Słuchawki Tribute 7 od strony wizualnej stanowią dokładną kopię pierwowzoru. Mamy więc do czynienia z wyglądem i ergonomią dobrze znanymi z wciąż produkowanych profesjonalnych słuchawek serii Signature, które cechy budowy pierwszych słuchawkach serii Edition przejęły. Słuchawki pozwalają się więc składać na płask oraz skręcać do wewnętrznej strony pałąka muszle, celem ułatwienia bezpiecznego i nie zabierającego miejsca transportu. Same nausznice zostały wykonane z duraluminiowego litego bloku, ozdobionego po zewnętrznej stronie logo firmy w efektownej obwiedni metalicznego błękitu o odcieniu Blue Mist.
Rocznicowy model Tribute 7 został wyposażony w dwie autorskie technologie producenta: systemy S-Logic Plus oraz ULE. Pierwszy odpowiada za generowanie wyjątkowego, przez niektórych nazywanego wręcz „głośnikowym”, brzmienia. Drugi za ekranowanie głowy użytkownika od pól elektromagnetycznych tworzonych przez pracujące przetworniki, dbając o zdrowie i poprawiając samopoczucie słuchacza, zwłaszcza podczas długich sesji odsłuchowych.
W skład jubileuszowego zestawu wchodzą słuchawki, szykowna drewniana szkatuła, sztywny case transportowy oraz dwa kable wykonane z miedzi beztlenowej OFC o długościach 1.2 i 3 m. Do każdego zestawu dołączony został certyfikat autentyczności wraz z oficjalnym protokołem zgodności charakterystyki dźwiękowej słuchawek Tribute 7 z protoplastą Edition 7.
Cena Ultrasone Tribute 7 została oszacowana na 2.495 Euro, a producent zapewnia 5-letni okres gwarancyjny. Słuchawki są już dostępne w sprzedaży.
Polskim dystrybutorem marki Ultrasone jest firma: AudioCenter
Za 2.495€ wielu chetnych zapewne nie znajda.
Spokojnie, sprzedadzą się. Na 777 sztuk chętni na pewno się znajdą.
Niemcy kupują swoje rodzime produkty. Gdyby prawdziwa Unitra wypuściła SN50 Gold Edition sporo droższe niż standardowe, my byśmy się pukali w głowę. A tam jest handlowy patriotyzm i dzięki temu kwitnie biznes. Pierwsze Sennheisery czy Beyerdynamiki na pewno były dalekie od ideału, podobnie jak SN50. Ale u nas 'padło’ zaś tam przez dekady następował rozwój.
Jeszcze gdyby to zrobili z 9-kami. Ale 7-ki, phi 🙂
Ups, niepotrzebnie wywołuję wilka z lasu, za pół roku pewnie wyjdą 9-ki Edition Apocalipse za 4000 Euro…
Edition 7 i 9 to te same słuchawki. Model 7 był limitowany, a z uwagi na branie rynku zrobiono potem nielimitowaną wersję 9. Różniły się tylko kablem, lepszym u E7, oraz kolorystyką. No i oczywiście ceną, która u E7 była o wiele wyższa. Słuchawki są wyjątkowe. Miałem model 9 i bardzo żałuję, że się go pozbyłem by kupić Grado PS1000. Były trudne do napędzenia, ale nasycenie dźwięku i siłę basu posiadały w niespotykanych rozmiarach. Na szczęście Edition 5 są jeszcze lepsze. Kiedyś może je sobie sprawię.
2 moich znajomych poza Tobą też bardzo żałuje sprzedanych Edition 9 i każdy z nich chętnie by je odkupił.