmocniej krytyki i poniżania testowanych, pragnę zwrócić uwagę, iż leży poniekąd w interesie recenzenta testowanie urządzeń dobrych, bo słuchanie nieudanych to żadne frajda i pisanie o tym też. Lecz oczywiście buble także trzeba wskazywać, by audiofilskie duszyczki przed nimi chronić. Tak więc ostrzegam przed wzmacniaczami słuchawkowymi Heed i Music Hall, z którymi miałem styczność, a także przed słuchawkami Beyerdynamic DT 1350. Nie mają też mojej jednoznacznej rekomendacji AKG K701, wymagające drogich wzmacniaczy Lebena, ani Sennheisery HD 700, którym żaden wzmacniacz raczej nie pomoże podejść blisko do HD 800, podobnie jak z dawnych ostrzegam przed Sony Qualia, które z kolei są bardzo specyficzne, o wiele za bardzo jak na kandydata do absolutnego mistrzostwa. Bez entuzjazmu przyjąłem również nowe słuchawki Pro-Jecta, a dla odmiany Denony AH-D7100, Fosteksy TH-900, Ultrasony Edition12, a także Sennheisery przenośne IE 800 oraz Momentum, tudzież zaopatrzone w lepszy kabel Grado GS-1000i, pokazały się z dobrej strony, nieraz wręcz fantastycznej. Przebojem roku pozostają chyba jednak wracające do łask słuchawki planarne, z flagowymi HiFiMAN HE-6 na czele, a na osobne słowa uznania zasłużył nowy flagowy Stax; strasznie drogi, potwornie trudny do napędzenia, ale niemal nie ustępujący w odpowiednich warunkach Orfeuszowi.
Podsumowując podsumowanie. Sporo rzeczy się udało, zdecydowana większość, za co należą się podziękowania zarówno przychylnym dystrybutorom jak i jeszcze przychylniejszym czytelnikom, ale niektóre recenzje pozostały w zawieszeniu. Wystarczy porównać szumne zapowiedzi z realiami. Szczególnie w tym kontekście bolesny wydaje się brak dwóch testów – odtwarzacza plików Lumin, stwarzającego nadzieje na w pełni high-endowe źródło w cenie z okolic dwudziestu tysięcy oraz robiących w szerokim świecie wielką karierę słuchawek Audez’e LCD-3. Te urządzenia po recenzje nie przyjechały. Może przyszły rok okaże się łaskawszy. Doskwiera także brak recenzji klasyka lampowych wzmacniaczy Cary 300 SEI, a o końcówce mocy Abyss nie chce mi się nawet pisać.
Poza tym nie udało się otworzyć forum. To duże przedsięwzięcie, wymagające staranności. Lepiej by było później, niż gdyby miało być byle jakie. Czy chwyci, oczywiście nie wiem, ale otworzyć spróbuję. Najwyżej będzie wyglądać jak forum dla osób cierpiących na depresję. Trafiłem kiedyś na takie – ani jednego wpisu.
I tyle byłoby z podsumowań. Dziękuję, że zechcieliście przyjść i przeczytać. A nowy rok zaczniemy mniej sztampowo a bardziej refleksyjnie – od filozoficznego traktatu o luksusie.
Cóż, roku 2013, odchodzisz w przeszłość, ale nie byłeś tak pechowy jakby się mogło wydawać. Nie będę cię źle wspominał. Bywały gorsze.
czy jest szansa w przeszłym roku na recenzje Hello Kitty Bluetooth Speaker?
Obawiam się, że nie. Firma Apple nie użycza swoich produktów do testów. A taki ładny koteczek.
Dziekujemy Piotrze za wszystkie swietne recenzje w tym starym roku,forum twoje tez bedzie super,nie martw sie ,wpisow nie zabraknie,wszystkiego najlepszego wszystkim w nowym roku zycze,najwazniejsze zdrowia ,bo reszte mozna sobie juz kupic.
Przyłączam się do podziękowań dla Piotra! Pomyślności dla wszystkich Gości strony!
Dylemat
Wielu moich kolegów w atramencie tonie –
Czy mam ich zepchnąć, czy podać im dłonie?
(JS)
Podaj im swoje dłonie, lecz to co tonie utonie.
Bo pchną ich w odmęt twe dłonie,
Gdyż przyjaźń twa tyle warta, co pusta, nie zapisana karta.
Oglądanie świata nic nie kosztuje. Płaci się dopiero za komentarze.
(SJL)
Nieprawda. Żyć jest bardzo niezdrowo. Kto żyje, ten umiera.
Tenże
Tak więc przysłowia sobie przeczą. I na tym właśnie polega mądrość lecowa.
„Myśli nieuczesane”
„Robię rzecz szaleńczą. Chcę zmusić ludzi do myślenia trzema słowami. Oni przecież chcą czytać dziesiątki słów, by nie myśleć.”
Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.
J.
nuda, nuda, nic sie nie dzieje…
Piotrze, bardzo lubię twoje teksty. A może nadszedł już czas na coś o analogu? Czekam z niecierpliwością.
Dzień dobry Ludwiku. Dawno żeśmy nie rozmawiali. Myślałem o analogu, że go jeszcze nigdy nie opisywałem, czego bardzo żałuję, bo grają te dobre gramofony niesamowicie. No ale jakoś się nie złożyło, a teraz mam dużo innego sprzętu i zanim go zdążę przerobić upłynie sporo czasu. Mam to jednak na uwadze i tak sobie myślę, że zacznę może od Divaldi, chyba że ktoś wcześniej się trafi. Niewiele jest w sumie dystrybutorów gramofonów. Była szansa kiedy współpracowałem z Nautilusem, ale że już nie współpracuję, gdzie indziej trzeba będzie poszukać. A co tam u Ciebie?
Przeczytawszy „Podsumowanie roku 2013” odczuwam pewien niedosyt, odczuwam go również czytając większą część recenzji, w których nie padają jednoznaczne oceny (dobry/zły). Sporo Pana opinii jest bardzo bezpiecznie wyrażanych. Niech się Pan nie boi dystrybutorów – to oni powinni się bać Pana !
Ja chciałbym aby (jak przystało na Narodowego Recenzenta Systemów Audio w skrócie NRSA) był Pan bardziej ostry, aby wydawał Pan wyroki, ma Pan do tego przecież prawo, a ja właśnie na to czekam. Pozdrawiam i czekam na kolejną recenzję.
Tu nie chodzi o obawy przed dystrybutorami. Ze sprzętem jest jak z ludźmi – czy można wszystkich w koło zaszeregowywać na zasadzie: ten zły, a ten dobry? To by nie było uczciwe. Jedni są lepsi w tym, inni w tamtym, a całkiem złych i całkiem dobrych trudno wyszukać. Gdyby można było przypinać takie jednoznaczne łatki oceniające, pisanie recenzji byłoby zbędne. Wystarczyłby jeden predykat, np. Ayon CD-5 – dobry; Sennheiser HD 650 – zły. I po sprawie. Światem rządzą jednak trochę bardziej złożone relacje. (Przykłady oczywiście pozbawione odniesienia do rzeczywistości.)
Witam,
bardzo się cieszę, że gramofony zagoszczą na Twojej stronie Piotrze. Divaldi to wspaniała maszyna, stworzona przez bardzo kompetentnego człowieka. Dodatkowym bonusem będzie tym samym cenny kontakt z firmą Mediam, dystrybutorem Ortofona. Czekam zatem z niecierpliwością na recenzję. U mnie bez większych zmian. Nadal w centrum moich zainteresowań znajduje się winyl i lampy. Zakończyłem też oficjalną współpracę z portalem audiostereo. Nie mam jeszcze pomysłu co robić dalej w tej materii. Prawdopodobnie czas pokaże… jakieś nowe możliwości… pożyjemy – zobaczymy. Pozdrawiam serdecznie.
Twórca Divaldiego to mój znajomy, a jednocześnie rzadki przykład tego, co możemy nazwać dobrym człowiekiem. Ogromnie cenię i szanuję Pana Waldemara.
Jak chodzi o gramofony, to dostałem też kontakt do Avida. Coś się powinno w winylowej materii ruszyć. No i mam jeszcze własnego nieboszczyka Daniela. Trzeba go będzie odrestaurować. O ile okaże się to możliwe.