Recenzja: Accuphase DP-500

Wygląd i technologia

dp-500_2Sprawę genealogii mając za sobą, przyjrzyjmy się wyglądowi i technologii.
DP-500 robi wrażenie. Powierzchownością niemal nie odbiega od pozostałych braci, jeśli nie liczyć dwubryłowości najwyższego modelu. Wszystkie obudowy odtwarzaczy Accuphase mają bowiem te same gabaryty i wszystkie zdobne są w złote frontony. Jednak modele SACD mają te frontony ładniejsze, a wyświetlacze elegantsze i staranniej zaprojektowane. W porównaniu z nimi DP-500 jest prawie taki sam, ale to prawie czyni zauważalną różnicę. Tym niemniej, jak już mówiłem, całościowo robi wrażenie. Jest wielki i ciężki. Waży kilkanaście kilogramów i nader jest okazały. Wykonano go staranne i z użyciem materiałów wykończeniowych doskonałej jakości. Tak naprawdę szkoda jedynie, że cyferki wyświetlacza i sama jego kompozycja nie są tak ładne jak u wyższych ofertowo współbraci.
Dopełnienie całości stanowi pilot, dokładnie taki sam dla wszystkich modeli. Tak jak same odtwarzacze jest złoty, a przy tym dość poręczny. Jedynym mankamentem okazuje się nieobecność przycisku obsługi szuflady. Niby płyta i tak nie zmieni się sama, ale jakieś milsze w obejściu to jest, gdy wysuwa się i chowa szufladę z pilota, bez używania przycisku na obudowie. W sumie to jednak drobiazg. W zamian wjazd i wyjazd tejże szuflady odbywa się z wyjątkową gracją i majestatem.

Od strony elektronicznego nadzienia DP-500 nie ma się czego wstydzić. Może jedynie fakt posiadania pojedynczego transformatora zasilającego, gdy na przykład zbliżony ceną nowy odtwarzacz Jolidy ma ich aż pięć, budzi pewne wątpliwości, czy aby nowy napęd to wystarczająca rekompensata. Za to konwertery delta sigma są już cztery (Texas Instruments PCM 1796), dzięki czemu, jak zapewnia producent, konwersja analogowo cyfrowa przeprowadzona zostaje perfekcyjnie; bez zniekształceń, ze wspaniałą czystością tła i zapierającą dech w piersiach detalicznością, tudzież tej samej miary reprodukcją przestrzenną. Dochodzi do tego firmowy demodulator jittera oraz rozdzielenie ścieżek zbalansowanej i niezbalansowanej.
Wnętrze prezentuje się w każdym razie równie okazale co wygląd zewnętrzny. Rozplanowano i zagospodarowano je wzorcowo, poszczególne sekcje oddzielając grubymi zamkniętymi profilami z blachy, celem eliminowania ewentualnych zakłóceń i z myślą o usztywnieniu konstrukcji. Precyzja montażu i prowadzenie ścieżek nie pozostawiają śladu miejsca na krytykę. Na pierwszy rzut oka widać, że rzecz wyprodukowano z profesjonalnym mistrzostwem w prawdziwej fabryce a nie przydomowej manufakturze.
Na tylnej ściance mamy wejścia i wyjścia cyfrowe oraz po parze gniazd symetrycznych i RCA. Wszystkie są regulowane, a użycie regulacji nie powoduje istotnej degradacji dźwięku, chociaż dla świętego audiofilskiego spokoju lepiej jednak, gdy jest to tylko możliwe, pozostawić im pełną moc wyjściową. Zaznaczyć przy tym trzeba, iż jest owa moc nieco nietypowa, bo zamiast przewidzianych standardem 2V mamy 2,5V. Skutkuje to zauważalnie większą głośnością względem odtwarzaczy trzymających standard, co jest niezłą wiadomością dla posiadaczy wzmacniaczy lampowych, borykających się niejednokrotnie z niedostatkami mocy.
Poza odrobinę wyższym napięciem na gniazdach, DP-500 niczym nie zaskakuje, chociaż wypada odnotować, że producent oprócz zwykłego kabla zasilającego dołącza do niego dobrej jakości interkonekt, co spotyka się raczej nieczęsto.
Reasumując sprawy techniczne, estetyczne i ergonomię napisać trzeba, że odtwarzacz posiada wszystkie użyteczne funkcje zwyczajowo przypisywane współczesnym tego rodzaju konstrukcjom i ma doskonałą prezencję. W tym sensie to klasyk gatunku w znakomitym wydaniu i od renomowanego producenta. Czas zapytać – jak gra?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-500

  1. Tomasz pisze:

    Witam, obecnie posiadam Marantz sa 8005, wzmacniacz sluchawkowy Ifi Can Se, słuchawki Final Sonorous VI. Myślę nad zakupem odtwarzacza Accuphase DP-500. Wg Pana doświadczenia będzie to dobry kierunek i wymiana wspomnianego Marantza na Accuphase uzyskam w brzmieniu dużo na jakości? Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powiem wprost: ja tego DP-500 nie polecam. Sobie bym go nie sprawił, więc trudno innym raić, nawet przy jakichś zastrzeżeniach. Ale niektórzy mają i są zadowoleni. Też trzeba to odnotować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy