Recenzja: Metronome Technologie T3A Signature/C3A Signature

  Odsłuch cd.

Metronome_C3A_4Przeskok jakościowy jest całkowicie ewidentny. Własna płytoteka okazuje się składać z samych nieznanych pozycji, a właściwie znanych, ale jedynie w pewnym ogólnym zarysie. Zwłaszcza pod względem przestrzennym i dynamicznym jest to prawdziwa wyprawa po złote runo, w dodatku każdorazowo uwieńczona sukcesem. Tak więc dzielony Metronome czyni ze swego posiadacza szczęśliwego Argonautę. (Prawdziwi Argonauci mieli mniej szczęścia i nie czekały ich same przyjemności.) Pytania w rodzaju: czy jest to dostatecznie analogowe, dostatecznie naturalne, właściwe tonacyjnie, należycie barwne itd., w ogóle nie przychodzą na myśl. Zbyt jest to oczywiste i zbyt brzmieniowo przytłacza jakością. To tak jakbyś pytał niedźwiedzia, czy jest dostatecznie silny.

Na czarnym podkładzie tła tańczy żywa kolorystyka. Ale jak tańczy! Co za rozmach! Ten dźwięk w każdym calu jest wyczynowy; pręży się, wibruje, wznosi i opada z oszałamiającą prędkością i po oszałamiających amplitudach. A wszystko w trzech wymiarach, z głębią, z perspektywą, z kubaturą, z nadzwyczaj ostrym rysunkiem. No czego jeszcze byś chciał?

Są na pewno odtwarzacze, a już zwłaszcza gramofony, zaopatrzone w cieplejsze i powabniejsze brzmienie, takie co bardziej się łasi. Ale żeby tego brakowało? A gdzieżby. Może komuś, mnie nie. Wolę taką dynamikę i rozmach od rozmarzenia i zmysłowości. Że co? Że to się da połączyć? A pewnie – da się – pytanie tylko gdzie i za ile. Ja lepszego brzmienia nie słyszałem. Może jeszcze usłyszę. Nie mam nic przeciwko, proszę bardzo. Ale póki co…

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy