W warunkach konkretnych utworów
„Mutiny on a Bounty” z Vangelis „Themes”
(Wybrałem ten utwór, ponieważ daje wrażenie potęgi i grozy.)
Omega II MK2
Jest oczywiście bardzo elegancko i przestrzennie, bas daje znać o sobie, ale atmosfery grozy nie ma nawet na bardzo wysokim poziomie głośności i jeśli ktoś słuchałby tego utworu tylko na nich, nie doznałby tych emocji, o które Vangelisowi rzeczywiście chodziło.
SR-507
Tu w sensie emocjonalnym jest lepiej, ale nie do końca. Bas, aczkolwiek wyraźnie odczuwalny i należycie pulsujący, gubi nieco swój walor emocjonalny, tak jakby ubrano go w garnitur i krawat. Dominuje wrażenie przestrzenności i tego charakterystycznego dla elektrostatów wibrowania powietrza.
JVC HA-DX1000
A tu jest już groźnie, posępnie i złowrogo. Ale żeby ten bas był nadwymiarowy? W żadnym wypadku. Zejście jest jednak bardziej niż u poprzedników podkreślone. Górne rejestry są z kolei wyrażone ostrzejsze, ale bynajmniej nie w sposób męczący. W sumie ten utwór na JVC wypada lepiej niż z elektrostatami.
Beyerdynamic T1
Też jest groźnie i z dobrą przestrzenią. Znakomita wyrazistość artykulacji. Wysokie tony są jeszcze bardziej podkreślone, ale wciąż całkowicie pozbawione nieakceptowanej agresji. Bas nieco słabszy niż u JVC, ale całościowo ta prezentacja podoba mi się bardziej, choć na emocjach gra słabiej. Dźwięk nieco podobny w stylu do Omegi, lecz z lepszym oddaniem atmosfery.
Grado PS-1000
Tu jest najgroźniej, a bas schodzi najniżej. Jednocześnie wysokie też są bardzo dobitne. Czy całość jest lepsza niż na T1? Trudno powiedzieć. To raczej rzecz gustu. Można zauważyć, że dźwięk ma u Grado nieco słabiej obrobione krawędzie.
Tak przy okazji. JVC mają głębszy bas z Black Pearl, a PS-1000 z Twin-Head.
AKG K1000
Przestrzeń na pewno najlepsza, najbardziej naturalna. Zaznacza się rozwarstwienie i różnorodność wysokich tonów, u innych niewidoczne. Atmosfera posępnej tajemniczości i nadciągania tego co złowrogie wyrażona najdobitniej. Basu, o dziwo, nie brakuje, chociaż oczywiście ma on słabsze zejście i daleko mu do dominacji. Pulsuje jednak złowieszczo i wplata się należycie w całościową tkankę grozy.
” Napisałem „pod samym szczytem”, ponieważ z grona najwybitniejszych z wybitnych mamy tu tylko Omegę II MK2 oraz AKG K1000, brak natomiast Orfeusza, SR-Omegi, Sony MDR-R10 i Sony Qualii”
Mozna dodac do listy takze MK1 ktora chyba wszyscy Staxo fani cenia duzo
wyzej od MK2 oraz 009.
Pozdrawiam
Przemek
Tekst jest z listopada 2010, a wówczas SR-009 jeszcze nie było. Z kolei Omegi II potraktowałem zbiorczo, bo prawdę mówiąc są to w zasadzie jedne słuchawki kilkakrotnie poddawane modyfikacji, choć MK1 grają inaczej niż MK2, a tak naprawdę są to trzy a nie dwa modele słuchawek, bo wersja MK1 też posiada wewnętrzne rozbicie na starszą i młodszą, z czego robi się taki galimatias, że tylko prawdziwi znawcy Staksa potrafią się w tym jeszcze połapać i wiedzą co, kiedy, jak po numerach seryjnych rozpoznać, jak która wersja wygląda i na jaki rynek była kierowana(a zdaje się te same mogą wyglądać różnie)i dlaczego jedne od drugich brzmą inaczej.
Dobór płyt w zetknięciu z tym sprzętem to jakieś monstrualne nieporozumienie. Byłem posiadaczem słuchawek STAX Lambda Signature jeszcze na początku lat 90, pierwszy test w polskiej prasie audio pojawił się po kilku dobrych latach. Do głowy by mi nie przyszło, aby wybrać takie płyty i męczyć tym materiałem elektrostaty. Nikt w studiu nie podniesie poziomu wyrafinowania i możliwości instrumentów akustycznych, szczególnie tych sprzed kilkuset lat i to jest istota rzeczy na której należałoby się skupić.