Recenzja: Siltech Triple Crown Power

Podsumowując

xxx

I złotymi puszkami po drodze.

   Nie wiem ile zakrętów i za nimi nowych widoków ma dla mnie jeszcze audiofilia, ale ten zakręt niewątpliwie był ostry, a widok za nim piękny, chociaż przemijający. Mieć jeden taki kabel znaczy już bardzo wiele, lecz jeszcze więcej dla portfela, więc dajmy temu spokój. Zadanie wykonałem, różnice przedstawiłem, a kogo stać, ten górą i może się napawać. Dla pozostałych pociecha, że mamy zapomnienie i ono prędzej czy później rozproszy cień tęsknoty. Poza tym są gramofony i stare analogowe płyty, z którymi też jest plastycznie i można się tym cieszyć.

 

W punktach:

Zalety

  • Prawdopodobnie lepszy od najlepszych, choć taki Entreq Atlantis pozostaje czymś do sprawdzenia.
  • Niezależnie jednak od sporów o prymat niezwykle skuteczny w działaniu.
  • Zgodnie z teoretycznym opisem i obietnicą producenta poszerzający ilość informacji muzycznych.
  • Na bazie tego potrafiący budować bardziej złożony, plastyczny obraz.
  • Imponująca płynność przejść, zyskiwana dzięki informacyjnemu dopełnieniu.
  • Także poszerzenie palety barw o brakujące półtony.
  • Zupełny brak natarczywości, popisywania się, wyostrzenia.
  • Szczegóły jako część muzyki a nie samoistna wartość.
  • Większe wyraźnie zróżnicowanie na wszystkich osiach przeciwieństw:
  • Miękkości i twardości.
  • Matowości i połysku.
  • Żywości i spokoju.
  • Jaskrawości i stonowania.
  • Gładkości i granulacji.
  • Szybkości i spowolnienia.
  • Potęgi i delikatności.
  • Ostrości i miękkości.
  • Detaliczności i plastyczności.
  • W efekcie system staje się dużo bardziej otwarty na różne formy opisu i różną nastrojowość.
  • Zyskuje zatem zdecydowanie większy potencjał opisowy.
  • Adekwatnie do tego po prostu więcej widać, słychać i czuć.
  • Przewodnik z monokrystalicznego srebra na bazie grubszych niż dotąd żył.
  • Izolacja w postaci klatki Faradaya i otuliny powietrznej (świetnego dielektryka).
  • Najlepsze wtyki Furutecha.
  • Środkowy odcinek podatny na zginanie.
  • A przy tym nawet mocne ugięcie nie powoduje degradacji dźwięku.
  • Biżuteryjny wygląd.
  • Luksusowe opakowanie.
  • Fama niezwykłości.
  • Otoczka technicznego opisu.
  • Podobno w ciągu dekady nie należy oczekiwać ulepszonego następcy.
  • Made in Holland.
  • Sława marki.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia.

  • Potwornie drogi.
  • Ciężki. (Co jednak odpowiada oczekiwaniom).
  • Z uwagi na twardość odcinków za wtykami i sprężystość odcinka środkowego wymaga dużo miejsca za sprzętem.
  • Brak dedykowanego kondycjonera.
  • A dopiero przy odpowiednim ujawnia potencjał możliwości.
  • Ileż trzeba ich mieć, by w pełni się zadowolić?

 

Cena: 13 590 € – 1,5 m

Sprzęt do testu dostarczyła firma: Nautilus

System:

  • Źródła: Accuphase DP-950/DC-950, Cairn Soft Fog V2.
  • Wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1 (lampy Brimar 6060).
  • Słuchawki: AKG K1000 (kabel Entreq Atlantis), Fostex TH900 Mk2.
  • Głośniki: Audioform Adventure 304, Diapason Adamantes III 25th Anniversary.
  • Interkonekty: Siltech Triple Crown, Sulek 9×9.
  • Kable głośnikowe: Crystal Cable Absolute Dream, Sulek Edia 9×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Revive Triple-C, Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Audio Illuminati Power Reference One, Siltech Triple Crown, Sulek Power.
  • Listwa zasilająca: Power Base.
  • Kondycjoner: Unicorn Audio Pure Cooper Hi End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Ustroje akustyczne: Audioform.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: Siltech Triple Crown Power

  1. Tomasz pisze:

    Jak zwykle interesująca i wartościowa recenzja. Ponieważ posiadam w swoich zbiorach kable Acoustic Zen Gargantua II, więc tym bardziej byłem ciekawy, co wyjdzie z tego niezwykłego starcia. Czy ogromna (niemal dziesięciokrotna) różnica w cenie przełożyła się na równie wielki skok jakościowy? I tak i nie. Tak, bo w high-endzie osiągnięcie każdej umownej jednostki przyrostu jakości wymaga ogromnych nakładów finansowych i tu jednak poprawa nastąpiła. Siltech zdobył koronę dla najlepszego kabla sieciowego na świecie (a na pewnego jednego z kilku najlepszych), ale niestety także zapewne najdroższego. Nie lub nie do końca, bo efekt zmian po przełączeniu na Siltecha nie musi być oczywisty i jednoznaczny dla każdego i w każdym systemie. Mnie cieszy, że Acoustic Zen Gargantua II potwierdził po raz n-ty, że jest kablem znakomitym i ponadczasowym, skoro zestawia się go i to wcale nie roli chłopca do bicia z najlepszymi i najdroższymi kablami zasilającymi na świecie. Chylę zatem czoła przed twórcami obu kabli, bo osiągnęli efekty imponujące, ale bardziej podziwiam pana Roberta Lee za niezwykle udaną próbę stworzenia wspaniałego kabla zasilającego za wciąż (jak na high-end) niekosmiczną cenę.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Pozostaje jedynie się zgodzić.

  2. Bohdan pisze:

    Jeśli aż tak cudownie., to w takim razie nie pokuszę się o odsłuch na rzeczonym kabelku. Posłucham, jak będą nań wolne środki.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy