Recenzja: Astell & Kern AK 120

Brzmienie cd.

Astell&Kern_AK_120_07 HiFiPhilosophy

A starszy brat patrzy na to wszystko z zawiścią…

   Jeszcze bardziej klasyczne HD 600 zagrały jak zwykle bardziej przejrzyście i z naturalnym sznytem, co na plikach MQS okazało się rewelacyjnie pasującym stylem – całościowo chyba lepiej wypadającym niż u flagowych Denonów. Szybko, bezpośrednio i niesamowicie rozdzielczo to grało, a przy tym bez żadnych podostrzeń czy szorstkości. Tonacja od Denonów wyraźnie była ciemniejsza i ogólnie bardziej przyjazna, bez żadnego ocieplenia ani chłodzenia, tylko bardzo naturalnie i high-endowo. Brawo!

Przywołane już dwa razy Denony D7100 miały przekaz bliski, bardzo realistyczny, bezpośredni, o dużej sile rażenia jakością i dynamiką, a jednocześnie generalnie gładki, o bardzo dużym nasyceniu i esencjonalności.  Jednak względem HD 600 soprany były u nich bardziej szorstkie i napastliwe, psując nieco ogólnie świetną atmosferę. Zabrakło też nieco  głębi sceny, choć nie była ona zła. Jednak oba modele Sennheisera miały głębszą. Za to bas miały Denony znacznie potężniejszy i bardziej starannie opisany; trochę może wyjęty z pasma, ale za to bardzo spektakularny. W tym brzmieniu było więcej szczegółów i konturów, i dużo mocniejszy akcent sopranowy, a z kolei mniej relaksu. Także pliki MQS wypadły na D7100 nieco niż u Sennheserów słabiej, mając ogólnie mniej przyjazne brzmienie. Dość albo nawet i bardzo dziwne to w sumie było, bo Denony z czasów własnej ich recenzji i spotkania z odtwarzaczem AK100 grały wyraźnie inaczej i lepiej, dystansując oba klasyki ze środka oferty Sennheisera w sposób bezdyskusyjny, a tutaj tego dystansu jakościowego nie było; została z niego sama szczegółowość i bas, a muzyka gdzieś sobie poszła. Dziwne, doprawdy dziwne.

Astell&Kern_AK_120_05 HiFiPhilosophy

Tytuł Mistrza Micro Hi-Endu pozostanie jednak w rodzinie

Zaskakująco dobrze zagrały za to dokanałowe Sennheisery IE 800, choć w sumie przy ich cenie znakomitego brzmienia należało oczekiwać. Pliki MQS w ich wykonaniu to był czysty high-end ze znakomitą dynamiką, potężnym, nisko schodzącym basem (nie aż takim jak w pamiętnych Ultrasonach Edition9, ale bardzo niskim), z brzmieniem całościowo ciepłym, mistrzowsko wypełnionym i znakomitym pod każdym względem. Rewelacja. Nawet głębia sceniczna okazała się lepsza niż zazwyczaj w odtwarzaczach przenośnych bywa, czemu towarzyszył zupełny brak kończystości sopranów i ogólny fun factor najlepszy z dotychczas słuchanych oraz najbardziej spójny i całościowo perfekcyjny pokaz brzmienia. Te pliki MQS w wykonaniu IE 800 były naprawdę zjawiskowe, choć trzeba powiedzieć, że na wszystkich słuchawkach wypadły rewelacyjnie. Ale i pliki FLAC, a nawet poczciwe mp3, okazały się z AK120 bardzo muzyce przyjazne, chociaż na mp3 szkoda trochę jego potencjału.

Jednak ze wszystkiego najlepiej zagrały Grado PS-1000. Kiedy je założyłem, nie miałem już ochoty ich ściągać ani niczego innego słuchać. Miara nasycenia i piękna była największa, podobnie jak wypełnienie i kopnięcie basu. Genialnie to zabrzmiało jak na urządzenie przenośne. Cholera, ale dobrze. Bas, pogłos, energia, głębia sceny – wszystko jak z dobrej aparatury stacjonarnej. A przy tym tajemnicza, przyciemniona scenografia i bezpośredniość. Jak lubię kiedy tak gra… Jeszcze lepiej grały tylko Sony MDR-R10, ale nie będę o nich pisał. Są tak stare i tak drogie, że jakby ich wcale nie było. Szkoda się denerwować.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

29 komentarzy w “Recenzja: Astell & Kern AK 120

  1. Kuba pisze:

    AK100 też odczytuje 2x64GB, trzeba je tylko odpowiednio sformatować, poprzednik ma też nowy soft, który mocno poprawia brzmienie oraz ma funkcję gapless.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dzięki za uzupełnienie.

  2. Rolandsinger pisze:

    Tak się nieszczęśliwie składa, że mam płytę prezentowanej tu dumnie niejakiej Amber Rubarth oraz Rebecci Pidgeon i muszę zdruzgotany zauważyć, że te nagrania to nie jest muzyka. To ekskrementy nie mające z muzyką nic wspólnego. To ordynarne pokazówki, takie demo z latającymi, wielobarwnymi balonami czy lizakami lizanymi przez czarnoskóre dzieci z uzębieniem świecącym bielą niczym lampa ksenonowa, jakie czasem producenci telewizorów umieszczają w pamięci nowych modeli by popisać się jakością obrazu oferowanego przez odbiornik. Zastanawiam się, jak zaburzony trzeba mieć stosunek do samej muzyki jako sztuki by dla samego efekciarstwa słuchać tego rodzaju nagrań stricte samplerowych. Pomijam fakt, że płyty te są zmiksowane wręcz żałośnie. Wokal na płycie Rubarth jest wklejony w tło, a w każdej „próbce” (bo utworem tego nie można nazwać) jakieś membranofony i przeszkadzajki zakłócają go uzmysławiając słuchaczowi swoją irytującą obecność, zdają się przy tym wykrzykiwać: „audiofilu tu jestem, jestem tak realny, że zaraz mną dostaniesz po głowie!!!”

    1. Piotr Ryka pisze:

      Rozumiem potrzebę polemicznego wyżycia, ale coś się Koledze pomyliło. Płyta Amber Rubarth nagrana systemem sztucznej głowy nie ma żadnego doklejonego wokalu, tylko wszystko zostało nagrane za jednym zamachem tą właśnie sztuczną głową. Brzmi to oczywiście inaczej niż normalne nagrania za pomocą miksowania i wklejania sporządzone, ale tak właśnie brzmieć powinno. Nie zauważyłem też tam żadnych lizaków, czarnoskórych dzieci ani ksenonowego oświetlenia. Jest natomiast mnóstwo muzyki i słucham jej z przyjemnością. Amber Rubarth to oczywiście pół amatorka, ale i tak ją wolę od napuszonych Krallówien i innych takich.

  3. Gustaw pisze:

    Potwierdzam testowane plyty amber itd. to chlam…

    1. Piotr Ryka pisze:

      A to może Kolega wpadnie do mnie i sobie razem posłuchamy oraz pochłamujemy. Bardzo chętnie usłyszałbym to zdanie w rzeczywistości materialnej a nie wirtualnej.

  4. Janek pisze:

    Widzę,że na Audiohobby nie ma już komu dowalać,to się towarzystwo tutaj przenosi…
    Piotrze kiedy czas na Bakoona?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bakoon jest w trakcie. Sporo uwagi trzeba mu poświęcić. Tak gdzieś na poniedziałek powinien być usmażony i przyprawiony, prosto na stół.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Tak nawiasem Rolandsinger i Gustaw przeszli przez audiohobby jak burza. Popiół i woda jeno po nich zostały. Mam nadzieję, że dołączy do nich tu u nas i magus. W końcu to sami starzy znajomi, tylko ostatnio coś okropnie nie wiedzieć czemu poirytowani.

  6. Przemek pisze:

    Widzis Piotrze i Roland i Gustaw i pewnie Magus ,wszyscy czekaja na Twoje forum wtedy wszyscy zaczna pisac tu a audiohobby wtedy zamkana i zgasza swiatlo 🙂 chlopaki nie zapomnijcie zabrac ze soba Lancastera co by samotny nie siedzial.

  7. Janek pisze:

    Cześć Przemek.
    HD 800 dotarły?
    Po powrocie mam w planie posłuchać gdzieś AKG K812, bardzo dobrze wspominam Q701-może K812 to ich rozwinięcie.
    Pozdrawiam

  8. Przemek pisze:

    Czolem Janek ,nie jeszcze nie mam HD800 proboje wlasnie nawiazac kontak ze sklepem celem uzyskania jakis informacji.

  9. Michal W. pisze:

    iRiver od zawsze miał rękę do Grado. Zgięło mnie 6 lat temu po raz pierwszy, gdy usłyszałem SR325i wprost z ifp-799. Potem skala zgięcia rosła, gdy usłyszałem iRivera E10 z RS2, potem RS1 (wow!) i w końcu PS1000 (o rzesz…). Aha, i głupie miny słuchających systemu stacjonarnego z iRiverem E10 robiącym za źródło też widziałem. Pomyśleć, że on nawet lossless nie odtwarza.

  10. Gustaw pisze:

    în cazul în care bacon testul?

    1. Piotr Ryka pisze:

      A po jakiemu to i w imię czego, jeśli wolno się spytać, albo jeśli spytać się szybko?

  11. Grzegorz Bilski pisze:

    Gustaw się pyta, co tam słychać w sprawie testu Boczka (Bakoona).
    A i ja się niniejszym zapytuję 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest napisany i niedługo będzie. Jutro na pewno można będzie przeczytać.

      1. Sebastian pisze:

        Napięcie rośnie 😉

  12. Lord Rayden pisze:

    Robienie „kanapki” z AK120 wydaje się totalnym hardcorem. Ten player powstał po to aby zadowolić fanów dobrego brzmienia, będąc jednocześnie sprzętem nie za dużym, wygodnym i łatwym do ukrycia.

    Róznice między AK100 i 120 nie są a tak duże, kiedy używamy tego sprzętu jako portable. Z konieczności nie nosimy wtedy dużych, domowych słuchawek tylko dokanałowe lub nauszne portable.

    Oba playery opłaca się kupić używane – szczególnie AK100.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Totalny hardcore, ale jak gra!

  13. roman pisze:

    Czy to urządzenie będzie grało tak samo dobrze jak udany stacjonarny DAC za te same pieniądze ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy który. Ale z takimi za parę tysięcy może śmiało konkurować.

  14. roman pisze:

    chodzi mi o to czy jest sens kupować to urządzenie aby pracowało głównie w zestawie stacjonarnym,czy lepiej kupić pełnowymiarowego DACa,za te same pieniądze oczywiśćie

    1. Piotr Ryka pisze:

      Za zbliżone pieniądze jest stacjonarny Mytek 192, który na pewno jest lepszym DAC-kiem.

  15. Darth Artorius pisze:

    Piotrze, pclab już stestował HiFimana HM 901. Ciekawa maszyna, choć gapless brakuje. Czy taka dobra firma musi wypuszczać niedoróbki za wielką kasę ? Niemniej poczytaj, może też potestujesz ? Ja obstaję jednak przy AK120. 901 ma za to świetny design.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na AS miałem w ręce tego HM 901, ale go nie słuchałem. Spory i ciekawie zaprojektowany łobuz, choć właściciel utyskiwał na plastikowe pokrętło. Jednocześnie jednak bardzo chwali dźwięk. Kilka miesięcy temu pytałem o to urządzenie polskiego dystrybutora i padła odpowiedź – nieprędko, oj nieprędko; więc już potem nie pytałem.

    2. hufnall pisze:

      @Darth Artorius

      Hifiman HM-901 vs A&K 120?
      Chociażby Hifiman HM-650 jest odtwarzaczem o pełniejszym i bardziej dynamicznym dźwięku od A&K 120.
      Do tego o wiele tańszym. Ma o wiele mocniejszy wzmacniacz, który bez problemu napędzi wymagajace słuchawki. A&K 120 był naprawdę dobrym odtwarzaczem ale w 2013. Hifiman HM-901 to jednak inna liga.

  16. Lord Rayden pisze:

    Podobno nie ma certyfikatu UE…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Postaram się zdobyć tego prywatnego, ale absolutnie tego nie obiecuję.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy